|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Dlaczego Kościół boi się Halloween? Autor tekstu: Adam Kalbarczyk
Histeryczne
ataki części katolickich mediów i hierarchii kościelnej na niewinną zabawę
zmuszają do postawienia pytania, o co właściwie chodzi w tej awanturze.
Dlaczego Kościół hierarchiczny i środowiska konserwatywne w Polsce tak
bardzo angażują się w zwalczanie halloweenowych harców polskiej młodzieży?
Wydaje się, że spór ten jest tak ostry dlatego, że idzie w nim o obronę monopolu Kościoła w sferze obrzędowo-obyczajowej w Polsce.
Problem
Haloweenu nie jest bowiem ani problemem religijnym, ani moralnym. Trudno uwierzyć,
by hierarchowie Kościoła sądzili, że poprzebierane za duchy i kościotrupy
dzieci mogą realnie spotkać z tego
powodu ducha lub szatana. Nie mówiąc o tym, że mało kto wierzy już w duchy i szatana, a upieranie się przy tego rodzaju wierze dość słusznie i powszechnie uznawane jest za przejaw obskurantyzmu. Istotą Halloweenowej zabawy
jest przebieranie się i odtwarzane ról w swoistych dekoracjach, podobnie
zresztą, jak się to dzieje w przypadku ludowego polskiego zwyczaju kolędowania,
gdzie kościotrup, diabeł i śmierć z kosą chodzący od domu do domu nie robią
na nikim wrażenia.
Halloween nie
wywołuje żadnych wątpliwości moralnych. Zabawa ta nie krzywdzi nikogo, nie
jest przeciw nikomu wymierzona, nie obraża nikogo, nie wyrządza żadnej
moralnej szkody ani jej uczestnikom, ani świadkom czy osobom postronnym.
Doszukiwanie się w niej kpiny z powagi śmierci lub negacji katolickiej
tradycji oddawania czci zmarłym jest oczywistą nadinterpretacją. Sama
publiczna prezentacja śmierci w postaci swoistego teatrum ma zaś także swe
chrześcijańskie, nie tylko pogańskie korzenie. Dość przypomnieć średniowieczne
tańce śmierci, które w gruncie rzeczy miały podobną funkcję społeczną — oswajać z tym nieuniknionym przeznaczeniem człowieczeństwa.
Mało tego,
zabawa ta z edukacyjnego punktu widzenia przynosi wiele korzyści. Rozwija
kreatywność młodzieży. Wywołuje pozytywne uczucia, radość, śmiech i ulgę,
związaną z rozrywką, której dostarcza. Jak każda zabawa grupowa kształci
umiejętności interpersonalne, w szczególności uczy przełamywania nieśmiałości.
Daje także możliwość odgrywania ról, wchodzenia w role i naśladowania -
jest przecież swego rodzaju dramą. Nie bez znaczenia jest także to, że
podejmuje rzadko obecny w kulturze popularnej temat śmierci. I to podejmuje go w sposób, który dezawuuje religijne uroszczenia w tej materii. Ukazując go w mało wzniosły sposób niweluje lęk, który jest źródłem religii — lęk
przed nieznanym i przed śmiercią.
Halloween
wymyka się ponadto spod obyczajowej kontroli Kościoła w Polsce. Nie należy
do obrzędów przez Kościół koncesjonowanych i to musi wywoływać frustrację
wśród strażników wyłączności katolickiego charakteru polskiej kultury. Zwłaszcza w kraju, w którym obrzędowość, jak dotychczas, jest w pełni przez Kościół
kontrolowana — zarówno w życiu prywatnym (od narodzin — chrzciny — po śmierć — katolicki pogrzeb), jak i publicznym (od
symbolicznej obecności krzyży we wszystkich instytucjach publicznych i święcenia
każdego nowowybudowanego przybytku, po katolicki ceremoniał uroczystości
publicznych, w tym pogrzeby państwowe).
W swym dążeniu
do zachowania monopolu w sferze obrzędowej w Polsce Kościół nie cofa
się przed psychiczną i symboliczną przemocą. Na porządku dziennym są
próby nakazów i zakazów oraz groźby — od wykluczenia z kościelnej społeczności
po piekło. Ujawnia się w tej walce także totalitarny charakter Kościoła -
dążenie do całkowitego zawłaszczenia kultury. Ideałem jest oczywiście społeczeństwo
monokulturowe, kontrolowane przez duchownych — jak dziś w krajach islamskich, a jeszcze nie tak dawno, przed epoką oświecenia, także w chrześcijańskiej
Europie. Każdy inaczej myślący, a nawet inaczej bawiący się, jest
traktowany jak wróg i wskazywany jako obiekt ataku. Stąd wielokrotnie w polskim, katolickim dyskursie o Halloween pojawia się określenie „antychrześcijański".
Znaczące jest także to, że polski protest wobec Halloween wydaje się być
najsilniejszy w świecie. Zdarzają się bowiem lokalne wypowiedzi biskupów włoskich,
filipińskich, czy meksykańskich, a także rosyjskich duchownych prawosławnych,
ale nigdzie atak na tę zabawę nie jest tak zmasowany i scentralizowany, jak w Polsce. Nie wynika to ze szczególnie głębokiego zrozumienia doktryny
katolickiej przez polskich biskupów, ale z uprzywilejowanej pozycji polskiego
Kościoła w Polsce, w szczególności — w tym przypadku — w sferze
obyczajowej.
Dodatkowym
powodem Halloweenowej irytacji Kościoła jest to, że wierni w Polsce niewiele
sobie robią z gromów ciskanych na tę zabawę. Kościół słusznie zatem może
się obawiać, że ta kolejna niesubordynacja może sprzyjać dalszemu rozluźnieniu
więzi Polaków z Kościołem, a zagrożenie zdaje się tym większe, że
dotyczy dzieci i młodzieży, indoktrynowanych katolicką nauką w Polsce w liczbie dwu godzin tygodniowo w każdej szkole. Tym bardziej, że zabawy te
ukazują mniejszą skuteczność tej indoktrynacji niżby mógł oczekiwać tego
Kościół.
Spór o Halloween jest zatem sporem obyczajowym, dotyczącym tego, kto w Polsce będzie
właścicielem sfery obrzędowej. Nieświadomie potwierdzają tę tezę
wszystkie wypowiedzi podkreślające pogańskie korzenie tej zabawy.
Przypisywanie jej okultystycznych, magicznych, satanistycznych rysów jest
bardziej zrozumiałe, gdy się pojmie, że dla Kościoła w Polsce wrogiem jest
wszystko to, co niekatolickie i niekoncesjonowane przez Kościół. Dość
przywołać ataki na świeckie, czyli niekatolickie media w Polsce — mogą być one, w świetle walki, którą Kościół prowadzi w obronie swego monopolu w sferze symbolicznej w naszym kraju, tylko wrogie. Jak mówi
abp J. Michalik — liberalne i ateistyczne, czyli w samej swej istocie — złe.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 10-11-2013 )
Adam Kalbarczyk Ur. 1967, absolwent filozofii i polonistyki UMCS w Lublinie, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej UMCS w Lublinie, dyrektor Prywatnego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. I. J. Paderewskiego w Lublinie. Zajmuje się literaturą (ma na swym koncie dwa tomy literackie i trochę publikacji prasowych), krytyką literacką, publicystyką (zwłaszcza o tematyce edukacyjnej). Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: W jakiego żadnego Boga nie wierzę | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9412 |
|