|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Narodziny chrześcijaństwa
Poza Kościołem nie ma zbawienia – narodziny ortodoksji - monopol Rzymu [1] Autor tekstu: Stanisław Żuławski
Chrześcijaństwo, po ostatecznym zerwaniu z synagogą i pójściu drogą wskazaną
przez Pawła z Tarsu stało się w I i II w. dużą, liczącą nawet do kilkunastu
milionów grupą rozproszoną we wszystkich centrach cywilizacyjnych ówczesnego
Imperium.
[ 1 ] Niosło to za sobą wiele konsekwencji, z których chyba najważniejszą było to, iż
ruch ten, by utrzymać jednolitość przy takim rozproszeniu członków potrzebował
doktrynalnego kanonu, ten zaś wymagał powstania hierarchii, która stałaby na
jego straży. W tym celu
wynaleziono „ortodoksję" i biskupią strukturę administracyjną z najwyższym
biskupem, w tak zwanej „Stolicy Apostolskiej", rzeczy dotąd nieznane.
Uniwersalizm Kościoła, jako jednej i nierozerwalnej struktury ogólnoświatowej
otrzymał w I w. od biskupa Antiochii Ignacego przymiotnik, pod którym znany jest
do dziś, a mianowicie „katolicki", czyli powszechny.
O ile pierwszych
chrześcijan, zwłaszcza w dobie prześladowań charakteryzowała wierność
ewangelicznym ideałom, to narodziny hierarchii i wyłonienie z niej Kościoła
wiązało się z zaciekłą rywalizacją gmin roszczących sobie prawa do pierwszeństwa i w rezultacie bardziej przypominało to wojny karteli narkotykowych (narkotyk -
obietnica zbawienia), niż uczone spory świętych mężów. Uciekano się do wszelkich
środków by zdyskredytować przeciwnika, od pomówień do oskarżeń o herezję. O ile
jeszcze na początku sprawy takie załatwiało się podżegając do fizycznej
rozprawy sfanatyzowany motłoch (głównie na Wschodzie, gdzie popularni byli
uzbrojeni w pałki mnisi), to później, zwłaszcza na wyższym szczeblu posiłkowano
się literą prawa. Nie bez znaczenia był fakt, iż od IV wieku za sprawą cesarza
Konstantyna w sukurs Kościołowi przyszła władza wykonawcza, której nie wahano
się podjudzać dla rozwiązania nierzadko personalnych zatargów ubranych w szaty
sporów o dogmaty wiary. To wyjątkowo wstydliwy dla zwycięskiego Kościoła etap,
nazwijmy to, „rozwoju". Eksponując martyrologiczne wątki swojej historii, od
Nerona począwszy na Dioklecjanie skończywszy, pomija on milczeniem czas, w którym z prześladowanego stał się prześladowcą. A prześladowania te nie
dotyczyły wyłącznie antycznych kultów, na których notabene się wzbogacił
zagarniając mienie i miejsca obrządków (pod wieloma kościołami w ich
fundamentach odkrywa się świątynie Mitry, Dionizosa, etc) lecz właśnie i to w pierwszej kolejności, bo już od soboru w Nicei w 325 r. własnych współbraci.
U samego zarania
chrześcijaństwa, kwestiami doktrynalno-organizacyjnymi zajmowało się Kolegium
apostolskie. W pewnym momencie jednak, w miarę narastania sporów z nowicjuszami
powołało ono nowe kolegium — siedmiu diakonów zajmujące się świeżo nawróconymi
hellenistami. W tym pierwszym okresie wyróżnić można też dwie hierarchie;
pierwszą wędrowną, złożoną z misjonarzy, apostołów, proroków, druga zaś była
osiadła.
[ 2 ] Na czele wspólnoty stał prezbiter (od greckiego — starszy), do pomocy mając
diakonów i lektorów.
Z czasem, gdy
chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się na główne ośrodki życia kulturalnego
Imperium wyłoniła się funkcja kolegialnie wybieranego biskupa. Później w II i III wieku największe zgromadzenia chrześcijańskie z biskupstw przemianowywały
się na patriarchaty lub stolice apostolskie. W tym czasie istniały już
patriarchaty; Antiochii, Aleksandrii i Rzymu i to między nimi dochodziło do
sporów o pałeczkę pierwszeństwa. Znacznie później w IV w. powstały patriarchaty w Konstantynopolu i Jerozolimie wspólnie składając się na pentarchię
Aleksandrii, Antiochii, Rzymu, Konstantynopola i Jerozolimy.
Ugruntowanie się
tradycji katolickiej i ortodoksji, oraz wysunięcie się Rzymu na prowadzenie było
procesem ściśle wplecionym w grę polityczną prowadzoną z władzami Imperium już
od Konstantyna.
Ale dlaczego akurat
Rzym? Na pewno nie dlatego, iż był on jakimś istotnym centrum kultu
chrześcijańskiego, wręcz przeciwnie. Względy były czysto polityczne. Co prawda
tradycja kościelna przekazuje nam apostoła Piotra jako pierwszego biskupa Rzymu i to z polecenia samego Chrystusa („Tu es Petrus"). Przeczy temu jednak historia i zwykła logika. Jak pisze Jan Wierusz Kowalski [ 3 ]
:
"wszystko zdaje się wykluczać, iż Piotr był pierwszym biskupem Rzymu".
Podaje on dwa powody; po pierwsze gmina rzymska ukonstytuowała się zanim przybył
do niej jakikolwiek apostoł, a po drugie nie ma żadnych świadectw o pobycie
Piotra w Rzymie. Nie wspomina o tym ani słowem apostoł Paweł. Zresztą, nawet
gdyby hipotetycznie założyć prawdziwość zwieńczonej męczeńską śmiercią wizyty
Piotra w Rzymie, to nie ma powodu przyjąć, iż był on biskupem, gdyż po prostu
ówcześni chrześcijanie nie znali jeszcze tej funkcji. Bliższe przyjrzenie się
historycznej genezie supremacji Rzymu i roli apostoła Piotra odsłania prosty
fakt; cała opowieść o sukcesji Piotrowej jest bajeczką, sfabrykowaną naprędce i przez to bardzo nieporadnie dla czysto politycznych celów.
Trzeba bowiem
pamiętać, iż II stulecie jest momentem, w którym zaczęła się zarysowywać
hierarchia kościelna, a z nią rywalizacja ośrodków decyzyjnych i odłamów
doktrynalnych. Bronią w tej bezpardonowej walce były
„pseudoepigrafa" i naprędce fałszowane „listy apostolskie". Strzegły one tak zwanej „ortodoksji",
która rzekomo istnieć miała od zarania ruchu, a w istocie była to po prostu ta
doktryna, która odniosła sukces.
Jak wiadomo
historię piszą zwycięzcy. Bowiem każdy z wczesnych ojców Kościoła miał własne
zapatrywania doktrynalne i każdy mógł zostać uznany, wedle ostatecznych
kryteriów za heretyka.
Powstaje w reakcji na tendencje partykularne
urząd biskupi zastępując tym samym pierwotny kolegialno-prezbiterialny system.
Początkowo wybierali go wierni całej gminy, potem zaś kolegium starszych. Dano
mu też genealogię, oczywiście apostolską. Paweł i Piotr uważani na równi za
„ojców założycieli" i pierwszych spośród apostołów. Potem jednak na prowadzenie
wybił się Piotr za sprawą
Anicetusa i rzymskich
prezbitrów,
dla których Paweł był zbyt gnostyczny, oraz przez fakt promowania go przez
konkurencyjnego biskupa ze wschodu Marcjona.
Piotr potrzebował męczeńskiej śmierci. Historia o niej była inwencją między innymi Klemensa Aleksandryjskiego, Orygenesa, jak i Tertuliana, który wymyślił, czy raczej uzasadnił motyw kluczy Piotrowych w traktacie „Żądło
Skorpiona" z ok. 211 r. Poza tym przypisano współautorstwo ewangelii Marka
Piotrowi, jako „jego towarzyszowi".
Aby jednak dać bezdyskusyjny mandat biskupi
Piotrowi trzeba było autorytetu samego Jezusa, dlatego też fragment z ewangelii
Marka, 8;29,30: „A on ich zapytał, Ale kim powiecie, że ja
jestem? I Piotr odpowiedział mu, Ty jesteś Chrystusem. A on im nakazał, aby
nikomu o tym nie mówili" rozbudowano o językowy żart w 16 rozdziale
Mateusza (16.15,20):
„ty jesteś Piotr i na tej opoce zbuduję mój kościół; a bramy piekielne nie
zwyciężą go. I tobie dam klucze do królestwa niebieskiego; I cokolwiek zwiążesz
na ziemi będzie związane w niebie; A cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie
rozwiązane w niebie. A potem nakazał swym uczniom, aby nikomu nie
mówili że on jest Jezusem Chrystusem."
Problemem jest
jednak to, że owa gra językowa ma sens tylko po łacinie; „Tu es Petrus"
(Petros — Piotr / petrus — kamień), a Jezus po łacinie nie mówił. W grece zdanie
traci sens; „Szymonie jesteś Cefas (skała)", jak i po aramejsku, który był
językiem Mesjasza: "Shimeon, jesteś Kipha".
Zresztą autentyczność cytowanego ustępu z Mateusza kwestionowana jest przez biblistów również ze względu na podobieństwo z wypowiedzią Nauczyciela Sprawiedliwości z Księgi Hymnów z Qumran (VII, 9). Mówi
on tam:
"Na skale ugruntowałem moją budowlę A odwieczne fundamenty
mają podstawę.
Wszystkie moje ściany są jako mur wyprostowany,
Który się nie
zachwieje". [ 4 ]
Do całej tej piramidy bzdur dołożył cegiełkę biskup Ireneusz z Lyonu, który w latach 170-180 n.e. prowadził zażarte spory
doktrynalne z tak zwanymi „heretykami", czyli tymi, którzy ośmielali się nie
myśleć wedle linii Kościoła. A Ireneusz myślał kategoriami organizacji, sprawnej i centralnie sterowanej. Dlatego też przeciwstawiał się oponentom autorytetem
„list biskupich", rzekomo wywodzących się od apostołów. O tym, że były to jego
mistyfikacje wyssane z palca, świadczy choćby takie kuriozum, iż pierwszym
biskupem miał być Linus, mianowany przez apostoła Pawła, a drugim Anakletus
wyznaczony przez Piotra, który to miał zginąć 10 lat wcześniej za panowania
Nerona! Groteskowej całości dopełnia imię szóstego biskupa — Sixtus, świadczące
już chyba tylko, albo o braku inwencji, albo właśnie o pewnej dozie ironii. Poza
tym brak jakichkolwiek informacji o owych dwunastu (jaka piękna liczba!) do
czasów Ireneusza biskupach. Wobec tego uśmiech politowania budzi fakt, iż owa
lista jest do dziś jedynym „źródłem" historycznym papiestwa w pierwszym wieku.
Z tej listy Anicetus (156-166) był jedynym, który został zidentyfikowany jako
biskup przez korespondencje z Polikarpem ze Smyrny w sprawie daty Wielkanocy i stosunku do zwolenników Montanusa. On też (dlaczego dopiero po ponad stu
latach?) odnalazł w Rzymie rzekomy grób Piotra i Pawła, wiążąc stolicę z dwoma
naraz apostołami.
Poza tym jednak
Ireneusz powiązał domniemaną „sukcesję apostolską" z ortodoksją. Bazą
doktrynalną były, wedle niego, o tej pory tylko cztery ewangelie: Jana, Łukasza,
Mateusza i Marka, albowiem liczba cztery ma znaczenie symboliczne. Poza tym,
jego zdaniem, tylko te kościoły, które mogły się wykazać sukcesją apostolską
posiadają depozyt prawdy. Gwarancją czystości doktryny było więc wykazanie, iż
biskup danego kościoła jest spadkobiercą apostołów. Wobec czego, rzecz jasna,
każdy kościół starał się dowieść prawowitości, co owocowało dziesiątkami list
sukcesyjnych, oczywiście w większości fałszywych.
W końcu przyjęto
zasadę Ireneusza, w myśl której każdy biskup prawowicie wybrany i zatwierdzony
przez trzech innych biskupów, staje się automatycznie następcą apostołów. Co
prawda pojawił się problem z sukcesją Piotra i Pawła do której pretendowały aż
trzy ośrodki: Antiochia, Korynt, oraz wedle Ireneusza prawowicie Rzym, każdy z osobna potwierdzając to własnymi listami, lecz rozwiązał się on niemal
automatycznie na korzyść Rzymu. Nie ze względu na jakąś szczególną aktywność
religijną tego ośrodka, lecz na fakt, iż był on centrum ówczesnego życia
politycznego i kulturalnego.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Wierusz Kowalski Jan, Wczesne chrześcijaństwo I-X wiek, KAW, Warszawa 1985,
s. 41. [ 3 ] Wierusz Kowalski Jan, Poczet papieży, KAW, Warszawa 1988, s. 6 [ 4 ] Wierusz Kowalski Jan, Wczesne chrześcijaństwo I-X wiek, KAW, Warszawa 1985,
s. 38 « Narodziny chrześcijaństwa (Publikacja: 19-11-2009 Ostatnia zmiana: 23-08-2016)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6953 |
|