|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Teoria poznania
Spór o uniwersalia w świetle współczesnej filozofii [1] Autor tekstu: Michał Haraburda
Aby podjąć
się rzeczowego omówienia: sporu o uniwersalia z perspektywy współczesnej filozofii, najpierw wydaje się słuszne,
zaznajomić czytelnika z chronologią tej sprawy. Problematyka powszechników co
prawda zainicjowana została już w starożytności przez Platona i Arystotelesa, to jednakże nie poświęcili oni tej rzeczy wiele swojej uwagi,
traktując ją zdawkowo i dogmatycznie. Zwłaszcza dotyczy to Platona, choć
paradoksalnie bliżej zbliżył się do prawdy niż Arystoteles w tym względzie,
przyznając byt realny uniwersaliom
zarówno w rzeczach, (dlatego są one
przedmiotem ludzkich myśli), ale przede
wszystkim poza nimi, „czysto idealny" i jako taki przekraczający granice ludzkiego poznania, służący jako
niedościgniony wzór i miara dla poznania i działania. Takie
stanowisko określane w filozofii
jest jako skrajny realizm pojęciowy. Niemniej filozofia średniowieczna na nowo
zaangażowała się w tą sprawę, a kościół rzymsko- katolicki uczynił ją
nawet narzędziem inkwizycji.
W sporze o uniwersalia, próbowano ustalić czy pojęciom ogólnym
odpowiadają przedmioty rzeczywiste, a jeżeli tak- to jakie. Inaczej jądrem
jego były próby odpowiedzi na pytanie: czy rzeczywistość składa się
jedynie z przedmiotów jednostkowych, konkretnych, czy też jeszcze z innych, ogólnych i abstrakcyjnych. W dobie średniowiecznej myśliciele pod kuratelą i tresurą
kościołów chrześcijańskich, rozważali raczej problemy nadprzyrodzone, o Bogu i jego własnościach, a znacznie rzadziej o konkretnych przedmiotach
fizycznych. Dlatego myśl, iż rzeczywistość obejmuje inne jeszcze poza
jednostkowymi rzeczy, była jak najbardziej „na miejscu". Termin
„realizm" używany jest w filozofii w dwojakim rozumieniu. Pierwszy z nich -
znacznie częściej używany, jest
stanowiskiem filozoficznym, które w przeciwieństwie do idealizmu, uznaje
istnienie rzeczywistości niezależnej od zdarzeń mentalnych czy nazwijmy to
aktów spostrzeżeniowych, oraz poznawalność przedmiotów zewnętrzną, względem
podmiotu. W tym znaczniej mniej rozpowszechnionym, używanym jedynie przy odwoływaniu
się do filozofii średniowiecznej, ściślej przy „sporze o uniwersalia",
oznacza twierdzenie, że poza rzeczami jednostkowymi, fizycznymi, realne są także
gatunki i rodzaje, a więc przedmioty ogólne. Od tamtego realizmu różni się
znacząco: tamten w kwestii realności pojęć ogólnych nie zabiera stanowiska, a jeżeli już to odmawia powszechnikom bytu realnego.
Problem uniwersaliów zajmował umysły średniowiecznych myślicieli na
różnych, zachodzących na siebie płaszczyznach: gramatyki, logiki,
psychologii, teorii poznania, metafizyki i oczywiście teologii. Istota problemu
zawierała się w rozważaniach mniej więcej takich: Świat składa się z widzialnych konkretnych rzeczy, a tymczasem ujmowany jest często przez nas w ogólnych
kategoriach gatunków i rodzajów. Czy ta ogólność zatem jest tylko jednym ze
sposobów naszego myślenia o rzeczywistości, czy istnieje ona również w rzeczach, dla których stanowi wzorzec i właściwie odniesienie. Dyskusja o powszechnikach została podjęta przez Boecjusza. Po przetłumaczeniu
Porfiriuszowego Wstępu do Kategorii Arystotelesa, w których starożytny
autor rozwodził się nad problemem pięciu orzeczników, podobnie jak
Porfiriusza, Boecjusza szczególnie
zainteresowały dwa z nich: gatunki i rodzaje (species i genus). "Co się tyczy
rodzajów i gatunków, to chcę rozważyć— pisał Porfiriusz- czy istnieją one w naturze jako rzeczy, czy tylko w umysłach jako myśli: jeśli istnieją w przyrodzie, to czy są cielesne, czy też duchowe, a wreszcie czy istnieją w rzeczach zmysłowych czy poza nimi" Niemniej nie udzielił na to odpowiedzi,
dopiero Boecjusz przełożywszy je pokazał, w jaki sposób można się do tych
problemów odnieść. Platon sądził według Boecjusza, że rodzaje, gatunki i inne powszechniki nie tylko poznaje się w ciałach,
lecz że istnieją one także poza nimi. Co więcej nie tylko były przed
rzeczami (universale ante res), ale platonicy mieli je za przyczyny z których
rzeczy emanują i to stanowisko nazwano realizmem skrajnym. Arystoteles
natomiast nie przyznawał im realnego istnienia poza ciałami choć uważał że
są one w ciałach fizycznych czy też przedmiotach cielesnych Był to realizm
umiarkowany. Sam Boecjusz natomiast ustosunkował się to tych biegunowo
przeciwnych stwierdzeń tyleż platonizująco, co nieściśle: "Uniwersalia
istnieją w rzeczach poznawalnych zmysłowo, ale poznajemy je niezależnie od
ciał" Należy jednak zaznaczyć, iż w pierwszej fazie sporu o uniwersalia, ujęcie
arystotelesowskie było zbyt skomplikowane jak na ówczesny poziom naukowy.
Dopiero wiek XI i XII po prawie siedmiu stuleciach wędrówek ludów oraz
najazdów normańskich, węgierskich czy mongolskich nastał czas względnego
spokoju, intensywnych przemian społeczno-gospodarczych i co za tym idzie
rozwoju nauki. Praktycznie rzecz biorąc spór
nabrał dopiero wtedy znaczenia. Realizm w tym drugim rozumieniu, miał podówczas
wyraźny związek z hiperdialektycznymi dążeniami tego stulecia. Prześcigano
się więc w próbach dowodzenia wszystkiego, co tylko można udowodnić w taki
sposób, aby interlokutorzy pozostawali w przekonaniu że usłyszeli właśnie
"coś:, co jest niepodważalną prawdą i to pomimo, że to "coś wcale nią w rzeczywistości nie było. Ale równolegle
wykształciły się stanowiska nominalistyczne. Tego typu właśnie poglądy,
przeczące realizmowi skrajnemu, negowały wówczas podstawy samej teologii i publiczne obnoszenie się z nimi było widziane jako naoczne działanie szatana.
Przekazywanie skutków grzechu pierworodnego było uzasadnianie realistyczną
koncepcją uniwersaliów. Sam grzech pierwotny rozumiany był jako pojęcie ogólne
istniejące w sferze idealnej, stosujące się jednak do przedmiotów
konkretnych; i to nie tylko do samego
Adama, ale również wszystkich pozostałych ludzi. Wtedy można było przyjąć,
iż w Adamie zgrzeszyła cała ludzkość. Ale kościół rzymsko-katolicki do
tego stopnia był już nie tyle co zakłamany lecz nikczemny, iż później
doktrynę nominalistyczną najpierw uznał za zgodną z Pismem Świętym, a następnie
wykorzystał ją przeciwko zwolennikom skrajnego realizmu Wiklefa, potępiając i paląc ich na stosach. Zgładzeni zostali m. In Jan Hus i Hieronim z Pragi.
Uznano bowiem, że przyczyna domniemanych błędów Husa leży w jego teorii
uniwersaliów (uznawał on za bardziej rzeczywisty niewidzialny kościół
mistyczny, a nie jego ziemską strukturę). Najważniejszym przedstawicielem
nominalizmu wtedy był Roscelin (1050-1120), zakonnik z Compiegne. Jego poglądy
znane są tylko z polemik przeciwko niemu prowadzonych, bowiem nie zachowały się
jego pisma. Utrzymywał, że nie istnieje nic poza jednostkowym rzeczami: nie ma
barwy poza ciałami ani mądrości poza mądrą duszą. Implikował stąd, że
rodzaje i gatunki są jedynie wymawianymi przez nas dźwiękami. Z tego
stanowiska atakował nawet zagadnienia teologiczne m.in. tajemnicę Trójcy i doszedł tu to tezy zwanej „tryteizmem": nie istnieje jeden Bóg w trzech
osobach, a trzej różni bogowie. Oczywiście doktryna ta została uznana za
heretycką i potępiona na synodzie w 1092r. Jego uczniem był Wilhelm z Champeaux (1070-1121), biskup w Chalons, który
wystąpił jednak przeciwko Roscelinowi, broniąc stanowiska realistycznego. Głosił
pierwotnie, iż wszystkie jednostki w gatunku czy rodzaju mają jedną i tę
samą istotę. Później wszakże pod naporem krytyki swojego ucznia Piotra
Abelarda, twierdził że mają już istotę jedynie taką
samą, a później nawet, iż podobną. Ostatecznie dążono do mediacyjnego
rozwiązania sporu pod naporem rozwoju myśli filozoficznej średniowiecza.
Kompromisu dokonano w sukurs myśli Arystotelesa, a walnie przyczynił się do
tego Abelard (1079-1142). Był zdecydowanie nietuzinkową osobistością jak na
tamte czasy. W jego żywocie przeplatały się wątki powodzeń nauczycielskich i literackich, ale także okresy prześladowań kościelnych i dramatycznej miłości
do Heloizy. Niemniej zagadnienie uniwersaliów ujął w sposób wszechstronny.
Początkowo był zwolennikiem skrajnego nominalizmu, a więc przyjął pogląd
Roscelina, iż pojęcie ogólne to tylko dźwięki czy też głosy (vox).
Tymczasem uświadomił sobie, iż powszechniki nie mogą być głosami, skoro te
ostatnie są tak samo jednostkowe jak realna rzecz. Uznał więc, że byty ogólne
są wyrazami (sermo) a nie dźwiękami. Są częściami mowy, ale nie jako
wymawiane dźwięki, ale jako wyrazy posiadające ustalone znaczenie. A dokładniej
pełnią funkcję podmiotu zdania lub orzeczeń zdań; „orzekają coś" o podmiocie zdania. Poza tym jeżeli powszechniki możemy stosować do orzekania o wielu konkretnych rzeczach świadczy, że nie są one pustymi dźwiękami (flatus
vocis) i stanowią pewną rzeczywistość, nie identyczną z ideami, ani z rzeczami, ale posiadają określone znaczenie w naszej mowie. Dzięki nim jesteśmy w stanie dociekać właściwości natury świata. Rozróżnienie pojęć ogólnych
występujących jako podmioty i pojawiających się jako orzeczenia było nowym
motywem wprowadzonym przez Abelarda do dyskusji nad uniwersaliami.
Aczkolwiek dowodził, że powszechniki są wyrazami jeszcze
inaczej. "Czy pojęcia ogólne- pytał Abelard- mają określone znaczenie
jedynie z nadania intelektu (ex significatione intelllectus), czy też istnieją i wówczas, gdy przedmioty przez nie oznaczane przestały już istnieć? Czy będzie
istnieć np. pojęcie katapulta, jeżeli wszystkie katapulty dotąd zbudowane
podda się rozbiórce i zaprzestanie się wytwarzania nowych? Abelard twierdzi,
że tak, gdyż ogólność powszechników jest właściwa nie rzeczom, a wyrazom. Ten umiarkowany nominalizm został nazwany sermonizmem.
Ponadto zastanawiał się jaka jest w rzeczach jednostkowych podstawa,
aby orzekać o nich w kategorii gatunków czy rodzajów, a więc powszechników?
Powiadał ostatecznie, iż jednostki jednego gatunku czy rodzaju mają wspólną
formę (forma communis) i ta jest podstawą by konkretnym bytom dawać wspólną
nazwę. Czyli podobnie jak Arystoteles przyznał, iż powszechniki mają realny
byt w rzeczach jednostkowych, ale nie dają się one wyodrębnić z nich
fizycznie i nie istnieją poza nimi. Te konstatacje logiczne Abelard uzupełnił
rozwiązaniami psychologicznymi. Stwierdził że pojęcia ogólne nie są
wrodzone, lecz nabyte równoległe z rozwojem władz umysłowych w procesie
poznania w ogóle. W toku aktów spostrzeżeniowych zmysły i wyobraźnia
dostarcza nam dane sensoryczne (wrażenia) i wyobrażeniowe, dzięki którym
rozum na drodze abstrakcyjnego myślenia wydobywa z nich poszczególne składniki i tworzy pojęcia ogólne. Później zaczęto formułować kolejne zbliżone do
sermonizmu poglądy. Jednym z nich był konceptualizm, który zakładał, iż
powszechniki nie należą ani do rzeczywistości idealnej, ani do fizycznej.
Zamiast tego przypisywał im byt w umysłach, w postaci nie rzeczy i nie nazw, a pojęć, rozumianych jako pewne stany psychiczne.
1 2 3 Dalej..
« Teoria poznania (Publikacja: 05-07-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5951 |
|