|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Pamięć o stalinizmie [1] Autor tekstu: Arseni Rogiński
Tłumaczenie: Anna Jakubowicz
Problemy związane z pamięcią o stalinizmie są w dzisiejszej Rosji ostre i bolesne. W księgarniach
widać całą masę pro-stalinowskich książek: literatury pięknej, publicystyki i prac quasi-historycznych. W badaniach socjologicznych Stalin nieodmiennie
zajmuje miejsce w pierwszej trójce ''najbardziej wyróżniających się działaczy
wszystkich czasów''. W nowych podręcznikach szkolnych wybiela się politykę
Stalina. Równocześnie są niewątpliwe
osiągnięcia historyków i archiwistów, setki tomów poświęconych stalinizmowi
fundamentalnych dokumentów, naukowych artykułów i monografii. Także one
jednak, jeżeli w ogóle wykazują jakiś wpływ na masową świadomość, to dosyć
słaby. Przyczyną tego jest zarówno brak praktycznych mechanizmów wywierania
takiego wpływu, jak i polityka historyczna ostatnich lat. Ale przede wszystkim
przyczyną są szczególne właściwości dzisiejszej historycznej pamięci o stalinizmie. Co rozumiem przez pamięć historyczną i co przez stalinizm? Całkiem
powszechnie przyjęte rzeczy. Pamięć historyczna
to retrospektywna forma kolektywnej świadomości, formująca kolektywną tożsamość
przez wybór z przeszłości tego, co uważamy za ważne. Współpracuje ona z przeszłością
realną, albo wyimaginowaną, odbiera fakty i odpowiednio je
systematyzuje, budując z nich to, co gotowa jest przedstawić jako genealogię tej
tożsamości.
Stalinizm był systemem rządów państwa, całokształtem specyficznych praktyk politycznych stalinowskiego przywództwa. Przez cały czas
swego trwania system ten, choć ewoluował w pewnych sprawach, zachował szereg
charakterystycznych cech. Ale najbardziej charakterystyczną cechą stalinizmu,
jego znakiem szczególnym (który pojawił się na samym początku władzy
bolszewickiej i nie znikł ze śmiercią Stalina) był terror jako uniwersalny
instrument rozwiązywania wszystkich politycznych i społecznych problemów.
Tylko państwowa przemoc i terror umożliwił centralizację władzy, zerwanie więzi
regionalnych, wielką mobilność pionową, brutalne wprowadzenie ideologii, która z łatwością mogła być modyfikowana, ogromną liczbę ludzi do pracy niewolniczej i wiele innych rzeczy.
Tak więc, pamięć o stalinizmie jest przede wszystkim pamięcią o państwowym terrorze jako o definiującym czynniku epoki. Jest także tym, co pod wieloma względami wiąże
się z teraźniejszością.
Czy rzeczywiście taka jest
pamięć o stalinizmie w dzisiejszej Rosji? Chciałbym powiedzieć kilka słów o kluczowych cechach dzisiejszej pamięci.
Po pierwsze: pamięć o stalinizmie w Rosji to prawie zawsze pamięć o ofiarach. O ofiarach, ale nie o zbrodniach. Pamięć o zbrodniach nie podlega zapisowi, ponieważ nie ma w tej
sprawie zgody. Polega to w znacznym stopniu na tym, że z prawnego punktu widzenia
powszechna świadomość nie ma na czym się oprzeć. Nie ma żadnego wydanego przez
państwo aktu prawnego który nazwałby terror państwowy zbrodnią. Wyraźnie
niewystarczające są dwie linijki w preambule do prawa o rehabilitacji ofiar z 1991 r. Nie ma też żadnej prawnej decyzji, która wzbudzałaby choćby częściowe
zaufanie — i w nowej Rosji nie było żadnych procesów sądowych przeciwko
uczestnikom stalinowskiego terroru, ani jednego procesu.
Są także inne przyczyny.
Kiedy świadomość powszechna musi pogodzić się z myślą o tragediach
historycznych, robi to przez przypisywanie ról Dobru i Złu, i ludzie utożsamiają się z jedną z tych ról. Łatwiej jest utożsamić siebie z Dobrem, to jest z niewinną
ofiarą, albo jeszcze lepiej, z bohaterską walką ze Złem. (Nawiasem mówiąc,
właśnie dlatego nasi wschodnioeuropejscy sąsiedzi, od Ukrainy do Polski i krajów
bałtyckich nie mają poważnych kłopotów z oceną radzieckiego okresu swojej
historii, podczas gdy w Rosji ludzie identyfikują się z ofiarami i z walczącymi,
albo z jednymi i drugimi jednocześnie; czy ta identyfikacja jest zgodna z wiedzą
historyczną stanowi zupełnie inne pytanie — mówimy tu o pamięci, nie zaś o wiedzy.
Można nawet utożsamić
siebie ze Złem, jak to zrobili Niemcy (nie bez pomocy z zewnątrz) — aby
odgrodzić się od tego zła: „Tak, niestety, zrobiliśmy to, ale obecnie nie
jesteśmy tacy i nigdy więcej takimi nie będziemy".
A co mamy robić my,
mieszkający w Rosji? W sowieckim terrorze bardzo trudno jest oddzielić katów od
ofiar. Na przykład, sekretarze obwodowych komitetów w sierpniu 1937 roku wszyscy
co do jednego byli członkami „trójek" i pęczkami podpisywali wyroki śmierci, a w listopadzie 1938 roku połowa z nich sama została rozstrzelana.
W narodowej, a szczególnie w regionalnej pamięci, „kaci" — na przykład owi sekretarze obwodowych komitetów z 1937 roku — nie byli jednoznacznie źli; tak podpisywali dokumenty skazujące na
śmierć, ale także organizowali budowanie żłobków i szpitali, osobiście
odwiedzali stołówki robotnicze, żeby sprawdzić jakość jedzenia, a ich dalszy los
wywołuje współczucie.
I jeszcze jedno; w odróżnieniu od nazistów, którzy głównie zabijali „obcych": Polaków, Rosjan i niemieckich Żydów (którzy nie całkiem byli swoi), my zabijaliśmy głównie
swoich i nasza świadomość odmawia uznania tego faktu.
Pamiętając o terrorze nie
jesteśmy w stanie przydzielić głównych ról, jesteśmy niezdolni do postawienia
zaimków „my" i „oni" na swoich miejscach. Ta niezdolność przypisania zła
jest główną przyczyną niemożności prawdziwej pamięci o terrorze. Dlatego też
jest ona znacznie bardziej traumatyczna i stanowi główny powód odsunięcia jej na
peryferie pamięci historycznej.
Po drugie, na pewnym
poziomie, na poziomie wspomnień osobistych, terror jest także pamięcią
przemijającą. Jeszcze są świadkowie, ale to już ostatni i wymierający, a wraz z nimi odchodzi pamięć osobistych przeżyć.
Z tym łączy się trzecia
sprawa: po pamięci jako wspomnieniach przychodzi pamięć jako wybór kolektywnych
obrazów przeszłości. Nie są już one dłużej tworzone przez osobiste wspomnienia
lub choćby przekazy rodzinne, ale przez liczne mechanizmy społeczno-kulturowe.
Jednym z ważnych elementów jest tu polityka historyczna, tj. celowe wysiłki
elity politycznej w tworzeniu odpowiadającego jej obrazu przeszłości.
Od lat 1990. ludzie
posiadający władzę polityczną szukali w przeszłości uzasadnienia własnej
legitymizacji. Jeśli jednak władza pragnęła legitymizacji, to ludność, po
rozpadzie ZSRR, pragnęła tożsamości. Przy czym zarówno władza, jak i ludność
szukali sposobu zastąpienia ich obrazem Wielkiej Rosji, której następcą
jest dzisiejsza Rosja. Ludność nie zaakceptowała obrazów „jasnej przeszłości",
które proponowała władza w latach 1990. — Stołypin, Piotr Wielki itd. — były
zbyt odległe, zbyt mało związane z dniem dzisiejszym. Stopniowo i cichcem
wprowadzana koncepcja Wielkiej Rosji zrastała się z sowieckim okresem, w szczególności z epoką stalinowską.
Kierownictwo po Jelcynie
dostrzegło, że ludzie byli gotowi na kolejną rekonstrukcję przeszłości i w pełni
to wykorzystało. Nie chcę powiedzieć, że władza pierwszego dziesięciolecia XXI
wieku zamierzała rehabilitować Stalina. Chce ona tylko dać swoim obywatelom
ideę wielkiej ojczyzny, która pozostaje wielka w każdej epoce i z honorem
wychodzi z wszelkich prób. Obraz szczęśliwej i pełnej chwały przeszłości był
potrzebny dla konsolidacji ludności , dla odzyskania ciągłości autorytetu władzy
państwowej, dla wzmocnienia własnego „pionu" itd. Ale, niezależnie od intencji,
na tle znowu powstałej panoramy wielkiego mocarstwa, jak zawsze „otoczonego
kręgiem wrogów", wyłonił się wąsaty profil wielkiego wodza. Ten rezultat był
nieunikniony i przewidywalny.
Te dwa wizerunki epoki
Stalina stały w ostrej sprzeczności ze sobą. Był wizerunek stalinizmu tj.
zbrodniczego reżimu, odpowiedzialnego za dziesięciolecia terroru państwowego — i był obraz epoki sławnych zwycięstw i wielkich osiągnięć. I oczywiście obraz
głównego zwycięstwa — zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.
Po czwarte: Pamięć o stalinizmie i Pamięć o wojnie. Pamięć o wojnie stała się fundamentem, na
którym zreorganizowano narodową samoidentyfikację. Wiele napisano na ten
temat. Podkreślę tylko jedno: to co dzisiaj nazywane jest pamięcią o wojnie,
niezupełnie odpowiada swojej nazwie. Pamięć o ciężarach wojny, o jej dniu
powszednim, o roku 1941, o niewoli, ewakuacji i o ofiarach wojny, ta pamięć w epoce Chruszczowa była ostro antystalinowska. W tym czasie była organicznie
spleciona z pamięcią o terrorze.
Dzisiaj pamięć o Zwycięstwie zastąpiła pamięć o wojnie. Ta zamiana rozpoczęła się w połowie lat
1960. Pod koniec lat 1960. pamięć o terrorze została zakazana — na całych
dwadzieścia lat. Kiedy zakaz przestał działać, prawie nie było już żołnierzy
frontowych i nie było nikogo, kto mógłby osobistymi wspomnieniami skorygować
kolektywny stereotyp. Pamięć o Zwycięstwie, bez pamięci o cenie Zwycięstwa,
oczywiście nie może być antystalinowska. Nie pasuje więc do pamięci o terrorze. W wielkim uproszczeniu ten konflikt wygląda mniej więcej tak: jeżeli terror
państwowy był przestępstwem, to kto był przestępcą? Państwo? Stojący na czele
Stalin? Ale myśmy przecież zwyciężyli w wojnie z Absolutnym Złem, a więc nie
byliśmy poddanymi przestępczego reżimu, lecz obywatelami wspaniałego kraju,
ucieleśnienia wszelkiego dobra na świecie. Właśnie pod przewodnictwem Stalina
pokonaliśmy Hitlera. Zwycięstwo to epoka Stalina i terror to epoka Stalina. Nie
można pogodzić tych dwóch obrazów przeszłości inaczej, jak tylko przez
odrzucenie jednego z nich, albo przynajmniej wniesienie weń poważnej korekty. I tak
się stało. Pamięć o terrorze wycofała się. Nie całkiem znikła, ale została
odsunięta na peryferie masowej świadomości.
W takich warunkach dziwne
jest, że pamięć o terrorze w ogóle przetrwała, że nie zamieniła się w Wielkie
Narodowe Tabu, że jednak istnieje i rozwija się. Pozostały mi czas poświęcę
mechanizmom i instytucjom, które kształtują tę pamięć.
Pierwszym i najbardziej
widocznym świadectwem pamięci o historycznych wydarzeniach są pomniki.
Wbrew powszechnej opinii w Rosji jest bardzo dużo pomników i znaków pamięci,
przypominających stalinowski terror, ponad 800. Nie wznosi ich rząd centralny,
ale powstają dzięki wysiłkowi społeczności i lokalnej administracji. Władza
federalna praktycznie nie bierze udziału w upamiętnianiu terroru. Państwo nie
uważa tego za zadanie priorytetowe. Jakąś rolę prawdopodobnie odgrywa także
niechęć dalszej legitymizacji tego bolesnego tematu.
Wszystkie te rzeźby,
kaplice, krzyże, kamienie pamiątkowe uwieczniają pamięć o ofiarach. Ale w tej
pamięci nie ma obrazu przestępstwa ani przestępców. Są ofiary — czy to nędzy
jako klęski żywiołowej, czy innej katastrofy, których źródła i znaczenie
pozostają niezrozumiałe dla masowej świadomości.
1 2 Dalej..
« Historia (Publikacja: 11-11-2009 Ostatnia zmiana: 13-11-2009)
Arseni Rogiński Rosyjski historyk i działacz polityczny, przewodniczący stowarzyszenia Memoriał, badającego zbrodnie stalinowskie. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6938 |
|