|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Jak wspierać rozwój we współczesnym świecie? [1] Autor tekstu: Hillary Clinton
Tłumaczenie: Caden O. Reless
Wybrane fragmenty przemówienia wygłoszonego 30 listopada 2011 r. przez Hillary
Clinton na IV Forum Wysokiego Szczebla nt. Efektywności Pomocy Rozwojowej w Pusanie w Korei Południowej.
(...)
Mam zaszczyt być pierwszym amerykańskim sekretarzem stanu, który odwiedza to
forum. Mieliśmy już okazję usłyszeć kilka znakomitych wystąpień, dających wiele
do myślenia; sądzę, że wszystkie wcześniejsze przemówienia zostaną uważnie
przestudiowane i będziemy się do nich odwoływać w miarę poddawania pod ocenę
wysiłków podejmowanych przez nas w tym miejscu. Pozwólcie więc, że całość mojego
wystąpienia umieszczę na naszej stronie internetowej, tak aby uczynić je
dostępnym dla każdego, kto zechce je przeczytać.
(...)
Bezwarunkowo powinniśmy uznać pewien fakt, który jest istotny dla naszych
dalszych rozważań. Oficjalna pomoc rozwojowa, przekazywana przez rządy i multilateralne organizacje nie jest już główną siłą napędzającą rozwój
ekonomiczny. W latach sześćdziesiątych XX w. na tego rodzaju pomoc przypadało
70% przepływu kapitału do krajów rozwijających się. W dzisiejszych czasach,
dzięki rozwojowi sektora prywatnego, wzrostowi wymiany handlowej, zasobom
krajowym, przepływom gotówkowym i kapitałowym, pomoc ta stanowi 13% — nawet mimo
dalszego wzrostu środków kierowanych na cele rozwojowe.
Co to dla nas oznacza? Ponieważ oficjalnie przekazywana pomoc rozwojowa
odpowiada obecnie za znacznie mniejszą część zasobów kierowanych do krajów
rozwijających się, musimy pomyśleć o innych sposobach jej wykorzystywania.
Pomoc ta powinna posłużyć więc za katalizator, który uruchomi dalszy
samopodtrzymujący się rozwój, między innymi poprzez: zmniejszanie ryzyka, które
powoduje, że firmy nie chcą prowadzić interesów w krajach rozwijających się;
pomoc rządom i krajowym instytucjom finansowym w udostępnianiu kredytów dla
małych i średnich przedsiębiorstw; współpracę z rządami w celu usuwania barier o charakterze strukturalnym, co dotyczy zwłaszcza kobiet — wiele słyszeliśmy o edukacji, ale również przestarzałe prawo spadkowe czy ograniczenia w dostępie do
kapitału stanowią znaczne utrudnienie, w końcu poprzez udzielanie wsparcia
technicznego, które pomaga rządom podnosić zdolność służenia własnym obywatelom.
Krótko mówiąc, w naszym podejściu do pomocy rozwojowej musimy kontynuować
przesuwanie akcentów z pomocy na inwestycje — inwestycje wybrane w ten sposób,
by przynosiły konkretne zyski.
Musimy tę sprawę postawić uczciwie, ponieważ inteligentni inwestorzy podejmują
decyzje z rozwagą. Zarządzają ryzykiem; zdobywają wpływy poprzez zapraszanie do
stołu kolejnych partnerów. Lecz kiedy jakaś inwestycja się nie zwraca, muszą
podejmować twarde decyzje: czy ją zmodyfikować czy też porzucić.
Nie sądzę w żadnym razie, abyśmy wskazując na nasze sukcesy powinni spoczywać na
laurach; przeciwnie — chciałabym raczej uczciwie pomówić o tym, co każdy z nas -
to jest tradycyjni darczyńcy, gospodarki wschodzące, kraje rozwijające się,
sektor prywatny, społeczeństwo obywatelskie i organizacje pozarządowe — może
uczynić, by wywiązać się z podjętych zobowiązań, a jednocześnie osiągać pożądane
efekty.
Zdaję sobie sprawę, że przemiany, jakich jesteśmy świadkami w dziedzinie
wspierania rozwoju, oznaczają, że stare podziały — takie jak tradycyjny podział
na „darczyńców" i „odbiorców pomocy" — stają się coraz mniej trafne, choćby z tego powodu, że wiele wschodzących gospodarek odgrywa obecnie rolę i darczyńców, i odbiorców pomocy rozwojowej, co jednak nie oznacza, że nie warto się wcale
zastanawiać nad tym, co każdy z nas ma w tej dziedzinie jeszcze do zrobienia.
Na początek chciałabym wspomnieć o tradycyjnych darczyńcach pomocy rozwojowej, w tym o Stanach Zjednoczonych, oraz o reprezentowanych w tym miejscu
multilateralnych organizacjach. Z trzynastu wskaźników postępu, które wszyscy
przyjęliśmy w Paryżu przed sześcioma laty, [ 1 ] zdołaliśmy osiągnąć
zaledwie jeden, w dodatku dotyczący głównie koordynacji działań. Mam oczywiście
świadomość, że przyjęte wówczas wskaźniki wyznaczały raczej poziom naszych
aspiracji, ale jednocześnie jestem przekonana, że jesteśmy w stanie i po prostu
musimy pod tym względem osiągnąć poprawę. Chciałabym teraz przejść do obaw, o których słyszymy w związku z tradycyjnymi darczyńcami pomocy rozwojowej, oraz
wspomnieć o próbach odpowiedzi Stanów Zjednoczonych na te obawy.
Po pierwsze — powinniśmy potraktować poważnie kwestię, z czyją strategią
rozwojową mamy do czynienia. [ 2 ] Postawmy sprawę jasno. Zbyt często
decyzje darczyńców motywowane są ich własnymi interesami politycznymi,
preferowaną linią działania czy dominującymi kierunkami wspierania rozwoju niż
rzeczywistymi potrzebami naszych partnerów. Jednak dziś nasi partnerzy posiadają
dostęp do analiz opartych na dowodach i mogą korzystać z najlepszych praktyk w danej dziedzinie, więc są w stanie lepiej decydować, co jest dla nich najlepszym
rozwiązaniem. Powinniśmy być gotowi, by podążyć za ich kierownictwem.
Próbowaliśmy to osiągnąć w czasie ponad trzech lat rządów administracji Obamy,
począwszy od zdania sobie sprawy, że rozwój ekonomiczny powinien postępować
równolegle z podnoszeniem zdolności obronnych i rozwijaniem stosunków
dyplomatycznych, co stało się jednym z trzech filarów naszej polityki
zagranicznej. Postanowiliśmy więc działać nie tylko za pośrednictwem
Departamentu Stanu, ale również za pośrednictwem USAID [ 3 ] oraz
Millennium Challenge Corporation, aby to osiągnąć. W ten sposób, dla przykładu,
U.S. Global Health Initiative wspomaga projekty, realizowane przez poszczególne
kraje, które mają na celu wzmocnienie systemu opieki zdrowotnej, tak aby w rezultacie nasi partnerzy mogli zaspokajać większą część własnych potrzeb w tej
dziedzinie.
Zauważyliśmy również, że otrzymawszy pomocy finansową od darczyńców, kraje
będące jej odbiorcami zbyt często przesuwają jednocześnie środki budżetowe bądź
do równolegle działających agencji, bądź do innych ministerstw. W ten sposób
osiągamy efekt substytucji zamiast efektu kumulacji. Dlatego gdy podejmujemy
decyzje w dziedzinie krajowych strategii rozwojowych, nasi partnerzy muszą z nami ściśle współpracować, tak aby rzeczywiście osiągać zamierzone rezultaty i rozłożyć za to odpowiedzialność na obie strony.
Po drugie — nasi partnerzy wyrażają obawy wobec tak zwanej „pomocy wiązanej",
kiedy to wymaga się, by część wkładu rozwojowego została wykonana przez firmy
pochodzące z kraju darczyńcy pomocy rozwojowej. Oczywiście rozumiemy korzyści
związane z pomocą niewiązaną i próbowaliśmy działać w ten sposób. O ile nie
możemy zadeklarować, że wszelka amerykańska pomoc będzie miała charakter
niewiązany, staramy się udzielać tyle pomocy niewiązanej, na ile jest to tylko
możliwe. W latach 2005-2009 podwoiliśmy odsetek pomocy niewiązanej: z 32% do
68%. Jednym z powodów, dla których koncepcja pomocy wiązanej przetrwała, jest
konieczność uzyskania odpowiedniego poparcia politycznego dla budżetu, który
przeznaczamy na oficjalną pomoc rozwojową. Staramy się, by udzielać jak
najwięcej pomocy niewiązanej, ale musimy być świadomi istnienia pewnych
ograniczeń o charakterze politycznym, które muszą zostać uwzględnione zarówno
przez nas, jak i przez inne podmioty.
Po trzecie — od naszych partnerów słyszymy, że powinniśmy bardziej skoncentrować
się na opracowaniu odpowiednich wskaźników efektywności udzielanej pomocy.
Wszyscy, którzy się tu znajdujemy, doskonale rozumiemy różnicę między wkładem a osiągniętym wynikiem, a mimo to często je mylimy. Zbyt często bierzemy za sukces
wielkość naszego wkładu — na przykład to, ile podręczników zostało dostarczonych
do szkół lub ile ziarna siewnego otrzymali rolnicy — a nie to, co z tego
wynikło. Doskonale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że same podręczniki nie
przysporzą krajowi wykwalifikowanej siły roboczej, a samo ziarno siewne nie
stworzy kwitnącego sektora rolnego. Powinniśmy stawiać jasno, jakie zamierzamy
uzyskać efekty, a potem trzymać się tego wraz z naszymi partnerami. W naszym rządzie Millennium Challenge Corporation pozostaje pionierem na
tym polu. Także USAID ostatnio zaczęła stosować nowy model pomiaru i ewaluacji,
który jest traktowany powszechnie jako złoty standard.
Po czwarte — słyszymy, że powinniśmy działać bardziej elastycznie. Prawda jest
taka, że podejmujemy i wdrażamy decyzje znacznie wolniej niż ma to miejsce w przypadku sektora prywatnego, a często nawet wolniej niż niektóre gospodarki
wschodzące. Biorąc pod uwagę aktualne okoliczności, naprawdę powinniśmy starać
się uzyskać pewność, że pieniądze są wydawane wydajnie i efektywnie, ale
przyznaję, że z biegiem czasu nasze procedury obrosły w biurokrację i stały się
uciążliwe. Dlatego powinniśmy, z Waszą pomocą, dokładnie przyjrzeć się, jak je
uprościć, by przyspieszać inwestycje i szybko dostosowywać strategię naszych
działań, jednocześnie zachowując wysokie standardy i poziom efektywności. Stany
Zjednoczone poprzez program USAID Forward dążą do usprawnienia procesu
udzielania pomocy i kierowania zasobów do poszczególnych ministerstw, które mogą
je następnie efektywnie wykorzystać.
W końcu chciałabym wspomnieć o koordynacji naszych działań. Był to temat
poruszany na tak wielu poprzednich konferencjach o pomocy rozwojowej, że
mówienie o nim stało się truizmem, a mimo to wciąż jest to pewien problem. Wielu
darczyńców, w tym Stany Zjednoczone, posiada wiele agencji zajmujących się
pomocą rozwojową. Sam rząd Stanów Zjednoczonych posiada ich ponad piętnaście.
Stanowczo zbyt często żądamy od naszych partnerów spełnienia zbyt różnych
kryteriów sukcesu. W ten sposób, jak obserwujemy, nasze dobre intencje stają się
dla nich frustrującymi ograniczeniami.
W związku z tym próbujemy obecnie skupić się na nieco innym podejściu. Dzięki
nowemu przedsięwzięciu administracji Obamy — Partnerstwu dla Rozwoju, Stany
Zjednoczone współpracują intensywnie z czterema krajami partnerskimi:
Salvadorem, Ghaną, Tanzanią i Filipinami w celu zidentyfikowania największych
przeszkód na drodze do wzrostu w tych krajach, a następnie w celu skoordynowania
pomocy udzielanej przez każdą amerykańską agencję rządową, od Departamentu
Rolnictwa po Departament Skarbu, tak aby ułatwić tym krajom pokonanie
wspomnianych wcześniej barier. Dodatkowo w ramach inicjatywy Nakarm Przyszłość
pomagamy naszym partnerom w nawiązywaniu kontaktów z międzynarodowymi
darczyńcami pomocy rozwojowej, aby inwestowali w krajowe plany
rozwoju rolnictwa i poprawy bezpieczeństwa żywnościowego.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Hillary Clinton odnosi się do zasad i zobowiązań oraz struktury monitorowania
udzielania pomocy rozwojowej, ustalonych na II Forum Wysokiego Szczebla nt.
Efektywności Pomocy Rozwojowej (Paryż, 2005). [ 2 ] Chodzi o tzw. country ownership, czyli stopień zaangażowania danego kraju w realizację projektu związanego z pomocą rozwojową. [ 3 ] Amerykańska Agencja ds. Rozwoju Międzynarodowego « Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 07-12-2011 )
Hillary Clinton Ur. 1947. Amerykańska działaczka polityczna, żona Billa Clintona, byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych w gabinecie Baracka Obamy. Liczba tekstów na portalu: 6 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Ponadczasowe wyzwanie | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7600 |
|