Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Moja''rozmowa'' z Royem Abrahamem Varghesem [1] Autor tekstu: Piotr Mądry
autorem: przedmowy do książki
Antony Flewa Bóg nie istnieje zatytułowanej: „NOWY ATEIZM
omówienie krytyczne poglądów
Dawkinsa, Dennetta, Wolperta, Harrisa i Stengera"
Od Redakcji
Niedawno i wydawnictwo Fronda wydało książkę Antony
Flewa Bóg nie istnieje. Oczywiście wydawca polskiego tłumaczenia nie wspomina słynnego
artykułu Marka Oppenheimera Turning of an Atheist" opublikowanego w „New York Times" (11.04.2007), w którym
autor nie pozostawia wątpliwości, że książka jest wielkim oszustwem, że
Flew nigdy jej nie napisał.
Oppenheimer Rozmawiał z Antony Flewem już po jej wydaniu.
Flew, który na wiele lat przed śmiercią cierpiał na zanik pamięci, przyznał,
że nigdy tej książki nie napisał i że kiedy Roy Varghese pokazał mu ją odpowiedział: „O.K., jestem już za
stary na tego rodzaju pracę." Krótko mówiąc, Antony Flew nie tylko tej książki
nie napisał, ale i jej również nie przeczytał.
Testując na ile zapisy rozmów stanowiących rzekomo
podstawę tej książki mogą być wierne, Oppenheimer pytał o cytowanych w niej autorów.
Antony Flew wielu
nazwisk w ogóle nie kojarzył.
Varghese to
pochodzący z Indii amerykański
konsultant ekonomiczny, katolik finansujący „badania naukowe potwierdzające
istnienie Boga".
Varghese powiedział Oppenheimerowi, że po raz pierwszy
spotkał Flewa w 1985 roku i że to on skłonił Schroedera and Haldane’a do przeprowadzenia
tych rozmów. Sam Roy Varghese napisał obszerną przedmowę do tej książki, w której polemizuje z „nowymi ateistami."
Piotr Mądry „rozmawia" z autorem wstępu do tej
wspaniale nagłośnionej fałszywki, której w Polsce rozgłos nadają trąby
jerychońskie Terlikowskiego. I tyle jeśli chodzi o poszanowanie przez Frondę
przykazania „nie dawaj fałszywego świadectwa".
***
RAV — U podstaw „nowego ateizmu" leży przekonanie o nieistnieniu Boga, wiecznego i nieskończonego źródła wszystkiego, co
istnieje.
PM — Na początku pragnę zastrzec, że nie uważam się za „nowego
ateistę". Mój ateizm to prawie pół wieku życia bez Boga, Baby Jagi, Świętego
Mikołaja, Czarnego Kota a także 13-go Piątku jak również Znaków Zodiaku.
Uważam, że termin „nowy ateizm" nie służy dobrze dyspucie.
Sugeruje bowiem na starcie jakoby niższość wobec „starego teizmu". RAV — Jest to przekonanie kluczowe, którego uzasadnienie jest warunkiem
skuteczności wszystkich innych argumentów. Twierdzę, że „nowi ateiści" — czyli Richard Dawkins, Daniel Dennett, Lewis Wolpert, Sam Harris i Victor
Stenger — nie tylko w żaden sposób nie uzasadniają tego przekonania, lecz
pomijają właśnie te zjawiska, które są szczególnie istotne w kontekście
pytania o istnienie Boga.
PM — „w żaden sposób nie uzasadniają" nie jest stwierdzeniem
uprawnionym wobec licznych — właśnie uzasadnień w książkach, rozprawach i konferencjach na ten temat. Jeśli pomijają zjawiska, które są istotne z punktu widzenia filozofii teistycznej to naturalne, jako że nie mogą posługiwać
się kategoriami z gruntu nie akceptowanej przez siebie szkoły filozofii ani
jej metod „badawczych".
RAV — Otóż w naszym doświadczeniu bezpośrednim zauważam pięć
oczywistych zjawisk, które dają się wyjaśnić wyłącznie na gruncie
istnienia Boga. Mam tu na myśli, po pierwsze, rozumność tkwiącą w całym
naszym doświadczeniu świata fizycznego; po drugie, życie, czyli zdolność do
działania autonomicznego; po trzecie, świadomość, czyli zdolność do uzmysławiania
sobie siebie i świata; po czwarte, myślenie pojęciowe, czyli władzę
tworzenia i rozumienia symboli znaczących, takich jak symbole językowe; i po
piąte, ludzką jaźń, czyli „ognisko" świadomości, myślenia i działania.
PM — Opisane zjawiska były badane od wieków przez starożytnych Rzymian i Greków, którzy ćwicząc się w spójnym logicznym myśleniu zajmowali się
tymi zagadnieniami jak i obecnie w nurcie pozateistycznym począwszy od
behawioryzmu poprzez kognitywistykę po sieci neuronowe a nawet sztuczną
inteligencję. Jaźń? Zarówno religie teistyczne, jak i nieteistyczne używają
tej kategorii. Tego niezależnego „ja", które istnieje, a nie można
go zobaczyć. To miłe, że na użytek lepszej debaty używa się tutaj tego pojęcia a nie koncepcji duszy.
RAV — W związku z tymi zjawiskami oraz ich znaczeniem w kontekście
istnienia Boga trzeba zwrócić uwagę na trzy sprawy. Po pierwsze nawykliśmy
do mówienia o argumentach i dowodach na rzecz istnienia Boga. Moim zdaniem
takie argumenty są użytecznym narzędziem formułowania pewnych
fundamentalnych intuicji, ale nie można ich uważać za „dowody", których
poprawność formalna rozstrzyga o tym, czy Bóg istnieje.
PM — Oczywiście. Zgadzam się, że nie można ich uważać za
„dowody" ani też za dowody.
RAV — Zamiast tego każde ze wskazanych pięciu zjawisk w sobie właściwy
sposób zakłada istnienie nieskończonego wiecznego Umysłu.
PM — „zakłada" to bardzo dobre ujęcie problemu. Założenia
to dobry początek dochodzenia do prawdy.
RAV — Bóg jest czynnikiem warunkującym wszystko, co oczywiste w naszym
doświadczeniu.
PM — Dlaczego więc tak bezpośrednio założenie zmieniło się w tak
kategoryczne stwierdzenie? Gdzie zapowiadane dochodzenie?
RAV — Po drugie, co wynika z poprzedniego ustalenia, nie mówimy tu o rzeczach prawdopodobnych lub hipotezach, lecz o zetknięciach z realiami
fundamentalnymi, których istnieniu nie da się zaprzeczyć bez popadnięcia w sprzeczność wewnętrzną.
PM — I już… Dowód gotowy! Całkiem prosto, lekko. Zadziwiające.
Proszę zważyć — w kilku zdaniach on się pojawił! Już mamy Boga wynikającego z doświadczenia a ponadto nie jest to hipoteza. Zresztą po co hipoteza skoro
teza istniała i jest tylko jedna możliwa.
RAV — Inaczej mówiąc, nie stosujemy tu twierdzeń teorii prawdopodobieństwa
do określonych zespołów danych, lecz rozważamy o wiele bardziej podstawową
kwestię tego, jak w ogóle jest możliwe ocenianie danych. Tak samo nie chodzi
tu o wydedukowanie Boga z istnienia określonych zjawisk złożonych.
PM — Że prawdopodobieństwo nie zostało tknięte to oczywiste.
Przepraszam, ale dane też nie zostały ocenione. Chyba, że dokona się to
dalej. Dedukcja również nie chodzi w grę? Ciekaw więc jestem użytych
instrumentów. Szkoda, że nie podano ich przed sformułowaniem wniosku
podstawowego.
RAV — Po trzecie, dawni i nowi ateiści wytykają, że nie ma świadectw
na rzecz istnienia Boga, a niektórzy teiści odpowiadają, że wolną wolę możemy
zachować tylko wtedy, gdy takie świadectwa nie są zniewalające. Zgodnie z moim stanowiskiem wszystkie niezbędne świadectwa tkwią w naszym doświadczeniu
bezpośrednim, a za wszelkiego rodzaju ateizm odpowiada wyłącznie celowa
odmowa „patrzenia".
PM — Każdy wyciąga własne wnioski z doświadczeń bezpośrednich.
Chyba, że został wcześniej zindoktrynowany jednokierunkowo — wówczas o własnościach
doświadczeń można dyskutować bowiem każde przechodzi przez filtr
specyficznej percepcji. Odmowa „patrzenia" jest natomiast objawem
krytycyzmu, gdy chodzi o patrzenie tylko w jednym zadanym kierunku. Takie
jednokierunkowe patrzenie zorientowane zawsze na Osobę Najwyższą daje
oczywiste wyniki — Jej postrzeganie w niemal każdym zjawisku.
RAV — Aby rozważyć nasze doświadczenie bezpośrednie, dokonajmy
pewnego eksperymentu myślowego. Powiedzmy, że mamy przed sobą stół
marmurowy, i zastanówmy się nad nim przez chwilę. Czy sądzicie, że przez
bilion lat lub nawet czas nieskończony ten stół mógłby nagle lub stopniowo
stać się świadomy, uzmysłowić sobie otoczenie i siebie w taki sposób, w jaki wy to sobie uświadamiacie? To, że doszłoby lub mogłoby dojść do tego,
jest po prostu niewyobrażalne. I dotyczy to wszelkiej innej materii.
PM — Nie mogę zrobić tak jak to uczynił Autor — w trzech zdaniach
wyprowadzić „rozumowanie". Bowiem powstanie życia to nie takie
„pstryk". Więc proszę o cierpliwość — muszę napisać trochę więcej.
Niestety — nie dotyczy to „wszelkiej innej materii". Tutaj celowo
Autor dobrał marmur pod założoną tezę, że to musi się nie udać. W marmurze nie ma aminokwasów. Marmur to zły przykład bo to materia nieożywiona! I nigdy ożywiona nie zostanie. Prosty pierwiastek zawsze pozostanie
pierwiastkiem. Gdyby na tym stole marmurowym stała waza z wodą a nawet bez, ale
na tarasie (wystawiona na warunki atmosferyczne) to byłaby szansa na powstanie
jakiegoś życia w podanym okresie.
Jednak muszę teraz cofnąć się wstecz bo pierwszy lepszy zwolennik boskiej
interwencji zarzuci mi, że nie wiem skąd niby miałyby się w tej wazie wziąć
aminokwasy? Zresztą nie trzeba wazy — wystarczy bajorko. Bo tak naprawdę
rozmawiamy o czasach kiedy nikt żadnych stołów ani waz nie robił. (Rozumiesz
więc czytelniku chytry plan tego, kto narzucił nam stół marmurowy?) Nikt nie
zaprzeczy, że pierwiastki to najwcześniejsze obiekty we wszechświecie -
prawda? Pierwiastki występują w postaci stałej (marmurowy stół), płynnej i gazowej. Nie jest niczym niemożliwym aby w takim bajorze spotkał się gaz
cyjanowodór (tak — ten śmierdzący gaz) z amoniakiem (też nie szczególnie
pachnie). Otóż nauka udowodniła już (1961 r.), że w wyniku reakcji tych dwu
gazów w sprzyjającym środowisku możliwym do wystąpienia na Ziemi — powstaje
adenina — część nukleotydowego składnika DNA.
Taki nukleotyd składa się z adeniny i jeszcze trzech innych składników również
powstających w drodze podobnych reakcji chemicznych (szczegóły zajęłyby zbyt
dużo miejsca — odsyłam do dokonań fizyków i biologów). Następnie te
nukleotydy łączą się tworząc polinukleotydy. W latach 80-tych odkryto, że w montmorillonicie (to taka glina) najlepiej dokonują się te reakcje. W tym to
środowisku polinukleotydy potrafią się samopowielać. Prawda, że blisko? To
już jest jakaś prosta forma życia. Tym bardziej, że okazuje się iż taki
polinukleotyd może przyjąć postać RNA skąd tylko kroczek do DNA. Powielanie
się polinukleotydów dokonuje się z błędami. Te, które z powodu błędów
nie przetrwają — rozsypują się. Te, które przetrwają (nawet z błędem) dają
początek nowej rodzinie nukleotydów o takiej charakterystyce jaką ten błąd
spowodował.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 18-09-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8356 |