Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.816 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita
Artur Patek, Jan Rydel, Janusz J. Węc (red.) - Najnowsza Historia Świata tom 4 1995-2007
Julio VALDEÓN BARUQUE, Manuel TUŃÓN DE LARA, Antonio DOMINGUEZ ORTIZ - Historia Hiszpanii

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Propaganda jest matką wydarzeń.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

My mamy być skuteczni, inni tylko pomocni [1]
Autor tekstu:

Nasze emocje, postawy, decyzje i działania zależą od sposobu, w jaki postrzegamy świat społeczny. Te same zachowania, zarówno nasze jak i czyjeś, mogą być przez nas oceniane i opisywane w różny sposób. Zgodnie z zaproponowaną przez Bogdana Wojciszke trójpoziomową hierarchią ten sam akt behawioralny może być opisywany tak, że uruchamia jedną z trzech warstw znaczeń: podstawową (w sposób pozakontekstualny, np. „stukanie palcami w klawiaturę"), teleologiczną (z rozpoznaniem celu zachowania; np. „pisanie artykułu naukowego") lub personalną (z wnioskowaniem o cechach, np. „sumienność"). Do opisu zachowań używane są kategorie językowe o różnym stopniu abstrakcyjności, przy czym w miarę, jak ten poziom abstrakcyjności rośnie, przyczyny zachowania w większej mierze przypisywane są czynnikom wewnętrznym i stałym (np. zdolnościom czy cechom osobowości), jeśli jest zaś niski, to wnioskujemy raczej o dużej roli kontekstu sytuacyjnego. Co ciekawe, w odniesieniu do pozytywnych i negatywnych zachowań członków grupy własnej i grupy obcej posługujemy się interpretacjami o różnym stopniu abstrakcyjności. Pozytywne zachowania „naszych" częściej opisujemy w bardziej ogólnych kategoriach, negatywne zaś — w bardziej konkretnych. Odwrotnie skłonni jesteśmy opisywać zachowania „obcych". Tak więc my „prowadzimy działalność charytatywną", oni zaś tylko „rozdają worki z mąką"; jednak oni „zachowują się agresywnie", a my tylko „głośno mówimy". Ta tzw. międzygrupowa deformacja językowa, która funkcjonuje w niekontrolowany przez nas sposób, pozwala utrzymać bardziej pozytywny obraz grupy własnej.

Nie jest to jedyna znana psychologii prawidłowość z zakresu poznania społecznego. Inna, wszechstronnie przebadana polega na tym, że spośród różnych dostępnych kategorii interpretacyjnych zachowania częściej sięgamy po te, które zostały właśnie, często zupełnie przypadkowo, zaktywizowane, ale też i po te, których używamy w sposób nawykowy. Oczywiście możliwość zróżnicowania aktywacji pojęć (np. określenie czegoś jako „szczodrość" lub „rozrzutność") wymaga pewnej niejednoznaczności zachowania (np. „przekazanie darowizny"), ale ten warunek spełniany jest przez większość naszych zachowań. W zależności od uczynnionej kategorii zachowaniu nadane może być różne znaczenie teleologiczne i personalne. Ponieważ dzieje się to wszystko w sposób automatyczny i nieświadomy, nasze spostrzeganie zachowania skazane jest na dużą przypadkowość, a oceny — na irracjonalność. Próbę pewnego doprecyzowania reguł, które kierują tymi procesami, podejmował Wojciszke wraz ze współpracownikami na przestrzeni piętnastu lat, badając ponad 20 tysięcy osób i uzyskując setki wyników. Ich syntetycznej prezentacji, ale także przedstawieniu danych uzyskanych przez innych badaczy, poświęcona jest właśnie omawiana książka.

Podstawowym założeniem, które pozwoliło wygenerować i przetestować mnóstwo hipotez, było to, że większość zachowań, działań i osób można postrzegać zarówno z perspektywy sprawcy (wykonawcy działania), jak i biorcy (osoby, do której działanie jest kierowane i która ponosi jego konsekwencje). Przyjęcie jednej z tych dwóch perspektyw pociąga za sobą określony sposób funkcjonowania umysłu, a więc zadawanie określonych pytań i odpowiadanie na nie, a także wzbudzenie motywów o odmiennej treści. Perspektywa sprawcy uaktywnia się podczas realizacji własnych działań lub też, gdy działa osoba pozostająca z nami w symbiotycznym związku. Natomiast perspektywa biorcy pojawia się, gdy spostrzegający podmiot (lub osoba blisko z nim związana) jest odbiorcą czyjegoś działania, a niekiedy też, gdy jej własne działanie jest analizowane z pewnego dystansu czasowego.

W sprawczym trybie umysłu dominują treści związane z realizacją celów oraz interpretacje konkretne i proceduralne, zadawane są pytania o sposoby osiągania celów, a o samych celach wnioskuje się z intencji sprawcy. Wzbudzane są motywy osiągnięć, kontroli i dominacji, przeważają interesy sprawcy działania, zaś kryterium ocen stanowi efektywność i sprawczość.

W odbiorczym trybie umysłu zastanawiamy się, co robi obserwowana osoba i co z tego dla nas wynika, dokonujemy abstrakcyjnych i deklaratywnych interpretacji, a o celach i intencjach wnioskujemy ze skutków działania. Przeważają treści wspólnotowe, a więc dotyczące konsekwencji działań dla innych ludzi. Wzbudzane są motywy afiliacji, aprobaty i intymności, a kryterium ocen stanowi wspólnotowość i moralność.

Powyższe rozróżnienie pojawia się pod różnymi nazwami i z położeniem akcentów na różne aspekty w kilkunastu koncepcjach teoretycznych (co zostało odnotowane w tabeli na ss. 39-40). Jednak zarówno ich semantyczna analiza, jak i wyniki badań, skłaniają Autora do wniosku, że propozycje te są wzajemnie redundantne (odnoszą się do mniej więcej tych samych wymiarów, niezależnie od teorii). Zarówno badania eksperymentalne oparte na aktywizowaniu jednej z dwu perspektyw, jak i ocena cech, poddana analizie czynnikowej oraz hierarchicznej analizie wiązkowej (metod statystycznych użytych tu do zbadania wysycenia poszczególnych cech znaczeniami), pozwoliły przy tym stwierdzić, że wymiary „sprawczości" i „wspólnotowości" są na poziomie deskryptywnym wzajemnie niezależne (ortogonalne), a więc to samo zachowanie, osoba lub grupa mogą być opisywane jednocześnie jako zarówno sprawcze, jak wspólnotowe. Sprawczość dotyczy wybierania i efektywnej realizacji celów korzystnych lub niekorzystnych dla podmiotu, zaś wspólnotowość — funkcjonowania w relacjach społecznych i realizacji celów korzystnych lub nie dla innych ludzi. Można więc sobie wyobrazić taką sytuację, gdy oba te motywy są jednocześnie realizowane. Nieco inaczej ma się sprawa, jeśli chodzi o wartościowanie, co jest o tyle istotne, że wszystkie słowa, dotyczące człowieka, jego cech i działań zawierają jakiś element ewaluacji.

Analizy przeprowadzone na materiale uzyskanym w pięciu językach (polskim, angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim) — co sugeruje, że zjawisko nie ma charakteru wyłącznie leksykalnego, a raczej psychologiczny - wskazują na ujemne korelacje pomiędzy wspólnotowością i sprawczością, wyrażającą się w poszczególnych cechach wyraźnej wartościowości. I tak takie cechy pozytywne, jak: ambitny, energiczny, inteligentny, konsekwentny, o silnej woli, mają charakter sprawczy, ale nie wspólnotowy, przeciwnie niż takie zalety, jak: życzliwy, wrażliwy na innych, przyjazny, lojalny i solidarny. Podobnie rzecz się ma z cechami negatywnymi, gdzie takie jak: bez ambicji, niepewny siebie, bierny, leniwy, niezaradny, pozbawione są wspólnotowości, zaś takie jak: lekceważący dla innych, obraźliwy dla innych, nielojalny, podły, wrogi niezwiązane są ze sprawczością. Treści wspólnotowe i sprawcze często działają więc w taki sposób, jakby były poznawczymi alternatywami.

We wnioskowaniu o cechach ludzi na podstawie ich zachowań mamy do czynienia z dobrze znaną asymetrią. Otóż o moralności (a dokładniej jej braku) chętniej wnioskujemy na podstawie zachowań negatywnych, zaś o sprawności — na podstawie zachowań pozytywnych. Niemoralne zachowania wydają się bardziej znaczące od świadczących o uczciwości, gdyż te ostatnie mogą wynikać nie tylko z predyspozycji, ale także z nacisków sytuacyjnych i zabiegania o aprobatę społeczną. Poza tym w dziedzinie wspólnotowości to właśnie negatywne zachowania pozwalają odróżnić osoby niemoralne. Inaczej sprawa ma się z orzekaniem o cechach sprawnościowych, takich jak inteligencja. Brak ich okazywania może wynikać z niewystarczającej motywacji, zmęczenia czy niesprzyjającej sytuacji, podczas gdy nawet jednorazowy przebłysk zdolności czy poczucia humoru nie jest możliwy bez posiadania odpowiedniego potencjału umysłowego. Ponadto sądy o charakterze moralnym są silniej wartościujące i mniej złożone, a także generalnie częściej prowadzą do negatywnej oceny osoby, niż sądy sprawnościowe. Wynika to z tego, że mają większe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o dążeniu lub unikaniu. Fakt ten ma też konsekwencje w postaci różnic w opisywaniu siebie i innych osób.

Poczynione rozróżnienia, które zostały zreferowane powyżej, stały się punktem wyjścia do przedstawienia w kolejnych rozdziałach zastosowania tytułowych kategorii w badaniach: spostrzegania innych ludzi (rozdział 2), siebie (rozdział 3), kobiet i mężczyzn (rozdział 4) oraz systemu społecznego (rozdział 5). Bogactwo materiału empirycznego nie pozwala go tu przytaczać nazbyt szeroko, ale na kilka wyników i wniosków warto zwrócić uwagę.

Jednym z podstawowych wniosków z szeregu badań, zarówno dotyczących sytuacji wyobrażonych, jak pochodzących z własnych wspomnień osób badanych, było stwierdzenie, że zachowania innych ludzi (np. udzielanie pomocy) interpretujemy przeważnie w kategoriach wspólnotowych, a nie sprawczych, podczas gdy te same zachowania własne — odwrotnie. Ponadto w przypadku innych osób szybciej przetwarzamy informacje o charakterze wspólnotowym. Uderzające jest też to, że zazwyczaj wybór jednej z interpretacji wyklucza alternatywną, choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby skorzystać z obu możliwości.

To samo zachowanie możemy interpretować jako świadczące o posiadaniu różnych cech w zależności od postrzegania jego intencji. Przypisujemy innym ludziom cechy sprawcze wtedy, gdy postrzegamy ich działanie jako mające na celu realizację ich własnych interesów, natomiast wtedy, gdy sądzimy, że działają na rzecz innych, sądzimy, że posiadają cechy wspólnotowe. Także w spostrzeganiu polityków korzystamy z naszych sądów, dotyczących tych dwóch wymiarów. Jak wynika z eksperymentów przeprowadzonych przez Aleksandrę Cisłak i Bogdana Wojciszke, na naszą postawę w stosunku do kandydata i chęć głosownia na niego wpływa w znacznie większym stopniu postrzeganie jego działania jako realizowanego w czyimś niż w jego własnym interesie. Okazuje się jednak, że postrzegana sprawczość jest mediatorem (czynnikiem pośredniczącym), który w całości wyjaśnia związek między interesem własnym a postawą. Natomiast w przypadku postrzeganej wspólnotowości kandydata, mediacja ta ma także decydujący charakter, jednak nawet po jej uwzględnieniu pozostaje słaby związek pomiędzy interesem cudzym a postawą. Tak więc politycy, których uznajemy za uczciwych i robiących coś dla innych, zdają się mieć większe szanse niż ci, o których sądzimy, że są po prostu inteligentni.

Stosunek do innych ludzi jest jednym z kluczowych tematów, poruszanych przez psychologów, a odpowiedzi na pytanie, dlaczego kogoś lubimy i szanujemy, wydaje się niezwykle ważne. Okazuje się, że te dwa wymiary postaw interpersonalnych, choć stanowią reakcje afektywne, mają różny charakter. O ile lubienie jest bardziej automatyczne, bezwiedne i natychmiastowe, o tyle respekt stanowi reakcję bardziej przemyślaną, kontrolowaną i powolniejszą. Wojciszke wraz ze współpracownikami stworzył model, według którego lubienie jest efektem monitorowania wpływu innej osoby na nasz własny interes lub nasze własne dobro i jako takie ma charakter idiosynkratyczny (indywidualny), natomiast respekt stanowi pochodną monitorowania aktualnego lub potencjalnego statusu danej osoby i jest społecznie podzielane. Analiza mediacyjna danych uzyskanych w badaniach pozwoliła przy tym ustalić, że związek pomiędzy interesem własnym a lubieniem jest całkowicie zapośredniczony przez postrzeganie czyjejś moralności, zaś związek miedzy postrzeganym statusem a respektem jest zapośredniczony przez postrzeganie czyjejś kompetencji. Tak więc lubimy kogoś, kogo spostrzegamy jako prawdomównego, sprawiedliwego, uczciwego i pomocnego, zaś szanujemy kogoś za jego/jej inteligencję, bystrość, zaradność i skuteczność.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Religia jest sprzeczna z nauką
Stworzenie świata w czasie wolnym


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 22-10-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Klebaniuk
Doktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”.

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 693 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365