|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia
Racjonalna wiara [3] Autor tekstu: Lucjan Ferus
* Wierzę, iż pogląd, że marne stworzenie może, czy też powinno — w jakikolwiek sposób — służyć swemu Stwórcy i przydawać mu chwały
(np. wielbić go, oddawać mu cześć i składać hołdy, budować mu świątynie
lub gigantyczne pomniki, adorować jego wizerunki, modlić się do niego, być
bogobojnym itp.), jest w równym stopniu infantylny, co logicznie sprzeczny.
Podobnie zresztą jak i pogląd, że najbardziej na czym Bogu zależy u człowieka,
to wiara w jego istnienie, i że za jej brak gotów jest skazywać
niewierzących na wieczne męki w piekle, które specjalnie w tym celu
zaprojektował.
* Wierzę, iż nie ma żadnej potrzeby, aby rozdzielać dzieło boże na sacrum
i profanum. Skoro wszystko jest dziełem Boga, wszystko należy
traktować z jednakowym szacunkiem, czy jak kto woli: uwielbieniem. Jeśli
jednak ktoś odczuwa potrzebę oddawania Bogu czci, może to czynić wszędzie,
gdyż wszędzie jest on obecny w jednakowym stopniu. Nie ma więc dostatecznych
racji do tego, by oddawać cześć Bogu w specjalnie budowanych świątyniach,
odprawiając w tym celu wymyślne rytuały podczas widowiskowych obrzędów,
celebrowane przez kapłanów wystrojonych w paradne, kolorowe szaty. Wierzę, iż
Bóg, który domagałby się od swych stworzeń okazywania sobie hołdów
poprzez liturgię i rytuał (włącznie ze składaniem sobie przeróżnych
ofiar), budowania dla siebie tzw. domów bożych — bez wątpienia nie
może być wiarygodnym (prawdziwym) Bogiem.
* Wierzę, iż człowiek nie powinien czuć się winny w stosunku
do swego Stwórcy i nie może być on odpowiedzialny za istnienie zła w dziele Boga o takich atrybutach. Tym bardziej nie można tą odpowiedzialnością
obarczyć wszystkich ludzi, którzy w żaden sposób nie mogli się
przyczynić ani uczestniczyć w wydarzeniu sprzed tysięcy lat, czy też mieć
na nie jakikolwiek wpływ. Bóg ma ku temu możliwości, by jego kreacja była
doskonała, więc stwarzając ją ułomną, a winą za zaistniały stan rzeczy obarczając swoje stworzenia — nie jest
godzien miana Boga. Jakby na to nie patrzeć, człowiek nie ma żadnego powodu by czuć się winnym i odpowiedzialnym w tej sprawie. Nie musi więc błagać
swego Boga o wybaczenie mu win i grzechów, prosić o zbawienie, czy też próbować w jakikolwiek sposób zasłużyć sobie na jego miłosierdzie.
* Wierzę, iż pogląd, że Bóg „posłał" swego Syna, by złożył
życie w ofierze odkupienia grzechów ludzi i dzięki niej zbawił tych, którzy w niego uwierzą, jest absurdalny z paru powodów. Wynika bowiem, że Bóg
złożył tę ofiarę z siebie (dogmat o Trójcy Św.), samemu sobie, po to, by
przebłagać (przekupić) siebie za swe ułomne stworzenia — ludzi. Bóg o takich atrybutach nie musi naprawiać swego dzieła w trakcie jego
realizacji i to w taki szokujący i bezsensowny sposób, skoro mógł sam na
początku z łatwością rozwiązać ten problem (jest także nieskończenie
miłosierny). Tym bardziej, że ta boża ofiara od niczego człowieka nie
wybawiła (grzech pierworodny nadal na nas ciąży i wynikłe z niego
konsekwencje), oprócz obiecanej nieśmiertelności duszy na końcu dziejów,
której mamy dostąpić po weryfikacji na Sądzie Ostatecznym.
* Mądra wiara w Boga oznacza, iż nie muszę dla niego nic robić;
jest on wszak pełnią doskonałości i pierwowzorem wszelkiej możliwej doskonałości, w sobie i z siebie najszczęśliwszy.
Wystarczy więc, że będę dobrym człowiekiem dla innych ludzi i nie
dla pośmiertnej nagrody w niebie, ale dlatego, że tak powinna być pojmowana i realizowana istota człowieczeństwa,
niezależna od kultury, w której przyszło nam żyć.
Napisałem także stosowną modlitwę o adekwatnej do powyższego Creda
treści. Inspiracją do jej napisania, były dwie modlitwy znamienitych myślicieli
chrześcijaństwa: św. Tomasza z Akwinu i kard. J.H.Newmana. Oto one:
Modlitwa św.
Tomasza z Akwinu (filozof i teolog katolicki, dominikanin, żył w XIII w):
„Zachowaj mnie Panie od zgubnego mniemania, że muszę coś powiedzieć
na każdy temat i przy każdej okazji. Wyzwól mój umysł od niekończącego się
brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydła, bym w lot przechodził do rzeczy.
Nie śmiem cię Panie prosić o lepszą pamięć, lecz proszę o wielką pokorę i mniej niezachwianej pewności. Użycz mi chwalebnego poczucia, iż czasem mogę
się mylić. Daj mi zdolność postrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych
miejscach i niecodziennych zalet w ludziach. Daj mi Panie łaskę mówienia o tym. Amen".
Zastanawiam się tylko, dlaczego św. Tomasz nie miał śmiałości
poprosić Boga o dobrą pamięć, a nie wahał się z prośbą o wielką pokorę?
Czyżby aż tak bardzo była mu ona potrzebna? Widocznie tak, skoro jest on
autorem również i tych słów: „Heretycy słusznie mogą być skazywani
przez władze świeckie na śmierć, nawet gdy nie gorszą innych, ponieważ są
bluźniercami przeciwko Bogu jako wyznawcy fałszywej wiary". Zaiste, nie można w tych słowach dopatrzyć się ani cienia pokory, ani braku pewności, ani
owego poczucia własnej omylności. A już najmniej jest w tym stwierdzeniu
nauki Jezusa, a nawet prawdę mówiąc — nie ma jej tam wcale! Niestety, każdy
prosi o to, czego mu brakuje.
Modlitwa kard. J.H.Newmana (autora „Logiki wiary", współtwórcy i uczestnika Soboru Watykańskiego I, zwołanego w XIX w):
„Boże mój, wyznaję, że ty możesz rozświetlić moją ciemność.
Wyznaję, że tylko ty to możesz. Pragnę aby ciemność moja została rozświetlona.
Nie wiem czy to uczynisz, ale że możesz tak uczynić i że ja tego pragnę, to
już dostateczne są racje abym prosił o to, co mi przynajmniej prosić nie
zabroniłeś. Przyrzekam, że dzięki łasce twojej, o którą proszę, przyjmę
wszystko o czym będę pewny, że jest prawdą. Jeśli kiedykolwiek dojdę do
pewności i z pomocą twojej łaski będę się wystrzegał oszukiwania samego
siebie, które mogłoby mi podsunąć to, czego pragnie natura, zamiast tego
czemu przyświadcza rozum. Amen".
Ktoś kiedyś powiedział, że kard. Newman zaliczał się do ludzi, którzy
chociaż wierzyli w Boga, to jednak nie dowierzali mu. Jest to chyba święta
prawda, biorąc pod uwagę treść tej modlitwy; prosi on Boga aby mu rozświetlił
ciemności umysłu, ale zaraz dodaje, że to on sam będzie decydował o tym co
ma być prawdą, a co nie. Poza tym obraża Stwórcę, uznając pragnienia
naszej natury za nieistotne, a przeciwstawiając rozum — naturze, udowadnia, iż
być może wiedzę teologiczną ma dużą, lecz biologiczną — żadną! Jeśliby
przyjąć, że „Logika wiary" była jego ostatnią książką, to widać po
niej wyraźnie, iż Bóg nie przychylił się do jego modlitwy; ciemności umysłu
nie zostały mu rozświetlone. Oślepienie wiarą zdominowało zbytnio logikę
rozumowania, czyniąc z niej karykaturę
logiki i rozumnej myśli. Nie potrafił niestety wznieść się on ponad religijne
widzenie rzeczywistości i religijne dogmaty.
Na podstawie powyższych modlitw doszedłem wtedy do przekonania, że ja
jednak inaczej modliłbym się do swego Boga. Jakby więc mogła wyglądać moja
modlitwa — współczesnego zwykłego człowieka — gdybym przypadkiem odczuł
wewnętrzną potrzebę „porozmawiania" z Nim? Może np. tak:
" Boże, wierzę, że tylko ty możesz rozświetlić ciemności mojego
umysłu i wierzę również, iż to, że tak się stało jest twoją zasługą, a nie moją. Dzięki ci za to Panie i proszę o jeszcze. Przyrzekam, iż dzięki
łasce twojej, za prawdę będę uważał wszystko to, co dyktuje mi rozum,
kierujący się prawami logiki, odrzucający prawdy same w sobie
sprzeczne jak i te, które są sprzeczne z prawdami już wcześniej przyjętymi i uznanymi za prawdziwe.
Raczyłeś dać mi Panie dociekliwy umysł i zdolność głębszego
widzenia świata, dzięki temu pozwoliłeś mi zgłębić tajniki i mechanizmy
działania natury ludzkiej, przez co nie muszę się jej wstydzić ani walczyć z jej potrzebami, czy też tłumić je w sobie. Dzięki twojej łasce
zrozumienia nie oddzielam potrzeb natury od potrzeb rozumu, ani nie
przeciwstawiam ich sobie. Także nie wstydzę się sposobów zaspokajania niektórych z nich ( w szczególności tych, które dotyczą sfery związanej z płciowością
człowieka). Na ogół żyję ze swoją naturą w zgodzie, choć jednocześnie
mam wiele do niej zastrzeżeń.
Ustrzegłeś mnie Panie od manowców myślenia, na jakie kierują człowieka
jego religie, fałszując mu obraz świata i siebie samego, wpajając mu
„jedynie słuszny" światopogląd i dziwnie pojmowaną hierarchię wartości.
Odgradzają one człowieka od innych rodzajów wiedzy, nie pozwalając
wejść na drogę zrozumienia, która prowadzi do duchowego wyzwolenia. Jednym
słowem; jestem ci wdzięczny za to, że nie pozwoliłeś mi uzależnić się od
tego niebezpiecznego „opium ludu".
Dziękuję ci także i za to, że pomogłeś mi przełamać
uwarunkowanie, będące wynikiem wczesnej indoktrynacji religijnej i nie dopuściłeś
do tego, aby mój światopogląd został otoczony niewidocznym murem, chroniącym
go przed szeroko pojętą wiedzą o świecie. Nie pozwoliłeś abym wzorem
Newtona, którego genialny umysł nie ustrzegł się oślepienia wiarą religijną,
tłukł głową o niewidzialne ściany klatki w jaką zamyka człowieka jego głęboka
wiara w dogmaty religijne. Za to również ci dziękuję Panie, a przy okazji i za to, że nie urodziłem się w czasach, kiedy za takie poglądy jakie
posiadam, torturowano ludzi, wyrywano im języki i palono na stosach,.. ponoć
dla ich własnego dobra.
Bez twojej pomocy, sam nie potrafiłbym dostrzec przerażającego faktu,
iż to lekarstwo jakie sobie ordynuje wierzący człowiek w postaci zachowań
religijnych — na dolegliwości, które go nękają — nic mu nie pomoże (prócz
złudnej i chwilowej poprawy samopoczucia), bo przyczyny naszej niedoskonałości
leżą zupełnie gdzie indziej. Zachowałeś mnie Panie dotąd i zachowaj dalej
od zgubnego mniemania, iż ja — zwykły zjadacz chleba — mogę ci „służyć",
wykonując bezmyślne rytualne gesty i czynności, uczestnicząc w widowiskowych
obrzędach i wymawiając symboliczne, pusto brzmiące słowa. I, że na dodatek
dzięki nim należeć będzie mi się od ciebie wielka nagroda w zaświatach.
Dzięki ci Panie, że zachowałeś mnie od tych śmiesznych, a zarazem żałosnych
poglądów, dotyczących ludzkich wyobrażeń o twoich jakoby potrzebach i zamysłach
względem ludzkości. Jestem wdzięczny ci też za to, że moje wartościowanie
świata pozbawiłeś owego dualizmu myślowego, który za podstawę racji
bytu przyjął walkę Dobra ze Złem, i który wymyślił swemu Bogu potężnego
przeciwnika — Szatana, aby na jego barki złożyć winę za wszelkie zło
panujące w naszym świecie.
Wiem dobrze, że gdybym przyjął ten dualistyczny obraz twego dzieła,
musiałbym się wyrzec ciebie — jako doskonałego pod każdym względem bytu;
Boga o nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwościach. Lecz
ja tego nie uczynię, bo wiem, iż tylko ty jeden ponosisz całkowitą
odpowiedzialność za wszystko co istnieje i co będzie istniało
kiedykolwiek. Dlatego nie szukam dodatkowych uzasadnień istnienia zła w naszym
świecie, prócz twej woli,.. może akurat masz taką koncepcję swego dzieła?.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Ateizm i Ateologia (Publikacja: 27-03-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7894 |
|