Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.980 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jedna z najsmutniejszych lekcji płynących z historii ludzkości brzmi: Jeśli oszukiwano nas przez wystarczająco długi czas, to mamy tendencję do odrzucania jakichkolwiek dowodów na występowanie tego oszustwa. Nie jesteśmy zainteresowani odnalezieniem prawdy. Oszustwo nas pochłonęło. Po prostu zbyt bolesne byłoby przyznanie się nawet przed samym sobą, że zostaliśmy oszukani."
 Kultura » Antropologia kulturowa

Deifikacja Jezusa a uniwersalność popkultury
Autor tekstu:

Estmodus inrebus [ 1 ]
Satyry, HORACY

Czy dysputy na temat roli Jezusa w historii chrześcijaństwa i powstaniu Kościoła zwanego katolickim (czyli powszechnym) są w ogóle uprawnione z racjonalnego i naukowego tytułu? Ubóstwienie Nazarejczyka — zupełnie bezpodstawne z tytułu doświadczeń, tradycji, historii oraz religijności Żydów (mesjasz nawet najbardziej zasłużony i admirowany społecznie nie był bowiem nigdy traktowany jako bóg) — zaciemniło przecież w zupełności sposób postrzegania tego, co działo się na przełomie starej i nowej ery (wg chrześcijańskiego kalendarza) na terenie dzisiejszych ziem zwanych umownie Ziemią Świętą.

Ubóstwienie jakiejkolwiek osoby niweluje zupełnie racjonalność interpretacji zjawisk, procesów czy opis realnej sytuacji w jakiej tej jednostce przyszło żyć. Sakralizacja jest zawsze irracjonalna, nierealna, a-rzeczywista, nie-prawdziwa. Odziera osobę ludzką z codzienności, normalności i … historyczności, zakłamuje jej dokonania (jakie by one nie były), fałszuje (idealizując) obraz danego człowieka czyniąc niemożliwym jakikolwiek obiektywizm oceny (a to z kolei — jak np. w przypadku wspomnianego wcześniej Jezusa z Nazaretu — unieważnić może wszelkie naukowe rozważania w tej materii) tak potrzebny w autentycznych i rzeczywistych badaniach bądź dociekaniach.

Sakralizacja czegokolwiek jest a priori irracjonalna. Zrywa z doczesnym bytem człowieka i klasycznie pojętymi racjami rozumu. Depcze realne spojrzenie na rzeczywistość nas otaczającą, prowadzi na manowce świadomość, a mentalność człowieka zatruwa stęchłym i nierzeczywistym oddechem pospolitego szamaństwa. To dobro i potrzeba niektórych umysłów — powie ktoś. Ale ".....Takie dobro, które nam rzeczywiście przeszkadza korzystać z większego dobra, w rzeczywistości jest złem". [ 2 ] A na pewno zaćmienie umysłu i rozumu ogranicza nasze korzystanie z autentycznego dobra. Przecież wiadomym jest powszechnie, iż twórcą chrześcijaństwa i Kościoła jest św. Paweł (vel Szaweł) z Tarsu. Dlaczego więc nie on jest przedmiotem ubóstwienia, kultu, swoistej idolatrii (działał tylko pokolenie od śmierci na krzyżu — jeśli zakładamy oczywiście realność i historyczność, co wcale nie jest takie jednoznaczne i oczywiste w świetle posiadanych naukowych danych — Żyda i rabbiego, charyzmatycznego proroka jakich wielu działało w I w. n.e. na terenie dzisiejszej Palestyn zwanego Jezusem z Nazaretu)?

Ta potrzeba ideału, modelu niczym nie zmąconych (zwłaszcza ziemskim, doczesnym, codziennym bytem — czyli trochę dobrym trochę złym), perfekcjonistycznej formy i kształtu miała w historii naszego gatunku sporo zwolenników (np. Platon - Państwo). Chrześcijaństwo przez 2000 lat swoich dziejów niezwykle silnie wzmocniło owe tendencje na terenach, gdzie stało się częścią kultury ludów je wyznających. Idealizacja nieba szła równolegle z deprecjacją doczesności. I to trwa cały czas - mimo postępów modernizmu i wyzwalania się człowieka Zachodu (bo to jest i był przez wieki matecznik religii chrystusowej — w różnych denominacjach) z tych chrześcijańsko-manichejskich pęt, oplatających mentalność, świadomość i jaźń człowieczą.

Deifikacja Jezusa postępuje w czasie jednego pokolenia od jego śmierci (wojna żydowska 66-73 r. n.e. i totalna porażka Izraelitów — panowanie cesarza Wespazjana - wydatnie przyśpiesza ów proces). Wystarczy przyjrzeć się dokładnie synoptycznym ewangeliom i poczytać komentarze naukowe (bądź interpretacje) do zawartych w nich treści. Marek (najstarsza z ewangelii) prezentuje nam Jezusa jeszcze jako człowieka bądź syna-człowieczego. U późniejszych ewangelistów (Mateusza i Łukasza) można w nim już dostrzec eona lub demiurga dobra (wszystko wg nomenklatury ebonitów [ 3 ], manichejczyków [ 4 ] lub gnostyków [ 5 ]), pół-boga (coś na kształt greckich herosów; Heraklesa, Ajaksa, Tezeusza lub Achillesa). Natomiast w najpóźniej powstałej ewangelii, wg Św. Jana, Jezus jest już klasycznym bogiem. Ów proces deifikacji — w przestrzeni formalnej, literackiej i czasie historycznym — doskonale obrazuje m.in. K.H. Deschner [ 6 ].

sxc.huJuż w VII/VIII w. n.e. kult Jezusa-Boga, Pantokratora, przedstawianego na niezliczonych obrazach, ikonach, rzeźbach itd., przybrał na Wschodzie Cesarstwa monstrualne rozmiary. Próbowali z owym bałwochwalstwem (jak uważali pochodzący z Syrii i Anatolii) walczyć niektórzy cesarze bizantyjscy zaliczani do dynastii izauryjskiej, opierając się o tradycję starotestamentową i wzbierającą wówczas ofensywę (militarną i kulturowo-cywilizacyjną) islamu. Zakaz prezentowania bóstwa w jakichkolwiek formach sztuki zdaniem judaizmu i islamu to obrona przed powrotem do pogańskich praktyk, jako iż czci się tym samym wizerunek, nie zaś Absolut. Również wielu "...Pierwszych Ojców Kościoła przeciwstawiało się jego rozwojowi [kult ikon - rscz.], ponieważ wydawało im się to sprzeczne ze starotestamentowym zakazem sporządzania wizerunków. Np. Euzebiusz z Cezarei ostro skarcił siostrę Konstantyna, Konstancję, gdy prosiła o przysłanie jej z Palestyny obrazu Chrystusa. Św. Epifaniusz z Cypru osobiście zerwał zdobioną obrazami zasłonę, którą zobaczył w wiejskim kościele" [ 7 ].

Był też proceder produkcji ikon na terenach Bizancjum doskonałym przedsięwzięciem merkantylnym, opanowanym w wielkim stopniu przez klasztory i potężny stan mniszy. Cesarze, chcąc przełamać ów monopol, osłabić potęgę mnichów (którzy nie byli powolni władzy centralnej, gdyż funkcjonowali poza jurysdykcją biskupów diecezjalnych na całym Wschodzie) i podporządkować sobie struktury kościelne prowadzili więc ową walkę z pobudek ekonomicznych i politycznych — nie tylko religijno-doktrynalnych.

Warto jednocześnie zauważyć — i jest to ponadczasowa prawidłowość (potwierdzona przez wieki trwania i działań m.in. chrześcijaństwa jako wiary religijnej zinstytucjonalizowanej i zuniwersalizowanej) — że każdy kult prędzej czy później objawia swe ponure oblicze: " ... Kult Stalina, Hitlera, Mao, kult Jezusa (w ruchu Jesus People), kult Bhagwana, Rona Hubbarda (w Scientology Church), kult Yogi, maharadży Mahesha (medytacja transcendentalna), kult Wojtyły - podobnie jak kult Chomeiniego — wszystkie one były i są podporządkowane prawidłowościom fundamentalistycznym". [ 8 ] Bo tam, gdzie brak rozumu i chłodu racjonalizmu pętającego emocje, afekty czy namiętności, rodzą się różne demony. Przywołany wcześniej konflikt ikonoklasytyczny w Bizancjum może być tego dobitną ilustracją.

Mamy dziś na oczach przykład jak przebiega — sakralizacja żywej, znanej i charyzmatycznej na swój sposób osoby — ów proces w przestrzeni społecznej percepcji, w zbiorowej potrzebie posiadania jakiejś świętości, nieskalanej (czyli czystej i wysublimowanej z codziennego brudu), idealnej. Biorą w tym udział globalne media (z różnych tytułów: np. zysk, ignorancja dziennikarzy czy ich wierność i posłuszeństwo strukturom religijnym do których przynależą) oraz cała machina katolicko-watykańskiej propagandy: ten przykład zwie się ogólnie Jan Paweł II.

Na naszych oczach żywy, ułomny moralnie człowiek (jak zresztą każda jednostka), bardzo często błądzący (jak każdy polityk i jeden z rozgrywających na światowym orbis terrarium), działający w interesie swej instytucji religijnej, który nie zawsze - raczej rzadziej niż częściej — jest zbieżny z interesami czy potrzebami ludzkości, staje się santo subito. Bajka, legenda, mit materializują się na naszych oczach, oblekają się w realne, doczesne kształty. A racje rozumu, racje realizmu, racje prawdy i obiektywizmu popieleją, kruszeją, stają poglądami jakiejś mniejszości, grupy dziwaków i kontestatorów (na pewno ateistów, libertynów, narkomanów, sodomitów, satanistów czy komunistów), którzy "sami nie wiedzą czego chcą" , a przede wszystkim są "...wrogami Kościoła, Ojca Świętego, Jezusa i Maryi".

Ludowa pobożność i potrzeba zbliżenia się (nawet na niby) do świętości jest jak widać potrzebą niezwykle żywotną i uniwersalną. Popularna, masowa, manifestacyjna dewocja święci dziś ponownie — w połowie XX wieku wydawało się, że religia i oddawanie się tego typu rytuałom zgodnie z tym co twierdzili Durkheim, Weber, Cox czy Robinson zaniknie — triumfy na całym świecie. Renesans wierzeń religijnych i quasi-religijności jest faktem. [ 9 ] A im głębiej zapada w sen rozum i jego racje, tym dewocja, bigoteria, irracjonalizm czy pospolite szamaństwo poszerzają swe pole działania.

Weźmy np. kult J. Morrison: charyzmatyka, niekonwencjonalnej osobowości, poety, piosenkarza, front-mana znanej rockowej grupy the Doors, przedwcześnie zmarłego (w 1971 roku w wieku 28 lat) idola młodzieżowej kontestacji i ruchu hippie z końca lat 60' XX wieku - jest także takim właśnie przykładem deifikacji idola, herosa, pół-boga. Legenda rośnie, tworzą się wokół niej ośrodki stymulujące ów kult bo, to jest przedsięwzięcie zyskowne (gadżety, symbolika zamknięta w pamiątkach związanych z przedmiotem — lub podmiotem — kultu, relikwie itd.), bo przecież mechanizmy w społecznej świadomości są takie same, obojętnie czy chodzi o Licheń, francuskie Lourdes, Garbarkę na polskim Podlasiu, meksykańską Guadelupe, cmentarz Pere-Lachaise [ 10 ], Waranasi (Indie), Kaabę w Mekce, grób Alego (Nadżaf — Irak), Meditations Garden (Graceland w Memphis, USA) [ 11 ] czy wawelski sarkofag M. i L. Kaczyńskich. I w innych, tysiącach, funkcjonujących wczoraj i dziś sanktuariach bądź miejscach sakralnego ubóstwienia konkretnych ludzi, ten mechanizm, te procesy, te emocje i uczucia się egzemplifikują nader podobnie.

Śmierć Jana Pawła II i eksplozja afektów religijnej proweniencji nie była niczym nadzwyczajnym (choć serwilistyczne polskie media w przesadnym tonie starały się to prezentować odbiorcom nad Wisłą, Odrą i Bugiem). Oto w 1977 roku "...Około 80.000 gapiów pojawiło się na ulicach, które przemierzała procesja wioząca ciało Elvisa Presleya. Wiadomość o jego śmierci spowodowała płacz, smutek i histerię na całej planecie, nawet w krajach komunistycznych" [ 12 ]. E. Presley też był obdarzany niezwykłą estymą przez rzesze fanów, zwolenników, niemalże — wyznawców — quasi-religijnego kultu herosa rock'n'rolla.

Gdy patrzymy na proces deifikacji Jezusa (ale podobnie miała się rzecz z Buddą czy Mahometem) - od jego śmierci minęło już prawie dwa tysiąclecia — nasuwają się właśnie takie, jak tu zaprezentowano, skojarzenia. Z jednej strony nurtuje mnie następujący dylemat — czy wokół takich miejsc kultu zawsze znaleźć się muszą tandetne, jarmarczne przedsięwzięcia merkantylnego chowu jak sprzedaż słodyczy, handel religijnymi bibelotami, relikwiami, gadżetami materializującymi ową świętość ? A przy okazji - usługi: hotelarskie, kuglarskie, taniej rozrywki ..… ; w papieskim Rzymie najlepiej (od zawsze) funkcjonowały lupanary. To fakt historyczny!

A drugiej, interesuje mnie — czy Jezus mógłby np. dziś świadomie myśląc o swym dziedzictwie (podobnie jak wspomniany także w tym tekście lider the Doors — obdarzany także przez wielu wielbicieli czy fanów swoistą admiracją bądź kultem — wobec zasad ideowych przyświecających społecznym ruchom lat 60' i 70' XX wieku przebiegającym w kulturze Zachodu) powiedzieć o swoim dziedzictwie, iż "...Powiem Ci … zmarnowaliśmy świt, a tego nie wybaczy nam żadne niebo" (Jim Morrison).

Oczywiście, o ile jakiekolwiek niebo istnieje.


 Zobacz także te strony:
Deifikacja i ewolucja Jezusa
Rytuał kultury masowej, czyli deifikacja idoli
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Pierwotna religia wobec seksualności
Rushdie o Hitchensie

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (9)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Mają rzeczy swą miarę
[ 2 ] Benedykt Spinoza
[ 3 ] Ebionici (gr.) nurt judeo-chrześcijaństwa istniejący na ziemiach Izraela oraz jego okolicach od I do V w. n.e. Ich nazwa nawiązuje do kilku tekstów religijnych, włączając w to słowa kazanie na górze "Błogosławieni ubodzy w duchu, bo do nich należy Królestwo Niebios" (Mt 5, 3), zgodnie z poleceniem których wyrzekali się wszelkich dóbr doczesnych i żyli w religijnej komunie.
[ 4 ] To nurt religijno-społeczny w okresie I tysiąclecia n.e. odwołujący się do tradycji perskiego dualizmu. Był niezwykle popularny na Bliskim Wschodzie (Egipt, Syria, Palestyna, Mezopotamia). Wczesne chrześcijaństwo doktrynalnie i ideowo nawiązywało do wielu elementów manicheizmu. Obie religie tworzą w owym czasie nader ciekawy - na terenach Pax Romana - konglomerat wierzeń i rytuałów. Jest to przykład klasycznego synkretyzmu religijnego.
[ 5 ] Jest to uniwersalistyczny prąd umysłowy, oddziaływujący na wiele wierzeń religijnych i szkół filozoficznych w I-III w n.e. (także na chrześcijaństwo i judeo-chrześcijaństwo). Szczególnie rozpowszechniony był w Egipcie, Syrii, Grecji i Azji Mniejszej. Wyznawcy należeli do różnych wspólnot i gmin, jednak wspólną płaszczyzną doktrynalną dla wszystkich szkół gnostyckich była hermetyczna myśl egipsko-greckiego pochodzenia.
[ 6 ] K.H. Deschner, I znowu zapiał kur, Gdynia 1996, ss. 44-62 (tom I)
[ 7 ] S. Runciman, Teokracja bizantyjska, Katowice 2008, s. 81.
[ 8 ] Hubertus Mynarek Zakaz myślenia, Gdynia 1996, s. 23.
[ 10 ] Miejsce wiecznego spoczynku Jimmiego Morrisona.
[ 11 ] Tu pochowano ostatecznie Elvisa Presleya.
[ 12 ] S. Perdegast, Encyclopedia of Popular Culture, St. James 1974.

« Antropologia kulturowa   (Publikacja: 15-01-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 129  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7686 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365