|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe
Stabilizacja Kościoła -po 1997 Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
"Uczestniczenie w religijnych uroczystościach
sprzyja zdobywaniu władzy (...)
Już od 1989 r. przedstawiciele władz
biorą oficjalny udział w mszach"
Anna Bogusz, Wprost [ 1 ]
"Ludzie
odpowiedzialni za życie polityczne, społeczne i
gospodarcze powinni poznać zasady nauki społecznej
Kościoła, by wiedzieć, co wcielać w życie"
Abp Damian Zimoń, Rzeczpospolita, 30.04.2001 Kościół został
przywołany do porządku po przegranych wyborach prawicy w 1993 r. Można
powiedzieć, że wylano mu na głowę wiadro zimnej wody. Dziki szał ekstazy
zwycięzców dziś osłabł już znacznie. Większość z nich gorąco żałuje czasów
komuny nie mniej niż bezrobotny pracownik dawnego PGRu. Z tamtymi można było
się dogadać… Poza tym wtedy cały naród był z nimi, a z zagranicy płynęła
obfita pomoc od Kościołów zachodnich, która urwała się w 1989 r.
Po wyborach z 1997 r. rozpoczęło się
bardziej zawoalowane umacnianie swej władzy. Zrozumiano swój żałosny błąd — marzenie o państwie wyznaniowym. Chociaż dawne przyzwyczajenia odezwały się
po tzw. pokazie kaliskim Prezydenta Kwaśniewskiego i M. Siwca. Błysnęła
iskierka nadziei — zażądano więc dymisji Prezydenta, a to przecie opinia
wielce krzywdząca człowieka do głębi religijnego: przecież to jego JP2 wziął
na przejażdżkę swym pancernym wozem, a nie bł. Krzaka (jak powiadają złośliwi,
obserwujący jego upór dalszego dzierżenia władzy partyjnej po sromotnej klęsce
wyborczej z Kwaśniewskim: papież bał się, że Marian nie będzie chciał
wysiąść), przecież to w roku incydentu kaliskiego (1997 — do tej
pory taśma spokojnie leżała w archiwum komitetu wyborczego Maryjana) nie kto
inny jeno sam rzekomy bluźnierca "osobiście dzierżył kropidło i poświęcił
jedną z dolnośląskich szkół. W ten to sposób prezydent Kwaśniewski
pragnie uświęcać swoją działalność, jak to czynił od wielu lat jego
poprzednik" z Marią w klapie. [ 2 ]
Ostatnim wielkim spazmem kościelnej
bojowości była nagonka na Konstytucję przed głosowaniem referendalnym w maju
1997 r. Biskupi apelowali, księża z ambon nawoływali a wszyscy razem gorąco
się modlili o jej odrzucenie. Wówczas to Gazeta Wyborcza ujawniła projekt
apelu władz Solidarności do Polaków: "Konstytucja przedstawiona
Narodowi Polskiemu przez obecny parlament w roku 1997 stanowi dla Polski zagrożenie
nie mniejsze niż bolszewicka nawałnica z 1920 r. (...) Przekonani, że
ludzkimi siłami będzie nam bardzo trudno odrzucić przedstawioną w referendum
konstytucję, postanawiamy ponownie dokonać intronizacji Chrystusa Króla AD
1997…". Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło.
"Religia
jest w moim życiu fundamentem wszystkich działań. Jest podstawą na której
buduję całe moje zachowanie, źródłem i drogowskazem, jak mam postępować"
- mówi dumnie dama zakonu rycerskiego Bożego Grobu w Jerozolimie, marszałek
Senatu Alicja Grześkowiak, nominowana na stanowisko rycerza przez samego papieża.
"W 1998
r. w Radiu Zet kolędę odśpiewało wspólnie kilkunastu polityków, w tym
Leszek Miller i Izabela Sierakowska. Przywódca SLD nie omieszkał wspomnieć,
że — jako chłopiec — służył do mszy. Podobnie zresztą jak Józef Oleksy. W wypadku byłego premiera związki z Kościołem były widoczne nie tylko w dzieciństwie, ale również za czasów, gdy pełnił funkcję marszałka Sejmu — klęcząc na Jasnej Górze, wywołał oburzenie nie tyle swych partyjnych kolegów, ile polityków prawicy i prezydenta Lecha Wałęsy. Niestety, modły, nawet szczere, nie zawsze są wysłuchiwane. Ale zawsze warto próbować. W 1998 r. w związku z rocznicą Grudnia '70 i wydarzeń w kopalni Wujek marszałek Sejmu Maciej
Płażyński zarządził minutę milczenia i powiedział: „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie", na co posłowie prawicy odpowiedzieli: „A światłość wiekuista niechaj im świeci". Ponieważ w ławach lewicy
rozległo się „buczenie", marszałek stwierdził: „Czasami modlitwa jest lepsza niż kolejna uchwała". W 1990 r. przywrócono przedwojenną tradycję pielgrzymek parlamentarzystów na Jasną Górę. Ostatnia
[1998 r.] była najliczniejsza. Uczestniczyło w niej ponad 200 postów i senatorów, a także
członkowie rządu z premierem Jerzym Buzkiem, ewangelikiem. Mirosław Czech, sekretarz generalny Unii Wolności, należy do Kościoła greckokatolickiego. Umiera mit „Polaka katolika", wygasa wojna religijna, która najpierw wyniosła do władzy obóz narodowy, a w 1993 r. zapewniła sukces między innymi Unii Pracy. Do rzadkości należą już też obecnie takie wypowiedzi, jak przed wyborami 1991 r., gdy ówczesny ordynariusz gorzowski bp Józef Michalik apelował: „Katolik ma obowiązek głosować na katolika, chrześcijanin na chrześcijanina,
muzułmanin na muzułmanina, żyd na żyda, komunista na komunistę" (...)
No to cmok w święty pierścień — tak się
dziś okazuje szacunek władzy. Pan Glemp najwyraźniej rozbawiony.
|
Ponad rok temu w sali posiedzeń Sejmu zawisł krzyż [w 1997 r.]. Zawieszono go
nocą, po zakończeniu posiedzenia klubu AWS, a dzięki zainstalowanym stale w gmachu Sejmu kamerom
cała Polska mogła widzieć w przekazach telewizyjnych, jak jeden z posłów
zawiesza symbol i następnie efektownie spada z drabiny, przy okazji demolując część framugi drzwi. Jeszcze kilka lat temu taki incydent wywołałby gorące polemiki, teraz wzbudził kpiny i dość formalne protesty deputowanych
SLD. I nic dziwnego — według badań CBOS, aż 52 proc. Polaków opowiada się za obecnością krzyża w Sejmie, a tylko 29 proc. jest temu przeciwnych. Co szósty ankietowany zdystansował się w stosunku do tej sprawy. W wielu krajach zachodnich symbole religijne ustawowo są dopuszczalne w miejscach
publicznych, a w Bawarii — choć Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął, że krzyży nie
można wieszać — władze lokalne wprowadziły własne regulacje. O umieszczanie krzyży w miejscach pracy
zwrócił się też na początku grudnia do rzymian papież Jan Paweł II. — Protesty lewicy w sprawie krzyża w Sejmie były ostatnim aktem wygasającej wojny o miejsce religii w Polsce — uważa Czech. Toteż pierwszy ślub konkordatowy
został — ku nie tajonej dumie Leszka Millera — zawarty przez działacza lewicy, a polski parlament poparł swoją
uchwałą budowę Świątyni Opatrzności Bożej, która wielkością ma przyćmić dotychczasowe kościoły. „Nawet poślę datek na jej budowę" — zadeklarował wówczas poseł Andrzej Urbańczyk, rzecznik
SLD. I Bogu dzięki."
[ 3 ]
Parodia „hołdu polskiego". Fakty i Mity
|
"Dnia 14 bm.
(maj 2000) obejrzeliśmy w „Wiadomościach" relację z uroczystości
kościelnej i zaczęliśmy się poważnie zastanawiać, czy my już jesteśmy państwem
wyznaniowym, czy może staniemy się nim za chwilę? Po dłuższym namyśle
doszliśmy do wniosku, że w zasadzie już jesteśmy państwem wyznaniowym.
Inaczej być nie może, jeżeli druga osoba w państwie, to znaczy Pan
Marszałek Płażyński, podczas wzmiankowanej uroczystości kościelnej taszczył
przez pół Krakowa na plecach relikwie św.
Stanisława. Nie mielibyśmy
nic przeciwko temu, gdyby Pan Płażyński był osobą prywatną. Ale taką
nie jest! Nie ma więc żadnego powodu, aby Swoją osobą wyróżniał jakąkolwiek
religię. Ma prawo uczestniczyć w różnych uroczystościach religijnych, ale
jako przedstawiciel najwyższych władz RP, jako gość znakomity, który
uhonorował Swoją osobą święto religijne. W żadnym wypadku nie może jednak
bezpośrednio angażować się w sprawowanie obrządku. To będzie mógł robić,
jak przestanie być Marszałkiem i nie będzie sprawował żadnego wysokiego urzędu
państwowego. Wtedy Pan Maciej będzie mógł sobie biegać z relikwiami do
woli, a nawet założyć komeżkę i służyć do mszy Prymasowi Glempowi i nikt
nie będzie mógł mieć o to do Niego pretensji. Póki co Pan Płażyński jest
Marszałkiem wszystkich Polaków i dobrze by było, żeby do końca Swojej
kadencji o tym pamiętał. Warto byłoby również, aby Marszałek pamiętał i o tym, iż oprócz uroczystości kościelnych, na których obowiązkowo melduje
się, są również uroczystości państwowe, na które mógłby się również
pofatygować. Ot, chociażby na uroczyste obchody rocznicy zwycięstwa nad
hitleryzmem. To, że Pan Płażyński w tych obchodach nie brał udziału, JEST
HANIEBNE. Miliony ludzi ginęły, aby wyzwolić nasz kraj spod okupacji. Ci
ludzie nie wiedzieli, jak będzie po wojnie, czy będzie tu bolszewia, czy inna
cholera. Oni wiedzieli jedno: trzeba wziąć broń do ręki i walczyć z wrogiem. Należy Im się za to szacunek. Jeszcze raz chcemy to powiedzieć: to
nie Oni ustalali granice i strefy wpływów wielkich mocarstw. Ich interesowała
tylko Polska i nic poza tym. A drugiej osoby w państwie nie stać, aby uszanować
Ich pamięć. Za to biegać z relikwiami, zawsze chętnie i o każdej porze.
(...) Ale wróćmy do pytania postawionego na początku tego felietonu: czy już
jesteśmy państwem wyznaniowym? Odpowiedź jest jednoznaczna, zważywszy na
liczne przykłady. Najwyżsi dostojnicy państwowi jedzą z ręki biskupom,
przedszkola, szkoły i uczelnie opanowane są przez jedną religię, wszystko co w naszym kraju żyje i rusza się, obowiązkowo musi mieć swojego kapelana, Kościół
katolicki ma zagwarantowane wszelkie przywileje finansowe, księża są
nietykalni przez prawo, telewizję wyznaniową buduje się za publiczne pieniądze, w telewizji publicznej z reguły dzienniki zaczynają się od informacji ze
Stolicy Piotrowej, coraz więcej bezpośrednich transmisji z przejścia, wyjścia,
dojścia czy otwarcia drzwi przez Jana Pawła II itp. itd… Jakby tego było mało,
kardynał Józef Glemp zapowiedział podczas krakowskich uroczystości, iż Kościół
musi się bardziej angażować w życie publiczne kraju!" Sobczak i Szpak, Angora, 21/2000
Mimo powyższego nie brak jednak opinii
padających na poważnych łamach, jakoby rozdział Kościoła i państwa stał
się już faktem. Mało tego, autorka artykułu „Pełzająca
separacja" w tygodniku Wprost (29 października 2000) utrzymuje
nawet, że Polska zbliża się pod tym względem do Francji: "Dziś
jednak polski układ zaczyna przypominać model francuski — z silnym podziałem
na to co świeckie i na to co święte". Nie wiem doprawdy, gdzie
autorka tego tekstu żyje, sugeruję, aby zdjęła różowe okulary, które
cokolwiek jej widok zasłaniają. Jak wygląda to we Francji zobacz tutaj.
Przypisy: [ 1 ] Politycy na klęczkach", Wprost, 27 grudnia 1998 [ 2 ] Politycy na klęczkach", Wprost, 27 grudnia 1998 [ 3 ] Politycy na klęczkach", Wprost, 27 grudnia 1998 « Państwo wyznaniowe (Publikacja: 15-06-2002 Ostatnia zmiana: 28-04-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 558 |
|