|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Transsubstancjacja, fakt czy metafora? Autor tekstu: Kamil Kłosiński
Jeżeli chleb i wino zmieniają się w ciało i krew, to ludzie je spożywający dopuszczają się kanibalizmu, a jeżeli
nie, to cała ta paplanina o cudzie Transsubstancji to wyssana z palca brednia.
O niewiedzy, jaką chrześcijanie, głównie reprezentujący dominujący w Polsce katolicyzm, przejawiają w dziedzinie swojej religii, pisano na Racjonaliście
wielokrotnie. Wskazuje się i nie bez racji, że dużo większą znajomość
teologii wykazują osoby o poglądach racjonalistycznych, ateiści i agnostycy,
co jak podejrzewam nie jest przypadkowe — wszak im więcej wiedzy, tym mniej
wiary. O prawdziwości tych twierdzeń miałem się okazję przekonać niedawno,
gdy w sposób — jak się okazało — naruszający uczucia religijne pozwoliłem
sobie skomentować wypowiedź, jakoby tzw. cud Przeistoczenia (lub
Transsubstancji) [ 1 ] był
jedynie symbolem, że Jezus jest obecny w hostii tylko metaforycznie etc.
Ponieważ byłem w dobrym humorze i nastroju ewangelizacyjnym, postanowiłem
pouczyć owego nieświadomego, że popełnia nie tylko grzech, ale także naraża
się na ekskomunikę, wszak oficjalne dokumenty kościelne wskazują coś dokładnie
przeciwnego. I tak np. Dekret o Eucharystii z czasów
Soboru Trydenckiego wskazuje :
Jeśliby ktoś zaprzeczył, że w sakramencie Eucharystii świętej zawiera się prawdziwe, rzeczywiste i materialne ciało i krew z duszą i bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc w konsekwencji cały Chrystus, lecz powiedział, że Jezus jest w nim
tylko jako pamiątka, przenośnia lub symbol, niech będzie przeklęty.
Ten sam dokument wskazuje również :
Gdyby ktoś mówił, że w Najświętszym
Sakramencie Eucharystii pozostaje substancja chleba i wina wraz z ciałem i krwią
Pana naszego Jezusa Chrystusa, i przeczył tej przedziwnej i jedynej w swoim
rodzaju przemianie całej substancji chleba w ciało i całej substancji wina w krew, z zachowaniem jedynie postaci chleba i wina, przemianie, którą Kościół
katolicki bardzo trafnie nazywa przeistoczeniem — niech będzie wyklęty.
Żeby nie było, że „to stare dokumenty, teraz już tak nie uważamy",
to jeszcze cytat z encykliki Pawła VI Mysterium fidei :
(...) po przemianie substancji,
czyli istoty chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony, w swej fizycznej „rzeczywistości", obecny nawet ciałem,
chociaż nie w ten sam sposób, w jaki ciała są umiejscowione w przestrzeni.
Wykład zakończyłem życzeniami wszystkiego najlepszego oraz oczywiście
smacznego, wszak Bóg powinien smakować iście bosko, choć mnie osobiście nie
przekonuje nawet niebiański podobno smak czyjegoś ciała. Jak się okazało,
to właśnie te życzenia stały się casus
beli . Napisała bowiem do mnie oburzona chrześcijanka, która nie mogła
pojąć, jak śmiem sugerować, że Eucharystia to kanibalizm, w końcu to tylko
opłatek, kawałek rozmoczonego w wodzie sucharka, że jak to jedzenie kawałków
ludzi etc. Nadal pełen misyjnego zapału odparłem, że zgodnie z przytoczonymi
oficjalnymi dokumentami myli się, ryzykując wykluczenie z Kościoła
katolickiego. Stanowisko jego władz jest przecież od wielu wieków
jednoznaczne — w momencie Przeistoczenia znikają chleb i wino, zaś w ich
miejsce pojawiają się cudownie ciało i krew Jezusa i nie jest istotne, czy
czujesz pod językiem suchara — powinnaś czuć ciepłe jeszcze mięso
Zbawiciela. Być może cud się w Twoim wypadku nie dokonał ze względu na małą wiarę Twoją lub podszepty
Szatana? Nie jest też prawdą, że chodzi o kawałki ciała, gdyż każdorazowo
połykasz, tak jak miliard chrześcijan na świecie, całego Jezusa, którego
nie tylko nigdy nie brakuje, ba, niezjedzone resztki zbiera się i przechowuje w specjalnych pojemnikach. Dorzuciłem też link
do artykułu Mariusza Agnosiewicza, który lepiej przedstawia sprawę z perspektywy historycznej oraz zapytałem, jak się jej widzi kultywowane co
tydzień rytualne pożeranie człowieka, ba, Żyda na dodatek, o którego
koszerności trudno się jednoznacznie wypowiedzieć. Niestety oburzonej chrześcijance
chyba nie spodobała się moja odpowiedź, zarzucając mi nie tylko bzdury, ale i obrazę. Trudno orzec, czy bardziej oburzyło ją stanowisko i dogmaty jej własnego
kościoła, czy też moja ich raczej przystępna a swobodna interpretacja. Czując
przymus, by jakoś tej zbłąkanej duszy pomóc zapytałem, czy, pozostając w zgodzie z własnym sumieniem, wolałaby sprzeciwić się bredniom głoszonym przez jej
kościół i wierzyć po swojemu, narażając się na wszystkie z tego płynące
nieprzyjemności i kary, czy też raczej pozostać pokorną owieczką i nadal
zajadać się krwią i ciałem Syna Bożego. Innymi słowy, czy wybiera rozsądek
(a przynajmniej większą jego ilość) i herezję, czy pokorę i kanibalizm.
Jak można było przewidzieć, odpowiedzi nie otrzymałem, kto wie, może to miłe w gruncie rzeczy dziewczę zastanawia się poważnie nad tym niebagatelnym
problemem, który przez stulecia rozniecał ogień religijnej nienawiści w Europie. A może nie.
Pewne jest, że nie może być
jednocześnie prawdziwe stanowisko hierarchii Watykanu oraz mojej zbłąkanej
oburzonej chrześcijanki. Jeżeli chleb i wino zmieniają się w ciało i krew,
to ludzie je spożywający dopuszczają się kanibalizmu, a jeżeli nie, to cała
ta paplanina o cudzie Transsubstancji to wyssana z palca brednia. I tak źle, i tak
niedobrze. Sam nie wiem, czy dobrze życzyć heretykom, czy zwolennikom
antropofagii. Jednakże wszystkim jednakowo życzę smacznego Jezusa!
Przypisy: « Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 06-02-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8725 |
|