Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.977 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie było wielkiego geniuszu bez przymieszki szaleństwa.
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia

My, ateiści [1]
Autor tekstu:

Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa,
która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy — bo
ateizm prawie zawsze świadczy o zdrowej niezależności umysłu… Wielu
jest ludzi, którzy w głębi duszy wiedzą, że są ateistami, ale boją się do
tego przyznać nawet własnej rodzinie, a niekiedy nawet samym sobie.
Boją się po części dlatego, że samo słowo „ateista" starannie obudowano
najgorszymi, najbardziej przerażającymi skojarzeniami... Jeżeli ludzie tak
często nie dostrzegają ateistów, to dlatego, że wielu z nas nie ma odwagi
się „ujawnić"… Być może potrzebna jest jakaś masa krytyczna, by
uruchomić reakcję łańcuchową
.
Richard Dawkins, „Bóg Urojony"

Te słowa stają się mottem każdego ateisty, swoistym drogowskazem i pociechą dla wszystkich tych, którzy cierpią z powodu swojej niewiary. Kim są ateiści? Czy ludźmi pozbawieni wyższych uczuć pozbawieni jakiegokolwiek przesłania? Wszak w katolickiej Polsce są jak przysłowiowe rodzynki...

Szkoła miejscem indoktrynacji

Konstytucja RP zobowiązuje władze publiczne do zachowania bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. Co więcej przewiduje ona zakaz zmuszania do udziału w praktykach religijnych lub ujawniania swoich przekonań religijnych. Jak to wygląda w praktyce? Władze publicznych przecież szkół zmuszają — lub mówiąc bardziej delikatniej wywierają naciski- rodziców do pisemnych oświadczeń, czy należą do Kościoła katolickiego. A co gdy dziecko jest niewierzące?

Ostatnio w prasie był znakomity przykład jak traktowane są dzieci „innowierców" Jedna z matek tak relacjonowała całą tę sytuację:

"Moja córka była jedyną uczennicą w klasie, która nie chce chodzić na religię. Dyrektor powiedziała, że zgodnie z prawem musi mieć lekcje etyki, a dla jednego dziecka nie opłaca się zatrudniać etyka — mówi matka dziewczyny. — Nalegała, abym jednak zapisała dziecko na katechezę. Ale jeśli tego nie zrobię, to mogę dogadać się z księdzem i przedstawić zaświadczenie, że córka chodzi na religię do innego Kościoła chrześcijańskiego. Zaproponowała też trzecią możliwość: zabrać dziecko ze szkoły [ 1 ]

Z kolei bardzo interesujący wydał mi się list samego ucznia opisujący swoje zmagania w szkole:

Dwa lata temu ukończyłem gimnazjum, w którym nie uczęszczałem na lekcje religii. Nie musze wspominać, że lekcje te nie odbywały się na początku lub na końcu dnia szkolnego, lecz zwykle w środku. Za każdym razem, kiedy pozostałych dwadzieścia troje uczniów wchodziło z katechetką na lekcje, ona posyłała mi mordercze spojrzenie. W końcu nadszedł trzeci rok gimnazjum. Na zakończenie wystąpił proboszcz lokalnej parafii i zainicjował odmówienie „Ojcze nasz". Wszyscy wstali, ale nie ja. I pewnie pozostałbym nie zauważony, gdyby nie fakt, że jakaś nawiedzona pani w berecie podniosła larum: „ A dlaczego nie dziękujesz Bozi za tyle dobrych latek w szkole?". Pół sali oglądało się na mnie. Po uroczystościach zostałem doprowadzony pod eskortą dwóch babć do gabinetu dyrektorki. Moherowe panie zażądały „ kategorycznego obniżenia sprawowania". Dyrektorka ( bardzo rzeczowa kobieta) opowiedziała się ze mną i sprawę zakończono. Po wakacjach dostałem się do dosyć dobrego LO. Rozpoczęcie roku także odbywało się pod czujnym okiem plebana (inna parafia). Nie zainicjował on modlitwy, lecz zapowiedział, że o godz. 18 tego samego dnia zastanie odprawiona msza „za szkołę, uczniów i nauczycieli". Na następny dzień na lekcji polonistka- tak, tak POLONISTKA- zapytała mnie, czy byłem na mszy. Od tamtego czasu jestem u niej na celowniku. I mimo, że przygotowuję się do konkursu kuratoryjnego z języka polskiego w roku 2010 (przygotowuje mnie inna, bardziej tolerancyjna pani profesor), cały czas rzuca pod moim okiem uszczypliwe uwagi typu: „Poprosimy do tablicy pana niewiernego". I gdzie tu jest neutralność światopoglądowa polskiego szkolnictwa? [ 2 ]

Co ciekawe nawet osoby deklarujące się jako wierzące widzą potrzebę świeckiej szkoły. Jedna z takich osób w doskonały sposób wypunktowała w liście do „Gazety Wyborczej" [ 3 ] swoje zastrzeżenia, ukazując powody dlaczego nie chce, aby w publicznych placówkach była nauczana religia:

1. Pamiętam czasy, w których religia była w szkole (lata 1957-9) — i pamiętam swoją i innych dzieci reakcję na fakt nie chodzenia niektórych dzieci na religię. Dzieci te opuszczały klasę na czas lekcji religii i bawiły się na korytarzu. Reszta klasy traktowała je jako poniekąd „odmieńców". Religia w szkole sprzyja podkreślaniu różnic między dziećmi zawsze z niekorzyścią dla mniejszości wyznaniowych i dzieci areligijnych. Stwarza to sytuacje dominacji jednego wyznania nad pozostałymi i religii nad osobami bezwyznaniowymi. A religia (żadna) nie powinna być narzędziem dominacji — wobec nikogo.

2. Praktyczny brak alternatywy dla dzieci nieuczęszczających na lekcje religii — wspomniane lekcje etyki — uczy dzieci konformizmu. Uczestniczenia w religii ze względu na wygodę. Uczy ukrywania własnych postaw.
3. Relacja człowieka do Boga to najbardziej prywatna, intymna sfera życia. Zrobienie z religii przedmiotu nauczania szkolnego w szkole publicznej, z ocenami, wpisami na świadectwo jest upaństwowieniem religii, mieszaniem się państwa do religii, a Kościoła do państwa.
4. Religia powinna być — nawet w zwiększonym, tzn. codziennie, wymiarze godzin — w szkołach wyznaniowych. Nie powinno jej być w szkołach publicznych.
5. Dzieci uczęszczające do szkół publicznych winny chodzić na religię do własnych świątyń (jeśli sobie tego życzą ich rodzice), po lekcjach w szkole. W tym celu zajęcia w jednym dniu w tygodniu w szkole publicznej winny trwać krócej, np. tylko do 13, aby dzieci mogły ze szkoły pójść bezpośrednio na lekcję religii do swojej świątyni. Model ten sprawdza się dobrze w USA.
6. Każdy rodzic powinien mieć szansę zapisania dziecka na religię lub zrezygnowania z tego bez jakichkolwiek konsekwencji, bez konieczności wyjaśniania dlaczego nie chce zapisać swego dziecka na religię. Szkoła publiczna nie powinna wiedzieć jakiego wyznania jest dziecko, czy chodzi na religie czy nie.
7. Każdy rodzic i dziecko winien mieć prawo do odmówienia deklarowania swego wyznania lub jego braku publicznie. Tymczasem rodzice nie-katolicy muszą się gęsto tłumaczyć z faktu odmiennych od większości przekonań i wierzeń. Jest to naruszenie ich prawa do swobód demokratycznych.

Nie można odmówić racji tej czytelniczce, czy jednak w Polsce będzie w końcu świecka szkoła zgodnie z Konstytucją? Ekspert od spraw wyznaniowych dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW tak odpowiada na pytanie, czy można mówić o dyskryminacji w szkole (a także o pomyśle , aby religię wliczać do średniej):

Tak, ponieważ uczeń chodzący na religię otrzymuję ocenę, która — w przypadku stopnia bardzo dobrego czy celującego — powoduje podniesienie średniej. To ma znaczenie przy promocji ucznia, przy zmianie szkoły czy przy przyznawaniu wyróżnień. Ucznia traktuje się różnie, w zależności od tego czy chodzi na lekcje religii. Nie da się ukryć , że cel wprowadzenia tej regulacji jest wyznaniowy. Chodzi o dowartościowanie religii katolickiej jako dyscypliny wykładanej w szkole. Episkopat konsekwentnie dąży od 1989 roku do tego, żeby religia w szkole miała wszelkie możliwe cechy przedmiotu obowiązkowego. Następnym krokiem będzie zapewne próba ustanowienia obowiązku uczęszczania, jeśli nie na religię, to na etykę, bez możliwości niepobierania nauki z tych przedmiotów. [ 3 ]

Dobry ateista?!

Wielu zagorzale wierzących ludzi zadaje sobie następujące pytanie — Czy człowiek niewierzący może być dobry? Moim zdaniem jest to pytanie na poziomie poradników dla nastolatek, gdzie często zadają pytania do ekspertów typu czy przez pocałunek można zajść w ciąże? Czy to, że człowiek wierzy bądź nie jest jakimkolwiek wyznacznikiem moralności?

Można długo mnożyć przykłady — pokazujące , że głęboko wierzący- a szczególnie fanatycy religijni - są nie tylko źli, ale wręcz okrutni, oczywiście powtarzając bez końca swoje mantry o Bogu, o sprawiedliwości, miłości itd. Świetnie pasują tu słowa Seana O Casey " Przez politykę wyrżnięto tysiące. Przez religie dziesiątki tysięcy"

Możemy przypomnieć katolikom jak ich przodkowie byli „nawracani" i jak nawracano innowierców — mordy, tortury, palenie na stosach, inkwizycja, wyprawy krzyżowe, czy „tylko" nietolerancja, w postaci zakazu dostępu do urzędów państwowych, szkół i innych i codziennych szykan. Oto jak pisarz i poeta Tadeusz Miciński w swojej powieści opisuje proces i śmierć pierwszego polskiego męczennika ateizmu Kazimierza Łyszczyńsiego:

"Oto wstał przed nim straszny cień spalonego za Króla Jana III ateusza Kazimierza Łyszczyńskiego. Ten wiódł życie nieposzlakowane, lecz zadumany nad istotą wiary i zwątpiwszy o istnieniu Boga, na 15 arkuszach wypisał zdania starożytnych i nowych autorów, dowodzących, że Boga nie ma.
Sąsiad jego, łajdak, który był mu winien pieniądze, chcąc skrewić dług, doniósł Biskupowi.
Polonia non parit monstra — mówił na sądzie Instygator, a teraz tego nie można powiedzieć, bo Łyszczyński monstrum!… I tacy obrońcy Boga, jak prymas Radziejowski, wnieśli karę śmierci w mękach i płomieniach. Skazaniec, zrazu przeświadczony o swej niewinności, mówił w końcu słowa, rozpaczą i obłąkaniem tchnące: "jeżeli przeciw mnie zapadnie ciężki wyrok, wątpię, czy tłoczącym mnie pokusom potrafię się oprzeć..."
Wprowadzono go na miejsce stracenia. Pastwiono się naprzód na języku i ustach, którymi „srogo skrzywdził Boga".
Potem spalono rękę, to narzędzie najszkaradniejszego płodu, dalej papiery bluźniercze; na koniec on sam "potwór tego wieku, Bogobójca i Prawołomca - Legirupa, impudens, impurus, inverecundissimus — został ścięty i pożarty błagalnymi płomieniami, jeżeli tylko można przebłagać nimi Boga" - zastrzegł biskup.
[ 5 ]


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Polscy apostaci w Watykanie
A za karę będziecie się uczyć etyki...

 Zobacz komentarze (11)..   


 Przypisy:
[ 2 ] "Fakty i Mity" nr 26, "Niewierny uczeń"
[ 3 ] "Fakty i Mity" nr 39, „Biskupi chcą etatów".
[ 5 ] Tadeusz Miciński: Nietota. Księga tajemna Tatr.. Warszawa: tCHu, 2004, s. 228

« Ateizm i Ateologia   (Publikacja: 28-09-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Przemysław Prekiel
Publicysta Przeglądu Socjalistycznego, autor wywiadu-rzeki z prof. Krzysztofem Dunin-Wąsowiczem, "Krzysztof Dunin-Wąsowicz – Historyk, socjalista, pamiętnikarz. Rozmawia Przemysław Prekiel. Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”. Warszawa 2012.

 Liczba tekstów na portalu: 15  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Leokadia Oręziak: 25 lat panowania ideologii neoliberalnej w Polsce
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6823 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365