|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Tanatozofia
Śmierć i nicość a podmiotowość [4] Autor tekstu: Tom Clark
Tłumaczenie: Przemysław Piela
Punkty 3) i 4) są z pewnością najtrudniejsze do zaakceptowania, zaś samo ich zaakceptowanie zależy od tego, czy chcemy przyjąć zaprezentowany przeze mnie przekształceniowy eksperyment myślowy. Jeśli nie uznajemy duszy, lub niepodzielnej jaźni (osobowości, ego), będzie to łatwa decyzja. Z naturalistycznego punktu widzenia, jaźń jest przypadkowym zbiorem dość stabilnych rysów osobowościowych, wspomnień oraz cech fizycznych. A zatem różnica pomiędzy mną przekształconym w kogoś, kto dalej rozpoznaje mnie jako mnie, a kimś otwarcie uznającym się za nie mnie, nie jest czymś co przeszkodziłoby świadomości przeskoczyć przerwę. Jeżeli nie ma nicości w pierwszym przypadku, nie ma jej też w drugim. Powodem, dla którego moglibyśmy uznać punkt 3) za rozsądny może być możliwość ekstrapolacji naszego własnego codziennego doświadczenia ciągłości podmiotowej na przypadki, gdzie nie jesteśmy do końca pewni, kim jest osoba, która się budzi po transformacji. Możemy wtedy zobaczyć, że istotne zmiany w kontekście doświadczenia nadal nie tworzą subiektywnych luk w postrzeganiu. Nieobecność tych przerw jest następstwem ciągle trwającego i udzielającego się dalej poczucia bycia zawsze obecnym, które to poczucie jest fundamentem ogólnej ciągłości.
Punkt 4) zdaje się być wiarygodny tylko, gdy zaakceptujemy ogólną ciągłość podmiotową w jej radykalnym przypadku 3) (tj. gdy po przebudzeniu mamy do czynienia z zupełnie inną osobą), i uznamy rzeczywisty brak różnic pomiędzy zwyczajną śmiercią, a śmiercią przez przekształcenie. Równorzędność ta może być trudna do przyjęcia, gdyż w przypadku zwyczajnej śmierci nie występuje „następca”, czyli osoba, która „przejmowałaby” świadomość porzuconą przez umierającą osobę. Miejmy jednak na uwadze to, że w naszym eksperymencie myślowym następca świadomości może zostać aktywowany bardzo długo od chwili, gdy pierwotny podmiot został uśpiony; posiada zupełnie inne cechy fizyczne i psychiczne oraz jest w całkowicie innym środowisku. Jedyny związek stanowi przypuszczalnie jakaś „cielesna skorupa” – skoro dowolna część ciała (włączając w to mózg) może zostać zmieniona lub zastąpiona. Radykalna wersja punktu 3) wygląda zatem zupełnie jak zwyczajna śmierć, z tą drobną różnicą, że istnieje pewien mglisty rodzaj następcy, który powstaje na mocy skrajnych przekształceń.
Zwyczajna śmierć i narodziny równają się wg mnie tym radykalnym przekształceniom podmiotowości z tą różnicą, że nie ma oczywistego kandydata na następcę. W moim przekonaniu niepotrzebny nam jednak taki kandydat dla utrzymania zasadności ogólnej ciągłości doświadczeń. Musimy jedynie zauważyć, że ciągłość jest częścią samej podmiotowości, wyabstrahowaną od jakiegokolwiek szczególnego kontekstu, a wyraża się tym, że nikt z nas nigdy nie doświadczył i nigdy nie doświadczy nieistnienia.
Pomimo moich naturalistycznych i materialistycznych sprzeciwów na samym początku niniejszej rozprawy, takie wnioski mogą nadal wydawać się mistyczne. Może się zdawać, że kładę zbyt wielki nacisk na subiektywne poczucie bycia zawsze obecnym; i poprzez zakładanie, że podmiotowość z własnej perspektywy po prostu zawsze jest, ignoruję ogromną liczbę sytuacji gdy przytomność w ogóle nie istnieje. Niemniej jednak sądzę, że materialista potrafi uznać świadomość za zjawisko stricte fizyczne wytworzone przez mózg, który kreuje świat subiektywnie odporny na doświadczenie własnego końca. Skończoność naszego autorefleksyjnego aparatu poznawczego jest tym, co uniemożliwia nam zobaczenie własnego początku i końca i tym samym chroni nasz byt, sam w sobie, przed znalezieniem się w stanie innym niż realne istnienie. Z innych perspektyw jego koniec jest wydarzeniem, zaś jego nieistnienie aktualnym faktem. W związku z powyższym nigdy nie doświadczymy pośmiertnego niebytu, ani własnego „wygaśnięcia”. Trwamy jako ogólna ciągłość, która sama dla siebie zawsze istnieje tu i teraz w zróżnicowanych kontekstach świadomości, które zdoła wytworzyć nasz wszechświat. Sugerując spojrzenie z perspektywy (ciągłego) bycia zawsze obecnym, stwierdzam, że czujemy się zawsze obecni nie jako konkretne osoby, lecz stany świadomości, których manifestacją jest skończona liczba podmiotowości.
Identyfikowanie się z ogólną ciągłością jest prawdopodobnie największym kompromisem w kierunku nieśmiertelności, na jaki może się zgodzić naturalistyczny materialista. Nie jest to jednak konwencjonalna nieśmiertelność (nie jest nawet tak dobra jak przetrwanie w pamięci innych osób, które mogą o nas myśleć), gdyż nie ma „osoby”, która mogłaby przetrwać – jedynie trwanie samej podmiotowości. Można by mi zarzucić, że sprzeciwiając się mitowi realnej nicości poszedłem za daleko w ogłaszaniu pewnego rodzaju realnego związku pomiędzy podmiotowościami, gdyż w związku tym nie uchowa się żaden konkretny osobnik. Można by sądzić, że zapożyczam język z jakiejś innej tradycji, która mówi, że istnieje wieczny Podmiot, zawsze obecny we wszystkich kontekstach doświadczenia. Nie poparłbym jednak takiej interpretacji, gdyż wymaga ona uznania apriorycznego bytu wykraczającego poza określoną świadomość, ku czemu nie ma rzecz jasna żadnych przesłanek, niemniej jednak oddaje to trochę sensu podmiotowości i śmierci w sposób, w jaki chciałem je ukazać.
Jest możliwe, by zaprezentowany pogląd ułatwił uporanie się z perspektywą osobistej zagłady, jeśliby go tylko zaakceptować. Czyniąc tak, nie będziemy już oczekiwać wtrącenia w zapomnienie, spotkania z wieczną ciemnością tak jak uczynił to Burgess (i jak podejrzewam wielu ateistów i agnostyków). Możemy traktować swoje osobowości nieco luźniej, jako zwyczajne wariacje w obrębie podmiotowości, która nie jest zagrożona w żaden sposób przez naszą śmierć. Oczywiście nie możemy całkowicie wyzbyć się naszej biologicznie uwarunkowanej awersji do śmierci, jednak możemy zapytać się w jej obliczu, dlaczego też jesteśmy tak przywiązani to tego konkretnego kontekstu świadomości. Dlaczego, jeśliby doświadczanie miało trwać nadal, jest tak ważnym, by trwało akurat w tym szczególnym zestawie wspomnień, cech fizycznych i psychicznych? Jeśli nicość nie jest już nawiedzającą nas zmorą, możemy uznać śmierć bardziej za rodzaj totalnego odświeżenia podmiotowości, niż jej zanik.
Artykuł opublikowany na łamach Ateista.pl 17.12.2006
1 2 3 4
« Tanatozofia (Publikacja: 17-07-2008 Ostatnia zmiana: 14-05-2009)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5967 |
|