|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler
Od kapłaństwa do ateizmu [5] Autor tekstu: Zygmunt Pinkowski
Smutny jest jednak – według świętego Tomasza z Akwinu – los zarówno duszy roślinnej, jak i zwierzęcej. Czternasta teza tomistyczna bowiem głosi: „Dusza roślinna i zwierzęca nie bytują samoistnie, nie są też wprost wytwarzane, lecz są jedynie zasadami bytu i życia istoty żywotnej, a ponieważ zależą całkowicie od materii, giną pośrednio, gdy ginie byt złożony” [Dzieło wyżej cyt., s. 142]. Nie wiem, jak się urodziła powyższa teza. Ja jej jakoś nie rozumiałem. Zapytałem więc wykładowcę: – Czy zwierzęta – chodzi mi głównie o psy i koty – po śmierci bezpowrotnie giną?
Ksiądz profesor szczerze, ale na okrągło, odpowiedział:
– Niektórzy ludzie bardzo kochają swoje zwierzęta. Gdy umierają, niekiedy urządzają im groby i o te groby się troszczą. Prawdopodobnie wierzą, że ich pupile cieszą się życiem wiecznym. Taka wiara nie jest wyraźnie sprzeczna z nauką naszego Kościoła.
To jednak nie rozwiązało moich wątpliwości, bo psychologia racjonalna uparcie twierdzi, że tylko dusza ludzka jest nieśmiertelna. Uznałem zatem, iż Bóg jest niesprawiedliwy. Nie potrafiłem bowiem pojąć, dlaczego tylko człowiek ma cieszyć się życiem wiecznym. Postanowiłem więc dobrze przestudiować filozofię katolicką na temat nieśmiertelności dusz ludzkich. Myślałem, że w czasie studiów filozoficzno-teologicznych dowiem się o takich duszach wszystkiego. Okazało się, że ani filozof, ani teolog nie potrafili przedstawić takiego dowodu, na podstawie którego mógłbym – zgodnie ze zdrowym rozsądkiem – przyjąć, że mam nieśmiertelną duszę, która jest źródłem moich przeżyć psychicznych. O istnieniu duszy miały według nich świadczyć myślenie i uczucia wyższego rzędu. Tylko ludzie potrafią tworzyć pojęcia ogólne, ujmować różnego rodzaju stosunki zarówno rzeczowe, jak i logiczne oraz przyczyniać się do postępu w każdej dziedzinie życia. Potrafią także budować systemy filozoficzne, dokonywać wyboru między dobrem a złem oraz tworzyć religie i światopoglądy. Wśród istot żyjących tylko człowiek potrafi mówić, bo myśli. Zwierzęta nie mówią, ponieważ nie myślą, a skoro nie myślą, nie mają nic do powiedzenia. Życie psychiczne człowieka różni się w zasadniczy sposób od życia psychicznego zwierząt, co świadczy o istnieniu w człowieku duszy innej, niż mają rośliny i innej, niż mają zwierzęta. Po wysłuchaniu powyższych wykładów, których treść podaję w bardzo dużym skrócie, usiadłem przy oknie mojego pokoju, który w seminarium duchownym zajmowałem, i zacząłem się zastanawiać. Interesowała mnie forma budowy rozumowania. Chciałem wiedzieć, czy budowa ta jest zgodna z logiką. Doszukałem się przesłanek oraz wniosku.
Spróbowałem temu rozumowaniu nadać następujący układ:
– Ludzie myślą abstrakcyjnie, przekazują swe myśli innym, mają wyższe uczucia psychiczne.
– Zwierzęta tego nie potrafią.
– Zatem ludzie muszą mieć jakąś doskonalszą duszę niż one.
Całe rozumowanie jest błędne. Nie ustalono bowiem przyczyny abstrakcyjnego myślenia i wyższych uczuć człowieka. Filozofowie scholastyczni przyjmują a priori , że jest nią dusza, a ja już wtedy wiedziałem, że jest istotna zależność między mózgiem a myśleniem. Gdy mózg zostanie uszkodzony, człowiek nie potrafi poprawnie myśleć. Według mnie, gdyby prawdą było, że myśl jest wytworem duszy, na świecie nie byłoby ludzi chorych psychicznie. Do dwudziestego siódmego roku życia mieszkałem w Gnieźnie. Często chodziłem na spacery za miasto. Tam trafiałem na szpital dla umysłowo chorych, których często oglądałem. Kilka razy miałem okazję być w tym szpitalu. Patrząc na chorych, nie mogłem przyjąć za fakt, że dusza jest przyczyną myślenia. Gdyby tak było, nie mielibyśmy chorób psychicznych. Mimo że prawie wszyscy koledzy mieli podobne zdanie jak ja, wykładowca uznał, że nam udowodnił fakt istnienia duszy ludzkiej i przystąpił do wyjaśniania jej istoty. Postawił tezę, że dusza ludzka jest duchowa, pojedyncza i nieśmiertelna. Jeśli chodzi o duchowość duszy, to tak ten fakt udowadniał: „dusza ludzka jako taka wznosi się jeszcze wyżej w uduchowieniu. Posiada bowiem, jak widzieliśmy, zdolność odrywania całkowitego przedmiotu swego poznania od warunków materialnych, poznaje kamień jako kamień, długość jako długość, barwę jako barwę. Owszem poznaje nawet przedmioty niematerialne, jak byt, Boga, cnotę. Toteż w istocie swej dusza ludzka musi być więcej niematerialna niż dusza roślinna i zwierzęca, musi być prawdziwie duchowa” [Dzieło wyżej cyt., s. 232].
Ja, ucząc się tego prawie na pamięć, naprawdę się śmiałem. Nie sądziłem, że takie irracjonalne filozofowanie znajduje się w podręczniku akademickim i jest powtarzane przez profesora. Podobne irracjonalne rozumowanie znajduje się w podręczniku także w odniesieniu do pojedynczości i nieśmiertelności duszy ludzkiej.
Zagadnienie pierwsze próbowano uzasadnić następująco:
„Z niematerialności duszy ludzkiej wynika jasność i jej niezłożoność, czyli prostota, pojedynczość. Dusza ludzka nie wyklucza złożoności w dziedzinie bytu [in ordine entis : z istoty i z istnienia], ani też złożoności w dziedzinie istoty i przypadłości [każda myśl, każde chcenie jest przypadłością duszy], lecz wyklucza złożoność w samej swej istocie, to jest złożoność z materii i formy oraz złożoność z części całkujących, jakie spotykamy w ciałach rozciągłych. Jest więc dusza niezłożona z materii i formy, ani substancji i rozciągłości” [Dzieło wyżej cyt., s. 234].
Na uzasadnienie zagadnienia drugiego, wykładowca przedstawił taką treść: „Z duchowości i pojedynczości duszy ludzkiej wynika bezpośrednio jej nieśmiertelność. Śmierć to rozkład istoty żyjącej. Co zaś jest w swej istocie niezłożone, rozłożyć się zatem i umierać nie może. Dusza ludzka jest w swej istocie niezłożona, zatem i umrzeć nie może. Jest tedy z natury swej nieśmiertelna [non corrumpitur per se ]” [Dzieło wyżej cyt., s. 235-236].
Dusza roślinna i zwierzęca są w swej istocie również niezłożone, ale nie są samoistne, czyli prawdziwie duchowe. Nie są więc zdolne do samodzielnego bytowania poza ciałem. Tu właśnie mamy do czynienia z czystą spekulacją, niemającą realnych przesłanek do logicznego wnioskowania. Taka filozofia niewiele może wyjaśnić. Buja w obłokach, powołując się na filozofów, głównie scholastycznych. U tych filozofów również nie znalazłem zgodnego ze zdrowym rozsądkiem uzasadniania substancjalności duszy ludzkiej. Oni twierdzą a priori , że jest jakieś samoistne podłoże aktów rozumu i woli, które nazywają substancjalną duszą człowieka. Studiując to, można było pęknąć ze śmiechu i stracić nadzieję na głębsze poznanie zagadnienia dusz.
Uważam, że warto jeszcze poruszyć problem możliwości unicestwienia duszy ludzkiej. Wykładowca psychologii racjonalnej uczył, iż dusza człowieka, choć niezłożona w porządku istoty, jest jednak złożona z istoty i z istnienia w porządku bytu. Nie jest więc bytem koniecznym, lecz przygodnym. Byt przygodny zaś może ulec zagładzie, przynajmniej drogą unicestwienia przez Boga.
Na to, że Bóg duszy ludzkiej nie unicestwi, ksiądz profesor przytoczył dowody, mówiąc:
– unicestwieniu sprzeciwia się dobroć i mądrość Boża,
– unicestwienie byłoby sprzeczne z pragnieniem szczęścia doskonałego, które tkwi w duszy ludzkiej,
– byłoby ono niezgodne z Bożą sprawiedliwością, według której grzechy ludzkie winny być należycie ukarane.
Rozumowanie to do mnie nie przemówiło. Uznałem, iż powyższe argumenty są wprost zabawne. Doszedłem do przekonania, że nie da się światłem ludzkiego rozumu udowodnić ani istnienia duszy ludzkiej, ani jej substancjalności, duchowości, czy też pojedynczości oraz nieśmiertelności.
Wtedy kończyłem w seminarium duchownym drugi rok studiów. Aby się przekonać, czy potrafi to zrobić dogmatyka, musiałem czekać dwa lata. Na ogół dobrze pamiętam wykłady z dogmatyki o duszy człowieka. Co zapomniałem, mogę sobie przypomnieć, bo zachowały się moje notatki z tego przedmiotu.
Tak mówił, a właściwie dyktował nasz wykładowca dogmatyki:
„Faktem jest, że człowiek jest istotą złożoną. Należy się zastanowić, ile jest tych istotnych czynników w człowieku, czy tylko dwa, czy też więcej, a potem, jaki jest wzajemny stosunek tych elementów.
Na oba te pytania odpowiada Kościół święty, twierdząc, że są dwa istotne, składowe elementy: ciało i dusza oraz że stanowią jedność substancjalną, której formą substancjalną jest właśnie dusza” [Notatki z wykładów z roku ak. 1954/1955]; postawił następnie tezę: „Człowiek składa się z dwóch istotnych elementów, mianowicie z ciała i duszy rozumnej” [Notatki z wykładów z roku 1954/1955].
Dla udowodnienia tej tezy przytoczył następujące argumenty:
A. Pismo święte:
a) „Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrze tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotążywą” [Rodz. 2, 7].
b) „I wróci się proch do ziemi tak, jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał” [Eklez. 12, 7].
c) „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” [Mt 10, 28].
d) „Ja zaś nieobecny wprawdzie ciałem, ale obecny duchem, już potępiłem, tak jakbym był wśród was, sprawcę owego przestępstwa” [1 Kor. 5, 3].
B. Tradycja:
Wykładowca ogólnie stwierdził, że Ojcowie Kościoła powszechnie wyznają dychotomizm.
C. Rozum:
Wykładowca tłumaczył, iż jaźń, czyli świadomość własnej osobowości jest dowodem istnienia duszy ludzkiej.
Teza druga brzmiała:
„Ciało i dusza są tak ze sobą zespolone, że tworzą substancjalną jedność, przy czym dusza rozumna jest per se et conditionaliter formą ludzkiego ciała” [Notatki z wykładów z roku ak. 1954/1955].
„Z tezy powyższej wynika
– W człowieku istnieją tylko dwa istotne elementy: dusza rozumna i ciało ludzkie.
– Dusza jako prawdziwa forma ciała informuje ciało per Se [sama przez się], a nie przez duszę roślinną czy zwierzęcą i essentialiter , to jest sua essentia , a więc nie accidentaliter .
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« Kler (Publikacja: 17-02-2009 )
Zygmunt Pinkowski Autor ukończył studia w Wyższym Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Gnieźnie. Przez dwa i pół roku był księdzem w kilku parafiach, m.in. w Bydgoszczy. W latach młodzieńczych, w szkole średniej, przez kilka lat działał w Sodalicji Mariańskiej. W grudniu 1958 r. zrezygnował z kapłaństwa. Założył rodzinę. Po długiej wędrówce zamieszkał na Śląsku. W roku 1971 ukończył studia ekonomiczne. W późniejszych latach pracował na stanowiskach dyrektora w przedsiębiorstwach związanych z budownictwem drogowym na Śląsku. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Znałem Kardynała | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6362 |
|