|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Kościół w Polsce
Cenzura Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
" ...wielka nam się widzi krzywda od księży.
Albowiem każdy naród ma swym językiem pisma, a nam księża każą głupimi być"
Uchwała sejmiku wielkopolskiego
Kościół ma długą tradycjęprześladowania wolności słowa i palenia książek. O rozprawianiu się z dziełami starożytnych w początkach chrześcijaństwa już wspomnieliśmy,
podkreślmy, że już w roku 389 posiadanie „złych książek" miało być karane...śmiercią. Zaginęły
dzieła Celsusa i Porfiriusza. Gdyby byli apologetami chrześcijaństwa, to pewnie nie musielibyśmy
się tym martwić, ich dzieła pewnie by przetrwały, ale jako krytyczne musiały zostać zniszczone.
Dlatego też istnienie w późniejszych czasach podobnych praktyk w ogóle nie
powinno nas dziwić. Bywało, że rezydujący w Rzymie papieże osobiście zajmowali się paleniem
rękopisów, jak ów Innocenty II wrzucający w ogień dzieła Abelarda (1141 r.).
Ale prawdziwa groźba dla Kościoła wynikła z powodu wynalezienia druku (1440),
kiedy to obieg słowa pisanego stawał się niepomiernie szybszy, a dotychczasowy „monopolista
na rynku" książki, jakim był Kościół, w ten sposób wiele tracił na skuteczności zwalczania
nieprawomyślnych treści. Te wszystkie skryptoria w wysokich salach klasztornych, o których
możemy mieć pojęcie oglądając choćby film „Imię róży", biblioteki pełne rękopisów
na biskupich dworach… Nie łudźmy się, to nie czysta miłość wiedzy kazała
strzec książek. Strzeżono ich także dlatego, by kontrolować i by maluczcy nie
mieli doń dostępu.
Oprócz innych „światłych" wynalazków Kościół ma na koncie powołanie
cenzury prewencyjnej (bulla papieża Innocentego VIII z roku 1487). W 1515 r. bullą papieską
nakazano palić wszystkie książki nie posiadające zgody kościelnej cenzury. I powiedzmy teraz o polskim akcencie: oto w roku 1521 w Toruniu legat papieski Ferreri dał biskupom i inkwizytorom polskim pokazową lekcję palenia książek. Nauka w las nie poszła.
W 1543 roku cenzura kościelna nie dopuściła do druku dzieła Jana Ostroroga,
bo zawierało ono krytykę kleru, nie dopuszczono też do tego, by w dziele Frycza Modrzewskiego
„O poprawie Rzeczpospolitej" znalazł się rozdział „Księga o szkole" i „Księga o Kościele".
Całości dzieła nie wydała żadna oficyna w ojczyźnie tolerancji; ale oficyna w Bazylei. Dopiero stamtąd nie okrojone dzieło dotarło do Polski i autor
stał się obiektem nagonki, nigdy też nie doczekał się pełnego wydania swego
dzieła w kraju. Może naszego Frycza gdzie indziej spalono by na stosie, w Polsce
na szczęście opinia szlachecka wymogła niewykonywanie wyroków sądów duchownych
przez władzę świecką, gdyby nie to, kto wie jak potoczyły by się losy polskich
„heretyków". Frycza więc miast spalić „tylko" pozbawiono święceń i skonfiskowano
mienie.
Ocenzurowane księgi „O naprawie Rzeczypospolitej" Andrzeja Frycza Modrzewskiego
Księga czwarta.
Księga o kościele. Punktem wyjścia jest zasada
koncyliarystyczna. Koncyliaryzm — wyższość soboru nad papieżem. W czasie
soboru trydenckiego pojawiła się ta idea, do dziś dyskutowana. Modrzewski
naraził się kościołowi w księdze o kościele i o szkole. W Polsce ich nie
wydano. Zakwestionował zasadę nieomylności papieża w sprawach wiary. Podaje
przykłady omylnych papieży. Kreśli projekt struktury organizacyjnej kościoła i domaga się by o karierze duchownego, o hierarchii kościelnej decydowało nie
urodzenie, a przymioty człowieka. Domaga się dania wszystkim równej szansy.
Księga o kościele porusza zasadę wyboru biskupów i innych urzędników kościelnych.
Proponuje by biskupów wybierać na sejmikach diecezjalnych złożonych z przedstawicieli czterech stanów. Andrzej Frycz Modrzewski kreśli projekt
wyboru papieża. Skoro papież ma sprawować rządy w kościele to powinni go
wybierać wszyscy wierni, a nie tylko kardynałowie (konklawa).
Księga piąta.
Dotyczy szkoły jest najkrótsza. Podejmuje problemy
godności zawodu nauczyciela. Trzeba by nauczyciel był godnie opłacany i nie
musiał szukać innych zajęć, które rozpraszają go od nauki. Nawiązuje do
Platona i jego szkoły, Arystotelesa, Cycerona. Wyjaśnia etymologię wyrazu
szkoła od łacińskiego schola, przyjęte w średniowieczu. Przedstawia
tradycję szkoły od antyku, kiedy Chrystus był nauczycielem. Pisze jak wiele
Aleksander Macedoński zawdzięcza swojemu nauczycielowi Arystotelesowi (duża
rola nauczycieli). Proponuje by ciężar utrzymania szkół spoczął głównie
na duchowieństwie. Spowodowało to konflikt z kościołem.
Robert Szmurło
*
Oczywiście nie tylko Frycz miał kłopoty z cenzurą, z biegiem lat, gdy
kontrreformacja coraz bardziej rozkwitała, także cenzura stawała się coraz bezwzględniejsza.
Przykład szedł z Rzymu — na soborze trydenckim Święte Officjum potępiło np. "plagę Biblii
drukowanych w językach narodowych" (sic!). Cóż, Pismo rzekomo natchnione duchem świętym
było groźne dla Kościoła bez jego wykładni, a przecież o wszystko można Kościół posądzać
tylko nie o to, że zależało mu na tym, by owieczki myślały i czytały samodzielnie. Samodzielne
studiowanie Biblii to była domena kacerzy, a nie „porządnych" katolików. Nie zabroniono czytania
Biblii „w ogóle", w wersji łacińskiej proszę bardzo; tylko pytanie, kto znał wtedy łacinę… A w Polsce, o czym świadczą uchwały sejmików i wiele pism ulotnych, domagano się Biblii w narodowym języku już na początku XV w. Pierwsze polskie tłumaczenia Biblii dokonali:
luteranin Stanisław Murzynowski przełożył Nowy Testament, wydany w Królewcu
(tzw. Biblia królewiecka, 1551-1552), zespół kalwiński kierowany
przez Jana Łaskiego przetłumaczył całą Biblię, wydana została kosztem
magnata Mikołaja Radziwiłła Czarnego w Brześciu Litewskim (1563 r.). Tzw. Biblia
Radziwiłłowska (lub brzeska, patrz: www.literatura.hg.pl)
uważana jest za jedno z najwybitniejszych osiągnięć kulturalnych tamtej epoki, wyróżnia
ją piękno języka ojczystego oraz staranność edycji, biblia ariańska — tzw. Biblia
nieświeska — została przełożona przez Szymona Budnego i wydana w 1570 r. w Nieświeżu.
Pierwsze katolickie tłumaczenie na język polski należy do jezuity Jakuba Wujka (1599).
Zwalczano również niezależne od Kościoła szkoły i uczelnie. Kiedy Jan
Zamoyski został kanclerzem za rządów Stefana Batorego, podjął wraz z królem wysiłki zmierzające
do powołania humanistycznej uczelni podporządkowanej władcy, na wzór paryskiego College Royal, w którym niegdyś studiował. Wysiłki zostały zniweczone przez kardynała Hozjusza. Przywódca
kontrreformacji w Polsce nie chciał dopuścić do powstania państwowej placówki edukacyjnej
nie podlegającej Kościołowi katolickiemu. Kanclerz Zamoyski zdecydował się wówczas utworzyć
prywatną akademię w swoim Zamościu (1594). Pierwsza świecka uczelnia o charakterze państwowym
powstała dopiero w 1765 r. Była to Szkoła Rycerska powołana przez Stanisława Augusta.
W roku 1616 papież Paweł V umieścił na indeksie dzieło Kopernika „O obrotach
ciał niebieskich". Dodajmy, że Kopernik był świadom groźby jaka nad nim wisiała, dlatego też za
życia dzieła swego nie pozwolił wydać. Może i on skończyłby tak, jak Giordano Bruno ? Kłopoty z inkwizycją miał także najbardziej pewnie znany Galileusz oraz Tomasz Campanella, Della Porta i wielu innych myślicieli włoskiego renesansu. Niemal każdy z nich był zwolennikiem wolności w dziedzinie badań naukowych i rzecz jasna przeciwnikiem polowań na czarownice.
W dobie potrydenckiej w Polsce pojawiły się indeksy ksiąg zakazanych, z których najpełniejszym był indeks biskupa krakowskiego M. Szyszkowskiego z roku 1617. Onże
sam zresztą, nieraz nawet w indeks nie zaglądał, tylko sprawiedliwie kazał palić wszystkie
książki, jak leci katolickie i niekatolickie...
Na „czarnej liście" znaleźli się autorzy: Erazm z Rotterdamu, Rabelais,
Boccaccio, Petrarca, Ockham (którego zresztą w awiniońskim lochu uwięził sam papież Jan XXII),
Wiklef, Hus, Abelard, a z Polaków: Marcin Bielski, Mikołaj Rej, Andrzej Frycz Modrzewski,
Jan Ostroróg… Kanon lektur dzisiejszego polonisty! Później do tego doborowego
towarzystwa dołączył sam Mickiewicz, Wolter (dzieło pt. „Traktat o tolerancji"!),
Darwin i wielu innych.
W Polsce już w trzy lata po wystąpieniu Lutra ukazały się dekrety
zabraniające sprowadzania jego dzieł pod karą wygnania i konfiskaty mienia, w dalszych
dekretach pojawia się nawet groźba kary stosu. Pisze Jasienica: "Wprowadzono cenzurę
wszelkich druków, ustanowiono w stolicy komisję, której przysługiwało prawo rewidowania
mieszkań prywatnych, powołano po diecezjach inkwizytorów." („Polska Jagiellonów" s. 318).
Trwały kontrole drukarń i coraz więcej pisarzy pisało do szuflady, a ich dzieła rozchodziły się co najwyżej w odpisach. Ba, nie dopuszczono
do druku pośmiertnego wydania dzieł Jana Kochanowskiego, o Reju jako że kacerz w ogóle było cicho sza. Nie trzeba chyba być specjalnie domyślnym, by odpowiedzieć
kto najczęściej bywał powoływany na urząd cenzorski. Oczywiście biskupi (i to
już od czasów renesansu). Szczególnie ostro tropiono broszury antyjezuickie, a było ich niemało. Przykład: w 1625 r. wytropiono książkę Jana Brożka „Gratis",
która została publicznie spalona, zaś drukarza wychłostano i czym prędzej wygnano z miasta.
W okresie baroku szanse niezależnie czy krytycznie myślących
pisarzy niepomiernie spadły. Jeden z największych twórców tego okresu Wacław
Potocki nie mógł drukować swych dzieł, rozchodziły się one najczęściej w rękopisach.
By uniknąć wygnania (był arianinem), przeszedł na katolicyzm; konwersje pod
presją to jeden ze znaków czasu tamtej epoki.
Ale „ariańska zaraza" widać nie do końca opuściła wspomnianego poetę,
skoro pytał dlaczego wbrew Pismu księża żyją w celibacie, dlaczego sukcesja po nich nie
jest przeznaczona na cele społeczne, dlaczego pobierają dziesięciny, zamiast żyć z danin...
Cóż — te pytania powtarzały się przez całe dzieje chrześcijaństwa, w wielu ruchach
odnowy dla ułatwienia zwanych heretyckimi, a wiele z nich aktualnych
jest do dziś. Do dziś też Kościół przejawia postawę, która każdą krytykę czy
przypomnienie obowiązków widzi jako ataki antyreligijne. Sprytnie powiada się
wtedy: atak na księdza X jest atakiem na Kościół, a nawet na Pana Boga. Zupełnie
jak: atak na towarzysza Y jest atakiem na Partię...
Jak pisze Cz. Hernas, autor dzieła „Barok": "To zaś, że stan duchowny
usiłował dyskusję o obowiązkach traktować jako działanie antykościelne, heretyckie, było tylko
formą obrony interesów stanu i nie przekonywało wcale szlachty".
Inną niż konwersja drogę wybrał niepośledniego talentu poeta i pisarz
Zbigniew Morsztyn. Po sejmie skazującym arian na wygnanie opuścił kraj. Pisał rozgoryczony o Kościele katolickim: "I jak im się zda, drugim wierzyć każą,/ Mieczem i ogniem, wygnaństwem,
więzieniem/ Cudzym koniecznie chcą władnąć sumieniem".
Z drugiej strony także tak zwana literatura sowizdrzalska, lekka, drwiąca,
próbująca na gruncie literatury polskiej wykreować bohatera plebejskiego, rabelaisowskiego
nie miała szansy na rozwój i na druk. Wiadomo jak Kościół boi się śmiechu...
Aby sobie uzmysłowić „ducha epoki" w wymiarze
społecznym, kiedy to łamano ludzkie sumienia, zmuszano do opuszczenia ojczyzny
lub przejścia na jedynie słuszne wyznanie, można sobie przypomnieć czasy komunizmu w Polsce, kiedy to wymuszano na ludziach zapisywanie się do PZPR. Tak, tak -
analogia nie jest chyba wcale demagogiczna; prawomyślność kościelno-katolicka
czy partyjna ma to samo źródło, a jest nim totalizm jeśli idzie o światopogląd i totalitaryzm jeśli mowa o środkach (śmierć, więzienie, zepchnięcie na margines).
To swoiste katolickie pojmowanie wolności słowa, którego obrońcą w latach
komunizmu mienił się Kościół, nie pozostało bez wpływu na „prymasa tysiąclecia" Stefana
Wyszyńskiego, który osobiście zwrócił się do urzędu cenzorskiego na Mysiej, by na miły
bóg zrobiono coś z tym Grotowskim i jego "Apocalipsis cum figuris", a także „Białym
małżeństwem". Różewicza ! [ 1 ].
Cóż, to tylko pozorny paradoks, a tak naprawdę stara tradycja...
I gwoli uwypuklenia swego rodzaju asymetrii: jak pod aktem konfederacji
warszawskiej znajdował się podpis jednego biskupa katolickiego, tak pod aktem Targowicy — pięciu.
Czy trzeba przypominać, że Targowica stała się synonimem zdrady narodowej ?
Jeszcze papież Grzegorz XVI o wolności sumienia mówi jako o „szaleństwie" i „zaraźliwym błędzie" jeszcze Pius XI powiada, że „w państwie katolickim nie
może być mowy o swobodzie sumienia". Gdy Jan Paweł II kreuje dziś Kościół
na odwiecznego stróża praw człowieka i wolności słowa, to możemy tylko przecierać
oczy ze zdumienia...
Przypisy: [ 1 ] "Polityka"; z 12.12 1998 r, nr 50, s. 77 « Kościół w Polsce (Publikacja: 16-05-2002 Ostatnia zmiana: 08-11-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 86 |
|