|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Islam » Terroryzm
Fragmenty pamiętnika [2] Autor tekstu: Gina Khan
Tłumaczenie: Krzysztof Achinger
25 września 2008
Jestem oszołomiona i zachwycona, że tak zwani muzułmańscy przywódcy wydali
zezwolenie, żeby
niewidomy muzułmański mężczyzna z Leicester mógł zabierać do meczetu swojego
psa-przewodnika. Przez wiele lat, kilka meczetów nie pozwalało na wstęp poruszającym się na
wózkach, ludziom z fizycznymi niepełnosprawnościami lub z opóźnieniem umysłowym.
Jakiekolwiek próby włączenia były niemal nie do pomyślenia. To zezwolenie jest
znakiem zmian, które muszą być docenione. Pokazuje to, że gdy islamscy mułłowie
chcą zademonstrować podejście zdroworozsądkowe i humanitaryzm, mogą tworzyć
zmiany.
Więc czy powinniśmy wypatrywać dnia, w którym podobne zasady zostaną
zadeklarowane, aby wszyscy liderzy meczetów zaprzestali dyskryminowania
muzułmańskich kobiet i pozwolili im na pełny dostęp, nie tylko na wejście do
meczetu, ale także na uczestnictwo w spotkaniach i zarządzaniu meczetem, co
mogłoby doprowadzić do bardziej pluralistycznego islamu w niektórych
zdominowanych przez mężczyzn muzułmańskich społecznościach?
Niemniej, choć jestem zadowolona z tej decyzji, ciągle uważam, że jeżeli
pies-przewodnik otrzymał pozwolenie na wejście, dlaczego muzułmańskie kobiety
nie mogę otrzymać równego prawa dostępu? Czy musimy czekać kolejne 1500
lat?
Ci mułłowie i duchowni wydają się bardzo niechętni publicznym orzeczeniom o przerwaniu dyskryminacji kobiet, a sobie przyznali w tej sprawie autorytet. Co
każe mi wierzyć, że nadal jesteśmy uważane za gorsze przez muzułmańską, męską
hierarchię i poddane ich kontroli, co pozbawia nas prawa do traktowania jak w pełni ludzkie istoty.
Historycznie rzecz biorąc, Prorok Mahomet nigdy nie oznajmił, że kobiety nie
mogą wchodzić do meczetów, w rzeczywistości mianował kobietę imamem w pierwszej
islamskiej społeczności. Ibrahim Mogra powiedział brytyjskim mediom, że
muzułmanie nie trzymają psów, jako zwierząt domowych, ale to nie jest cała
prawda.
Brytyjscy muzułmanie kochają swoje psy… w końcu, mułła nie musi być
najlepszym przyjacielem kobiety, ale pies zawsze może nim być.
16 grudnia 2008
Paul Sikander o „islamofobii"
„Islamofobia" jest sztucznym
tworem, stworzonym po to, by chronić islam i islamską politykę przed krytyką. Ma bardzo mało, albo nie ma nic wspólnego z ochroną pojedynczych muzułmanów przed dyskryminacją.
Do końca lat 1990 uważano, że etniczne mniejszości w tym kraju były
narażone na dyskryminację ze względu na niezmienny czynnik ludzki. Tego, że
jesteś czarnym lub Azjatą nie da się zmienić i możesz z tego powodu spotkać się z dyskryminacją w brytyjskim społeczeństwie, z uprzedzeniami czasami subtelnymi,
czasami gwałtownymi i instynktownymi. I tak, społeczeństwo obywatelskie starało
się przeciwdziałać temu poprzez podkreślanie godności jednostki w obliczu
rasizmu. Jeżeli muzułmanin, Hindus lub Sikh zostaliby nazwany „paki", to nie z powodu religii, którą aktywnie lub nominatywnie wyznają. Jeżeli na człowieka z Zachodnich Indii mówiono „nigger", to nie z powodu kulturowych lub religijnych
doktryn. Antysemityzm, wcześniejszy rasizm w Europie, który istniał przed
powojenną migracją czarnych i Azjatów do Wielkiej Brytanii, był jednocześnie
podobnym i różnym typem uprzedzenia. Ale zasadniczo, antysemityzm, gdy go
wyrażono i gdy mu przeciwdziałano, nie dotyczył obrony teologii judaizmu.
Tworzenie pojęcia „islamofobii" rozpoczęło się w następstwie sprawy
Salmana Rushdiego.
Jej impetem było naznaczenie całej rzeszy jednostek i opinii, od tych, którzy
nie zgadzali się z religijnymi nakazami islamu, po tych, którzy kwestionowali
niektóre wartości tej religii, pewne kulturowe praktyki występujące w subkulturach niektórych muzułmańskich grup w Wielkiej Brytanii, aż po tych,
którzy krytycznie analizowali islamistyczną politykę.
Po raz pierwszy, „rasizm" nie był uważany za aktywną dyskryminację jednostek z powodu ich etnicznego pochodzenia. Teraz „rasizmem" stało się wszystko, co
choćby nieznacznie obraża wrażliwość religijnych muzułmanów, włącznie z tymi
wewnątrz muzułmańskiej społeczności, którzy odchylali się od ustalonej linii w jakiejkolwiek sprawie.
Co za zwycięstwo — złączyć razem ochronę religii i politykę religijną z całą
ideą rasizmu. Pozwala to aby ani chwili dłużej nie chronić godności jednostki przed
uprzedzeniami rasistowskimi, ale uprzywilejowywać „godność" islamu oraz politykę
islamizmu i zapewnić im immunitet — szlachetny immunitet chroniący przez
„prześladowaniem".
To był całkiem niezły triumf. Nie tylko dlatego, że ustanawia to ograniczenia
rygoru intelektualnego, ograniczenia narzucane na „ludzi z zewnątrz" (tj.
nie-muzułmanów) w kwestii krytycznego badania islamu i politycznych stanowisk i dogmatów islamizmu, ale dlatego, że narzuca orwellowski język, tworząc
dziwaczną wersję XXI-wiecznej islamskiej nowomowy. Bardziej złowrogie jest to,
że jest to także kafkowskie z powodu horroru, winy i osądu, jakie inspiruje w ludziach będących wewnątrz islamu, którzy pragną wolności słowa i wolności
poddawania swojej religii i polityki religijnej krytyce i reformom.
Zadziwia sukces, z jakim udało się to osiągnąć, sukces, z jakim to słowo i cała
stojąca za nim koncepcja stała się pierwszoplanowa w debacie publicznej i świadomości Brytyjczyków. I dopiero ostatnio zaczęto to analizować.
Jak doszliśmy do tego? Można napisać o tym całą książkę. Ale wróćmy do sprawy
Rushdiego, do zbiorowych wysiłków muzułmańskich aktywistów i organizacji
wykorzystujących narzędzia upolitycznionej wielokulturowości. Można to wszystko
prześledzić od momentu tego wielkiego wybuchu we współczesnej historii
brytyjskich muzułmanów, do roku 1989 i następstw fatwy przeciwko Salmanowi
Rushdie.
Koncepcja „islamofobii" nie tylko uprzywilejowuje wspólnotę i pojedynczą
religię, uprzywilejowuje także „skargi" i „dolę" muzułmanów ponad innymi grupami
mniejszościowymi w Wielkiej Brytanii i można ją także widzieć jako próbę
sterroryzowania społeczeństwa brytyjskiego, by poddało się konkretnej religii i polityczno-religijnym normom. Jest to także najsilniejsze dostępne narzędzie
utrzymywania muzułmanów w stanie zaprzeczania wewnętrznym kwestiom, które
powodują ucisk skierowany wobec własnej społeczności. Jest to społeczne niepowodzenie i dysfunkcjonalność w stosunku do innych grup w Wielkiej Brytanii, włącznie z niezdolnością do pełnego skorzystania z otwarcia i możliwości społeczeństwa
brytyjskiego, które inne mniejszości etniczne, także spotykające się z dyskryminacją, potrafią wykorzystać. Osłabia to także możliwość dostrzegania znaków i sygnałów
wysyłanych przez najbardziej podstępne formy ekstremizmu.
Przyczyn większości problemów, z którymi się dziś spotykamy, można
doszukać się w samo utrzymującej się, samo usprawiedliwiającej się potrzebie
stworzenia higienicznej przestrzeni dla islamu; powoduje to, że
najbardziej radykalne grupy unikają narażenia się na ogląd i krytycyzm. Ciągłe wysiłki islamskich aktywistów i fanatyków, włączając najbardziej gwałtownych ekstremistów, muszą być postrzegane w tym kontekście.
1 2
« Terroryzm (Publikacja: 20-07-2009 Ostatnia zmiana: 17-12-2010)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6691 |
|