|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje A po stronie emocji wieki daremnego oczekiwania na geniusza... [1] Autor tekstu: Jacek Kozik
Kilka uwag na marginesie śmierci profesora
Leszka Kołakowskiego
Motto: "Człowiek
nie żyje samym tylko rozumiem."
L. Kołakowski
Zmarł profesor Leszek Kołakowski. Przy tej okazji posypały
się w prasie artykuły na jego temat. Od świetnych, takich jak profesor Barbary
Skargi w Gazecie Wyborczej, po ukazujące jego myśl, moim zdaniem, zbyt
jednostronnie. Cytat, którym rozpocząłem, znalazłem w takim właśnie eseju.
[ 1 ] Po co przywoływać takie oczywistości jak owo motto? Być może potrzebne jest to
tym, którzy tak upraszczają widzenie świata, że wydaje im się, iż racjonaliści
kierują się w swoim życiu wyłącznie rozumem. Takie przekonanie mija się z prawdą
tak bardzo, że aż nie chce się podejmować tego tematu. A jeżeli również
niektórzy z racjonalistów tak myślą to po prostu się mylą. Oczywistością jest
bowiem, że każdy człowiek posiada także emocje i inne wymykające się dyktatowi
rozumu skłonności wpływające na jego życie. Możemy nawet powiedzieć, że ktoś,
kto kierowałby się w życiu wyłącznie chłodną kalkulacją, byłby swego rodzaju
potworem, a nie człowiekiem. Spróbujmy więc mimo wszystko wyjaśnić tę sprawę jeszcze raz.
Racjonalista nie jest pozbawiony uczuć, tylko kiedy przechodzi do rozważania
empirycznych faktów stara się, by żadne emocje nim nie kierowały. W sprawach
empirii stawia na pierwszym planie rozum, jak to bowiem ktoś kiedyś napisał:
prawda to nie szukanie tego, co upragnione. Prawda wobec naszych życzeń czy
pragnień jest obojętna. Dotyczy ona sfery faktów i racjonalista przyjmuje je z pokorą, to znaczy jego rozum nie stara się ich naginać, zmieniać, zapominać czy
wręcz przekłamywać, by tylko zgadzały się z preferowanym przez niego
stanowiskiem. Fakty należy przyjmować takimi, jakimi są, czy nam się to podoba
czy nie. Reasumując, racjonalizm to sposób poznawania świata, z którego wynika
podejście do życia.
Ktoś zapyta, a cóż to takiego ta prawda? Racjonalista
odpowie: w świecie empirii jest ona tym, co przynoszą nam badania naukowe. Nauka
jest bowiem tym terenem, na którym ludzie mogą i powinni dochodzić do
porozumienia jeżeli już nie w stu procentach, to chociaż z jako taką
dokładnością. Gdy zmieniają się metody badawcze, albo zostają udoskonalone,
wtedy i wyniki mogą być inne. W takiej sytuacji racjonalista zmienia zdanie na
dany temat. Ot i wszystko.
Ktoś może zapytać: a co z uczuciami, emocjami, afektami i wynikającymi z nich osobistymi preferencjami? Racjonalista odpowie, że jest to
osobisty świat każdego z nas i mamy na jego terenie swoją własną prawdę. Jeżeli
od czasu do czasu zgodzi się ona z jakąś prywatną prawdą innego człowieka to
bardzo dobrze, jeżeli nie, to trudno. Wtedy każdy z czystym sumieniem może
pozostać przy swoim zdaniu.
W sprawach empirycznych faktów, gdy każdy pozostaje przy
swoim zdaniu to źle, bo świadczy to o tym, że albo ktoś nie zna dostatecznie
przedmiotu, o którym się wypowiada, co ujawnia jego brak kompetencji w danej
sprawie — albo celowo, kierując się emocjami czy interesem jakiejś grupy, po
prostu kłamie, co jest przykładem żałosnego postępowania.
Inną sprawą, którą chciałbym zasygnalizować jest błędne
stawianie na przeciwległych biegunach prób poszukiwań odpowiedzi na pytania: kim
jestem, skąd pochodzę, gdzie jest moje miejsce, dlaczego jestem odpowiedzialny,
jaki jest sens mojego życia, jak stawię czoła śmierci? — i racjonalistycznego
podejścia do życia. [ 2 ]
Myślę, że już najwyższy czas zarzucić przekonanie, iż takie
pytania mają tylko religijne pochodzenie. Wręcz przeciwnie, to religie powstały
jako odpowiedzi na owe pytania, czyli są ich wynikiem, a nie na odwrót. Gdyby
owych pytań nie było — zapewne nie było by i żadnej religii. Nie może to dziwić,
gdyż u korzeni cywilizacji ludzkość nie dysponowała nauką, nie mogła więc
znaleźć innych wyjaśnień. Stąd pojawienie się najpierw magii, a potem
religijnych systemów, te ostatnie wydają się mieć ścisły związek z przejściem
człowieka z wędrownego do osiadłego trybu życia.
Przytoczone pytania do dzisiaj nurtują i nurtować będą umysł
(a nie uczucia!) każdego myślącego człowieka. Jeżeli więc ktoś przypisuje je
religii — jego sprawa, ale jeżeli tylko, to już błąd. Owe pytania nie są bowiem
wyłączną własnością osób wierzących. Każdy człowiek, bez względu na wyznanie lub
jego brak powinien się z nimi zmagać. Wierzący w Boga mają tylko tę raczej
smutną przyjemność, że znają na owe pytania odpowiedzi i dziwi mnie, że nie
intryguje ich, owych wyjaśnień dziecinna naiwność.
Twierdzenie, że religia jest aspektem ludzkiej kultury, to
kolejna oczywistość i nikt, kto myśli racjonalnie nie będzie się jej
sprzeciwiał. Mam też nadzieję, że żaden z racjonalistów nie zamierza również
ekskomunikować potrzeby religii. I chociaż piszący te słowa w ogóle takowej w sobie nie odczuwa, to jednak stara się być realistą, dlatego też przypuszcza, że
wiara w Boga będzie tak długo trwała w człowieku, jak długo będzie niedouczony i przestraszony stawał naprzeciw świata. Albo inaczej: jak długo w sprawie faktów
będą kierowały nim emocje i uczucia, a nie rozum.
Nie wiem czy utrata świętości jest moralnie niebezpieczna.
[ 3 ]
Co więcej, zapewne nikt tego nie wie (prócz osób mających w tym jakiś interes). A oświeceniowe przekonanie, że lekarstwem na wszystkie ludzkie problemy jest
postęp techniczny już dawno zostało wstawione do lamusa. Wiadomo bowiem, że
postęp prócz oczywistych dobrych stron niesie ze sobą także wiele skutków
ubocznych. W dzisiejszych czasach nikt myślący tego nie kwestionuje. Czy jest to
niebezpieczne dla moralności? Powiedzmy tak: moralność nie jest czymś stałym
(jak chyba nic w świecie) a każda zmiana w jej obrębie zawsze na początku jest
przyjmowana z oburzeniem przez masy i strażników tradycji, co jakże często jest
równoznaczne z kibicowaniem zabobonom. To jednak nie znaczy, że zmiany w naszym
postępowaniu moralnym nie zachodzą. Odkąd ludzkość istnieje one zawsze miały,
mają i mieć będą miejsce. Czy to jest złe? Historia wskazuje raczej na coś
odwrotnego.
Gdybyśmy bowiem żyli według niektórych wskazań moralnych
zawartych na przykład w kodeksie Hammurabiego, którego paragraf pierwszy
mówi: „Jeśli ktoś kogoś oskarżył i rzucił nań podejrzenie o zabójstwo, zaś tego
mu nie udowodnił, ten, kto go oskarżył, poniesie karę śmierci." — zapewne mało
kto ośmieliłby się rzucić takie podejrzenie z obawy przed utratą życia, a dobrzy
adwokaci byliby bogami. Ale po co sięgać do tak odległej przeszłości. Wystarczy
zajrzeć do Ewangelii Mateusza i przeczytać Kazanie na Górze, które pełen miłości
do ludzi Jezus głosi swym wyznawcom:
„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam
powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu
dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do
grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie
jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od
siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż
żeby całe twoje ciało miało iść do piekła." (Mt. 5, 27-30)
Gdyby w Polsce przejmowano się tym nakazem, to
dziewięćdziesiąt siedem procent populacji chodziłoby bez oka, albo dwóch, było
bez rąk itd. W takiej sytuacji produkcja przemysłowa i wszelka aktywność
zamarłaby i w ogóle nie byłoby kraju jako takiego, bo te pozostałe trzy procent
niewierzących nie dałoby rady zapracować na całą resztę. Proszę bowiem zwrócić
uwagę, że nie sposób przed spojrzeniem na kobietę zorientować się czy ona budzi w nas pożądanie czy nie, a kiedy się już zorientujemy, że wzbudziła to… jest
już za późno i „po oku!", że się tak kolokwialnie wyrażę.
Gdybyśmy więc żyli podług nie zmieniających się wskazań
moralnych np. Jezusa, którego chrześcijanie uważają za syna Bożego i owego Boga
jednocześnie (sic!), nie mówiąc już o Duchu..., albo gdybyśmy nie mieli do owych
wskazań dystansu i zdroworozsądkowego podejścia to ładnie byśmy wyglądali. Z tej
perspektywy można powiedzieć, że odchodzenie od świętości wcale nie niesie
skutków ubocznych — w wręcz przeciwnie, pozwala człowiekowi zachować swoje
człowieczeństwo nie narażając go na ciągłą nerwicę bądź schizofrenię z powodu
niemożności sprostania nakazom, wymyślonym przez ową świętość.
Oczywiście, owe pouczenia brzmią całkiem atrakcyjnie, zapewne z powodu swojej bajkowej trafności (vide chrześcijański nakaz prymatu miłości
nad sprawiedliwością). Niestety życie to nie bajka i twierdzenie, że miłość ma
siłę zmieniania złego postępowania człowieka w dobre nie jest prawdą, albo
prawdą niezwykle rzadką (jak kwiat paproci). Na co dzień jakże często człowiek
odpłacający dobrem za zło uznawany jest przez innych za co najmniej fajtłapę.
Smutne to, ale z faktami trudno dyskutować. Rozumieją to zresztą całe
społeczeństwa zwane chrześcijańskimi, wprowadzając kodeksy karne i kierując się
nimi, a nie przypowieściami ewangelicznymi.
Czy mamy też wierzyć, jak chce Kołakowski w cytowanym, w przypisie fragmencie, że istnieją granice rozwoju ludzkości? Że nie jest ona na
tyle „elastyczna", by wprowadzane na terenie profanum zmiany mogła przetrwać? A zrezygnowanie z dążenia do doskonałości miałoby zaprzeczyć istocie człowieka?
Powiedzmy sobie szczerze, tego nikt nie wie i dziwi mnie, że profesor, tak
przecież bardzo ostrożny w ostatecznych sądach na jakikolwiek temat, mógł
wypowiedzieć się tak jednoznacznie. Oczywiście jest coś na rzeczy, kiedy
Kołakowski mówi: „zaprzeczanie 'wartościom
absolutnym' w imię zarówno zasad
racjonalizmu, jak i ogólnego ducha otwartości zagraża naszej zdolności
rozróżnienia dobra od zła". Jednak jakie mamy wyjście? Historia niesie aż nadto
wiele przykładów na to, że oddanie się 'wartościom
absolutnym' prowadzi do
totalitaryzmu i ogromu nieszczęść. Obojętne czy czynionych w imię tyranii władzy
politycznej czy religijnej (wtedy mówi się o postępowaniu w imię jedynie
słusznego systemu politycznego czy religijnego).
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Wszystkie cytaty, jeżeli nie wskazano innego źródła, pochodzą z artykułu pt.
„Kołakowski rozłożył marksizm na łopatki" w:
www.polskitimes.pl [ 2 ] "W
wywiadzie z 1991 roku Kołakowski dowodził, że 'ludzkość zawsze będzie
odczuwać potrzebę religijnego samookreślenia: kim jestem, skąd pochodzę,
gdzie jest moje miejsce, dlaczego jestem odpowiedzialny, jaki jest sens
mojego życia, jak stawię czoła śmierci? Religia jest aspektem ludzkiej
kultury. Potrzeby religii nie można ekskomunikować racjonalistycznymi
zaklęciami. Człowiek nie żyje samym tylko rozumem.'" [ 3 ] "'Wraz
ze zniknięciem sacrum', pisał 'z narzuconego ograniczenia doskonałości,
którą osiągnąć można dzięki profanum, rodzi się jedna z
najniebezpieczniejszych iluzji naszej cywilizacji — złudzenie, że nie
istnieją granice zmian, jakim może podlegać ludzkie życie, że społeczeństwo
jest 'z zasady' nieskończenie elastycznym bytem, i że zaprzeczanie owej
elastyczności i możliwości osiągnięcia doskonałości oznacza zaprzeczenie
ludzkiej autonomiczności, a co za tym idzie zaprzeczenie samego człowieka'". « Felietony i eseje (Publikacja: 16-08-2009 )
Jacek KozikUr. 1955. Ukończył studia na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Na łamach prasy zadebiutował blokiem wierszy w 1982, w „Przeglądzie Tygodniowym”. Swoje wiersze drukował także w „Tygodniku Kulturalnym”, „Miesięczniku Literackim”, „Literaturze” i „Poezji”. Jednocześnie jego poezje pojawiły się w drugim obiegu, w warszawskim „Wyzwaniu” i wrocławskiej „Obecności”. Zbiory wierszy: „Tego nie kupisz” (1986), „Matka noc” (1990), „Ślad po marzeniu” (1995). Jego słuchowiska i wiersze były emitowane także na antenie Polskiego Radia. Uczył w szkołach podstawowych i gimnazjum, dla którego ułożył program „Korzenie kultury europejskiej”. Uczył także w liceum etyki i filozofii. Jego artykuły ukazywały się w specjalistycznych periodykach „Edukacji Filozoficznej”, „Filozofii i Sztuce” oraz w „Filozofii w Szkole”. Mieszka w Nowym Jorku Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 15 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Duszne niedouczenie | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6739 |
|