|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
My mamy być skuteczni, inni tylko pomocni [1] Autor tekstu: Jarosław Klebaniuk
Nasze emocje, postawy, decyzje i działania zależą od
sposobu, w jaki postrzegamy świat społeczny. Te same zachowania, zarówno nasze
jak i czyjeś, mogą być przez nas oceniane i opisywane w różny sposób. Zgodnie z zaproponowaną przez Bogdana Wojciszke trójpoziomową hierarchią ten sam akt
behawioralny może być opisywany tak, że uruchamia jedną z trzech warstw znaczeń:
podstawową (w sposób pozakontekstualny, np. „stukanie palcami w klawiaturę"),
teleologiczną (z rozpoznaniem celu zachowania; np. „pisanie artykułu naukowego")
lub personalną (z wnioskowaniem o cechach, np. „sumienność"). Do opisu zachowań
używane są kategorie językowe o różnym stopniu abstrakcyjności, przy czym w miarę, jak ten poziom abstrakcyjności rośnie, przyczyny zachowania w większej
mierze przypisywane są czynnikom wewnętrznym i stałym (np. zdolnościom czy
cechom osobowości), jeśli jest zaś niski, to wnioskujemy raczej o dużej roli
kontekstu sytuacyjnego. Co ciekawe, w odniesieniu do pozytywnych i negatywnych
zachowań członków grupy własnej i grupy obcej posługujemy się interpretacjami o różnym stopniu abstrakcyjności. Pozytywne zachowania „naszych" częściej
opisujemy w bardziej ogólnych kategoriach, negatywne zaś — w bardziej
konkretnych. Odwrotnie skłonni jesteśmy opisywać zachowania „obcych". Tak więc
my „prowadzimy działalność charytatywną", oni zaś tylko „rozdają worki z mąką";
jednak oni „zachowują się agresywnie", a my tylko „głośno mówimy". Ta tzw.
międzygrupowa deformacja językowa, która funkcjonuje w niekontrolowany przez nas
sposób, pozwala utrzymać bardziej pozytywny obraz grupy własnej. Nie jest to jedyna znana psychologii prawidłowość z zakresu
poznania społecznego. Inna, wszechstronnie przebadana polega na tym, że spośród
różnych dostępnych kategorii interpretacyjnych zachowania częściej sięgamy po
te, które zostały właśnie, często zupełnie przypadkowo, zaktywizowane, ale też i po te, których używamy w sposób nawykowy. Oczywiście możliwość zróżnicowania
aktywacji pojęć (np. określenie czegoś jako „szczodrość" lub „rozrzutność")
wymaga pewnej niejednoznaczności zachowania (np. „przekazanie darowizny"), ale
ten warunek spełniany jest przez większość naszych zachowań. W zależności od
uczynnionej kategorii zachowaniu nadane może być różne znaczenie teleologiczne i personalne. Ponieważ dzieje się to wszystko w sposób automatyczny i nieświadomy,
nasze spostrzeganie zachowania skazane jest na dużą przypadkowość, a oceny — na
irracjonalność. Próbę pewnego doprecyzowania reguł, które kierują tymi
procesami, podejmował Wojciszke wraz ze współpracownikami na przestrzeni
piętnastu lat, badając ponad 20 tysięcy osób i uzyskując setki wyników. Ich
syntetycznej prezentacji, ale także przedstawieniu danych uzyskanych przez
innych badaczy, poświęcona jest właśnie omawiana książka.
Podstawowym założeniem, które pozwoliło wygenerować i przetestować mnóstwo hipotez, było to, że większość zachowań, działań i osób
można postrzegać zarówno z perspektywy sprawcy (wykonawcy działania), jak i biorcy (osoby, do której działanie jest kierowane i która ponosi jego
konsekwencje). Przyjęcie jednej z tych dwóch perspektyw pociąga za sobą
określony sposób funkcjonowania umysłu, a więc zadawanie określonych pytań i odpowiadanie na nie, a także wzbudzenie motywów o odmiennej treści. Perspektywa
sprawcy uaktywnia się podczas realizacji własnych działań lub też, gdy działa
osoba pozostająca z nami w symbiotycznym związku. Natomiast perspektywa biorcy
pojawia się, gdy spostrzegający podmiot (lub osoba blisko z nim związana) jest
odbiorcą czyjegoś działania, a niekiedy też, gdy jej własne działanie jest
analizowane z pewnego dystansu czasowego.
W sprawczym trybie umysłu dominują treści związane z realizacją celów oraz interpretacje konkretne i proceduralne, zadawane są
pytania o sposoby osiągania celów, a o samych celach wnioskuje się z intencji
sprawcy. Wzbudzane są motywy osiągnięć, kontroli i dominacji, przeważają
interesy sprawcy działania, zaś kryterium ocen stanowi efektywność i sprawczość.
W odbiorczym trybie umysłu zastanawiamy się, co robi
obserwowana osoba i co z tego dla nas wynika, dokonujemy abstrakcyjnych i deklaratywnych interpretacji, a o celach i intencjach wnioskujemy ze skutków
działania. Przeważają treści wspólnotowe, a więc dotyczące konsekwencji działań
dla innych ludzi. Wzbudzane są motywy afiliacji, aprobaty i intymności, a kryterium ocen stanowi wspólnotowość i moralność.
Powyższe rozróżnienie pojawia się pod różnymi nazwami i z
położeniem akcentów na różne aspekty w kilkunastu koncepcjach teoretycznych (co
zostało odnotowane w tabeli na ss. 39-40). Jednak zarówno ich semantyczna
analiza, jak i wyniki badań, skłaniają Autora do wniosku, że propozycje te są
wzajemnie redundantne (odnoszą się do mniej więcej tych samych wymiarów,
niezależnie od teorii). Zarówno badania eksperymentalne oparte na aktywizowaniu
jednej z dwu perspektyw, jak i ocena cech, poddana analizie czynnikowej oraz
hierarchicznej analizie wiązkowej (metod statystycznych użytych tu do zbadania
wysycenia poszczególnych cech znaczeniami), pozwoliły przy tym stwierdzić, że
wymiary „sprawczości" i „wspólnotowości" są na poziomie deskryptywnym wzajemnie
niezależne (ortogonalne), a więc to samo zachowanie, osoba lub grupa mogą być
opisywane jednocześnie jako zarówno sprawcze, jak wspólnotowe. Sprawczość
dotyczy wybierania i efektywnej realizacji celów korzystnych lub niekorzystnych
dla podmiotu, zaś wspólnotowość — funkcjonowania w relacjach społecznych i realizacji celów korzystnych lub nie dla innych ludzi. Można więc sobie
wyobrazić taką sytuację, gdy oba te motywy są jednocześnie realizowane. Nieco
inaczej ma się sprawa, jeśli chodzi o wartościowanie, co jest o tyle istotne, że
wszystkie słowa, dotyczące człowieka, jego cech i działań zawierają jakiś
element ewaluacji.
Analizy przeprowadzone na materiale uzyskanym w pięciu
językach (polskim, angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim) — co sugeruje,
że zjawisko nie ma charakteru wyłącznie leksykalnego, a raczej psychologiczny -
wskazują na ujemne korelacje pomiędzy wspólnotowością i sprawczością, wyrażającą
się w poszczególnych cechach wyraźnej wartościowości. I tak takie cechy
pozytywne, jak: ambitny, energiczny, inteligentny, konsekwentny, o silnej woli,
mają charakter sprawczy, ale nie wspólnotowy, przeciwnie niż takie zalety, jak:
życzliwy, wrażliwy na innych, przyjazny, lojalny i solidarny. Podobnie rzecz się
ma z cechami negatywnymi, gdzie takie jak: bez ambicji, niepewny siebie, bierny,
leniwy, niezaradny, pozbawione są wspólnotowości, zaś takie jak: lekceważący dla
innych, obraźliwy dla innych, nielojalny, podły, wrogi niezwiązane są ze
sprawczością. Treści wspólnotowe i sprawcze często działają więc w taki sposób,
jakby były poznawczymi alternatywami.
We wnioskowaniu o cechach ludzi na podstawie ich zachowań
mamy do czynienia z dobrze znaną asymetrią. Otóż o moralności (a dokładniej jej
braku) chętniej wnioskujemy na podstawie zachowań negatywnych, zaś o sprawności — na podstawie zachowań pozytywnych. Niemoralne zachowania wydają się bardziej
znaczące od świadczących o uczciwości, gdyż te ostatnie mogą wynikać nie tylko z predyspozycji, ale także z nacisków sytuacyjnych i zabiegania o aprobatę
społeczną. Poza tym w dziedzinie wspólnotowości to właśnie negatywne zachowania
pozwalają odróżnić osoby niemoralne. Inaczej sprawa ma się z orzekaniem o cechach sprawnościowych, takich jak inteligencja. Brak ich okazywania może
wynikać z niewystarczającej motywacji, zmęczenia czy niesprzyjającej sytuacji,
podczas gdy nawet jednorazowy przebłysk zdolności czy poczucia humoru nie jest
możliwy bez posiadania odpowiedniego potencjału umysłowego. Ponadto sądy o charakterze moralnym są silniej wartościujące i mniej złożone, a także
generalnie częściej prowadzą do negatywnej oceny osoby, niż sądy sprawnościowe.
Wynika to z tego, że mają większe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o dążeniu
lub unikaniu. Fakt ten ma też konsekwencje w postaci różnic w opisywaniu siebie i innych osób.
Poczynione rozróżnienia, które zostały zreferowane
powyżej, stały się punktem wyjścia do przedstawienia w kolejnych rozdziałach
zastosowania tytułowych kategorii w badaniach: spostrzegania innych ludzi
(rozdział 2), siebie (rozdział 3), kobiet i mężczyzn (rozdział 4) oraz systemu
społecznego (rozdział 5). Bogactwo materiału empirycznego nie pozwala go tu
przytaczać nazbyt szeroko, ale na kilka wyników i wniosków warto zwrócić uwagę.
Jednym z podstawowych wniosków z szeregu badań, zarówno
dotyczących sytuacji wyobrażonych, jak pochodzących z własnych wspomnień osób
badanych, było stwierdzenie, że zachowania innych ludzi (np. udzielanie pomocy)
interpretujemy przeważnie w kategoriach wspólnotowych, a nie sprawczych, podczas
gdy te same zachowania własne — odwrotnie. Ponadto w przypadku innych osób
szybciej przetwarzamy informacje o charakterze wspólnotowym. Uderzające jest też
to, że zazwyczaj wybór jednej z interpretacji wyklucza alternatywną, choć nic
nie stoi na przeszkodzie, żeby skorzystać z obu możliwości.
To samo zachowanie możemy interpretować jako świadczące o posiadaniu różnych cech w zależności od postrzegania jego intencji. Przypisujemy
innym ludziom cechy sprawcze wtedy, gdy postrzegamy ich działanie jako mające na
celu realizację ich własnych interesów, natomiast wtedy, gdy sądzimy, że
działają na rzecz innych, sądzimy, że posiadają cechy wspólnotowe. Także w spostrzeganiu polityków korzystamy z naszych sądów, dotyczących tych dwóch
wymiarów. Jak wynika z eksperymentów przeprowadzonych przez Aleksandrę Cisłak i Bogdana Wojciszke, na naszą postawę w stosunku do kandydata i chęć głosownia na
niego wpływa w znacznie większym stopniu postrzeganie jego działania jako
realizowanego w czyimś niż w jego własnym interesie. Okazuje się jednak, że
postrzegana sprawczość jest mediatorem (czynnikiem pośredniczącym), który w całości wyjaśnia związek między interesem własnym a postawą. Natomiast w przypadku postrzeganej wspólnotowości kandydata, mediacja ta ma także decydujący
charakter, jednak nawet po jej uwzględnieniu pozostaje słaby związek pomiędzy
interesem cudzym a postawą. Tak więc politycy, których uznajemy za uczciwych i robiących coś dla innych, zdają się mieć większe szanse niż ci, o których
sądzimy, że są po prostu inteligentni.
Stosunek do innych ludzi jest jednym z kluczowych tematów,
poruszanych przez psychologów, a odpowiedzi na pytanie, dlaczego kogoś lubimy i szanujemy, wydaje się niezwykle ważne. Okazuje się, że te dwa wymiary postaw
interpersonalnych, choć stanowią reakcje afektywne, mają różny charakter. O ile
lubienie jest bardziej automatyczne, bezwiedne i natychmiastowe, o tyle respekt
stanowi reakcję bardziej przemyślaną, kontrolowaną i powolniejszą. Wojciszke
wraz ze współpracownikami stworzył model, według którego lubienie jest efektem
monitorowania wpływu innej osoby na nasz własny interes lub nasze własne dobro i jako takie ma charakter idiosynkratyczny (indywidualny), natomiast respekt
stanowi pochodną monitorowania aktualnego lub potencjalnego statusu danej osoby i jest społecznie podzielane. Analiza mediacyjna danych uzyskanych w badaniach
pozwoliła przy tym ustalić, że związek pomiędzy interesem własnym a lubieniem
jest całkowicie zapośredniczony przez postrzeganie czyjejś moralności, zaś
związek miedzy postrzeganym statusem a respektem jest zapośredniczony przez
postrzeganie czyjejś kompetencji. Tak więc lubimy kogoś, kogo spostrzegamy jako
prawdomównego, sprawiedliwego, uczciwego i pomocnego, zaś szanujemy kogoś za
jego/jej inteligencję, bystrość, zaradność i skuteczność.
1 2 3 4 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 22-10-2010 )
Jarosław KlebaniukDoktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”. Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów... | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 693 |
|