|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Polityka zagraniczna II Rzeczpospolitej [1] Autor tekstu: Waldemar Marciniak
O II
Rzeczpospolitej niewiele można napisać dobrego. Główną jej zaletą było
to, że istniała. W 1918 roku udało się Polakom wykorzystać niezwykle pomyślną
koniunkturę międzynarodową, którą stworzyła jednoczesna klęska w Wielkiej
Wojnie wszystkich trzech zaborców. Dzięki działalności wybitnych jednostek
(Ignacy Jan Paderewski, Józef Piłsudski, Roman Dmowski), a przede
wszystkim rzesz zwykłych Polaków w ojczyźnie i na emigracji, możliwe było
odrodzenie się niepodległego państwa polskiego. Konfrontacja marzeń z rzeczywistością okazał się jednak bolesna. I to dość
szybko. Gdy minęło bolszewickie zagrożenie, odżyły niestety najgorsze
tradycje Polaków. Parlament stał się areną gorszących kłótni i partyjnego
partykularyzmu, rządy zmieniały się jak w kalejdoskopie, a pierwszy prezydent
Gabriel Narutowicz zginął od kuli przedstawiciela skrajnej prawicy. Aby położyć
kres tej degrengoladzie, Piłsudski zdecydował się na dokonanie zamachu stanu w 1926 roku. Odtąd zaczął się okres rządów autorytarnych z procesami
politycznymi, obozami dla dysydentów, ograniczeniem wolności słowa i nacjonalistyczną ideologią. Sytuacja kraju niewiele się jednak poprawiła. Wbrew
obiegowym sądom Polska międzywojenna miała dość mierne elity, zwłaszcza
polityczne. Gdyby nie to, że później wielu ich przedstawicieli (część
uciekła za granicę) zostało zamordowanych przez hitlerowskich i stalinowskich
siepaczy, ocenialibyśmy ich pewnie podobnie jak elity po 1989 roku. Było
wprawdzie znakomite szkolnictwo średnie, jednak dostępne dla nielicznych, a i
klasyczny program nauczania trącił już wówczas anachronizmem. Do głów młodzieży
wtłaczano tyle patriotyzmu, że często brakowało już miejsca na rozum
polityczny (ci młodzi ludzie dali się później łatwo poprowadzić na rzeź w powstaniu warszawskim, pociągając za sobą ludność cywilną i doprowadzając w efekcie do zagłady stolicy). Nad życiem
społecznym II Rzeczpospolitej rozciągał się ponury cień Kościoła
katolickiego. Rządzący postanowili uczynić z katolicyzmu ostoję polskości w wielonarodowym państwie (prawie 40 procent jego mieszkańców stanowiły
mniejszości narodowe), nie oglądając się przy tym na niebywały prymitywizm,
obskurantyzm i antysemityzm, jaki reprezentowała wówczas ta religia. Kontrola
Kościoła rozciągała się zwłaszcza nad szkolnictwem i sferą obyczajową. „Przemoc
Świętoszka w odrodzonej Polsce zaczyna być zastraszająca" pisał na przełomie
lat 20. i 30. ubiegłego wieku Tadeusz Boy-Żeleński, który znakomicie
odmalowywał w swych felietonach obraz klerykalnego rozwydrzenia, pazerności,
zakłamania i obłudy obyczajowej. Nieciekawej
sytuacji II RP dopełniały permanentne trudności gospodarcze, a co za tym
idzie rozpaczliwa bieda dużej części społeczeństwa. „Szklane domy"
okazywały się zbyt często obskurnymi suterenami lub kurnymi chatami. Strzelanie do zdesperowanych robotników to też bynajmniej nie
wynalazek PRL-u. Reforma walutowa Grabskiego, budowa Gdyni czy Centralny Okręg
Przemysłowy stanowiły jaśniejsze punkty, ale nie były w stanie nadrobić
wielowiekowego zapóźnienia gospodarczego Polski. Problemom
wewnętrznym towarzyszyła na domiar złego fatalna sytuacja międzynarodowa II
Rzeczpospolitej. Geopolityka w XX-leciu międzywojennym była bezlitosna.
Mocarstwa rozbiorowe ani myślały o pogodzeniu się z utratą polskich ziem. Z jednej strony zagrażała nam Scylla bolszewickiej Rosji, z drugiej Charybda
nacjonalistycznych, a później nazistowskich Niemiec. Jedynie zmurszałe
imperium Habsburgów nie podniosło się już po katastrofie Wielkiej Wojny. W tak trudnym położeniu polityka zagraniczna wymagała wręcz ekwilibrystycznych
zdolności. Walka o granice
Pierwszym
ważnym celem polskich władz stało się wywalczenie międzynarodowego uznania
dla powstałego państwa i zapewnienie mu jak najbardziej korzystnych granic.
Działania w tym kierunku prowadzono używając zarówno środków militarnych,
jak i metod dyplomatycznych. Połowicznym sukcesem polskiej dyplomacji zakończyła
się konferencja pokojowa w Paryżu (styczeń 1919-czerwiec 1920). Potwierdzona
została państwowość Polski, której przyznano Wielkopolskę (po zwycięskim
powstaniu wielkopolskim już praktycznie włączoną do Polski) i Pomorze Gdańskie,
jednak bez tak ważnego ośrodka jak Gdańsk (otrzymał on status Wolnego Miasta
pod patronatem Ligi Narodów) i z bardzo wąskim dostępem do morza. O przynależności
niektórych spornych z Niemcami obszarów jak Górny Śląsk, Powiśle, Warmia i Mazury miały zadecydować plebiscyty wśród miejscowej ludności. Ostatecznie
do Polski została przyłączona jedynie część Górnego Śląska. Dramatyczniejszy
przebieg miała walka o granice wschodnie. W zakresie polityki wschodniej ścierały
się wtedy dwie koncepcje: Piłsudskiego i Dmowskiego. Pierwsza z nich miała
charakter federalistyczny. Zakładała poparcie powstania na wschodzie
suwerennych państw: Litwy, Białorusi i Ukrainy i powiązanie ich z Polską w ramach federacji (lub konfederacji). Stanowiłyby one naturalną osłonę przed
rosyjską ekspansją. Druga, inkorporacyjna, przewidywała włączenie do Polski
obszarów litewskich, białoruskich i ukraińskich z przewagą ludności
polskiej. Zamieszkujące tam mniejszości narodowe miały być poddane
polonizacji. Wydaje się,
że koncepcja federacyjna mogła przynieść Polsce większe korzyści, jednak
rozwój wydarzeń sprzyjał realizacji wizji Dmowskiego. Walki z Ukraińcami i Litwinami pogłębiły tylko i tak znaczne narodowe antagonizmy. Wyprawa
kijowska Piłsudskiego (kwiecień-czerwiec 1920), mająca
wspomóc powstanie niepodległej Ukrainy, zakończyła się ostatecznie porażką,
prowokując najazd bolszewicki na Polskę. Został on
wprawdzie odparty, jednak pogrzebał marzenia o wschodniej federacji.
Zdominowana przez endeków delegacja polska na konferencję pokojową w Rydze
(październik 1920-marzec 1921) przeforsowała rozwiązania bliższe koncepcji
Dmowskiego, dzieląc się wschodnimi terenami z bolszewicką Rosją. Kończący
konferencję traktat ryski z 18 marca 1921 roku ustalił wreszcie zasięg państwa
polskiego na wschodzie. (Państwa zachodnie uznały polskie granice wschodnie
dopiero w 1923 roku). Ukształtowane w tak dramatycznych okolicznościach granice Polski międzywojennej miały
bardzo niekorzystny układ. Rozciągały się na przestrzeni ponad 5,5 tysiąca
kilometrów i nie miały w większości oparcia o czynniki naturalne, co czyniło
je niezwykle trudnymi do obrony. Mocarstwa sojusznicze:
Francja i Wielka Brytania
Dogmatem
polskiej polityki zagranicznej okresu międzywojennego był strategiczny sojusz z Francją. Wycofanie się z Europy Stanów Zjednoczonych oraz niechętna
postawa Wielkiej Brytanii powodowały, że właśnie we Francji upatrywano głównego
gwaranta korzystnego dla Polski porządku wersalskiego. Francja już w czerwcu
1917 roku zgodziła się na utworzenie na jej terytorium ochotniczej armii
polskiej (zwanej Błękitną Armią), a we wrześniu tegoż roku uznała jako
pierwsza działający w jej stolicy Komitet Narodowy Polski — quasi-rząd z Romanem Dmowskim na czele. Najsilniej też popierała polskie postulaty podczas
konferencji pokojowej w Paryżu. Podobnie w okresie późniejszym: w czasie
najazdu bolszewickiego i gdy ważyły się losy przynależności Górnego Śląska.
Rzeczą oczywistą jest, że Francja nie czyniła tego bezinteresownie. Miała
przede wszystkim na uwadze własną rację stanu: poparcie dla Polski służyć
miało jak największemu osłabieniu pozycji jej głównego
wroga — Niemiec w powojennej Europie. Niemniej współpraca mogła przynieść
korzyści obu stronom. Dnia
19 lutego 1921 roku goszczący w Paryżu Naczelnik Józef Piłsudski podpisał
polsko-francuską deklarację o przyjaźni i układ polityczny wraz z konwencją
wojskową, na mocy której strony zobowiązały się do wzajemnej pomocy w przypadku napaści Niemiec na którąś z nich. Układ ten uznano za wielki
sukces polskiej dyplomacji. Stał się on fundamentem polskiej polityki
zagranicznej w kwestii obronności przez całe dwudziestolecie międzywojenne.
(Francuski sojusznik kazał sobie jednak zapłacić za gwarancje bezpieczeństwa:
zażądał od Polski specjalnych przywilejów ekonomicznych dla swojego kapitału).
Potwierdzeniem przyjaźni było wręczenie w 1923 roku buławy marszałkowskiej
francuskiemu bohaterowi wojennemu Ferdynandowi Fochowi. Sojusz
polsko-francuski wystawiony został wkrótce na ciężką próbę. Francja,
podpisując wraz z innymi państwami tzw. pakt reński (w Locarno w 1925 roku),
który gwarantował jedynie nienaruszalność niemieckich granic zachodnich, volens
nolens dała Republice weimarskiej (tak zwano Niemcy w latach 1919-1933, od
miejsca uchwalenia ówczesnej konstytucji — Weimaru) zachętę dla prób
rewizji jej granic na wschodzie. Ponadto pomoc dla Polski i Czechosłowacji, w wypadku agresji niemieckiej, uzależniła od stanowiska Ligi Narodów. O chwiejności francuskich gwarancji świadczyć mógł też fakt przyjęcia przez
Francję obronnej doktryny wojennej symbolizowanej przez Linię Maginota. Państwo
szykujące się do obrony jedynie własnego terytorium traciło wiarygodność
jako gwarant granic polskich, stąd też rozluźnienie sojuszu po Locarno i dojściu
do władzy w Polsce obozu sanacyjnego. Traumatyczne
przeżycia I wojny światowej spowodowały we Francji dominację nastrojów
pacyfistycznych. Z brakiem odzewu spotkały się polskie sugestie wojny
prewencyjnej przeciwko Hitlerowi w 1933 roku. Militaryzacja Niemiec i kolejne
agresywne posunięcia Hitlera nie wywoływały ze strony Francji żywszej
reakcji, a prawdziwą kompromitacją okazała się konferencja monachijska z września 1938 roku, podczas której Francja (i Wielka Brytania) zgodziła się
sprzedać swojego sojusznika — Czechosłowację, w zamian za papierową
gwarancję pokoju. Musiało to wzbudzić w polskich sferach rządowych znaczne
zaniepokojenie, co do wartości sojuszu z Francją. Dopiero pogwałcenie przez
III Rzeszę układu monachijskiego (zajęcie całych Czech w marcu 1939 roku)
oraz agresywne żądania wobec Polski zmobilizowały rząd francuski do
zdecydowanej postawy. Dnia
19 marca 1939 roku podpisano polsko-francuski protokół przewidujący pomoc
wojskową Francji w przypadku ataku Niemiec na Polskę: lotniczą natychmiast,
sił lądowych w piętnastym dniu wojny. Zobowiązanie to
zostało zrealizowane we wrześniu tego samego roku tylko w sferze formalnej.
Francja 3 września wypowiedziała Niemcom wojnę, nie podejmując jednak znaczących
działań militarnych (określono to później jako drôle de guerre -
dziwną wojnęlub Sitzkrieg — siedzącą wojnę), do których
zresztą — z własnej winy — nie była przygotowana. Niemniej jednak przystąpienie
Francji do wojny z Niemcami nadało konfliktowi charakter ogólnoeuropejski. Na
jej terenie zaczęło formować się wojsko polskie (z żołnierzy, którzy
przedostali się z ojczyzny), a od października 1939 roku funkcjonował
emigracyjny rząd polski generała Władysława Sikorskiego.
1 2 3 4 Dalej..
« Historia (Publikacja: 07-01-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5683 |
|