Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.307 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Im więcej mamy czasu na wykonanie jakiejś pracy, tym więcej czasu nam ona zabiera."
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Historia powszechna » Kościół i faszyzm

Diabła Belzebubem… [2]
Autor tekstu:

Pacelli po wrześniowych wyborach do Reichstagu postrzegał w NSDAP „ruch zrozpaczonych", ludzi gorzko dotkniętych przez kryzys i wciąż oburzonych na „niesprawiedliwość Traktatu Wersalskiego". Jak zauważał Hubert Wolf „unikał jednak wszystkiego, co mogłoby być dolewaniem oliwy do ognia". Z tym nastawieniem przyjmował na przełomie 1930/31 uwagi ambasadorów krajów sąsiadujących z Niemcami, którzy sądzili, że ruch hitlerowski niesie poważne niebezpieczeństwo.

W tym miejscu nasuwają się trzy uwagi. Pierwsza to taka, że w tle ocen światopoglądowych i politycznych celów ruchu nazistowskiego jaskrawo uwidacznia się tzw. Judenfrage, o czym oddzielnie niżej. Druga ma związek z sytuacją wewnętrzną Rzeszy, ściślej z rozkręcającym się terrorem wzmaganym przez „oddziały szturmowe" NSDAP [ 5 ], co w tym czasie w ogóle ani Kościoła w Niemczech, ani Stolicy Apostolskiej nie interesowało. Terror ten kierowany był wszelako przeciw lewicy, głównie przeciw komunistom. Trzecia wreszcie dotyczy żelaznej zasady w poglądach i działaniach Pacellego, że we wszystkich kwestiach, nim wypowie się Watykan, stanowisko powinni przyjąć biskupi niemieccy.

Doszło do tego już w dziewięć dni po wyborczym sukcesie NSDAP w wyborach do Reichstagu. Generalny Wikariat arcybiskupstwa mogunckiego wydał oświadczenie, że katolicyzm i narodowy socjalizm są nie do pogodzenia. „Program NSDAP zawiera bowiem zdania nie dające się pogodzić z nauczaniem Kościoła". Wskazywano na „wywyższenie germańskiej rasy i poniżanie wszystkiego, co rasowo obce". Sianie nienawiści jest wedle Kościoła „niechrześcijańskie i niekatolickie".

Moguncka enuncjacja, mimo niskiej rangi, wywołała wśród niemieckich katolików sprzeczne reakcje. Pytano m.in.: „A co z katolikami, którzy popierają tylko polityczne żądania partii Hitlera nie podzielając jej światopoglądu". Jakkolwiek nie można powiedzieć, że „Mein Kampf" a zwłaszcza wydany w 1930 roku Alfred Rosenberga „Mit dwudziestego wieku" znane były ogółowi, to jednak biskupi a także Pacelli byli co do ich niechrześcijańskiej, zgoła antychrześcijańskiej treści dobrze zorientowani.

Po oświadczeniu mogunckim inne biskupstwa powstrzymywały się zrazu od zajęcia stanowiska. Trwały bowiem w kulisach rozmowy na temat prób ew. koalicji NSDAP-Zentrum czy przynajmniej tolerowania mniejszościowego gabinetu Heinricha Brueninga opartego faktycznie na udzielonych przez prezydenta Hindenburga pełnomocnictwach. [ 6 ] Gdy „konsultacje" między przedstawicielami nazistów i reprezentantami politycznego katolicyzmu okazały się bezowocne, z Monachium dał się w listopadzie 1930 słyszeć mocny głos kardynała Faulhabera: narodowy socjalizm to herezja w żaden sposób nie dająca się pogodzić z katolicyzmem. W lutym 1931 Bawarska Konferencja Biskupów zabroniła kapłanom uczestniczenia w jakichkolwiek czynnościach wspólnie z hitlerowcami i nie pozwalała na udział zwartych oddziałów NSDAP i wszelkich ich struktur w nabożeństwach. O niemożności pogodzenia nazizmu z nauczaniem Kościoła była wiosną i latem 1931 roku mowa w kolejnych enuncjacjach biskupów. Z akt bertramowskich wynika, że hierarchowie niemieccy naradzali się korespondencyjnie, czy zwołać Konferencje Biskupów w Fuldzie.

Informowany na bieżąco przez nuncjusza Orsenigo o rozwoju sytuacji w Niemczech kardynał-sekretarz stanu Pacelli przedłożył Piusowi XI 2 maja 1931 prośbę Hermanna Goeringa o przyjęcie u papieża. Ratti „apodyktycznie", jak zauważa Wolf, odmówił. Zakazał spotkania także Pacelliemu. Z nieproszonym gościem z Berlina miał spotkać się zastępca sekretarza stanu Pizzardo. Ze sporządzonego przez niego protokołu rozmowy z Goeringiem wynika, że czołowy nazista próbował na zlecenie Hitlera rozproszyć zastrzeżenia Kościoła wobec nazizmu. Partia — wywodził — uznaje autorytet Boga, w moralno-religijnych sprawach także papieża. Skarżył się na postawę niemieckich biskupów wobec swego ruchu, zapewniał, że Rosenberga nie należy traktować jako wyraziciela ruchu głoszącego przecież „pozytywne chrześcijaństwo". Jak pisze autor, zarówno papież jak i sekretarz stanu jasno widzieli, że w zabiegach Goeringa kryje się chęć poróżnienia Watykanu z niemieckim episkopatem. Tłumaczy Wolf, że ta świadomość uzasadniała ową żelazną zasadę Stolicy Apostolskiej, by bez uprzedniego oficjalnego wypowiedzenia się niemieckich hierarchów nie zajmować stanowiska na temat rozwoju wydarzeń w Niemczech. Ona zaś, ta hierarchia, poza, oczywistymi dla niej kwestiami światopoglądowymi, w których pozostawała wtedy jeszcze nieustępliwa, w trzech kwestiach znajdowała nie tyle wspólną płaszczyznę z hitleryzmem, ile punkty styku z nim: była antyweimarska, antywersalska i antykomunistyczna.

V. Jedna z najważniejszych kwestii podniesionych przez Huberta Wolfa zawiera się w jego pytaniu, czy perspektywa zawarcia konkordatu między Watykanem i Rzeszą Niemiecką była świadomie wkalkulowaną i zakładaną przez Kościół ceną za udzielenie dzięki głosom katolickiego Centrum Hitlerowi pełnomocnictw generalnych w Reichstagu. Autor podkreśla, że kontrowersja wokół sekwencji faktów: „Ermaechtigungsgesetz" (23 marca 1933) — zniesienie przez biskupów pryncypium „Unvereinbarkeit" (28 marca) — podpisanie konkordatu (20 lipca) nawet po poznaniu udostępnionych tajnych archiwów Watykanu pozostaje do końca nie w pełni wyjaśniona. Trwa przeto spór miedzy historykami, z których jedni sądzą, że Stolica Apostolska wpływała, być może nie w pełni zorientowana, a nawet przez to jako ofiara poszkodowana, na katolickie Centrum w kierunku poparcia pełnomocnictw, zaś inni uważają, że "niemiecki katolicyzm, kościelny jak i polityczny, w swej godnej podziwu postawie trwał w odrzucaniu nazizmu dopóty, dopóki Rzym powodowany względami wyższej polityki konkordatowej uznał za wskazane oczyścić ten front".

Przypomnijmy: po legalnym przejęciu władzy przez wodza NSDAP w dniu 30 stycznia i walnym jego zwycięstwie wyborczym w dniu 5 marca (uzyskała dzięki prawie 44 proc. głosów 288 mandatów) miała partia ta razem konserwatystami z DNVP Hugenberga (8 proc. i 53 mandatów) zwykłą przewagę w 647-osobowym Reichstagu. Hitler chciał pełnej i nieograniczonej władzy: pełnomocnictw generalnych. Nawet po niedopuszczeniu 81 posłów KPD, co zmniejszyło quorum, uzyskanie 2/3 głosów bez 92 głosów Centrum i Bawarskiej Partii Ludowej było niemożliwe.

Okres niecałych dwóch miesięcy między Machtuebernahme i uzyskaniem dyktatorskiej władzy nacechowany był niezwykłą aktywnością, która z obu stron, tj. nazistów jak i (nie bez starań o zachowanie swej pozycji w państwie) przedstawicieli politycznego katolicyzmu zmierzała do umożliwienia współpracy. Ze strony Partii Centrowej najbardziej w tej sprawie czynny był prałat Ludwig Kaas. W 1928 roku został on jako protegowany nuncjusza Pacelliego przewodniczącym partii katolickiej. Spośród hierarchów najbardziej energicznym był metropolita monachijski kardynał Faulhaber, który od początku marca odbywał wizytę ad limina w Rzymie. Orsenigo codziennie wysyłał do centrali meldunki o rozwijającej się sytuacji. Bacznie z oddali obserwował wydarzenia sekretarz stanu.

Z przytoczonych przez Huberta Wolfa zapisów szefa rządu watykańskiego z 4 marca dowiadujemy się, że krytycznie widział on rolę Centrum jako przeciwnika komunizmu. „Tutaj staje się jasne, kogo Pacelli w tamtych dniach widział jako diabła. To byli Stalin i jego przyboczni w Niemczech i w Europie." Wolf komentuje: „ O walce przeciw doszłemu właśnie do władzy Hitlerowi albo jego demonizowaniu nie było mowy". Notował tego dnia Pacelli o rozmowie z Piusem XI, że zdaniem papieża „Hitler jest dotąd pierwszym i jedynym mężem stanu, który tak ostro mówił przeciw komunizmowi. Do tej pory był nim tylko papież". O nim 4 dni później w zapiskach sekretarza stanu czytamy, że zmodyfikował swój pogląd na Hitlera dlatego, że „znalazł sojusznika w walce z bolszewizmem". Jeszcze w marcu (17) w związku z uporczywie utrzymującymi się wieściami, iż Hitler myśli o wizycie u Ojca Świętego Pacelli zapisał, że Pius XI „nie będzie miał problemów z przyjęciem kanclerza niemieckiego na prywatną audiencję". W tym czasie, jak podaje Wolf, „o krytycznej ocenie narodowosocjalistycznego światopoglądu ze strony kurii nie ma śladu". Pewien sceptycyzm wobec kościelno-politycznego kursu Hitlera „musi w obliczu jego zapowiedzi walk z komunizmem zejść na dalszy plan".

W tym czasie przebywającemu w Rzymie kardynałowi Faulhaberowi zlecił Pacelli opracowanie odpowiedzi na pytanie, czy istnieje możliwość rozważenia cofnięcia zastrzeżeń wobec Hitlera i jego partii. Monachijski metropolita, wykazawszy, jak dawniej, w długim memorandum różne sprzeczności między nazizmem i nauczaniem Kościoła, napisał, że „cofnięcie biskupich zastrzeżeń jest oczywiście możliwe". Argumentował: „Jeśli nowy rząd czynem dowiedzie, że obawa biskupów były nieuzasadnione, jeśli pozostanie silnym w zwalczaniu komunizmu i publicznej niemoralności, biskupi chętnie wycofają się ze swoich zastrzeżeń".

23 marca kanclerz Hitler w swej mowie w Reichstagu „dowiódł.. Po tym, jak od chwili przejęcia władzy, a zwłaszcza po 28 lutego (płonący Reichstag) konsekwentnie i wszelkimi środkami zwalczano członków KPD, stwierdził krótko, że "decyzje dotyczące losu komunistów i związanych z nimi organizacji są nieodwołalne". W kościelno-politycznej części swego expose wywodził: „Rząd uznaje i zapewnia wyznaniom chrześcijańskim należny im wpływ w dziedzinie szkolnictwa i wychowania. Jest szczerą troską rządu zachowanie współistnienia Kościoła i państwa. Rząd narodowy widzi w obu chrześcijańskich wyznaniach najważniejsze czynniki niemczyzny. (...) Oczekuje jednak, że jego praca nad narodową i moralną odnową znajdzie z ich strony również pozytywne uznanie. Walka przeciw materialistycznemu światopoglądowi leży w interesie wspólnoty narodowej i służy narodowi jak i naszej chrześcijańskiej wierze. Rząd Rzeszy, który w wierze chrześcijańskiej widzi niewzruszone podstawy duchowego i moralnego życia narodu przywiązuje wagę do tego, by utrzymać nadal i rozwijać przyjazne stosunki ze Stolicą Apostolską". [ 7 ]

Z analizy zestawienia poszczególnych części mowy z wyrażającymi oczekiwania hierarchów i pośrednio Watykanu postulatami Partii Centrowej, na temat których prałat Kaas prowadził negocjacje z Hitlerem, marszałkiem Reichstagu Goeringiem i innymi notablami hitlerowskimi, wynika, że poza prośbą o nieusuwanie ze stanowisk dotychczasowych urzędników [ 8 ], co miało być potwierdzone „autorytatywnym oświadczeniem", wszystkie dezyderaty zostały spełnione. Kaas w swym parlamentarnym wystąpieniu uznał, że Centrum, które zawsze kierowało się interesem niemieckiej wspólnoty narodowej, może po mowie kanclerza „przejść do porządku dziennego nad wszystkimi dotychczasowymi partyjno-politycznymi zastrzeżeniami" i zapowiedział głosowanie swej partii za generalnymi pełnomocnictwami dla rządu Hitlera"


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 5 ] Hoegner Wilhelm, Die verratene Republik. Die Gegerevolution in Deutschland, Muenchen 1958. Na ss 237-244 przedstawia setki przypadków tego terroru.
[ 6 ] Rządzący od marca 1930 do maja 1932 roku Heinrich Bruening nie miał większości w Reichstagu i faktycznie rządził wedle formuły „stanu wyjątkowego" w oparciu o art. 48 konstytucji weimarskiej.
[ 7 ] Stenographische Berichte des Deutschen Reichstags, t. 457.
[ 8 ] Podczas 14-lecia Republiki Weimarskiej 9 rządom na 19 przewodzili działacze Centrum a ministrów mieli we wszystkich — stanowili oś obrotową w polityce. - Bartosz Julian, Niemiecka Partia Centrowa 1930-1933, KiW 1970.

« Kościół i faszyzm   (Publikacja: 02-12-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Julian Bartosz
Ur. 1933. Dziennikarz (absolwent Wydziału Dziennikarstwa UW 1955) na emeryturze, publikował regularnie w "Dziś", od 1993 polski korespondent "Neues Deutschland". Dr nauk historycznych UWr 1963 - dysertacja o katolicyzmie politycznym w Niemczech (Rola Niemieckiej Partii Centrowej 1930-1933) - publikowana w KiW w 1969. Autor około 20 książek na temat stosunków polsko-niemieckich i historii Niemiec. Ostatnia książka: "Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948" (2012). W latach 1982-1988 docent w Instytucie Nauk Politycznych UWr. Dawniej laureat wielu nagród SDP, m.in. im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa oraz Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: „Nie chce mi się wierzyć…”
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8540 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365