|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia współczesna
Ateizm i etyka w filozofii Jeana Paula Sartre'a [1] Autor tekstu: Konrad Szocik
Uważam Sartre’a za najbardziej interesującego myśliciela egzystencjalizmu. Co więcej, uważam go także za jedynego egzystencjalistę
sensu stricto. W Egzystencjalizm jest
humanizmem Sartre wymienia, jako czołowych egzystencjalistów, takich
filozofów, jak: Heidegger, Marcel i Jaspers [ 1 ].
Jednak Heidegger wydaje się być zbyt mocno pochłonięty rozważaniami
ontologicznymi, koncentrując się tym samym na pojęciach abstrakcyjnych,
dalekich od egzystencjalistycznego ideału humanizmu i antropocentryzmu, w centrum zainteresowania umiejscawiającego konkretnego, zwykłego człowieka.
Natomiast Jaspers i Marcel, jako wyznawcy chrześcijaństwa, kolidują z ideałem
bezzałożeniowości i wolności od teologii pozytywnej oraz etyki normatywnej,
cechujących egzystencjalizm. Ponadto, sam Marcel we wstępie do Tajemnicy
bytu ogłasza siebie neosokratykiem bądź sokratykiem chrześcijańskim i nie uważa się za egzystencjalistę. W tej pracy przedstawię koncepcję ateizmu sformułowaną przez
Sartre’a oraz związany z nią problem etyczny. Omówienie tych zagadnień
poprzedzę przedstawieniem ontologii Sartre’a, koniecznej dla zrozumienia
postulowanego przez niego ateizmu, a także zaproponowanej przez niego etyki. Sartre wyróżnił dwie
instancje ontologiczne — byt w sobie
(l’etre — en — soi) oraz byt dla
siebie (l’etre — pour — soi). Bytem w sobie jest świat materialny, pozytywny, przedmiotowy, posiadający tożsamość i znajdujący się w stanie równowagi. To po prostu byt jako taki. Byt w sobie jest tym, czym jest. Natomiast byt dla siebie jest określeniem ludzkiej egzystencji, związanej z posiadaniem świadomości. Oznacza świadomość pozbawioną fundamentu bytowego w postaci bytu w sobie, znajdującą
się w stanie ciągłej zmienności [ 2 ]. Zdaniem Sartre’a świadomość ma charakter
intencjonalny i ukierunkowana jest zawsze na obiekty wobec niej transcendentne.
To właśnie istnienie rzeczywistości niezależnej od świadomości i zewnętrznej w stosunku do niej generuje świadomość. Sartre sformułował tzw. dowód
ontologiczny, w myśl którego funkcjonowanie świadomości, generowane przez nią
przedstawienia i wyglądy, dowodzi istnienia rzeczywistości obiektywnej, bowiem
obrazy tkwiące w świadomości są implikowane przez przedmioty świata zewnętrznego
[ 3 ].
Uważam to rozumowanie za niezwykle interesujące, zważywszy na to, że fakt
istnienia świadomości dla wielu filozofów — idealistów dowodził jedynie
istnienia jej samej czy też podmiotu świadomego, ale żaden z nich nie uznałby
funkcjonowania świadomości za argument przemawiający na rzecz realizmu.
Inną oryginalną koncepcją ontologiczną Sartre’a jest przekonanie o tym, że egzystencja poprzedza esencję [ 4 ].
Jest to propozycja w równej mierze zarówno ontologiczna, jak i antropologiczna, bowiem stanowi próbę zdefiniowania bytu ludzkiego. Jednak, o ile inne definicje sugerowały posiadanie przez człowieka pewnej stałej natury — jak Np. homo religiosus, homo sapiens,
homo faber, itd. — o tyle koncepcja Sartre’a głosi brak jakiejkolwiek
wcześniejszej natury. Założenie, że istnienie poprzedza istotę rzeczy,
posiada głębokie inklinacje etyczne, które przedstawię później. Uważam
natomiast, że powyższe przekonanie o pierwotnym statusie egzystencji przed
esencją jest niezwykle interesującym rozwiązaniem. Przede wszystkim uwzględnia
niezwykłe bogactwo przeżyć i ekspresji człowieka, których nie sposób
przewidzieć. Wielość i różnorodność typów ludzkich rzeczywiście zdaje
się sugerować brak jakiejkolwiek uprzedniej natury, bowiem zachodzące między
ludźmi podobieństwa są ograniczone czasowo i przestrzennie, natomiast pojęcie
natury zakłada uniwersalność i ponadczasowość. Zatem sugestia Sartre’a,
że każda jednostka autonomicznie decyduje o kształcie swojej egzystencji,
jest bliższe rzeczywistemu stanowi rzeczy niż wszelkie teorie suponujące
posiadanie przez człowieka jakiejś stałej natury. Za najrozsądniejszą
próbę zdefiniowania człowieka uważam rozwiązanie zaproponowane przez
Dilthey’a, według którego człowiek jest istotą historyczną, kształtowaną
przez proces dziejowy. Ta definicja zawiera w sobie wszystkie pozostałe, bowiem
człowiek w pewnych epokach występował bądź jako homo sapiens, bądź jako homo
religiosus, bądź jako homo faber, bądź
też jako połączenie tych wszystkich aspektów, które jedynie oznaczają
aktualną dominację jednego z elementów ludzkiego ducha, manifestującego się w różnych postaciach. Ponadto, koncepcja Dilthey’a pozostaje otwarta na
przyszłość i pozostawia miejsce dla ewentualnych, jeszcze nieprzewidzianych
form manifestowania się ludzkiego ducha; nie próbuje ograniczyć bytu
ludzkiego do jednego, preferowanego pojęcia, które zawsze redukuje i nie
oddaje całego bogactwa możliwości człowieka. Także koncepcja Sartre’a o egzystencji poprzedzającej esencję wydaje mi się godna uwagi jako niezwykle
dowartościowująca człowieka i przede wszystkim obdarzająca go niczym
nieograniczoną wolnością. Ateizm
Sartre już w dzieciństwie rozprawił
się z Bogiem, po prostu usuwając go ze swojej rzeczywistości jako
niewygodnego, wścibskiego, natarczywego i wszędobylskiego podglądacza
[ 5 ]. Oczywiście, taka decyzja wymaga rzetelnego i przekonywującego uzasadnienia. Sartre postarał się o dostarczenie wyczerpującego
wyjaśnienia dla swojego ateizmu, który można rozpatrywać dwuaspektowo.
Jednym z nich jest ateizm ontologiczny, drugi aspekt stanowi natomiast tzw.
ateizm postulowany [ 6 ].
Ateizm ontologiczny jest ściśle związany z koncepcją ontologiczną
Sartre’a. Sartre wyróżnił dwie odmienne struktury ontologiczne — byt w sobie oraz byt dla siebie. Jego
zdaniem, są one wzajemnie sprzeczne i nie mogą współistnieć jako jedna,
scalona struktura. Wszystko bowiem, co istnieje, jest albo rzeczą (bytem w sobie), albo świadomością (bytem dla siebie).
Natomiast idea Boga zakłada jedność bytu i świadomości, a zatem już pod
względem ontologicznym jest wewnętrznie sprzeczna. Sartre, rzecz jasna, próbował
wyjaśnić genezę powstania takiej koncepcji Boga. W swojej intuicji wykazuje
ona podobieństwo z diagnozą przedstawioną przez Feuerbacha. Zdaniem
Sartre’a, człowiek, świadom zmienności, braku równowagi oraz braku tożsamości
własnej świadomości, posiadał pragnienie idei łączącej w sobie cechy
odznaczającej się wolnością świadomości oraz stałości i tożsamości
bytu. Taką ideą, powołaną do życia przez człowieka, jest właśnie Bóg.
Dopiero taka koncepcja Boga ucieleśnia ideał człowieka. Bóg bowiem odznacza
się stałością, wszechmocą, wiecznym trwaniem i stanowi niezachwiany
fundament wszelkiego bytu (odpowiednik bytu w sobie), będąc jednocześnie świadomością,
refleksją, dysponującą nieograniczoną niczym wolną wolą (jako byt
dla siebie) [ 7 ]. Feuerbach myślał podobnie, uważając
stworzenie idei Boga za projekcję udoskonalonych ludzkich cech, związanych z marzeniem człowieka o nieśmiertelności, wszechwiedzy, itp. Wyjaśnienie
fenomenu religii przez Sartre’a jest niezwykle podobne, chociaż nie chodzi tu
już o projekcją własnych cech, lecz o zrealizowanie ludzkiego pragnienia o nadaniu wolnej świadomości trwałego i pewnego fundamentu.
Jest to tylko jeden aspekt Sartrowskiego ateizmu, oryginalny na tle wcześniejszych
postulatów ateistycznych. Jego oryginalność polega na tym, że dla istnienia
fenomenu religii nie podaje wyjaśnień psychologicznych, jak Feuerbach czy
Freud, ani socjologicznych, jak Marks, lecz próbuje wykazać niedorzeczność
idei Boga już na gruncie ontologii, wskazując na jej wewnętrzną sprzeczność.
Myślę, że na gruncie filozofii Sartre’a ta koncepcja jest do przyjęcia,
ponieważ Bóg musiałby być bytem w sobie — dla siebie, a istnienia
takiego tworu Sartre nie dopuszcza. Z innej perspektywy kwestię niemożliwości istnienia Boga podejmuje
ateizm postulowany. Tutaj płaszczyzna filozofii Boga nieustannie przenika
granicę zagadnień etycznych. Wydaje się, że Sartre właśnie na gruncie
etyki usiłuje wskazać na trudność, jaka wiąże się z zaakceptowaniem
istnienia Boga. Zdaniem Sartre’a, Bóg, jako byt wszechmocny, w sposób
radykalny ograniczałby ludzką wolność. Jest to problem filozofii religii sięgający
czasów starożytnych, związany z zagadnieniem wolnej woli, Bożej łaski,
predestynacji, itp. Sartre oczywiście nie wnika w zawiłe spekulacje
tomistyczne, usiłujące udowodnić możliwość współistnienia ludzkiej wolności z Bożą wszechmocą. Sądzę, że Sartre pozostawia na uboczu tę kwestię,
natomiast interesuje się samym punktem wyjścia i jego konsekwencjami.
Mianowicie, Bóg, uznawany jednocześnie za stwórcę wszechświata, jest także
stwórcą człowieka. Zatem pewna idea człowieka, preegzystująca w umyśle Bożym,
stanowi wzorzec dla sposobu stworzenia przez Boga człowieka. Jest ona zarazem
ideą ludzkiej natury — można ją tak rozumieć, stanowi bowiem uniwersalny
wzór, według którego wykonani zostaną wszyscy ludzie [ 8 ].
Uprzednie istnienie pewnej natury czy formy człowieka oznaczałoby, że esencja
poprzedza egzystencję, co na gruncie ontologii Sartre’a jest nie do pomyślenia.
Bóg jednak stwarza ludzi według posiadanego wcześniej planu, podobnie jak
rzemieślnik wytwarzający produkty zgodnie z określonym projektem. W ten sposób
Sartre dostrzegł, że ludzka wolność została zniesiona już u początków
egzystencji człowieka, bowiem ten, jako stworzony przez Boga, jest przez niego
zdeterminowany, zaprogramowany, zatem postępuje tylko w tym zakresie możliwości,
jaki przewidział dla niego stwórca. Oczywiście, ograniczenie tej wolności
potęgują rozmaite Boskie decyzje dotyczące
poszczególnych jednostek, tłumaczone jako powołanie, przeznaczenie, itp.
Uważam, że ta kwestia na gruncie filozoficznym jest niemożliwa do
rozstrzygnięcia (podobnie jak zagadnienie istnienia bądź nieistnienia Boga). Prima
facie rzeczywiście można odnieść wrażenie, że ogólnie rozumiana idea
Boga wszechmocnego, bez żadnych uzupełnień teologicznych, koliduje z równie
nieograniczoną, przynajmniej mentalnie, wolnością człowieka. Jednak
wystarczy, aby dana religia — np. chrześcijaństwo, bo niewątpliwie ono było
Sartrowi najbliższe — zastrzegła, że jej Bóg, jakkolwiek wszechmocny, nie
ingeruje w wolną wolę człowieka i pozostawia go samemu sobie, podając
jedynie, i to dyskretnie, pewne wskazówki. Wówczas ten zarzut nie ma racji
bytu. Oczywiście filozofia nie akceptuje założeń religijnych, nadając im
status prywatnych przekonań światopoglądowych, dla których w dyskursie
filozoficznym nie może być miejsca, lecz wydaje się, że chyba każda religia
postulująca istnienie wszechmocnego Boga, a na pewno chrześcijaństwo,
zostawia miejsce dla wolnej woli, na którą Bóg nie
ma wpływu. Uważam, że w tej dziedzinie najlepiej sprawdza się
fenomenologia religii, zwłaszcza w ujęcie van der Leeuwa, bowiem analizuje cały
fenomen danej religii, uwzględniając jego kontekst i wszystkie elementy, a nie
jedynie wyabstrahowane pojęcia.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Sartre Egzystencjalizm
jest humanizmem [ 2 ] Sartre Byt i nicość, s. 24 — 29 [ 3 ] Sartre Byt i nicość, s. 23 [ 4 ] Sartre Egzystencjalizm... [ 6 ] Gromczyński Wiesław Człowiek, świat rzeczy, Bóg w filozofii Sartre’a, s. 258 [ 7 ] Sartre Byt i nicość, s. 135 — 136 [ 8 ] Sartre Egzystencjalizm... « Filozofia współczesna (Publikacja: 04-05-2008 Ostatnia zmiana: 05-05-2008)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5864 |
|