|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Herezje i inne odłamy
Frygijska herezja rzodkiewkowa Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Głównym utrapieniem
pierwszych biskupów chrześcijańskich, czyli pierwszych zarządców
chrześcijańskich owieczek, obok wielogłowej hydry gnostycyzmu, byli prorocy i charyzmatycy, czyli ta garstka ludzi, która doznawała różnej maści przeżyć
mistycznych.
Opanowanie gnostycyzmu dawało szansę na ukształtowanie
doktrynalnej ortodoksji. Opanowanie mistycyzmu dawało z kolei szansę na
zbudowanie prężnej hierarchii. Nie da się tworzyć dogmatów, kiedy każda owieczka
może ogłosić, że nawiedził ją w ekstazie Duch Święty, który orzekł, że np.
niemoralne jest odpuszczanie grzechów ciężkich. Biskupi nie mogli się wdawać w polemiki z Duchem Świętym, toteż orzekli zakaz wstępu sił niebieskich do głów
swoich owiec. Wraz z opanowaniem ruchu profetycznego wśród chrześcijan szeregowi
wyznawcy Chrystusa stali się po prostu parafianami — biernymi podmiotami
biskupiego zarządu i adresatami hierarchicznych pouczeń. W ramach chrześcijańskiego sporu o mistycyzm najważniejszym
ruchem heretyckim w pierwszych wiekach chrześcijaństwa był montanizm. W przeciwieństwie do gnostycyzmu, herezja nie polegała w zasadzie na wnoszeniu
bujnej twórczości teologicznej podmywającej kształtującą się doktrynę.
Przeciwnie, zagrożenie montanistyczne dla Kościoła było zagrożeniem
chrześcijańskiego konserwatyzmu — uporczywego trzymania się założeń pierwotnego
chrześcijaństwa, które stawały się coraz mniej wygodne w organizowaniu
scentralizowanej instytucji. Przy czym chodzi nie tylko o mistycyzm, ale i o
etykę. Pierwsze nakazy etyczne były niezwykle surowe, co oczywiście nie znaczy,
że były powszechnie respektowane. Zwłaszcza wpływ gnostycyzmu zaostrzył
wymagania etyczne dla adeptów chrześcijaństwa. Po chrzcie nie było miejsca na
grzechy ciężkie, których popełnienie na stałe obciążało lub wykluczało ze
wspólnoty. Ale wraz z liczebnym rozwojem chrześcijaństwa biskupi nie mogli się
zgodzić na rygoryzm moralny, bo chcieli być panami sumień a nie zarządcami
garstki pustelników. Nie mogli sobie pozwolić na to, aby adepci czekali z chrztem na schyłek życia, kiedy na „grzechy" nie ma już ani okazji ani siły.
Oczywiście „konserwatyzm" montanizmu to pojęcie względne,
odnoszące się jedynie do zachowywania pewnych pierwotnych form funkcjonowania
gmin chrześcijańskich. W swej istocie był on bowiem zdecydowanie
antykonserwatywny: w sporze o to, czy objawienie jest już całościowe i zamknięte, udzielali odpowiedzi przeczącej, dopuszczając możliwość kolejnych
uzupełniających objawień. Swój ruch nazwali Nowym Proroctwem. W reakcji na to
biskupi ogłosili „koniec czasu proroków" w chrześcijaństwie.
Kolejną ważną i specyficzną cechą montanizmu, którą dzielił z późniejszych pryscylianizmem, jest duża rola kobiet w całym ruchu (którym św.
Paweł nakazał milczenie). Trzy główne postacie pierwotnego montanizmu, to
Montanus oraz dwie kobiety: Pryscylla i Maksymilla. Wydaje się być pewną trwałą
tendencją większa skłonność kobiet do wpadania w religijne uniesienia. W religiach antycznych także głównie kobiety
zajmowały się wieszczeniem (sybille, pytie i inne wieszczki). Trudno było
przy tym oczekiwać, że uniesienia mistyczne będą zawsze po myśli biskupów, toteż
zwalczanie montanizmu wiązało się również z ograniczaniem i ubezwłasnowolnianiem
kobiet w kształtującym się Kościele.
I wreszcie ostatnim wyróżnikiem tej „herezji" było jej
poparcie przez lidera wczesnego chrześcijaństwa — Tertuliana, którego znaczenie
dla początków chrześcijaństwa było tak duże, że nawet Kościół ortodoksyjny nie
mógł sobie pozwolić na jego utratę. Sytuacja jest więc podobna jak z Orygenesem — potępionym, choć do dziś tajemnie cytowanym przez ludzi Kościoła. Tertulian tak dzielnie walczył z różnymi herezjami, tak potężnie bronił
pierwotnego chrześcijaństwa, że choć poważnie zbłądził na starość i został
montanistą, ba w ramach montanizmu wyłonił swój własny kierunek zwany tertulianizmem, to jednak nie można było go sobie darować. Chcąc nie chcąc
przyniósł więc nasz heretyk po swojej śmierci spore korzyści Kościołowi
hierarchicznemu, któremu zdecydowanie nie był przychylny.
Ruch charyzmatyków montańskich narodził się ok. 150 r. we
Frygii (dziś zachodnia Turcja), stąd zwany jest także alternatywnie „herezją
frygijską". Frygijscy montaniści, wzywający do wolności prorokowania i bezpośredniego kontaktu z bóstwem wpisują się w symbolizm frygijek, czyli czapek
wolności, które już w starożytnym Rzymie były symbolami wolności wręczanymi
wyzwolonym niewolnikom, ale które dopiero w okresie Rewolucji Francuskiej
zyskały swój rewolucyjny wolnościowy wymiar. Podczas kiedy montaniści rozdawali
starożytnym chrześcijanom czapki frygijskie, to biskupi nakazywali nosić jedynie
szlafmyce.
Montanus, który zapoczątkował ten ruch, miał być dawnym
kapłanem frygijskiej bogini płodności Kybele, jak podaje Hieronim. Dziś przez
część badaczy jest to traktowane jako jedno z pomówień względem heretyka, gdyż
kult Kybele był orgiastyczny i krzykliwy, jak greckie bachanalia. Istnieje
jednak zauważalny łącznik między kultem Kybele a montanizmem czy szerzej
pierwotnym chrześcijaństwem. Otóż w czasie ekstatycznego tańca inicjacyjnego dla
kapłana Kybele, wykonywanego w akompaniamencie bębnów i tamburynów, adept wpadał w święty szał, który dla wiernych był znamieniem, że bóstwo nim już zawładnęło, w czasie którego mógł on wygłaszać przepowiednie i wróżby. Często w takim
transowym tańcu kapłani dokonywali samokastracji nożem lub szablą. Samokastracja
nie była czymś szokującym dla chrześcijan. Orygenesowi większość ascetów
zazdrościło potęgi wiary, dzięki której raz na zawsze pozbył się demona
spomiędzy nóg. Nie byłoby niczym niezwykłym, gdyby Montanus był byłym wyznawcą
Kybele.
Już jako chrześcijanin, Montanus, popadając w ekstazy
religijne, ogłosił się w Arbadan prorokiem Ducha Świętego oraz zapowiadanym
przez Chrystusa Parakletem (Duch Święty Pocieszyciel, J 14,26). Jako medium
Ducha Świętego odrzucił jakąkolwiek zwierzchność biskupią nad sobą, zaś swoim
wyznawcom nakazał surowy rygor moralny. Zaostrzono pokutę, wezwano do
poszukiwania męczeństwa, propagowano celibat. Wielkie znaczenie wizji
religijnych i objawień prywatnych w montanizmie miało charakter zasadniczo
eschatologiczny. Zapowiedziany w Nowym Testamencie rychły koniec świata i powtórne przyjście Chrystusa miało nastąpić lada dzień.
Wiele sekt wprowadzało swoje specyficzne diety.
Pitagorejczycy dla przykładu znani byli z przywiązania do bobu. Montaniści z kolegi wybrali rzodkiew (nie mylić z rzodkiewką, czyli karłowatą i nieco mniej
wartościową dietetycznie odmianą rzodkwi wyhodowaną w Holandii), warzywo
doskonałe na dietę odchudzającą, ale i o bogatych walorach leczniczych, które w starożytnym Egipcie było przysmakiem faraonów. Interesującą kwestią jest
ewentualne znaczenie diety rzodkwiowej dla przeżyć mistycznych, jakie
pielęgnowała ta grupa: czy rzodkiew spożywana w dużych ilościach ze względu na swój skład
ma jakiś stymulujący wpływ na przeżycia mistyczne? Wielebny Hipolit w
Odparciu wszystkich herezji pisze:
„Wprowadzali nowości w formie specjalnych postów i ceremonii oraz diety z rzodkwi przyjętej dzięki natchnionej radzie ich niewiast". Do dziś niektóre
kobiety praktykują dietę rzodkiewkową jako terapię odchudzającą, nie zdając
sobie pewno sprawy z nieświadomego hołdowania herezji frygijskiej!
Montanistów atakowano również za to, że obracali dużymi
sumami pieniędzy, za wytrawny tryb życia a także za płacenie zasiłków swym
najważniejszym zwolennikom.
Tragifarsą wczesnego chrześcijaństwa było wzajemne zżymanie
się na „konkurencyjnych" męczenników. Nawet w obliczu tragedii prześladowań
różne denominacje chrześcijan nie potrafiły się zjednoczyć i pokonać nienawiści.
W Historii kościelnej Euzebiusza z Cezarei (III w.) znajdujemy fragmenty o „heretyckich męczennikach": „Kiedy się
zdarza, że wierni Kościoła otrzymują powołanie do męczeństwa za wiarę prawdziwą i zetkną się wówczas z tak zwanymi męczennikami herezji frygijskiej, odsuwają
się od nich i idą na śmierć, w ogóle się z nimi nie łącząc, bo nie chcą mieć nic
wspólnego z duchem Montanusa i jego kobiet". Fe i amen!
Tertulian, który już po apogeum montanizmu upodobał sobie
frygijską herezję i ją twórczo rozwinął, wprowadził szereg obostrzeń względem
kościelnej moralności. W
De
exhortatione castitatis twierdzi,
że „powtórne małżeństwo jest rodzajem nierządu". W De monogamia pisze:
„Uznajmy jedno małżeństwo, tak jak jednego Boga". W De virginibus velandis
(O noszeniu zasłony przez dziewice) domaga się chrześcijańskich burek
także dla dziewic. Było to zaostrzenie wymogu katolickiego z Kartaginy,
gdzie wymagano noszenia burek w kościele — chrześcijańskiego symbolu
podporządkowania i poniżenia kobiety — ale jedynie względem mężatek. Tertulian
twierdził, że dziewice także są poślubione, tylko Chrystusowi, i dlatego też
winny zakrywać swoją twarz w kościele. Zdecydowanie też odrzucał możność
pełnienia przez kobiety funkcji kapłańskich. „O bezwstydzie heretyczek!?
Ośmielają się one nauczać, dyskutować, dokonywać egzorcyzmów, uzdrawiać — być
może nawet chrzczą" — zżyma się jeszcze prawowierny Tertulian. Później, już jako
heretyk, w traktacie De anima
opowiada o chrześcijańskiej wieszczce: „Mamy teraz wśród nas pewną siostrę,
która otrzymała dar objawień, jakich doświadcza w kościele w czasie nabożeństwa
niedzielnego w ekstatycznej wizji w duchu". W piśmie De ieiunio adversus
psychicos (O poście przeciw
psychikom) widać wyraźną retorykę gnostycką z rozróżnieniem
prawdziwie uduchowionych pneumatyków (montaniści) oraz częściowo jedynie
wtajemniczonych psychików (katolików). Według Tertuliana posty psychików są zbyt
łagodne, bo katolicy zbyt przywiązani się do pijaństwa i obżarstwa. W piśmie
De corona twierdzi, że chrześcijanin
nie powinien odbywać służby wojskowej. Z kolei w książce De pudicitid
odmawia Kościołowi prawa
odpuszczania grzechów. Grzechy przeciw szóstemu przykazaniu nie mogą być w ogóle
odpuszczone. Ośrodkiem tertulianizmu była Kartagina, gdzie przetrwał do
początków V w.
Ponieważ herezja frygijska
zaistniała za szybko, by można ją było (na początku) niszczyć z pozycji siły
państwowej, toteż głównym sposobem walki była kampania obelg. Jak pisze w komentarzu do dziejów montanistów w swojej monumentalnej
Historii chrześcijaństwa katolik Paul
Johnson: „Z reguły ci, którzy kwestionowali to, co później stało się (lub już
było) tradycją ortodoksyjną, zostali pogrzebani pod górą kościelnych
rynsztokowych obelg. (...) Szorstkie słowa wymieniane między braćmi w Chrystusie
słyszy się dość wcześnie, a i później dochodziło do ciągłej wymiany obelg. W II
wieku dyskusje z heretykami ustąpiły miejsca polemikom, a wielkość
ortodoksyjnych oskarżeń i ordynarność obelg były zazwyczaj proporcjonalne do
sukcesu ruchu. (...) Istniało więc złowrogie, by tak rzec, 'prawo Goebbelsa',
które rządziło wczesnymi kontrowersjami chrześcijańskimi: im głośniejsza obelga,
tym większe kłamstwo".
Czytaj więcej:
-
Ks. Jan Słomka,
Nowe Proroctwo. Historia i doktryna
montanizmu, z serii: Studia Antiquitatis Christianae, Series Nova 4,
Katowice 2007, ss. 280.
« Herezje i inne odłamy (Publikacja: 21-07-2009 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6692 |
|