|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Moja "rozmowa" z Antony Flew [3] Autor tekstu: Piotr Mądry
AF — /.../ w 2004 roku /.../ po przeszło sześćdziesięciu latach uznawania
ateizmu ogłosiłem publicznie, że zmieniłem barwy klubowe.
Jednocześnie, chociaż patrzyłem już z innego punktu widzenia, z takim samym zaangażowaniem i tak samo uczciwie nadal
grałem, że tak powiem, w tę samą grę.
PM -Dzięki za uczciwość. Wiemy więc, że filozofię można traktować w ten sposób dowodząc jej metodami czegokolwiek zależnie od sezonu rozgrywek.
AF — /.../ ze względu na wyniki badań nad DNA.
Otóż badania te odsłoniły tak niewiarygodną złożoność struktur niezbędnych do wytworzenia
życia, że moim zdaniem dowodzi to, iż połączenie tych niesamowicie zróżnicowanych elementów w taki sposób, aby ze sobą współpracowały, musiało
się odbyć z udziałem inteligencji. Chodzi o kolosalną
złożoność wszystkich tych elementów i nadzwyczajną subtelność sposobów, w które ze sobą współpracują. Szansa na przypadkowe sprzęgniecie się tych
dwóch aspektów jest po prostu znikoma. Wszystko
jest sprawą niesamowitej złożoności, która rodzi te
skutki i która sprawia na mnie wrażenie czegoś, co
wytworzyła inteligencja.
PM -"sprawia na mnie wrażenie" — no właśnie. Każdy ma prawo mieć wrażenie. Ja mam wrażenie inne. Moje wrażenie wynika z braku podpierania się założeniem, że „Szansa na przypadkowe sprzęgniecie się tych aspektów jest znikoma". Wg mnie elementy te nie sprzęgły się w jednym akcie, bo to faktycznie niemożliwe.
Elementy te powstawały równolegle i łączyły się inaczej bo przez miliony lat od form prostych do bardziej złożonych. Umiem sobie wyobrazić element A, który potrafi tylko podskakiwać i tak sobie podskakuje aż trafia na element B, który potrafi jedynie się wić. Po połączeniu się tych elementów twór AB już nieźle pływa. W makroskali gdy weźmiemy człowieka spostrzeżemy, że jest on właśnie zlepkiem różnego rodzaju cząstek spełniających wycinkowe role. Intuicja podpowiada mi, że w mikroskali dzieje się to samo. A mogę powiedzieć, że moja intuicja jest oparta
na ekstrapolacji obserwacji nauki, a więc dla mnie ważniejsza niż Twoje wrażenie jakiejś inteligencji, a czego przezornie nie nazywasz tu Bogiem, mimo iż tak już teraz uważasz.
AF — Opinie te oznaczają rzecz jasna zasadniczą rewizję mojego
stanowiska, niemniej są zgodne z ową zasadą, którą kieruję się
od początku moich dociekań filozoficznych, a mianowicie
zasadą podążania za dowodami, dokądkolwiek prowadzą.
PM -Pod warunkiem, że faktycznie chodzi o dowody. Tutaj nadal chodzi o DNA. Jakim sposobem można wysnuć przekonanie, że istnienie DNA dowodzi istnienie Boga? DNA jest dowodem na to, że istnieje … DNA! I tyle. Jeśli ktoś poweźmie wrażenie, że dowodzi to istnienia kosmitów, to podobnie jak Ty ma prawo tak sądzić. I teraz spierajcie się czyje przeświadczenie jest bliższe prawdy. Obawiam się, że UFO jest rzetelniej udokumentowane i bliżej nam czasowo niż objawienie. Nawiasem mówiąc lądowanie UFO dokumentuje też Biblia (Ezechiel zaraz na początku swego proroctwa). Można więc przypuszczać, że to właśnie wydarzenie zainspirowało go do dokumentowania. Oczywiście jego interpretacja zjawiska tylko do rydwanu Boga mogła się
odnosić.
AF — Jednak najważniejszym wydarzeniem w naszej dyskusji
była argumentacja Gerry’ego Schroedera, obalająca krok po
kroku popularną tezę, którą na własny użytek nazywam „małpim twierdzeniem". Tezę tę formułuje się rozmaicie, a głosi
ona, że życie mogło powstać czysto przypadkowo na analogicznej zasadzie, jak stado małp uderzające na oślep w klawiaturę komputera może w końcu napisać sonet Szekspira.
Schroeder zaczął od poinformowania o wynikach eksperymentu przeprowadzonego przez British National Council
of Arts, a polegającego na tym, że do klatki z sześcioma małpami wstawiono komputer. Po miesiącu bębnienia w klawiaturę komputera (a także użytkowania go w charakterze
toalety!) małpy wytworzyły pięćdziesiąt zapisanych stron — ale ani jednego słowa.
PM -Nie trzeba ani naukowca ani filozofa a tym bardziej tak durnego eksperymentu aby przewidzieć, że nie tędy droga. Małpy bowiem nie były w stanie stwierdzić: „Oooo — udało nam się stuknąć coś sensownego, co jest przydatne. Postarajmy się więc lepiej". Natura działa w ten sposób, że przypadkowe zdarzenia (lub elementy) przynoszące jakąś korzyść dla otoczenia lub dla siebie uzyskują większą szansę na ponowne wystąpienie. Poważni filozofowie mieniący się naukowcami wykonują „małpi test" uzyskując „małpie twierdzenie", które dowodzi, że nie są poważni. Znają bowiem z góry wynik, a każdy może sobie wyobrazić jak się przy tym dobrze bawią. Pomijając bezsens testu i tak uważam, że po milionie lat to nie tylko wiele słów ale i zdanie by przypadkiem wystukały. Ale przypadkowe zdanie, a nie wskazany sonet. Takiego sonetu nawet człowiek nie napisze dokładnie w ten sposób,
nawet gdyby mu go streścić. Obliczanie prawdopodobieństwa też nie ma większego sensu. Bez liczenia wiadomo, że jest pomijalnie nikłe.
AF — Mimo to ludzie myślą, że małpy mogą napisać sonet w każdej chwili.
PM -Jacy ludzie?! Pewnie podobni tym, którzy prowadzili ten test ale z obozu przeciwnego. Bo nie wykluczam, że i wśród ateistów są fanatycy nie przebierający w słowach i w nie przemyślanych twierdzeniach. Ewentualnie ktoś mógłby coś takiego podać jako łatwy do zrozumienia przykład ale oczywiście wiedział, że nie na tym polega rozwój.
AF — Jeżeli teza ta upada nawet w przypadku sonetu,
to domniemanie głoszące, jakoby nieporównanie bardziej
złożony fakt narodzin życia mógł być dziełem przypadku, jest
oczywiście całkiem niedorzeczne.
PM -Nie przypadku, ale serii przypadków. I nie ze z góry określonym celem, ale z doborem korzystnych wystąpień mających jakieś znaczenie dla otoczenia lub lepiej się sprawdzających. A co?! Nie tylko filozofowie z „papierem" mogą sobie pospekulować!
AF — /.../ chociaż zmieniłem front w kwestii istnienia Boga,
wierzę, że moja obrona ateizmu i spory z teistami, a także
innymi myślicielami świadczą o tym, że zawsze szczerze interesowałem się zagadnieniami teologicznymi i byłem gotów
rozważać różne rozwiązania. Psychoanalitycy i psychologowie
mogą to interpretować jak chcą, jednak wiem, że kierowała
mną zawsze wola poszukiwania poprawnych logicznie rozumowań, które prowadzą do prawdziwych wniosków.
PM -Nie psychoanalizy i nie psychologii tu potrzeba. Wystarczy „chłopski rozum" aby stwierdzić, że w kwestii istnienia/nieistnienia Boga może być tylko jedna prawda, a nie tak jak twierdzisz „zawsze wola poszukiwania poprawnych logicznie rozumowań, które prowadzą do prawdziwych wniosków". Nie mogły być prawdziwe wówczas jak i teraz. Twoja „wola poszukiwania" owszem — mogła być zawsze prawdziwa. Tak samo „poprawne logicznie rozumowania" mogły być prawdziwe dla kanonów którejś z wielu szkół filozoficznych a więc specyficzne dla tej szkoły a nie bezwzględnie wiodące do prawdy absolutnej. Wiem, wiem! Filozofowie żachną się zaraz i zapytają — cóż to jest ta prawda absolutna. Oni nawet to, że jabłko wisi na drzewie i jest czerwone tak potrafią rozebrać swoją logiką, że możesz człowieku i w to zwątpić.
AF — Wyobraźmy sobie, że morze wyrzuciło telefon satelitarny
na brzeg odległej wyspy, zamieszkanej przez plemię,
które nigdy nie miało styczności ze współczesną cywilizacją.
Tubylcy przyciskają guziczki na klawiaturze i wybierając coraz to inne sekwencje cyfr, słyszą coraz to inne
głosy. Zakładają, że owe głosy wydobywa z siebie to urządzenie. Kilku bardziej inteligentnych — plemienni uczeni — buduje
wierną kopię urządzenia i ponownie wybiera numery. Znów
słyszą głosy. Wnioski wydają się im oczywiste. Taka oto szczególna kombinacja kryształów, metali i związków chemicznych
wytwarza głosy, brzmiące niczym ludzkie, a to oznacza, że owe
głosy są po prostu właściwościami tego urządzenia.
Jednak plemienny mędrzec wzywa do siebie uczonych na naradę. Długo i głęboko zastanawiał się nad tą sprawą i doszedł do
następujących wniosków: głosy wydobywające się z urządzenia
muszą pochodzić od takich samych ludzi jak mieszkańcy wyspy,
ludzi żywych i świadomych, chociaż mówiących innym językiem.
Zamiast zakładać, że owe głosy są po prostu właściwościami tej
słuchawki z mikrofonem, powinni rozpatrzyć możliwość, że za
pośrednictwem jakiejś tajemniczej sieci komunikacyjnej nawiązali właśnie kontakt z innymi ludźmi. Być może dalsze badania w tym kierunku pozwoliłyby lepiej zrozumieć świat leżący poza
ich wyspą. Ale uczeni wyśmiewają się z mędrca, mówiąc: „Zastanów się. Jeżeli zniszczymy to urządzenie, nie będzie słychać
żadnych głosów. A zatem w sposób oczywisty nie są one niczym
innym jak dźwiękami wytwarzanymi przez wyjątkowe w swoim rodzaju połączenie litu, płytek obwodu drukowanego i diod
elektroluminescencyjnych" .
Przypowieść ta uzmysławia nam, jak łatwo można dopuścić do tego,
aby przyjęte z góry teorie określały sposób, w jaki
traktujemy świadectwa empiryczne, zamiast pozwolić, aby to
świadectwa określały nasze teorie.
PM -Pomijając analizę przypowieści zastanawia mnie używanie słowa „świadectwa" zamiast „dowody". Czy może po to aby potem płynnie przejść do świadectw objawienia? Zobaczę. Może się mylę?.
AF — Weźmy takie wypowiedzi jak: „Nie warto pytać, skąd wziął się świat; jest i tyle".
PM -A niby jak? Nie ma? Tak — nie warto pytać w tym sensie, że nauka jeszcze nie doszła do rozwiązania tego dylematu. Nie warto pytać na dziś na potrzeby obecnego dyskursu. Ale nauka wciąż pyta. Coraz efektywniej. Cierpliwości! To filozofowie teizmu spieszą z odpowiedzią jedyną i ostateczną. Nie naukowcy świeccy, którzy
muszą wykazać pokorę i cierpliwość.
AF — /.../ zadaję moim byłym kolegom ateistom proste,
ale kluczowe pytanie: "Jakie możliwe lub niemożliwe zdarzenie uznałbyś za rację zmuszającą do tego, aby przynajmniej
rozważyć możliwość istnienia wyższego Umysłu?"
PM -Nie wiem co na to koledzy, ale ja nie pozostawiam wyższemu Umysłowi dużego pola do manewru. Musiałby mi się objawić wprost. Przecież dla Niego to niewyobrażalnie prostsze niż stworzenie wszechświata. Prawda? Dopóki
tylko jakiś inny człowiek gdzieś napisał, a teraz ktoś powiedział, że tak jest i mam wierzyć to … Nic z tego. Program niekompatybilny z moją wersją PC-Mózg.
AF — Pora już odłożyć na bok przypowieści i wyłożyć karty na
stół, przedstawić własne poglądy i argumenty na ich rzecz.
Otóż wierzę teraz, że wszechświat powołała do istnienia nieskończona Inteligencja. Wierzę, że misterne prawa rządzące
wszechświatem objawiają to, co naukowcy nazwali Umysłem
Boga. Wierzę, że życie i jego odtwarzanie mają początek w boskim Źródle.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 13-09-2012 Ostatnia zmiana: 14-09-2012)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8339 |
|