Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.848 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita
Artur Patek, Jan Rydel, Janusz J. Węc (red.) - Najnowsza Historia Świata tom 4 1995-2007
Julio VALDEÓN BARUQUE, Manuel TUŃÓN DE LARA, Antonio DOMINGUEZ ORTIZ - Historia Hiszpanii

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Myśleć to co prawdziwe, czuć to co piękne i kochać co dobre - w tym cel rozumnego życia."
« Tematy różnorodne  
W usta bez namysłu, czyli mówienie polityczne [1]
Autor tekstu:

Przemiany ustrojowe w Polsce początków lat 90-tych rozbudziły, nie bezpodstawne zresztą, nadzieje na normalizację życia społecznego, usystematyzowanie relacji władza-obywatele, stworzenie mostu łączącego szarych, zwykłych ludzi z wyższymi sferami dla dobra ogółu, ku polepszeniu warunków bytowych wszystkich Polaków. Wszak nie było w tym optymizmie nic dziwnego, oddolne zmiany zapoczątkowane przez masowy ruch społeczny, którego zwolennikami była znaczna większość musiały w momencie zaistnienia siłą rzeczy zacząć wzbudzać pozytywne emocje. Trwający dziesięciolecia skostniały już podział na lepszych i gorszych, równych i równiejszych, rządzonych i rządzących — „nas" oraz „ich" — błyskawicznie się zdezaktualizował. Wreszcie „nasi" znaleźli się na miejscu „tamtych". „Nasz" los był w „naszych" rękach.

Było, minęło. Po osiemnastu latach od transformacji nie wiemy tak naprawdę czy ta już się skończyła, czy trwa nadal, a może zaczęła się już następna, skoro mówi się tyle o kolejnej Rzeczpospolitej. Ja natomiast przestałem słuchać, bo zrobiło się nudno i jak zwykle byle jako, żeby nie powiedzieć tradycyjnie. Postanowiłem wziąć pod lupę, przeanalizować i przyrównać do dawnych wzorców tę polityczną zupę kiełbasianą. Bo przecież polityka to ludzie i słowa, za którymi w demokratycznym państwie idą zobowiązania i obietnice bez pokrycia — najdroższy oraz najbardziej pożądany przysmak wyborców prawie zawsze odbijający się jadem kiełbasianym. Czas więc przyjrzeć się temu, co powoduje niestrawności naszego prawie pełnoletniego organizmu. Przyjmując należytą postawę, zajmiemy się wymazem z języka… języka polityków; który — choć na pierwszy rzut oka może nie wydawać się to tak oczywiste — kształtuje naszą codzienność i kieruje nami w mniejszym lub większym stopniu.

Istotę języka i jego bezpośredni związek z umysłowością człowieka, z jego wizją świata, z jego światopoglądem można spróbować wyrazić używając słów Ludwika Wittgensteina „Die Grenzen meiner Sprache bedeuten die Grenzen meiner Welt" co znaczy „Granice mego języka są granicami mego świata". (Cytując słowa wielkiego filozofa poza ich pierwotnym kontekstem dopuszczam się pewnego nadużycia, jednakże na potrzeby chwili i dla klarowności mojego wywodu pozwolę sobie narzucić indywidualny tok rozumowania wraz z interpretacją.) To z pozoru lapidarne ujęcie prawdy o języku jest w istocie genialnym dostrzeżeniem roli języka w życiu jednostki i całych społeczności. Przyglądając się językowi pojedynczego człowieka możemy poznać poziom jego wiedzy o świecie, jego sposób rozumienia rzeczywistości, jego wrażliwość duchową i estetyczną; badając zaś cały język, jesteśmy w stanie odnaleźć zakodowane w nim procesy społeczne, przemiany obyczajowe i historyczne doświadczenia, które kształtowały i integrowały dana społeczność. Bo jest język systemem żywym i dynamicznym, w którym w każdej chwili dokonują się zmiany w zasobie słów, zmieniają się znaczenia wyrazów i kryteria poprawności językowej. Rozwój cywilizacyjny i kulturowy, społeczne przemiany i konflikty oraz migracje ludności to tylko część czynników, które stymulują rozwój języka nieustannie wzbogacając go i zmieniając.

Nie zapominajmy, że również polityka jest ważnym i równoprawnym elementem życia społecznego. Ta dziedzina działalności ludzkiej jest często źródłem społecznych przemian, bywa także źródłem ważnych wydarzeń historycznych, powinna być stymulatorem rozwoju cywilizacyjnego — jest więc rzeczą oczywistą, że wpływ polityki na język i ich wzajemne relacje są silne i różnorodne, gdyż historia tychże związków jest tak stara jak sam język (i sama polityka).

Problematyka tych związków jest bardzo złożona, a materiał badawczy niezwykle bogaty, dlatego też ograniczę się do zjawisk najbardziej charakterystycznych występujących w Polsce w ostatnich sześciu dziesięcioleciach. Śledząc wystąpienia polityków z różnych okresów oraz studiując literaturę przedmiotu można dojść do wniosku, że w czasach panowania dyktatur i systemów totalitarnych oraz w czasach ostrej walki politycznej język staje się świadomym narzędziem manipulacji i indoktrynacji, staje się bronią, za pomocą której wzbudza się nienawiść do wrogów, budzi poczucie zagrożenia z ich strony i mobilizuje do walki. W czasach politycznej stabilizacji i w systemach demokratycznych wpływ polityki na język jest bardziej pośredni i mniej widoczny, ale jest stale obecny.

Skłonny jestem stwierdzić, iż to właśnie w języku (ale nie tylko) powinniśmy szukać wielu odpowiedzi na nurtujące nas pytania dotyczące obecnej sytuacji politycznej i preferencji wyborczych Polaków; albowiem poza poruszoną już kwestią współoddziaływania polityki i języka należy zwrócić uwagę na funkcję informacyjną — jaką pełni język — jako łącznika pomiędzy władzą i obywatelami. Słowem: pokaż mi jak mówisz, a powiem ci kto na ciebie zagłosuje. By zachować swoiste kontinuum w tradycji wykorzystywania słów do walki politycznej, zacznijmy naszą podróż od demonizowanego dziś, a zarazem stale nieschodzącego z ust polityków okresu w historii, kiedy mowa nie była jedynym narzędziem zwalczania przeciwników, a „skróty myślowe" były bardziej wyrafinowane i nikt się do nich nie przyznawał.

PRL: Zinstytucjonalizowane ogłupianie motłochu

"Praktyka dnia codziennego dowodzi, że realizacja nakreślonych zadań programowych i konsekwentna działalność w tym zakresie wymaga sprecyzowania i określenia form i metod pracy oraz racjonalnej gospodarki kadrami" [ 1 ] — czytał z kartki monotonnym i napuszonym głosem referent na zebraniu partyjnym. To w takich właśnie oficjalnych wystąpieniach królowała nowomowa, czyli język propagandy partyjnej, pełen przekłamań i manipulacji, używany w celu kształtowania zachowań i poglądów ludzi zgodnie z oczekiwaniami rządzącej partii. Termin nowomowa (newspeak) wprowadził do kultury George Orwell, a Michał Głowiński upowszechnił go i w książce Nowomowa po polsku poddał określane tym terminem zjawisko głębokiej analizie.

Państwo totalitarne łamiąc wszelkie prawa swoich obywateli za pomocą języka próbowało zakłamać rzeczywistość oraz przekonać o słuszności swoich brutalnych często i nieprawych działań. Terrorowi politycznemu towarzyszył gwałt na języku, który został podporządkowany w swojej oficjalnej formie doraźnym celom politycznym. Gdy partia walczyła z przeciwnikami ideowymi i ze zwolennikami Polski przedwojennej, w języku propagandy pojawiły się m.in. takie określenia jak: „zapluty karzeł reakcji" i „sługusy imperializmu", gdy partia walczyła z kościołem pojawił się termin „religianctwo", gdy wrogiem stała się buntująca młodzież, to nazywano ją „chuliganami i bikiniarzami". Celem tych działań było nie tylko wskazanie wroga, ale i wywołanie określonych emocji, wzbudzenie niechęci, obrzydzenia i nienawiści. Szczególnym przykładem budzenia nienawiści do konkretnych osób było używanie rzeczowników odnazwiskowych. „Schaffizm", „trockizm", „kołakowszczyzna" miały odstraszać nie tylko od poglądów nosicieli tych nazwisk, miały także budzić do nich określony stosunek.

Propagandziści dbali także o utrwalenie w świadomości Polaków określonej hierarchii. Temu celowi służyło między innymi rytualne i używane w każdej sytuacji sformułowanie „partia i rząd" — niezmienny szyk tych wyrazów miał kodować w świadomości prymat partii nad rządem. Podobną funkcję pełniła fraza „oddani partii, głęboko związani z narodem", która przekonywała, że jeśli ktoś jest oddany partii, ten jest również głęboko związany z narodem, co sugerowało, że ci, którzy partii nie są oddani, nie są z narodem głęboko związani, są z nim związani płytko lub naród jest im całkowicie obojętny. Szczytowym osiągnięciem nowomowy, która próbowała utrwalać w świadomości Polaków „jedynie słuszną" ideologię jest fraza „socjalistyczny w treści, narodowy w formie", którą można było określić każde działanie „partii i rządu".

Miała też nowomowa zakłamywać rzeczywistość, czego doskonałym przykładem jest „wprowadzenie wojsk" — jak po inwazji na Czechosłowację określano tę agresję. Oficjalnie ten tragiczny dla Czechów i Słowaków fakt nazywano też „wkroczeniem wojsk zaproszonych przez członków władz czechosłowackich" bądź też „bratnią pomocą", co było szczególną hipokryzją. Podobną hipokryzją było tłumaczenie wszelkich niepopularnych decyzji partii „obroną interesów ludzi pracy".

Istotą państwa totalitarnego, a także autorytarnego — lecz w mniejszym stopniu - jest sterowanie wszystkimi sferami życia społeczeństwa i jednostki, dlatego też narzucało ono i całej kulturze określone cele, decydowało arbitralnie o treści i formie, czego szczególnym przykładem jest zadekretowanie socrealizmu jako jedynej twórczej drogi we wszystkich dziedzinach sztuki. Również dyskusja o sztuce została bezwzględnie upolityczniona i toczona była w tym nowym języku: "...Jakże śmieszni są ci, którzy wychodząc z zasady, że kultura idzie z góry w dół, przypuszczają, iż nowy konsument przyjmie wszystko, co mu podaje literatura schyłkowa z całym jej tematycznym i formalnym mętniactwem i rozkładem. I jak dziecinni, jeśli im się wydaje, że ideologicznie mętne utwory, roztrząsające samotność człowieka czy też fikcyjne konflikty psychologiczne będą łapczywie (...). Ci, dla których elitarno-inteligencki język, zbutwiały, zamarły, obciążony pseudonaukowymi świecidełkami pustej słownej ornamentyki jest nienaruszalnym niedostępnym tabu, ci którym tromtadracki nacjonalizm zastępuje patriotyzm ludowy, ci wreszcie, którym snobizmowi schlebiają upostaciowane pod różnymi maskami teorie antynaukowe, ostatni krzyk mody zagranicznej — to ludzie najzupełniej obcy tak walce o socjalizm jak i upowszechnianie kultury." [ 2 ] — tak pisał w roku 1948 Jerzy Borejsza członek najwyższych władz partii rządzącej. Wtórował mu Włodzimierz Sokorski pisząc, że "Sztuka postępowa może być tylko i wyłącznie sztuką realizmu socjalistycznego. Wszelka inna pozycja twórcy jest tylko świadomym lub nieświadomym staczaniem się na pozycje wyrodniejącej sztuki ginącego świata." [ 3 ] Te krótkie fragmenty wystąpień wysokiej rangi działaczy partyjnych zawierają wszystkie charakterystyczne dla nowomowy cechy:

  • narzuca wyraziście znak wartości: dobra jest literatura socjalistyczna, każda inna jest „mętniacka i schyłkowa", czyli zła,

  • łączy elementy pragmatyczne (bezwzględna krytyka „wrogiej" literatury) i rytualne (schlebianie gustom klasy robotniczej),

  • zawiera decyzje arbitralne: jedynym kierunkiem uznawanym przez rządzących jest socrealizm.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wskrzeszenie Józefy K.
Złote myślątka

 Zobacz komentarze (5)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Lachowiecki L., Markiewicz T., Paczkowski M., Polski socrealizm. Antologia publicystyki społeczno-kulturalnej z lat 1948-1957, t.3, wyd. Almapress, Warszawa 1988
[ 2 ] Ibidem
[ 3 ] Ibidem

« Tematy różnorodne   (Publikacja: 21-05-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Przemysław Piela
Współzałożyciel portalu Ateista.pl, w latach 2004-2005 z-ca redaktora naczelnego, do października 2007 r. redaktor naczelny. Student V roku filologii duńskiej oraz I dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez pewien czas studiował także filozofię. Były wiceprezes PSR. Rocznik 1987, pochodzi z Nowego Targu. Mieszka w Poznaniu.
 Numer GG: 3112057

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 7  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Przychodzi baba do lekarza, albo chleb do pijawki
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5892 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365