|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Teoria poznania
Spór o uniwersalia w świetle współczesnej filozofii [2] Autor tekstu: Michał Haraburda
Kolejna z teorii traktująca o powszechnikach, odbiega dość diametralnie od wcześniejszych. Jest prostsza,
bardziej zdroworozsądkowa, mniej spekulatywna. Otóż wedle niej każdy
przedmiot jest zarówno jednostką jak gatunkiem i rodzajem, zależnie od tego
pod jakim względem jest rozpatrywany. Jednostki zatem mogą być ogólne, gdy
ujmowane są w sposób ogólny. Ogólność więc zależy od punktu widzenia.
Indyferentyzm z kolei mówił iż, każda rzecz konkretna w obrębie gatunku czy
rodzaju, oprócz własności odrębnych, osobliwych, zawiera również własności
innych jednostek tego samego gatunku czy rodzaju. Te wspólne własności,
stanowią pewną całość, i pojęcie ogólne stanowi właśnie tą całość.
Oprócz nich ukonstytuowano jeszcze teorie zbioru i konformizmu. To pierwsze jako zmodyfikowany nieco nominalizm, wykorzystał
pojęcie zbioru. Zbiór podobnych przedmiotów (bo
wykluczał istnienie takich samych a już na pewno tych samych) jest przedmiotem
abstrakcyjnego i kategoryzującego myślenia człowieka. Ten drugi
reprezentowany przez Gilberta de la Poree nie wnosił podobnie do ostatnich
doktryn przeze mnie przytaczanych wiele nowych rozwiązań.
Istnieją, według tego filozofa, tylko substancje jednostkowe, z których
każda musi być róża, choć są między nimi podobne (substantailis
similitudo) i mają one wspólną formę i ta jest przedmiotem pojęciem ogólnych. Forma
jest immanentna rzeczom, choć daje się ją zdemaskować na drodze
abstrakcyjnego myślenia. Niemniej traktowanie jej jako samoistnej jest jedynie
fikcją umysłu (figmentum animi). Po trzech wiekach spór o uniwersalia przestał
być atrakcyjny dla myśli średniowiecznej. Jeszcze w XII wieku Jan z Salisbury
pisał, iż problem uniwersaliów stał niezwykle zagmatwany, gdzie każdy sili
się na nowe go ujęcie, czyniąc tak raczej przez płynącą z próżności chęć
sławy niż z rzeczywistego nim zainteresowania. Mniej więcej w połowie XII
wieku spór ucichł, natomiast w XIII w dominowało klasyczne
jego rozwiązanie, mianowicie realizm umiarkowany, którego zwolennikami
byli Albert Wielki i Tomasz z Akwinu i którego specjalnie nie musieli bronić.
Dopiero w XIV wieku spór odrodził się gwałtownie, faworyzując w znacznie większej
mierze niż wcześniej stanowiska nominalizmu. To zwiastowało koniec
scholastyki, ale nie samego sporu. Osobiście
stoję na stanowisku realizmu pojęciowego, co wydać się może pochopnie myślącemu
czytelnikowi absurdalne. W każdym razie postaram się w tym miejscu o uzasadnienie mojego poglądu na tą sprawę. Otóż moja teza mówi, iż gdybyśmy
nie rozumieli, choćby intuicyjnie co to są pojęcia ogólne, implikowałoby to
niemożność zrozumienia rzeczy i sytuacji jednostkowych. A w szczególności chodzi o to, iż nie rozumielibyśmy wyrazów i wyrażeń
odnoszących się do nich. Zatem
świat jawił by nam się bardzo prymitywnie. Russell twierdził, iż nasze
poznanie zaczyna się od bezpośrednich doznań jednostkowych przedmiotów, które
rejestrują nasze oczy i przekazują do mózgu jako obrazy albo powodują one,
że doznajemy jakiś emocji lub przypominamy sobie je później za pomocą pamięci i wyobraźni. Ów filozof nazywa to poznaniem przez znajomość. Jednak wiedza o tych sprawach zaczyna się poprzez ich opisywanie za pomocą słów, które albo
wypowiadamy na głos, albo „w myśli". Do momentu jeżeli nie wytworzymy w sobie języka nie jesteśmy w stanie ogarnąć choć trochę z tego wszystkiego
co zawiera się w pojęciu wszechświata. Ale nie oznacza to że rejestrowanie
danych zmysłowych bezpośrednio oraz ewentualnie odczuwanie emocji skojarzonych
subiektywnie przez jakiegoś człowieka (będą używał zamiennie wyrazu:
podmiot) z tymi danymi jest nie
potrzebne. Otóż jak najbardziej doznawanie danych zmysłowych zarówno zewnętrznych
jak i wewnętrznych, które mają źródło w poszczególnych rzeczach i procesach, albo w nas samych jest konieczne, abyśmy mogli od czegoś zacząć
nasz proces wiedzy na temat świata i siebie samego. Jednakże aby wyjść od
poznanie przez znajomość i zacząć gromadzić wiedzę, należy bezwzględnie
ujmować ją w słowa. Russell określał to jako poznanie przez opis. Z tym że
nie mówi przy tym, iż słowa odnoszące się do rzeczy jednostkowych,
pojmujemy w sposób ogólny, w tzw. procesie abstrahowania. Nawet nazwy własne
jak np. koń trojański, albo brama floriańska, pomimo iż w pewnym sensie
rozumiemy je oczywiście jako przedmioty
jednostkowe, to tylko dzięki temu, iż każde z tych słów je określających
pojmujemy na poziomie abstrakcyjnym. Język bowiem funkcjonuje na poziome
abstrakcyjnym, a właściwie jest to myślenie za pomocą słów. Poddajmy to
jednak analizie, aby wyczerpująco przypatrzyć się temu problemowi. Zwróćmy
uwagę na drugie wyrażenie: „brama floriańska". Rozumiem je
dlatego, że pojmuję co to jest „brama w ogóle". Oczywiście jeżeli sobie
to uświadamiam, mogę to robić nie tylko za pomocą samych słów, ale również jednocześnie za
pomocą myślenia obrazami. Zatem nie tylko za pomocą czystego abstrahowania
pojmuje „bramę, jako rzeczownik ale także wyobrażam sobie jakąś bramę,
np. bramę, która dajmy na to znajduje się w ogrodzeniu mojego domu i z którą
zaznajomiłem się już we wczesnym dzieciństwie. Podobnie postępuję z wyrazem "floriańska w ogóle",
który nie tylko pojmuję ogólnie jako przymiotnik, ale wyobrażam sobie np.
twarz św. Floriana, którą widziałem wcześniej na obrazku w książce mojej
bogobojnej babci, albo przypominam sobie wygląd ulicy Floriańskiej, którą
widziałem na wycieczce po Krakowie. Mogą też temu towarzyszyć jakieś
uczucia, które odczuwamy za pomocą zmysłu wewnętrznego, ale notabene
pojmujemy je znowu za pomocą słów np. radość, albo podniecenie. Należy
zaznaczyć przy sposobności, iż aby ktokolwiek zrozumiał pojęcie „bramy"
abstrakcyjnie, najpierw musiał się z nią zaznajomić bezpośrednio, za pomocą
modalności zmysłowych, a następnie nauczyć się abstrakcyjnego znaczenia słowa,
które je określa. Podobna prawidłowość zachodzi przy analizie wyrazu
„floriańska" rzecz jasna. Naprzykrza się jednak dylemat w postaci pytania
mniej więcej takiego: czy ktoś musi koniecznie zaznajomić się bezpośrednio z „bramą floriańską" widząc ją na żywo, albo gdzieś na obrazku, aby
pojąć co to jest „brama floriańska", czy też wystarczy, że ktoś mu ją
opiszę słowami? Oczywiście dobrze jest udać się do Krakowa i zobaczyć bramę
floriańską, ale nie jest to konieczne, aby wiedzieć co to jest ta „brama
floriańska" Wystarczy, że zaznajomiło się bezpośrednio z jakąś tam bramą i z jakimś tam obrazkiem św. Floriana. Jeżeli jednakże ktoś nie wie kim był
św. Florian i nie słyszał nic wcześniej o ulicy Floriańskiej i samym
Krakowie (nie wie nawet że to miasto), nie jest w stanie zrozumieć co to
jest „brama floriańska", chyba że ktoś rozezna go w tych sprawach, używając
do tego słów. Jeżeli ten, będzie rozumiał ich wszystkich znaczenie
semantyczne (które poprzedza zawsze poznanie przez znajomość), koniec końców
dojdzie do tego, co to jest ta „brama floriańska". Należy jednak pamiętać
że zarówno poznanie przez znajomość jak i poznanie przez opis angażują
nasze umysłu przez całe nasze życie, choć wraz z upływem czasu od momentu urodzenia się jakiegoś człowieka, rola
poznania tego pierwszego rodzaju traci na znaczeniu na rzecz poznania przez
opis. Inaczej mówiąc, po prostu mądrzejmy. Tymczasem wydaje się zasadne
stwierdzenie, (jeżeli zaliczymy teorie logiczne również do języka), iż
granice naszego poznania świata,
tego jak nam się jawi wyznacza język. Zresztą słownik PWN filozofii
definiuje abstrakcję w sensie czynności abstrahującej, która warunkuję rozwój
myślenia pojęciowego, komunikowania się ludzi i nauk i wreszcie poznania rzeczywistości. Gdyby
nie nasza jedna z władz umysłowych, mianowicie umiejętność abstrahowania nie
moglibyśmy się porozumiewać za pomocą nie tylko werbalnego języka, ale i nawet dialogu niesłownego, ponieważ te nie miałyby wtedy racji swego
zaistnienia. Nawet pantomina bowiem jest zrozumiała przez widzów, tylko
dlatego, że ekspresje emocji na twarzy, gesty rąk i ruchy ciała pojmujemy ogólnikowo.
Tok pojmowania konkretnego przedmiotu zależy bowiem nie od niego samego, a rozumienia semantyki każdego ze znaków językowych (które go określają) w sensie ogólnym. Unaocznijmy sens tej wypowiedzi na podstawie przykładu: Niebo w dzień ma najczęściej odcienie koloru niebieskiego. Musimy
rozumieć wyraz „niebo" oraz pozostałe wyrazy w sensie przede wszystkim ogólnym a nie tylko jednostkowym, bo inaczej w następnym zdaniu oznaczylibyśmy coś,
co w rzeczywistości też jest niebem, tylko wiadomo trochę innym, nie wyrazem niebo
tylko na przykład krowa, co świadczyłoby,
iż nie wiemy w ogóle o czym mówimy. Nasze dobieranie słów i stosowanie
fleksji językowej na określanie poszczególnych rzeczy wszechświata byłoby
wtedy totalnie chaotyczne, nielogicznie znoszące sprzeczności. Na poziomie postrzeganie zmysłowego
(zarówno wewnętrznego jak
zewnętrznego) nie jesteśmy w stanie uchwytywać, a następnie wyodrębniać z rzeczy i procesów jednostkowych, tego co się zawiera w nich, a ma naturę ogólną.
Dopiero udaje się to nam na poziomie myślenia językiem. Z drugiej strony
gdybyśmy nie byli w stanie spostrzegać rzeczy jednostkowych, a przynajmniej
danych zmysłowych biorących się od nich, albo w ogóle by nie istniały- nie
byłoby z czego wyodrębniać uniwersaliów. Uniwersalia mają byt zależny
jednocześnie od rzeczy jednostkowych, oraz naszego ich postrzegania w nich. Można
rzec, iż uniwersalia są tej natury, iż potrzebują do swojego istnienia dwóch
nosicieli: człowieka i rzeczy jednostkowych. Natomiast czy
rzeczy i procesy jednostkowe mają byt zależny od uniwersaliów i od nas
samych, ściślej naszego ich postrzegania? Niewątpliwie są we wzajemnej zależności
do uniwersaliów, więc mają od nich tak samo, jak one tych pierwszych byt zależny.
Aczkolwiek najpewniej istnieją i wtedy, kiedy ich nie postrzegamy. Ostatecznie
twierdzę, iż uniwersalia nie istniały ani przed rzeczami i procesami
jednostkowymi, ani po nich, ale mają byt i w nich i w nas.
Ale sprawa ta nie jest jeszcze rozwiązana zupełnie, gdyż ktoś może
powiedzieć, że mówiąc coś, wyobraża to sobie za pomocą obrazów bądź
niekiedy emocji np. "Stacja PKP w Mysłowicach jest nieporównywalnie brzydsza
do peronów w Sosnowcu, w mieście nieopodal. Wtedy wyobraża sobie zniszczone i brudne perony, obskurne toalety, odrapane ściany, kolory w tonacjach
ponurych, które konkretnie kojarzy ze stacją PKP w Mysłowicach. Dodatkowo
czują jakieś odrazę do tego miejsca. Tym samym próbuję podważyć mój
realizm pojęciowy, sugerując iż ujmowanie
rzeczy i procesów w sposób jednostkowy jest co najmniej tej samej wartości
epistemologicznej, co rozumienie ich
na modłę abstrakcyjną. Na to mogę zareagować choćby następująco. Owszem,
zawsze pojmowaniu ogólnemu słów, towarzyszyć mogą jakieś uczucia oraz dane
zmysłowe nie tylko wzrokowe, niemniej nie przeczy to tezie, iż sama wiedza,
zależna jest od abstrahowania i bez tej umiejętności człowiek nie rozwinąłby
swojego aparatu poznawczego, przeznaczonego zarówno do rozumienia siebie,
innych ludzi jak otaczających go rzeczy. Myślenie językowe przy udziale
modalności zmysłowych (w tym uczuć), jest nieskończenie wiele razy powtarzalną
czynnością naszego umysłu i za każdym razem jakby powrotem, a nawet w pewnym
sensie hołdem złożonym naszemu poznawaniu przez znajomość od którego
wszystko się zaczęło, jednakże się na tym nie skończyło. Dlatego mój
realizm pojęciowy przyznaje większe znaczenie
myśleniu abstrakcyjnemu niż konkretnemu, choć wcale nie przeczy
istnieniu tego drugiego. Przyznaje także istnienie uniwersaliom zarówno w rzeczach i procesach oraz w naszych umysłach jako wrodzoną umiejętność do
abstrahowania, wytworzoną w toku ewolucji, rozwijającą się wszakże podczas
osobniczego życia każdego z ludzi. Uniwersalia mają jednak byt zależny i w
tym względzie moje stanowisko na tą sprawę de facto powinno się określać
jako umiarkowany realizm pojęciowy.
1 2 3 Dalej..
« Teoria poznania (Publikacja: 05-07-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5951 |
|