|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo karne i nauki penalne
Społeczne niebezpieczeństwo czynu jako problem kodyfikacyjny [4] Autor tekstu: Tomasz Kaczmarek
3. Inna sprawa, że z lektury niektórych orzeczeń SN, a także z wypowiedzi
jego Pierwszego Prezesa, [ 30 ]
odnoszę wrażenie, że akceptacja niekiedy formułowanych tam tez, czy wyrażanych poglądów mogłaby wynikać jedynie z nadmiaru dobrej wiary ich
czytelnika. W tym miejscu wydaje się, że warto odnieść się, chociaż na zasadzie
pewnego tylko ekskursu, do tych orzeczeń Najwyższej Instancji Sądowej, które w okresie transformacji ustrojowej, jakby wychodząc poza granice konkretnych
przypadków usiłowały dokonać generalniejszego
społecznego przewartościowania takich czynów, o których dziś zwykło się
mówić, iż wynikały one najogólniej ze sprzeciwu i opozycji
politycznej do dawnego reżimu. Przykładowo mam tu na myśli dwie tezy SN z 1991 i 1994 roku. Według pierwszej — „działanie będące próbą przeciwstawienia się systemowi totalitarnemu podjęte w celu krytyki i naprawy istniejącej rzeczywistości i będące realizacją
przysługujących każdej jednostce praw politycznych, chociaż formalnie wyczerpuje
znamiona ustawy karnej (np. art.
270
§ 1, art. 271
§ 1 lub art. 282 k.k.) nie jest przestępstwem ze względu na brak w takim
czynie społecznego niebezpieczeństwa." [ 31 ] W drugiej wyrażony został ogólniejszy pogląd, że „społeczne
niebezpieczeństwo czynu nie może być ocenione z punktu widzenia politycznych
interesów grupy sprawującej władzę i w takim aspekcie uznawane za
"niebezpieczne". Gdy niebezpieczeństwo odnosi się do
interesów politycznych grupy, a nie społeczeństwa, nie jest niebezpieczeństwem społecznym, o jakim mowa w art. 1 k.k.". [ 32 ]
4. Tak sformułowane stanowisko SN budzić może wątpliwości zasadniczej
natury. Jeśli, z punktu widzenia
już nowych założeń aksjologicznych, nie bez powodu chcemy uznać i uznajemy
ówczesną działalność będącą wyrazem „oporu społecznego" — za zachowania dzisiaj
społecznie dodatnie, to czynimy to
dlatego i tylko dlatego, że osłabiały one istniejący wtedy w Polsce
niedemokratyczny porządek polityczny, i że z tego względu mając charakter destabilizujący ów porządek,
posiadały dla tamtego systemu
oczywiście swoją społecznie szkodliwą dla niego wymowę i treść. I w istocie jako
szkodliwe dla tamtego ustroju były postrzegane również przez samych jego
przeciwników, gdyż w przeciwnym razie nie podejmowali by oni działań przeciwko
temu porządkowi, gdyby uważali, że leżą one akurat w interesie tego reżimu.
5.
Sąd Najwyższy formułując swoje stanowisko na użytek, jak sądzę, doraźnych
tylko celów politycznych, jakby w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że społeczna
szkodliwość wyraża zawsze relację szkody do korzyści i bez uwzględnienia tej
relacji nie da się sensownie
ustalić, gdyż nie ma zarówno szkody jak i korzyści absolutnej czy oderwanej. Z tego wynika dalej, że ocena społecznej szkodliwości ma charakter zawsze
relatywny i jest dokonywana zawsze z określonego punktu widzenia, co sprawia,
że ten sam czyn dla jednych przedstawia
się jako „szkodliwy" "niepożądany", dla drugich jako „korzystny",
„pożądany". Świadomie upraszczając sprawę powiemy tu, że nawet w zakresie
przestępstw najbardziej pospolitych
kradzież postrzegana jest jako czyn szkodliwy, i dlatego nieakceptowalny, przez
właścicieli mienia, nigdy zaś, a w każdym razie chyba zupełnie wyjątkowo, przez
samych złodziei.
6. Z tego punktu widzenia chybiona jest także, i to przynajmniej z dwóch
powodów, teza SN, według której
czynem społecznie ujemnym, może być tylko taki, który jest szkodliwy dla całego
społeczeństwa , nie zaś, gdy narusza tylko interesy polityczne grupy sprawującej
władzę.
Teza taka po pierwsze wynika z przyjęcia fałszywej konsensualnej wizji
społeczeństwa, jako jednolitej i zintegrowanej struktury, której funkcjonowanie
oparte jest na domniemaniu pełnej społecznej aprobaty dla treści prawa
karnego, jak i dla przyjętych w danym porządku prawnym zasad wymiaru
sprawiedliwości. Jak uczy doświadczenie zbiorowe, takiego jak dotąd społeczeństwa
nie zbudowano..
Ujmując społeczeństwo tak jak ono przedstawia się w swoim rzeczywistym wymiarze, a więc jako zbiorowość daleko zróżnicowaną
pod względem nie tylko swoich potrzeb, dążeń i interesów, ale także
podzieloną w zakresie przyjmowanych wartości i ich preferencji,
teza SN, że społecznie ujemne może być tylko to co jest szkodliwe dla
całego społeczeństwa, stanowi w istocie mistyfikację dla podtrzymywania złudzeń,
że prawo stanowiąc formę woli zbiorowej jest wyrazem wspólnoty interesów całego
społeczeństwa
W omawianych orzeczeniach Sąd
Najwyższy przyjmując, że o ocenie tego co dla danego porządku prawnego jest lub
nie jest społecznie szkodliwe,
rozstrzygać mogą miary społecznego wartościowania, obowiązujące w całkowicie
odmiennym pod względem
aksjologicznym systemie prawnym,
wyraża w istocie i po drugie takie
stanowisko, które jak dotąd nie potwierdza żadne doświadczenie historyczne, i które, jak sądzę, nie da się uzasadnić również na podstawie jakiejkolwiek
doktryny prawa.
V
W charakterze pewnej już końcowej refleksji
nawiązać chciałbym do tych fragmentów
Uzasadnienia projektu kodeksu karnego, z których miałoby wynikać, że
tworząc nowy kodeks karny, jego twórcy nie dopuszczali nawet myśli aby jego
rozwiązania mogły być instrumentem polityki czy wyrażać deklaracje ideologiczne.
[ 33 ]
Założenie, w myśl którego prawo karne może być wytrawione z pierwiastków
polityki czy ideologii co prawda myślowo wyobrażalne, w konfrontacji z empirią
przedstawia się jako zwyczajne złudzenie.
Relacja jaka w rzeczywistości zachodzi, bądź zachodzić powinna miedzy
rolą prawa jako instrumentu władzy publicznej oraz jako nośnika i obrońcy
wartości, jest jednym z najżywiej w nauce dyskutowanych zagadnień i zarazem
jednym z najistotniejszych z punktu
widzenia praktyki tworzenia i działania
prawa. Archetypem sporów wokół tej
kwestii jest dramat Antygony i Kreona z klasycznej tragedii Sofoklesa. [ 34 ]
Prawo instytucjonalne, pochodząc od organów władzy publicznej
(najczęściej państwowej), doznając z tego powodu ich wsparcia, zostaje
nieuchronnie uwikłane w procesy sprawowania władzy. Problem nie polega więc na
tym, aby usiłować pozbawić
politycznego charakteru prawa, gdyż ta właściwość tkwi w samej jego naturze.
Problem i jego osobliwa trudność polega natomiast na takim jego ukształtowaniu,
aby prawo w urzeczywistnianiu celów, jakie zakłada władza publiczna, nie
naruszało jednocześnie podstawowych a społecznie akceptowanych wartości. W takim ujęciu prawo przedstawia się jako
pewien ideał, od którego bądź się oddalamy, bądź się niekiedy do niego zbliżamy,
ale którego nigdy w pełni nie osiągamy.
Jeden z sądów już III Rzeczypospolitej,
skazał lidera
„Samoobrony" na karę pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem,
za to, iż ten, brutalizując życie
polityczne w Polsce, nazwał niegdysiejszego Marszałka Senatu — „gamoniem", przez
co dopuścił się czynu o znacznym stopniu społecznego niebezpieczeństwa.
W kilka dni później media przekazały,
że z kolei Prokuratura Rejonowa umorzyła, z powodu znikomego stopnia
społecznego niebezpieczeństwa czynu, postępowanie karne wobec bojówkarzy z Ligi
Republikańskiej, którzy Prezydenta RP obrzucili
m. in. epitetem „świńskiego
ryja".
Informacje te zdają się potwierdzać wcześniej wyrażoną przeze mnie myśl,
że o wynaturzeniach praktyki sądowej nie decyduje samo pojęcie społecznego
niebezpieczeństwa czynu, lecz zła wola osób, które chcą się nim posługiwać w sposób czysto instrumentalny.
1 2 3 4
Przypisy: [ 30 ] Patrz: A. Strzembosz:
Ułomnościami się chlubię, „Rzeczypospolita" z 24 marca 1997, s. 11-12. [ 31 ] Postanowienie SN z 25 kwietnia
1991 (WRN 45/91) [ 32 ] Wyrok SN z 20 stycznia 1994 (IIKRN 377/93), Wokanda nr 6 /94, s. 10. [ 33 ] Uzasadnienie do Projektu kodeksu
karnego, Wkładka do zeszytu nr 3/1994 „Państwa i Prawa", s 3 i 4. [ 34 ] Tak: T. Stawecki, P. Winczorek:
Wstęp do prawoznawstwa, 2. wydanie, C.H. Beck 1997, s. 30. « Prawo karne i nauki penalne (Publikacja: 03-12-2009 )
Tomasz KaczmarekCzołowy polski specjalista od prawa karnego, profesor zwyczajny Uniwersytetu Wrocławskiego, wieloletni kierownik Katedry Prawa Karnego Materialnego, członek Komisji Kodyfikacyjnej odpowiedzialnej za nowy Kodeks Karny (1997). W 2006 r., w 40-lecie pracy naukowej, wydano monumentalne "Rozważania o przestępstwie i karze" (ss.838) - antologię rozpraw naukowych T. Kaczmarka, jako jedyny tego rodzaju projekt w powojennym prawie polskim. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 10 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Stan polskiej dogmatyki prawa karnego w okresie zmian ustrojowych | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6985 |
|