|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia współczesna
Modernizm – niedokończony projekt? Przeciw defetyzmowi rozumu [2] Autor tekstu: Marcin Punpur
Derrida próbuje uciec przed dylematem totalizującej
krytyki rozumu, poprzez prymat retoryki nad logiką. Jak zauważa Habermas, musi
się jednak liczyć z tym, że „kto przenosi radykalną krytykę rozumu w obszar retoryki, aby złagodzić paradoks autoreferencji, stępia ostrze samej
krytyki rozumu" [ 13 ].
Foucault nie ma takiego problemu, choć podobnie jak Nietzsche wikła się w aporię autoreferencjalnej krytyki rozumu. Na początku swojej twórczości
Foucault zestawia rozum z szaleństwem, które od końca XVIII wieku zaczyna być
pojmowane jako choroba umysłowa. Rozum odłącza się od szaleństwa, które
odtąd traktuje jak swoje przeciwieństwo. Klinicyzacja szaleństwa jest przykładem
procesów wykluczania, eliminacji, wyklęcia tego wszystkiego co odbiega od
normy. Mechanizm wykluczania elementów heterogenicznych stanowi zresztą dla
Foucaulta oś tworzącej się historii zachodniej racjonalności [ 14 ].
Nie bez znaczenia są tu nauki humanistyczne, które pełnią funkcję
dyscyplinującą i uzasadniającą owe praktyki wykluczania. Takie instytucje
jak szpital, więzienie, koszary, fabryka szkoła są dla Foucaulta nowoczesnymi
formami panowania, „pomnikiem zwycięstwa reglamentującego rozumu" [ 15 ].
Rozum taki podporządkowuje sobie nie tylko to co wobec niego inne, ale stanowi
wręcz nową zasadę rzeczywistości, której symbolem stał się Benthamowski
panoptykon. Takie pojmowanie nowoczesności wynika wedle Habermasa z błędnego
utożsamienia „woli wiedzy i prawdy" z „wolą władzy", która zawiera
się jakoby we wszystkich dyskursach i w rezultacie prowadzi do fałszywego spłaszczenia
całego procesu modernizacji jedynie do ewolucji technik władzy. To z kolei
rodzi relatywizm i subiektywizm, który pożera również historyczną metodę
Foucaulta. Defetyzm postmodernyWszyscy powyżsi myśliciele, przedstawieni z pewnością w dużym uproszczeniu, ale przy zachowaniu niejakiej spójności,
występują w roli radykalnych krytyków rozumu. Choć taktyki jakie obierają
do jego przezwyciężenia bywają różne, jedno jest dla nich wspólne. Wszyscy
zakładają podobną wizję rozumu, który w zależności od autora uzyskuje
miano instrumentalnego, represyjnego, imperialnego, ekskluzywnego, a nawet
nierozumnego. Każde z tych określeń redukuje złożony fenomen zachodniego
racjonalizmu do drugorzędnych aspektów pomijając zarazem jego istotę. Ten
redukcjonizm z jednej strony prowadzi do zafałszowania rzeczywistego obrazu
racjonalności, z drugiej zaś skazuje sam rozum na banicję. Jak zauważa Habermas merytoryczna polemika jest
tu wielce utrudniona. Po pierwsze postmodernistyczne filozofie trudno
jednoznacznie zakwalifikować, a tym samym dokonać rzetelnej krytyki poprzez
odwołanie się do odpowiednich kryteriów oceny, jakie wypracowały sobie
poszczególne dziedziny wiedzy. Nie pretendują bowiem one ani do miana nauki,
ani nawet filozofii, często deklarując jej przezwyciężenie. Odżegnują się
również od tradycji religijnej oraz krytyki literackiej, a przynajmniej tej
klasycznej. Po drugie hermetyczny język i liczne neologizmy, które otacza nimb
sakralności, jak w przypadku Heideggera dopełniają czaru goryczy, stanowiąc
jednocześnie skuteczny mechanizm samoobronny. „Autoreferencjalna krytyka
rozumu w dyskursach bez własnego miejsca rozkłada się niejako wszędzie i nigdzie, co chroni ją przed konkurencyjnymi wykładniami. Takie dyskursy obezwładniają
zinstytucjonalizowane kryteria wywrotowości; przegrawszy w argumentacji, mają w zanadrzu jeszcze ostatnie słowo: mianowicie, że oponent nie zrozumiał
jeszcze całej gry językowej, popełnił kategorialny błąd odpowiadając na
swój sposób" [ 16 ]. Każdy ze wspomnianych postmodernistycznych autorów
dokonuje swojej krytyki w oparciu o to co inne wobec rozumu a co jednocześnie
ma być w ich mniemaniu jego rzekomą ofiarą. Dla Nietzschego będzie to
„wola mocy" i estetyczna ekspresja, dla Heideggera „bycie", Derridy „różnia",
wreszcie u Foucaulta (przynajmniej na początku) wszystko to co wykluczone z szaleństwem na czele. Wszyscy oni zdają się (w najmniejszym stopniu być może
Foucault) przyjmować następującą przesłankę. „Podczas gdy rozum określony
jest przez kalkulację możliwego rozporządzania i spożytkowania, to, co inne
wobec rozumu, da się scharakteryzować jako absolutnie nie podlegające rozporządzaniu i nie dające się spożytkować — jako medium, w którym podmiot może się
tylko zanurzyć, jeżeli wyrzeknie się podmiotowości i wykroczy poza nią"
[ 17 ].
To coś cechuje skrytość, tajemniczość i niedostępność dla
konwencjonalnych środków poznawczych. Droga dla rozumu jest tu zamknięta.
Jego relacja z tym co inne — jak głoszą jego rzecznicy — toksyczna. Jedyne możliwe
wyjście to rozwód. Habermas nie chce jednak oddać skóry tak łatwo i stwierdza, że „dopiero gdy rozum da się poznać w narcystycznej postaci władzy,
wszystko wokół uprzedmiotowiającej i podporządkowującej, identyfikującej,
tylko z pozoru uniwersalistycznej, skupionej na potwierdzeniu i pomnażaniu
samej siebie — dopiero wówczas inne rozumu może być pomyślane jako
spontaniczna moc, będąca fundamentem bytu, ustanawiająca, zarazem witalna i nieprzejrzysta, nie rozjaśniona już żadną iskierką rozumu" [ 18 ].
Innymi słowy kapitulacja rozumu jest możliwa jedynie wówczas, kiedy stwierdzi
się ponad wszelką wątpliwość, że rozum nie może wydobyć z siebie nic prócz
gołej władzy, wobec której od początku miał stanowić realną przeciwwagę.
Wówczas otworzy się szansa dla tego co inne wobec rozumu. To co inne wobec rozumu nie ma jednak z założenia
stanowić alternatywy dla niego, to znaczy pretendować do miana zasady regulującej i harmonizującej stosunki społeczne, lecz ma jedynie poświadczać o jego
patologii i ostatecznej klęsce. Autorzy postmodernistyczni wolni są bowiem od
„naiwnych" celów emancypacyjnych czy programu krytycznego, jaki
zainicjowali filozofowie Oświecenia, dyskredytując go jako narzędzie
dyskryminacji i imperializmu. Wynosząc na piedestał takie wartości jak
pluralizm i tolerancja, zdają się zapominać o nowoczesnej zasadzie mówiącej,
iż każda niczym nieograniczona wartość ulega samozagładzie. Brak ograniczeń
oznacza bowiem brak zabezpieczeń, a to z kolei rodzi dowolność i przyzwolenie
na przemoc. „Razem z tą zasadą odrzuca się nie tylko dotkliwe konsekwencje
uprzedmiotawiającego samoodniesienia, lecz także inne konotacje, które
podmiotowość niosła kiedyś ze sobą jako niespełnione obietnice: perspektywę
samoświadomej praktyki, w której solidarne samookreślenie wszystkich powinno
móc łączyć się z autentycznym samourzeczywistnieniem się każdego.
Odrzucone zostaje to właśnie co szukająca pewności w sobie nowoczesność
zawarła kiedyś w pojęciach samowiedzy, samookreślenia, i samourzeczywistnienia" [ 19 ].
Krytyka postmodernistyczna nie tylko podważyła sensowność tych pojęć, ale
również poprzez historyczną wybiórczość zatarła granice z ich przeciwieństwami. Rozum komunikacyjny jako próba rehabilitacji oświecenia By przeciwdziałać temu procesowi potrzeba
mechanizmu, który by owe ograniczenia rozporządzałby sprawiedliwie, to znaczy w poszanowaniu godności każdej osoby, a jednocześnie sam byłby wolny od
zarzutów, z jakimi ma się borykać. Pomysły filozofów postmodernistycznych
niewiele w tym względzie oferują, poza pobudzeniem wyobraźni i niejakim zamętem
jaki zawsze wywołuje demaskatorski manifest. Nic nie dadzą również próby
przywrócenia harmonii poprzez absolutyzację jednego tylko z powstałych momentów
rozumu. Przykładem takiego projektu jest dla Habermasa „krytyczny
racjonalizm" Poppera, którego autor przeceniając siłę krytyki naukowej, płaci
za to ceną moralnego sceptycyzmu i zupełnej obojętności w kwestiach
estetycznych [ 20 ]. Habermas jest zdania, że nie da się wyleczyć
urzeczowionej praktyki życia codziennego poprzez wywyższanie jednej tylko z powstałych sfer kultury. Potrzeba pojednania,
ale nie na wzór konserwatywnej utopii głoszącej zniesienie kulturowego
pluralizmu na rzecz „zawsze dobrej tradycji" czy też „pluralizmu dla
samego pluralizmu", którego rzecznikami są filozofowie postmodernistyczni.
Idzie raczej o to, by zachować autonomię nauki, moralności i prawa oraz sztuki
przy jednoczesnym ich zharmonizowaniu. Habermas upatruje taką możliwość w samej nowoczesności. Zadanie te przypisuje rozumowi komunikacyjnemu, którego
funkcja jednocząca ma polegać na koordynacji działań zmierzających do osiągania
porozumienia. Rozum komunikacyjny ma zastąpić zużyty rozum substancjalny, który
się rozpadł wraz z odczarowaniem świata. „Racjonalność komunikacyjna
przypomina dawniejsze wyobrażenia o logosie o tyle, że wprowadza konotacje
jednoczącej mocy dyskursu, która bez przymusu ustanawia konsens pomiędzy jego
uczestnikami; uczestnicy dyskursu przezwyciężają swoje zrazu subiektywne poglądy
na rzecz racjonalnie umotywowanej zgody. Rozum komunikacyjny wyraża się w zdecentrowanym rozumieniu świata" [ 21 ]. Dopiero jego praca ma wedle Habermasa zainicjować
właściwą krytykę zachodniego myślenia, która stwierdza „nie nadmiar, ale
niedobór rozumu". To zdaje się mieli na myśli Horkheimer i Adorno
wprowadzając termin „dialektyki oświecenia". Oświecenie bowiem eliminuje
swoje deficyty poprzez więcej oświecenia. Tak jak rozum, który sam stawia
siebie w stan oskarżenia otrzymuje legitymację dopóki, dopóty jest w stanie
uzasadnić swe roszczenia. To właśnie, jak słusznie podsumował H.
Schnaedelbach, poprzez samokrytykę rozum pokazuje, że istnieje i ma się
dobrze [ 22 ]. Nie ma obecnie innej alternatywnej siły niż
rozum, która byłaby w stanie sprostać konfliktom i paradoksom naszego (po)nowoczesnego
społeczeństwa. Nawet bowiem tego typu zarzuty jakie wysunął A. Wellmer
przeciw paradygmatowi racjonalności komunikacyjnej, brzmią dość racjonalnie.
Bo czy domaganie się, by "każdy podmiot w warunkach
liberalno-demokratycznych społeczeństw mógł dysponować pewną przestrzenią
negatywnych wolności, która daje mu prawo do bycia nie całkowicie
racjonalnym, ponieważ bez takiej prawnie zagwarantowanej wolności do bycia
nierozumnym (zur Unvernunft), nie posiadałby każdy podmiot szansy, by
dla doświadczeń ekscentrycznego, egoistycznego, nieodpowiedzialnego
eksperymentowania ze sobą (Selbsterprobung) było jeszcze miejsce, które
zapewniała nam nowoczesna sztuka" nie brzmi racjonalnie? [ 23 ]. Nie oznacza to oczywiście, że rozum jest wolny
od patologii. Jak zostało to pokazane na przykładzie Szkoły Frankfurckiej
istnieją destrukcyjne tendencje tkwiące w zachodnim racjonalizmie. Należy je
wyjawić i w miarę możliwości zneutralizować. Trudno jednak oczekiwać tego
od instancji działających obok, bądź wbrew rozumowi. Ani wola mocy, ani
bycie, ani różnia nie są w stanie, same z siebie, podołać temu zadaniu.
Wprost przeciwnie, utwierdzają jedynie partykularyzm, relatywizm, a w
konsekwencji zgodę na przemoc. Nie powinno to jednak dziwić zważywszy na
chwiejność i ezoteryczność ich wykładni. Co może dziwić to postawa niektórych
współczesnych filozofów, którzy składając im hołd, składają zarazem własny
intelekt w ofierze.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 20 ] Por.
J. Habermas, Modernizm — niedokończony projekt, op. cit., s. 36. [ 21 ] J.
Habermas, Filozoficzny dyskurs nowoczesności, op. cit., s. 355. [ 22 ] Por.
H. Schnaedelbach, Próba rehabilitacji animal
rationale,
op. cit., s. 344. [ 23 ] Za A. Honneth, Pathologien der Vernunft. Geschichte und
Gegenwart der Kritischen Theorie, Frankfurt am Main 2007, s. 212. « Filozofia współczesna (Publikacja: 08-06-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5923 |
|