|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Wydawnictwo Antychryst Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Analiza aksjologiczna i psychologiczna chrześcijaństwa
skłoniła Fryderyka Nietzschego do wytoczenia najcięższych armat, jakie znaleźć
potrafił
Nie to nas dzieli, że nie odnajdujemy Boga
ani w dziejach, ani w naturze, ani poza naturą,
lecz to, że tworu, który czczono jako Boga,
nie odbieramy jako tworu „boskiego",
lecz jako twór pożałowania godny,
jako twór absurdalny, jako twór szkodliwy,
nie tylko jako błąd, lecz także jako zbrodnię na życiu.
Antychryst
jest jednym z najpotężniejszych tekstów antychrześcijańskich, jednym z najcięższych oskarżeń chrześcijaństwa, jakie się ukazały w ciągu dwóch tysięcy
lat jego istnienia. Jednocześnie jest to jedna z najbardziej ekspresyjnych
książek Nietzschego, która silnie oddziaływa nie tylko na rozum, ale i na
emocje.
Nie jest to oczywiście żadne nawiązanie do biblijnego Antychrysta, lecz
błyskotliwa demaskacja wszelkich destruktywnych kulturowo i społecznie sił,
jakie wyzwoliło chrześcijaństwo. W
Antychryście, w sposób niezrównany, Nietzsche pokazuje, że chrześcijaństwo
oznaczało upadek znacznie poważniejszy, niż wyobrażał sobie jakikolwiek ateista
przed nim. Wyjaśnia, dlaczego chrześcijaństwo jest w swojej esencji
najbardziej destruktywną formą nihilizmu.
Trzeba jednak zrozumieć, co tak naprawdę oznacza chrześcijaństwo, aby móc pojąć
przekaz o jego antykulturowym potencjale. Dla wielu zaskakująca może być,
przykładowo, jego zdecydowana i szczera obrona papiestwa czasów reformacji.
Nasza tzw. kultura chrześcijańska jest syntezą chrześcijaństwa i antyku, sił
napierających w przeciwstawnych kierunkach, dlatego też nie wszystko, co
oznaczone jest etykietką chrześcijańską jest esencjonalnie chrześcijańskie.
O oryginalności dzieła przesądza to, że w krytyce chrześcijaństwa Nietzsche nie
interesuje się tutaj „kryminalną historią" czy nieścisłościami Biblii -
interesuje go jedynie najgłębszy i zarazem najbardziej fundamentalny aspekt
chrześcijaństwa, który można by nazwać: psychologią, aksjologią i fizjologią
chrześcijaństwa, z naciskiem na to ostatnie. Chrześcijaństwo nie jest według
Nietzschego błędem. Nie w tym nawet rzecz, że jest czymś więcej, jak błędem.
Chrześcijaństwo w żadnym calu nie jest błędem, gdyż w całości jest chorobą
ciała i umysłu, a tym samym cywilizacji. Wokół tej kluczowej dla
Antychrysta tezy skupia się jego
argumentacja i wywód.
Nietzsche jako pisarz używa języka ostrego, dosadnego, jak najdalszego od
jakiegokolwiek eufemizmu. Jeśli gardzi czymś lub kimś to nie wyraża tego
okrężnie, lecz bezpośrednio. Wbrew utartemu mitowi „piewcy nadczłowieka", nie
gardzi on ludźmi przeciętnymi. Szanuje przeciętność, gdyż uważa ją za niezbędną
dla funkcjonowania jednostek ponadprzeciętnych („Jeśli człowiek wyjątkowy
właśnie z przeciętnymi obchodzi się delikatniejszą ręką niż ze sobą samym i z
sobie równymi, to postawa taka jest nie tylko uprzejmością serca — lecz po
prostu jego obowiązkiem…"; „Ludzie najbardziej duchowi, jako najpotężniejsi,
swe szczęście znajdują tam, gdzie inni znaleźliby swą zgubę: w labiryncie, w srogości wobec siebie i innych, w eksperymencie; ich rozkoszą jest
przezwyciężanie samych siebie").
Pogardza przede wszystkim dwoma typami ludzi:
zawistnymi nieudacznikami, którzy stale w historii podkopują pozycję ludzi
wybitnych, oraz potencjalnie wybitnymi, którzy nie wymagają od siebie
nadzwyczajności (nadczłowiek jest surowy przede wszystkim wobec siebie i sobie
podobnych!). Antychryst w całości
poświęcony jest pierwszemu typowi ludzi. Ponieważ chrześcijaństwo to podstępny
bunt „czandalów", więc antychryst jest po prostu wojną z chorobliwą zawiścią i nihilizmem.
Tytułu dzieła nie należy rozumieć, jako wymierzonego w Jezusa, lecz w chrześcijaństwo. Choć Jezusa Nietzsche traktuje jako infantylnego dekadenta,
jednak odnosi się doń z pewną dozą sympatii i zrozumienia. Problemem jest
chrześcijaństwo a nie Jezus.
Tyle „pokus", tyle okazji, by zejść z „właściwej drogi" -
„jednego potrzeba". By każdy, jako „nieśmiertelna dusza",
był równy rangą każdemu innemu, by pośród ogółu istot
sprawa „zbawienia" każdej jednostki mogła aspirować
do wiecznego znaczenia, by mali świętoszkowie i półgłówki
mogli sobie roić, że ze względu na nich stale są łamane
prawa natury — takiego spotęgowania wszelkiego
samolubstwa do nieskończonych, do bezwstydnych
rozmiarów nie sposób napiętnować z dostateczną pogardą.
Kończąc, chciałbym stanowczo podkreślić, że
Antychrysta nie należy odczytywać
jako wyrazu pogardy czy niechęci wobec chrześcijan. Nawet w świetle
Antychrysta poszczególna
chrześcijańskość może być usprawiedliwiona przez motywy. Można bowiem zostać
chrześcijaninem np. ze względu na drugiego człowieka — ze względu na pomoc
innemu, czy z racji jakichś innych celów świeckich, które nawet nie muszą być
spójne z doktryną chrześcijańską. Potępienie obejmuje jedynie chrześcijaństwo ze
słabości, będące destylatem nihilizmu przeciwnego życiu, prawdzie i pięknu
„tego" świata.
Fragment „Przedmowy" do Antychrysta
« Wydawnictwo (Publikacja: 25-03-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7219 |
|