Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Firma „DORADZTWO RELIGIJNE” II [3] Autor tekstu: Lucjan Ferus
M:
Żartuje pan sobie, czy co?! Oczywiście, że ta pierwsza opcja jest obowiązkowa!
Jakżeby mogło być inaczej? Dobre sobie; z innych religii!? Już ja to widzę!
D:
Tak myślałem, ale wolałem się upewnić. Zatem co do waszego problemu,
zacznijmy od pytania: po co Bóg dał człowiekowi wolna wolę?
M:
No,.. chyba po to,.. aby z niej korzystał? Czy nie?
D:
Bóg dał człowiekowi wolną wolę, gdyż chciał aby ten służył mu
dobrowolnie i bez przymusu. To myśl Leibniza. Dlatego wszelkie zachowania
religijne czy też moralne, mają tylko wtedy sens, kiedy są czynione
dobrowolnie, z własnej nieprzymuszonej woli. Biblia to potwierdza słowami:
„Wszystko bowiem co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem" (Rz
14,23). Więc w tym kontekście wolną wolę człowieka można by rzeczywiście
uznać za cenny dar boży. Jednakże ten problem — jak i wiele innych natury
religijnej — ma swoje drugie oblicze, które dziwnym zbiegiem okoliczności
jakoś jest pomijane przez pasterzy i apologetów tejże religii. Chcielibyście
je poznać?
M:
(przez chwilę słychać przyciszone głosy, świadczące o naradzaniu się)
Zdecydowaliśmy, że chyba lepiej dla nas będzie to wiedzieć.
D:
Bardzo słusznie! Jedźmy więc dalej! Skoro wolna wola człowieka jest takim
bezcennym darem, to należałoby przypuszczać, iż Bóg pozwala ją realizować
wszystkim ludziom, prawda?
M:
No, tak! I chyba tak jest, prawda?
D:
Otóż nic bardziej błędnego! Wygląda to tak, jakby Bóg szanował wolną wolę
złoczyńców, psychopatów, zboczeńców, przestępców i zbrodniarzy -
pozwalając im czynić zło, gdyż taka jest ich wola.
Natomiast nie obchodzą go ich ofiary, które
przecież nie wykazywały swej woli aby nimi zostać. One tego nie
chciały, a mimo to ich wolna wola w tym względzie została pogwałcona.
Czy to dla Boga nie ma żadnego znaczenia? Czyż nie jest zastanawiające
dlaczego nasz doskonale sprawiedliwy Bóg, w taki dziwny sposób rozwiązał ten
aspekt natury ludzkiej? Dalej: co jest przyczyną zła w dziele bożym? Otóż
Kościół kat. naucza, iż Bóg nie chce zła, a tylko je dopuszcza,
gdyż szanuje wolną wolę człowieka. Zatem to wolna wola jednego z bożych
stworzeń — człowieka, jest przyczyną grzechu. Ale praprzyczyną tej
przyczyny była chęć Boga, aby człowiek mu służył dobrowolnie, dlatego go
obdarzył tą cechą. Wygląda więc tak: Bóg dał człowiekowi wolną wolę,
wiedząc doskonale, iż będzie ona przyczyną grzechu, który to oddziela człowieka
od swego Stwórcy, i za który będzie ukarany na Sądzie Ostatecznym. Jak wam
się podoba rozwiązanie tego problemu przez naszego Boga?
M:
Nie mieliśmy pojęcia, że jest on tak bardzo skomplikowany.
D: A przecież to jeszcze nie wszystko. Jak myślicie, jaką wartość ma wolna
wola dana przez Boga swemu grzesznemu i ułomnemu stworzeniu, którym jest człowiek?
M:
No,.. czy ja wiem? Co?.. Podpowiadają mi, że chyba żadną..
D:
Otóż to! Bardzo trafne spostrzeżenie. A jest tak z następującego powodu:
"Każdy człowiek posiada wolną wolę, czyli z natury zdolny jest dokonywać wyboru.
Jednak do pełnej i prawdziwej wolności
potrzeba, by człowiek miał skłonność powybierania dobra
a unikania zła, ta zaś nie jest
naturalną właściwością człowieka, lecz zależy od łaski bożej /../ skoro
dobro pochodzi od Boga, a zło od człowieka, więc człowiek może być dobrym
nie z siebie, lecz tylko z łaski Boga /../ A zatem bez łaski człowiek nie może
być dobry, a na łaskę w żaden sposób zasłużyć sobie nie może".
Wspomniany Leibniz. Mówiąc krótko, Bóg i tak „lejce" pozostawił sobie:
obdarzył człowieka wolną wolą za cenę grzechu, który go oddalił od niego.
Wiedząc, że to ułomne stworzenie nie potrafi z niej właściwie korzystać,
wprowadził dodatkowy mechanizm — obdarzania swą łaską wybrańców — by
mogli oni w pełni korzystać z tego „bezcennego" daru, który i tak
zostanie odebrany wszystkim przebywającym w niebie. Tam wolnej woli człowiek
nie będzie posiadał, a jednak ma to być dla niego wieczne miejsce nieustającej
szczęśliwości. Czy to nie jest doskonały paradoks tego aspektu naszej
natury? Zadowala was to nieco ogólnikowe przedstawienie problemu?
M:
(naradzają się przez chwilę) W zasadzie tak,.. ale czy jest to rzeczywiście
zgodne z Biblią i nauczaniem Kościoła kat.? Bo jakoś tak brzmi dziwnie i obco dla nas...
D:
Nie dziwię się! Zapewne w trosce by nie przeciążać waszych młodych umysłów
nadmiarem wiedzy religijnej, wasi pasterze pomijają niektóre jej aspekty,
skupiając się na tych ważniejszych. Mogę jednak zaręczyć, że to wszystko
co wam powiedziałem ma uzasadnienie tak w Biblii, jak i w doktrynie tejże
religii, oraz w dorobku największych jej myślicieli. Jednak z góry uczciwie
zastrzegam: mimo to, nie jestem wcale pewien, że zaproponowane przeze mnie
rozwinięcie tego tematu, spodoba się komisji oceniającej wasze prace. Powinniście
brać to pod uwagę.
M:
No, cóż,.. dziękujemy. Będziemy się starać coś z tego wykorzystać w pracy konkursowej.
***
Od dobrego kwadransa nikt nie dzwonił i zacząłem rozglądać się za
książką, którą ostatnio czytałem. Telefon przerwał moje jałowe
poszukiwania.
Doradca:
Porady religijne. W czym mogę pomóc?
Mężczyzna:
Dzwoniłem już raz do pana, radząc się jak mam przekonać żonę, by nie
zmuszała mnie do chodzenia ze sobą do kościoła wbrew mojej woli. Pamięta
pan?
D:
Owszem. I co, nie udało się?
M:
Nie w tym rzecz. Powiedział pan wtedy, iż Biblia musi być autentycznym słowem
bożym dla każdego katolika. A ja
gdzieś wyczytałem, iż komisja papieska z 1948r. zezwoliła na nie dosłowne odczytywanie pierwszych pięciu ksiąg z tejże
Biblii, uznając, iż zawierają one zbyt wiele mitów. Czy to się przypadkiem
nie kłóci ze sobą? Komisja papieska zezwala na interpretację Słowa bożego?
D:
Oczywiście, że się kłóci! Na tym właśnie polega mechanizm narastania wątpliwości
co do zasadności religijnej wiary: im więcej się wie, tym trudniej być wierzącym,
bo poznaje się coraz więcej sprzecznych ze sobą „prawd", które przez to
są niewiarygodne.
M:
Zatem pańska rada nie była prawdziwa, jednym słowem.
D:
Nie była uniwersalna. Czyli nie uwzględniała jednocześnie tych dwóch punktów
widzenia. Natomiast zgodnie z tym co oficjalnie naucza Kościół katolicki -
była prawdziwa, co potwierdzi panu każdy duchowny tejże religii.
M:
Tak czy inaczej, nie odzwierciedla ona całej
prawdy odnośnie tego problemu.
D: A jest pan na nią przygotowany?
M:
Przecież prawda ma nas wyzwalać, czyż nie? Więc chyba każdy człowiek, w każdej
chwili życia powinien być na nią przygotowany.
D:
Tak pan myśli? Zobaczmy więc jakie konsekwencje wynikają z tego orzeczenia:
jeśli pierwsze księgi Biblii zawierają mity zamiast autentycznego słowa bożego,
to należy uznać, że między innymi mitem jest również opowieść o rajskim
ogrodzie, zjedzeniu przez pierwszych ludzi zakazanego owocu z drzewa wiedzy, ich
upadku i skażeniu ich natury grzesznymi skłonnościami. Co potem przeniosło
się na następne pokolenia, oraz na całą resztę stworzenia bożego, prawda?
M:
(niepewnie) No,.. chyba tak,.. nie jestem pewien..
D:
Jeśli więc tak się sprawy mają, to ofiara Jezusa na krzyżu także musi być
mitem. Bowiem nie sposób wyobrazić sobie sytuacji, w której Syn boży
ofiarowuje swoje życie za coś, co nie miało miejsca w rzeczywistości, co
jest po prostu fikcją literacką. W tym przypadku jego ofiara byłaby
pozbawiona sensu i nie służyłaby temu, czemu miała służyć w założeniu;
zbawieniu ludzkości od grzechu. No i co? Jest pan przygotowany na taką prawdę o naszej religii?
M:
Po pierwsze, niemożliwością jest aby to była prawda! Przecież Kościół
nie podcinałby sobie gałęzi, na której siedzi. A po drugie, chodziło mi
zupełnie o coś innego, musiał mnie pan źle zrozumieć. Dziękuję za takie
rady.
D:
Mógłbym ich dać o wiele więcej odnośnie tego „podcinania gałęzi":
papież Leon XIII w 1897r. włączył Biblię do indeksu ksiąg zakazanych, Pius
IX nazwał ją trucizną, a Grzegorz
VII powiedział: "Panu Bogu upodobało się i podoba się jeszcze dziś, żeby
Pismo św. pozostało nieznane, ażeby ludzi do
błędów nie przywodziło", itd., itd. Jednak na koniec proszę przemyśleć
tę sentencję: "W życiu czasem tak bywa, iż domagamy się prawdy,
lecz gdy już ją usłyszymy — często odrzucamy ją, nie chcąc w nią
uwierzyć". Być może te słowa dotyczą także pana (rozmówca się rozłączył).
***
Gdzie ja mogłem wsadzić tę książkę? Dobrze byłoby i kilkadziesiąt
stron przeczytać w międzyczasie. Tym razem moje bezradne poszukiwania przerwał
dzwonek telefonu.
Uczennica:
Reprezentuję pięcioosobową grupę dziewcząt z tej samej szkoły co nasi
koledzy, którzy do pana dzwonili. Musieliśmy ich przekupić obietnicą
postawienia piwa, aby zechcieli zdradzić, skąd uzyskali pomoc w tej sprawie.
D:
Domyślam się, iż także bierzecie udział w konkursie wiedzy religijnej?
U:
Niestety tak! Temat jaki wylosowaliśmy to: „Co Fiodor Dostojewski miał na myśli,
stwierdzając: "Bo jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno". I co tu można
napisać, skoro ten pisarz nie figuruje w naszych lekturach obowiązkowych?
D:
Niepotrzebnie się martwicie. Tu nie chodzi o znajomość twórczości
Dostojewskiego, lecz o znajomość doktryny religijnej. Myślę, że wiedza o historii naszej religii i sposobu rozumowania jej kapłanów, wystarczą aby właściwie
odpowiedzieć na to pytanie.
U:
Tyle, że my nie znamy ani jednego ani drugiego...
D:
Dlatego zadzwoniłyście do mnie. A zatem, co chciał Dostojewski powiedzieć w owym zdaniu? To zapewne, że tylko Bóg może nam gwarantować, iż dzięki
danej nam moralności, a więc
systemowi nakazów i zakazów, możemy być pewni co jest dla nas dobre a co złe.
Czyli co nam wolno czynić, a czego nie wolno, pod groźba surowej kary od
niego. Ponieważ wg religijnej koncepcji, moralność bez Boga jest bezsensowna i całkowicie pozbawiona wartości. Jest to nieprawdą, lecz to inny aspekt tego
problemu i na dodatek dość obszerny. Czy jak dotąd jest to dla was zrozumiałe?
U: O tak! Nam też się to tłumaczy w bardzo podobny sposób.
D:
Doskonale! Zacznijmy zatem od pytania: czy to stwierdzenie należy tak rozumieć,
iż jeśli Bóg jest to nic nie wolno? Czy tylko wolno to, na co on zezwala?
1 2 3 4 5 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 26-10-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8458 |