|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Ścieżka [5] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
— I Ty przypuszczasz, że nie tylko ten zagajnik, ale cały nasz świat
ulegnie w końcu … ?
— Nie wiem, mój drogi Watsonie. Ale pewne symptomy już były — portret
profesora Moore’a, kwiaty na klombie w posiadłości hrabiego, geometryczne
zmiany w topografii terenu … . Ten lasek to tylko kolejny w serii podobnych
przypadków. Podejrzewam, niestety, że ekspansja idealnych bytów
matematycznych może wkrótce ogarnąć znacznie większe obszary, a w końcu i cały świat. Co się wtedy stanie z nami i z resztą ludzi — trudno mi doprawdy
powiedzieć. Przyjdzie nam zapewne żyć w idealnej sferze platońskich idei,
nieustannie bytować w obliczu absolutu.
— To jakieś straszne, Holmsie … . Ale przecież życie, rozum, ludzie,
ich nadzieje, namiętności, ich ułomne i tymczasowe prawdy istnieć mogą
tylko w świecie rzeczywistym! Co by się z tym wszystkim stało w świecie
prawdy absolutnej? To, co mówisz, jest zupełnie nieprawdopodobne!
— To tylko logiczne, Watsonie. Kiedy wyeliminujesz już wszystko, co jest
całkowicie niemożliwe, reszta, choćby wydawała się najbardziej
nieprawdopodobna, staje się faktem. Zresztą to, czego dokonał hrabia de
Fineaux, nie jest zapewne aż tak bardzo nie z tej ziemi, jak nam się to
pierwotnie wydawało. W pewnym sensie, hrabia odkrył po prostu matematyczną
teorię wszystkiego. Jest rzeczą wręcz banalną, że całkowite zrozumienie świata,
ergo sprowadzenie go explicite
do zespołu matematycznych pojęć i formułek, obdziera ten świat z jakichkolwiek aspektów humanistycznych. W miejsce codziennej ludzkiej
rzeczywistości, przepełnionej babim latem nieuprawnionych, ale będących
wszystkim, co mamy — sensów, pojawia się obca, bezduszna machina. Świat może
być piękny jedynie jako wynik naszej ułudy — obiektywnie pozostaje on pusty i beznamiętny, jak doskonała figura matematyczna, koło.
— I czy naprawdę nic już nie da się zrobić? Jakoś nie mogę uwierzyć,
że Ty, który rozwiązałeś tyle spraw kryminalnych, nie poradzisz sobie z obecną sytuacją!
— Twoja wiara we mnie, mój drogi Watsonie, jest zaiste wzruszająca.
Jednakże możliwość odwrócenia biegu wypadków nie zależy tylko od moich chęci i umiejętności, lecz jest także pochodną faktycznego stanu rzeczy. Zasadniczą
kwestią pozostaje bowiem, czy zatrzymanie inwazji idei platońskich w świat
realny jest w ogóle możliwe. Myślę oczywiście intensywnie o tym, jak tego
dokonać. Zachodzi tu jednakże swoisty wyścig z czasem i obawiam się, że jak
na razie wyścig ten przegrywamy.
*
— Nie sądzisz, Holmsie, że coś się zmieniło w naszym otoczeniu?
Rzeczywistość wygląda trochę tak, jakby na nią patrzeć przez grubą szybę.
Zapadła jakaś taka głucha cisza. W tym bezruchu drzewa wydają sie martwe i odległe. Brzmi to może dziwnie, ale jednego jestem pewien — że nie spadnie
deszcz.
— Nie tylko otoczenie ulega zmianie, mój drogi Watsonie. My także się
zmieniamy. Świat platońskich idei jest równie obcy obiektom materialnym, co
naszym umysłom. Cóż bowiem wspólnego z matematycznymi abstrakcjami mają
uliczne latarnie odbijające się w wilgotnym bruku o głuchym przedświcie? Podążając
tą ścieżką, oddalamy się od nich coraz dalej. To znaczy — od naszych umysłów.
Latarnie jako zbiorowiska atomów być może pozostaną.
*
— Dziwnie się czuję, Holmsie, tak jakbym nigdy nie miał żadnej przyszłości,
ani przeszłości, jakby nigdy nigdzie mnie nie było poza chwilą obecną, tu i teraz. Więcej, jakby poza tym światem, tym miejscem gdzie jesteśmy, nigdy i nigdzie nic innego nie było. I jakby nic też nie miało nastąpić. Początkowo
myśl ta jeszcze mnie zatrwożyła, ale teraz, wiesz co … teraz wszystko to
wydaje mi się jakieś obojętne. Powiedziałbym, że jestem senny, ale nie
bardzo pamiętam, na czym polega sen. Właściwie to przecież wszystko jedno,
czy oczy ma się zamknięte, czy otwarte… .
— Taak, mój drogi Watsonie. Osiągnęliśmy marzenie całych pokoleń
filozofów, mistyków, alchemików, artystów, a także zwykłych śmiertelników.
Czeka nas jeszcze bardzo długa droga, ale niewiele będziemy mieli sobie do
powiedzenia.
*
Dalej szli już w milczeniu, a przed nimi i za nimi wiła się ścieżka.
W trakcie ich wędrówki las coraz to bardziej i bardziej blaknął,
stopniowo tracąc kolory rozmaitych odcieni barwy srebrzystozielonej,
szmaragdowej i złotej, aż w końcu uzyskał efemeryczny ton delikatnej szarości.
To liście stawały się przezroczystymi tafelkami o ledwie zarysowanych
konturach, a ich kształt coraz bardziej zmierzał do kształtu równoramiennych
trójkątów. Nie zauważyli tego, ponieważ myśli ich także zaczęły
przybierać idealne formy figur geometrycznych.
Znikały powoli wszelkie, chybotliwie majaczące, niedoskonałe cienie ze
ścian jaskini, oświetlanej teraz coraz wyraźniej zimnym, nieskończenie
wiecznym blaskiem Absolutu.
1 2 3 4 5
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 28-04-2008 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5851 |
|