Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.010.209 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Postawa eksperymentalna różni się znacząco od postawy 'zdroworozsądkowej'. Zakłada bowiem, że w każdej chwili możemy odkryć nowe informacje, które znacząco zmienią nasz model świata. Tymczasem tzw. 'zdrowy rozsądek' opiera się na założeniu, że już wiemy wystarczająco dużo na temat natury świata, by tylko w ostateczności delikatnie modyfikować naszą wiedzę."
 Światopogląd » Etyka świecka

Religia nie jest etyką [1]
Autor tekstu:

Każda z wielkich religii monoteistycznych uznaje, iż jej misja nie ogranicza się do teorii zbawienia, ale także do wychowania moralnego, które ma to zbawienie wierzącym zapewnić. Każda z nich uznaje zarazem, iż jej wskazania moralne obowiązują zarówno wierzących, jak i niewierzących, podzielających ich wiarę, jak też wyznających z ich punktu widzenia herezje. Do dziś obecny jest zarówno w części kultury europejskiej, w USA, a zwłaszcza w kulturze islamskiej, pogląd, iż wychowanie religijne jest niezbędnym warunkiem zapewnienia w społeczeństwie ładu moralnego i społecznego szacunku dla wartości etycznych. W rzeczywistości jednak religia nie zapewnia żadnego uniwersalnego porządku etycznego, a propagowane przez nią ideały w dużej mierze nie są nawet wartościami w sensie etycznym.

Prominenci religijni najważniejszych wyznań wpoili w ludzkość w przekonanie, że religia jest tożsama z etyką, co w najdoskonalszy sposób wyraził, sam mocno w to wierząc, autor Braci Karamazow, w słynnym stwierdzeniu, że jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno. Zgodnie z tym przekonaniem wychowanie religijne jest wychowaniem etycznym, bo religia ma kształtować normy religijne, niemożliwe do określenia poza nią. Jest to przekonanie podobnie fałszywe jak to, że religia stanowi podstawę etycznego ładu w społeczeństwie.

Komentując udział polskiego Kościoła instytucjonalnego w pracach nad ustawą o in vitro abp Józef Michalik zadeklarował: „Kościół jest zainteresowany etyką, a nie polityką" („Gazeta Wyborcza" z 7.10. 2009 r.). To, co sprawia wrażenie pozornej oczywistości, jest w gruncie rzeczy świadomym fałszem. Kościół interesuje się bowiem przede wszystkim religią, a nie etyką i z całą pewnością prowadzi lobbing polityczny, w przypadku tej ustawy posuwając się zarazem do zupełnie nieetycznych środków (manipulacja pojęciami, znieważanie rodziców dzieci z probówki, szantaż i groźby wobec parlamentarzystów). Gdyby abp Michalik chciał powiedzieć całą prawdę, powinien stwierdzić, że Kościół jest zainteresowany, by wszelkimi dostępnymi metodami nadać tej ustawie kształt zgodny z katolicką normą religijną. Podobny sens miała ostatnia publikacja o in vitro przygotowana przez kilka pism katolickich, w tym przez zasłużony dla polskiej kultury „Tygodnik Powszechny", który być może w ten symboliczny sposób zamknął rozdział swojej historii, w której był on głosem rozważania wartości, a nie tylko tubą religijnej doktryny.

Kościół w Polsce chce nas dziś ze szczególną mocą przekonać nie tylko do tego, że religia jest równoznaczna z etyką, ale także, że religia katolicka jest jedyną etyką możliwą do przyjęcia. Wynika to zapewne z poczucia zagrożenia światem wartości etycznych bez religii, którego wzór tworzy dziś zachodnia Europa. „Jeśli chcemy ocaleć, musimy poddać się etyce Boga" — pisał Franciszek Kucharczak w „Gościu Niedzielnym" (nr 45 z 2009 r.). Zgodnie z tą myślą Bóg zapewnia etyczny fundament dla ludzkości. Tyle tylko, że „etyka Boga" to nie etyka, lecz religia i zapewnia ona co najwyżej religijny fundament świata. O którego Boga zarazem chodzi? Zdaje się, że zawsze Boga tego wyznania, do którego przynależy ten, kto się na niego powołuje. I wciąż teza ta nie rozwiewa wątpliwości: skąd wiadomo, że Bóg w ogóle istnieje oraz że myśli o etyce to samo, co pan X lub jego autorytety religijne?

Uznaliśmy za truizm twierdzenie, że religijność oznacza moralność i że jest jej warunkiem koniecznym. Że bez religii moralność jest niemożliwa. Tymczasem twierdzenia te są dużo mniej oczywiste niż się wydaje. Poziom ludzkiej moralności zasadniczo nie zależy bowiem od religijności. Zachowywanie religijnych norm, kultywowanie religii, nie musi wcale iść w parze z poziomem moralności ani jednostkowej, ani społecznej. I przeciwnie — brak religii, nie musi oznaczać etycznego ani społecznego zamętu, co pokazuje współczesna zachodnioeuropejska kultura. Gdyby poziom moralności rósł wprost proporcjonalnie do poziomu religijności, polskie społeczeństwo powinno być najbardziej moralne w Europie. Proste obserwacje nie potwierdzają tej tezy. Polacy z punktu widzenia praktykowania wymogów katolickiej świętości są na pewno w europejskiej czołówce. Liczba udzielanych Polakom sakramentów należy z pewnością do największych w Europie. Ale czy ktokolwiek uznałby z tego powodu, że jesteśmy najbardziej moralnym narodem Europy? Religijne państwa islamskie są dziś uważane w zachodnim świecie za największe źródło światowego zagrożenia. I to, im bardziej te państwa są religijne, tym bardziej zdają się być groźne dla wartości, które cenimy z etycznego punktu widzenia — ludzkiej wolności, godności, życia...

Zatem także w powszechnej, choć nieartykułowanej świadomości, nie utożsamiamy wcale religijności z moralnością. Zarazem jednak, gdyby ktoś zapytał, jakimi wskazaniami mamy się kierować, by dobrze (etycznie) postępować w życiu, większość ludzi odeśle nas do religii. Skąd ta zdumiewająca sprzeczność? Dzieje się tak, bo chociaż wiemy, że wykonywanie religijnej normy nie uczyni nas lepszymi w sensie moralnym, to zarazem nie mamy innego, tak powszechnie uznawanego źródła moralności, niż religia.

Za fundament euroatlantyckiej etyki uznawana jest Biblia. Akceptują to nawet ludzie ponadprzeciętnie wykształceni, dobrze znający okrucieństwo i antyhumanistyczną wymowę wielu jej fragmentów. Przyjmując za dobrą monetę twierdzenie o jej niedosłowności, nie zgłaszają żadnej etycznej wątpliwości wobec tekstu, w którym Bóg nakazuje wyrzynać całe miasta i krwawo mścić się na swoich wrogach. W którym za cnotę uznaje się wydawanie kobiet obcym, by „czynili z nimi, co zechcą", byleby nie naruszyć prawa gościnności. W którym bohaterstwem jest zabicie własnych dzieci… Powszechne oburzenie wywołuje zaś piosenkarka, która wyraża brak szacunku dla stanu umysłowego autorów świętej księgi. Przekonanie o tym, iż księgi te (Biblia czy Koran) są źródłem moralności, rozpowszechniło się do tego stopnia, że uznajemy, iż wszystko, co związane z religią, jest etyczne, a także, iż podważanie twierdzeń religijnych jest atakiem na publiczną moralność.

W istocie religia i etyka dość poważnie się różnią, choć mają wspólne pole zainteresowań — ludzkie działanie. Tyle tylko, że etyka polega na myślącym rozważaniu wartości; zajmuje się tym, co w tym działaniu dobre i złe. Religia zaś to przede wszystkim praktykowanie kultu i doktryna, która rozdziela święte od nieświętego w ludzkim życiu. Dla religii wszelkie wartości są podporządkowane świętości i o tyle są dla niej ważne, o ile świętości służą. Nie ethos jest dla religii bowiem ważny, lecz theos. Etyka, jako część filozofii, jest wyrazem wolności ludzkiego umysłu. Religia zaś to zbiór dogmatycznych twierdzeń, ustanawiających swą obiektywność i niepodważalność w tym, co uznawane za objawione.

W ten sposób łatwiej zrozumieć, choć nie znaczy to: zaakceptować, uczucia i poglądy katolickiego księdza, profesora uniwersytetu, uznającego się za eksperta od etyki, który nie ubolewa nad krzywdą zgwałconej 14-letniej dziewczynki, ale ubolewa nad nieświadomym niczego zarodkiem, efektem tego gwałtu, który został poddany aborcji (ks. Alfred Wierzbicki, Przegrana sumienia? „Gazeta Wyborcza" z 20.06. 2008 r.). Mamy tu istotnie do czynienia z przegraną sumienia etyka z sumieniem księdza. Ksiądz broni bowiem świętości, nie pozwalając etykowi rozważyć takich wartości etycznych, jak godność tej dziewczynki czy wartość oraz jakość jej życia. Etyka zawsze przegra z religią w takiej sytuacji, bo dla człowieka religii świętość stoi zawsze ponad innymi wartościami. Dlatego w konfrontacji: godność kobiety — świętość zarodka, ta pierwsza dla człowieka wyznającego wiarę w katolickie świętości musi zawsze przegrać.

Świętość, czyli sacrum (w pierwotnych religiach - tabu), jest tym, co dana religia uznaje za boskie, Bogu należne lub zgodne z boską normą. Świętego nie wolno naruszyć, nie wolno przekroczyć, nie wolno w nie człowiekowi ingerować. Jak bardzo arbitralnie rozumieją treść tej świętości różne religie, łatwo dostrzec, obserwując różnice między nimi. W islamie święty jest np. wizerunek Mahometa, w hinduizmie przejawem boskości jest krowa, w katolicyzmie- wiem, że zabrzmi to tak, jakbym należnych proporcji nie zachował, ale powiedzmy to muzułmaninowi albo hinduiście — m.in. święta jest zygota.

Źródłem świętości są święte księgi i interpretujący je głos religijnych autorytetów, w szczególności kapłanów. Na przykład grzeszność antykoncepcji - stosunkowo oryginalny pomysł wśród rozstrzygnięć różnych religii — jest wynikiem myśli Pawła VI, który określił katolicką normę moralną w tym względzie w encyklice Humanae vitae z r. 1968. Historia tworzenia tej normy jest pouczająca. Istniało duże prawdopodobieństwo, iż werdykt papieża będzie ostatecznie inny, ponieważ powołana przez niego komisja ekspertów nie wypowiedziała się w tej sprawie jednoznacznie. Przesłanką decyzji papieża nie był jednak sąd natury etycznej, ale czysto teologiczny, uznający akt ludzkiej prokreacji za święty. Paweł VI nie pytał o to, jakie dobro lub jakie zło wywołuje antykoncepcja. Pytał, co jest święte w ludzkiej seksualności. Religia rozważa bowiem świętość i konkluduje grzeszność — w tym przypadku świętość ludzkiego rozmnażania i grzeszność sztucznej ingerencji w ten akt.

Etyka jest refleksją humanistyczną, a nie teologiczną. W obu dziedzinach mamy wprawdzie do czynienia z wartością, normą i oceną ludzkiego działania, ale kategorie te są odnoszone do różnych porządków. Można, owszem, mówić o moralności religijnej — motywowanej religijnie moralności ludzi wierzących. Ale pojęcie „etyka religijna" to metafora. W tym, co się określa takim mianem, chodzi o system norm teologicznych, które tylko w części i tylko przypominają etyczne. Przedmiotem etyki są bowiem wartości, normy i oceny ludzkich czynów, dla których odniesieniem jest jedynie człowiek. Kiedy zaczynamy mówić o ludzkim postępowaniu w stosunku do Boga czy świętości, wchodzimy w obszar teologii, porzucamy zaś etykę. Etyka to dziedzina spraw ludzkich, a nie boskich. Jednostka ludzka w perspektywie religijnej może określać się w działaniu jedynie w relacji do Boga. Dlatego nawet stosunek do innego człowieka rozpatruje się w kategoriach religijnych jako relację wobec boskości. Krzywdząc drugiego, wedle wyobrażeń religijnych, nie krzywdzimy przede wszystkim jego. Krzywdzimy Boga. Nie obrażamy innego człowieka, lecz obrażamy Boga.

Na dziesięć przykazań Dekalogu przypada odwołanie do tylko pięciu wartości etycznych — życia, własności, małżeńskiej wierności, szacunku dla rodziców i prawdomówności. Pierwszym i najważniejszym z nich jest zaś przykazanie ściśle religijne, dotyczące zachowania monoteizmu. Wszystkie one mają zresztą przede wszystkim charakter religijny, a nie etyczny. Wyrażają stosunek do Boga i świętości, a nie do wartości etycznych. Mamy nie zabijać, bo życie jest święte, a nie dlatego, że życie jest wartością samą w sobie. Mamy nie kraść, bo własność jest święta. Mamy nie cudzołożyć, bo małżeństwo jest święte. Mamy szanować rodziców, bo macierzyństwo i ojcostwo są święte. Mamy mówić prawdę w sądzie, bo sąd jest święty.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Apel o przywrócenie programu naukowego w telewizji publicznej
Parytet po arabsku

 Zobacz komentarze (20)..   


« Etyka świecka   (Publikacja: 28-01-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Adam Kalbarczyk
Ur. 1967, absolwent filozofii i polonistyki UMCS w Lublinie, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej UMCS w Lublinie, dyrektor Prywatnego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. I. J. Paderewskiego w Lublinie. Zajmuje się literaturą (ma na swym koncie dwa tomy literackie i trochę publikacji prasowych), krytyką literacką, publicystyką (zwłaszcza o tematyce edukacyjnej).

 Liczba tekstów na portalu: 7  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego Kościół boi się Halloween?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7106 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365