|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Historia powszechna » Kościół i faszyzm
Diabła Belzebubem… [3] Autor tekstu: Julian Bartosz
W
Watykanie okazano zadowolenie z mowy Hitlera, szczególnie ze sformułowań
dotyczących stosunków ze Stolicą Apostolską. Hubert Wolf cytuje z zapisków
Pacelliego, że Pius XI mówił o „dobrym przemówieniu kanclerza". Co do współpracy
katolików z narodowymi socjalistami uważano jednak, że jej zakaz może być
zniesiony tylko przez biskupów niemieckich, którzy w 1930 roku go ogłosili.
Między nimi przez kilka dni trwała gorączkowa wymiana opinii na temat projektu
wspólnego oświadczenia przygotowanego przez kardynała Bertrama i rozesłanego 24
marca okólnikiem do wszystkich diecezji. Tego też dnia prałat Kaas udał się do
Rzymu. W
ogłoszonym 28 marca oświadczeniu Konferencji Biskupów w Fuldzie czytamy, że
episkopat sądzi, iż „dawne wspomniane ogólne nakazy i napominania nie
będą już musiały być traktowane jako konieczne". Stwierdzano: „Katolicy, dla
których święty jest głos ich Kościoła, nie potrzebują obecnie specjalnego
wezwania do wierności wobec prawowitej władzy i zwierzchności, i do sumiennego
wypełniania swych obywatelskich powinności; całkowicie i zasadniczo odrzucają
oni wszelkie bezprawne i przewrotowe poczynania" [ 9 ].
Jezuita Muckermann na łamach „Katholische Korrespondenz" komentował „Kości
zostały rzucone" i argumentował, że „80 procent z mowy kanclerza 23 marca mogło
się znaleźć w przemówieniu katolickiego kanclerza Brueninga". Godne podkreślenia
jest takie zdanie: „Przecież nie najgorsi Niemcy odczuwają to jakoś ze wstydem,
że naród nasz jako całość nie dojrzał do swych wolności i w sercu tych Niemców
rozpłomienia się gorące pragnienie, by, mówiąc słowami poety, i w tym wypadku
ucisk stał się celem wolności".
Pius
XI, jak zanotował jego sekretarz stanu 31 marca, zgodził się z enuncjacją
niemieckich biskupów sprzed 3 dni, nakazał wydrukować ją w „Osservatore Romano".
Pacelli wyraził zadowolenie, iż „nie pozostajemy nieobecni". Jednocześnie, i to
jest także dla Huberta Wolfa zadziwiające, sekretarz stanu wyraził tego dnia
zdanie, że „byłoby lepiej, gdyby przed zniesieniem potępienia narodowych
socjalistów biskupi zażądali w niektórych punktach jasnych potwierdzeń".
Hierarchowie mieli się nieco pośpieszyć.
Wolf
pisze, że Hitler dostał, co chciał w taryfie zerowej. Czy tak uważał Ratti czy
Pacelli — autor tego nie wie. Pewny
był natomiast, że nadzieje, iż w stosunku do narodowego socjalizmu można przejść
do porządku dziennego obaj się mylili. Rzeczywiste wyzwania były dopiero przed
nimi. „Ten, kto miał trzymać tarczę ochronną. przed diabłem Stalinem i komunizmem wnet okazał się Belzebubem".
Nadszedł czas na domknięcie „trójkąta" złożonego z Ermaechtigungsgesetz -
odwołania zasady "Unvereinbarkeit — konkordat. Ze względu na rozległość tego
tematu przyjdzie mi w tym miejscu z niego zrezygnować. Stwierdzę tu jedynie, że
mimo coraz bardziej także dla politycznego katolicyzmu w Niemczech
zatrważającego rozwoju sytuacji w kraju, Watykan dążył do niego bez zahamowań.
VI.
Wracam do nieodłącznego dla omawianej problematyki „tła" — do Judenfrage. To,
jak zatytułował jeden z rozdziałów swej książki Hubert Wolf, sprawa „molto
delicato". Od razu zauważmy za nim, że w piśmiennictwie chrześcijańskim istnieje rozróżnienie między „antysemityzmem
rasistowskim" i „antysemityzmem teologicznym". Pierwsze było przez Kościół
potępiane [ 10 ];
drugie w nim tkwiło [ 11 ]
Grupa duchownych określających się jako Amici Israel podjęła w latach
dwudziestych próbę wyrażającą się w tytule ich pisma „PAX super ISRAEI". W 1928
roku gremium to obejmowało w świecie 19 kardynałów, ponad 270 biskupów i około 3000 księży. Tak liczna obecność hierarchów w tym stowarzyszeniu
tłumaczyła się — jak pisze Wolf — tym, że sądzili oni, iż chodzi o modlitwy i inne działania w celu "nawrócenia" Żydów. „Oremus et pro perfides Juadaeis" -
tak zaczynał się kolejny passus w wielkopiątkowej modlitwie. Gdy się okazało, że
inicjatorom AI chodziło właśnie o odejście od tej formuły w obowiązującym od
1570 roku mszale, Inkwizycja po dogłębnym rozważaniu sprawy w Watykanie zakazała
temu gremium dalszej działalności, gdyż
"przyjęła ona sposób myślenia i działania, który jest sprzeczny z sensus
ecclesiae, z myślą Ojca Świętego i ze świętą liturgią". Owszem, stwierdzano,
modlenie się za nawrócenie Żydów jest chwalebne, ale tylko tyle.
Będzie to miało konsekwencje w zróżnicowaniu stosunku Kościoła (Watykanu,
hierarchii w Niemczech oraz tamtejszych wiernych) do konwertytów (nie-aryjskich
katolików) i do Żydów od pierwszych aktów polityki dyskryminacji i prześladowań
aż po „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej".
VII.
Natychmiast po uchwaleniu przez Reichstag pełnomocnictw generalnych okazało się,
jak słuszne było zadawane hierarchom ostrzegające pytanie brzmiące w sztuce
Hochhutha tak: „Dlaczego nie wierzycie, że Hitler rzeczywiście zrobi to, co
mówi". Słuszność ta przejawiła się w konkretnych faktach. 1 kwietnia 1933 roku
zaczął się zorganizowany z poparciem rządowym przez SA bojkot sklepów
żydowskich. Tego dnia podjęto też pierwsze dyskryminacyjne zarządzenia przeciw
żydowskim lekarzom, adwokatom i profesorom. Tydzień później
wyszła ustawa o „przywróceniu stanu zawodowych urzędników"
(Berufsbeamtentum), na podstawie której konsekwentnie rugowano ze stanowisk
ludzi związanych z dawnymi rządami. Ustawa ta zawierała m.in. tzw. paragraf
aryjski. Jednocześnie nowy reżim wdrożył działania, które po kilku tygodniach
doprowadziły w maju do ujednolicenia całego życia publicznego — Gleichschaltung
systemu partyjnego i związkowego.
O
wszystkich tych faktach, pisze Wolf, Stolica Apostolska była różnymi kanałami
drobiazgowo informowana. Już 4 kwietnia Pacelli na zlecenie Piusa XI poprosił
nuncjusza Orsenigo, aby „sprawdził, czy można jakoś interweniować". Wolf w tym
miejscu zacytował zdanie z dziennika sekretarza stanu: „Nadejść mogą dni, w których należałoby móc powiedzieć, że w tej sprawie coś zostało zrobione".
Przedstawiciel Watykanu w Berlinie odradzał jednak jakąkolwiek interwencję.
Równałaby się protestowi przeciw ustawie niemieckiego państwa. Pisał, by
„Watykan nie mieszał się do tych spraw i pozostawić to niemieckim biskupom". Ci w większości, jak to wynika również z mojej kwerendy w aktach bertramowskich
[ 12 ],
byli zdania, by nie być aktywnym. Kardynał Faulhaber bezczynność argumentował
tym, że „walka przeciw Żydom stałaby się wtedy walką z katolikami". Pisał też:
„Zresztą Żydzi w czasie Kulturkampfu katolikom też nie pomagali". Rozważał
jedynie, jak pomóc tym, którzy przeszli na katolicyzm. „O uniwersalnym
posłannictwie zbawienia, o bycie obrończynią całej ludzkości i praw ludzkich niewiele tutaj zostało" — ocenia autor.
Cóż
tedy mogła spowodować nieznana wtedy docentka teologii na uniwersytecie we
Monastyrze Edyta Stein, która z początkiem kwietnia pisała do Ojca Świętego? „Od
tygodni widzimy w Niemczech jak stają się czyny, które szydzą z wszelkiego
poczucia sprawiedliwości i człowieczeństwa — nie mówiąc już o miłości bliźniego.
Lata całe przywódcy narodowosocjalistyczni głosili nienawiść do Żydów. Po
wzięciu rządów w swoje ręce i uzbrojeniu
swoich zwolenników, wśród
nich są jednoznacznie zbrodnicze elementy, posiew tej nienawiści wydał plon. (...)
To nie są pojedyncze przypadki., tu chodzi o ogólne zjawiska, które pociągną za
sobą jeszcze wiele ofiar.(...) Odpowiedzialność za to spłynie także na tych,
którzy milczą. (...) Od tygodni nie tylko Żydzi, ale także wierni katolicy czekają
pełni nadziei, że Kościół Chrystusa podniesie swój głos…". Swą prośbę o słowa
Ojca Świętego wobec tego co się w Niemczech działo kończyła Edyta Stein
wyrażeniem obawy, że wnet i prowadzona po cichu walka z katolicyzmem zostanie
systematycznie zaostrzona.
Wolf
informuje w swej książce, że o liście, który przez pośrednika dotarł do Stolicy
Piotrowej, Pacelli informował Piusa XI, o czym następnie powiadomił owego
pośrednika. „Poszukiwanie odpowiedzi na gorącą prośbę Edyty Stein byłoby jednak
daremne" — pisze Wolf. Ani na temat prześladowania Żydów, ani o przerwaniu
milczenia nie padło w tym powiadomieniu najmniejsze nawet słowo.
Pomijam nieśmiałe zresztą interwencje w obronie zagrożonych ustawą o „Berufsbeamtentum" urzędnikach, przede wszystkim tych, którzy byli związani z Partią Centrową. Pisał w tej sprawie do prezydenta Hindenburga przewodniczący
Konferencji Biskupów w Fuldzie kardynał Bertram, w wiernopoddańczej petycji w tej sprawie zwracał się też do samego kanclerza. Odpowiedzi nie było. I na ten
brak szacunku wobec nich hierarchowie nie reagowali.
Gra z Hitlerem toczyła się bowiem o to, co dla Kościoła faktycznie miało się okazać
najważniejszym: o konkordat. Była gotowość Watykanu do rezygnacji także z najważniejszego czynnika politycznego katolicyzmu, z istniejącej od 1871 roku
Niemieckiej Partii Centrowej. Jej przewodniczący, Ludwig Kaas, przebywający w Rzymie na rozmowach „przed-konkordatowych" z oburzeniem w maju pytał
telefonicznie Brueninga: „Toście się jeszcze nie rozwiązali?".
Szczegół ten, przez Wolfa pominięty, jest o tyle ważny, że prałat Kaas, odkąd
jako protegowany Pacelliego kierował Centrum, nie zadawałby tego pytania, gdyby
uprzednio w tej sprawie się z sekretarzem stanu nie porozumiał. Tak przypuszczał i Bruening, z którym przed laty z okazji jego spotkania w kolońskim
uniwersytecie krótko rozmawiałem. Zantagonizowany z prałatem były kanclerz w utrzymaniu partii widział w 1933 roku jedyną szansę dla politycznego
katolicyzmu. Natomiast Kaas i jego duchowy mentor postrzegali w tym główną
przeszkodę dla osiągnięcia celu, jakim był konkordat. Będąc w polityce Watykanu
centralną postacią, Pacelli, jak podkreśla Wolf, w pełni zgadzał się ze swym
poprzednikiem w Sekretariacie Stanu i głównym architektem Układu Laterańskiego,
Pietro Gasparim, który w trakcie
negocjacji konkordatowych radził: „jeśli Hitler żąda rozwiązania katolickiej
Partii Centrowej jako partii katolickiej to trzeba go bez dużego hałasu
posłuchać."
W
świetle tego szczegółu należy zapytać, czy autor książki o „pakcie z diabłem"
słusznie wątpi „czy interes wymienny (Tauschgeschaeft): głosy Centrum za
pełnomocnictwami, samo-ustąpienie tej partii, zniesienie zastrzeżeń biskupów i zezwolenie katolikom na współpracę z NSDAP — za konkordat" rzeczywiście miał
miejsce. Przyjęcie takiego kontekstu — odpowiada autor — byłoby tylko wtedy
zrozumiałe, gdyby „wszystkie akcje Kościoła,
to znaczy Centrum, niemieckiego episkopatu i kurii
rzymskiej sterowane były centralnie a decyzje zapadały przez działanie jednej ręki". To jest centralna kwestia. Z punktu
widzenia formalnej logiki byłoby trudno odrzucić wątpliwość Wolfa, wszak i w
Centrum, i w samym episkopacie trwały przez pewien
czas kontrowersje o różnym nasileniu,
kuria zaś i tym razem chowała się za swym nie zawsze przestrzeganym
principium: najpierw biskupi! Z punktu widzenia politycznego, takiego
mianowicie, że w postępowaniu Watykanu zwyciężyła dyplomacja nad doktryną,
zawarciu owego Tauschgeschaeft trudno zaprzeczyć.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 9 ] Kirchliches Amtsblatt der Erzbischoeflichen Diezoese in Breslau. [ 10 ] 22 marca 1929 dekret Św.
Oficjum potępiał zawiść i nienawiść nazywaną z rasowych względów
antysemityzmem. [ 11 ] Wolf wskazuje na ewangelię
wedle Św. Jana, na „improperie" na podniesienie krzyża oraz na modlitwę
wielkopiątkową wedle tradycji trydenckiej — na „Remus et pro perfides
Judaeis". « Kościół i faszyzm (Publikacja: 02-12-2012 )
Julian Bartosz Ur. 1933. Dziennikarz (absolwent Wydziału Dziennikarstwa UW 1955) na emeryturze, publikował regularnie w "Dziś", od 1993 polski korespondent "Neues Deutschland". Dr nauk historycznych UWr 1963 - dysertacja o katolicyzmie politycznym w Niemczech (Rola Niemieckiej Partii Centrowej 1930-1933) - publikowana w KiW w 1969. Autor około 20 książek na temat stosunków polsko-niemieckich i historii Niemiec. Ostatnia książka: "Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948" (2012). W latach 1982-1988 docent w Instytucie Nauk Politycznych UWr. Dawniej laureat wielu nagród SDP, m.in. im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa oraz Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: „Nie chce mi się wierzyć…” | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8540 |
|