Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.015.356 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Musi być im ciężko... Tym, którzy wzięli autorytet za prawdę, zamiast prawdę za autorytet.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Doradztwo religijne i religioznawcze IV [2]
Autor tekstu:

M: Oczywiście, że nie! To nie o to chodzi. Dziękuję już panu i do widzenia (mężczyzna niespodziewanie szybko zakończył rozmowę).

***

Jak to ujął Karol Darwin?: „Wielka jest potęga uporu, która każe trwać w błędzie". Oj miał chłop rację i to chyba ponadczasową. Taki przekonujący przykład znalazłem, a tu za grosz wdzięczności. Trudno. Na szczęście zadzwonił telefon.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Uczeń: Chciałbym się dowiedzieć — bo różne opinie słyszałem na ten temat - jak to właściwie jest z tą Biblią? Powinno się ją odczytywać dosłownie, czy można ją interpretować? Pytam dlatego, że jeśli miałby być ten egzamin z religii na maturze, to kto wie czy ten temat nie będzie poruszany, prawda?

D: Nie można tego wykluczyć,.. ale wpierw chciałbym wiedzieć co sam o tym myślisz?

U: No właśnie nie wiem, bo nawet od księży można usłyszeć, że niektóre jej fragmenty należy traktować jako alegorie, metafory, przypowieści lub inne formy literackie. W związku z tym nie powinno się ich rozumieć dosłownie. Ale z drugiej strony; skoro to jest autentyczne Słowo Boże — a za takie przecież Biblia jest uważana — to chyba każdy w niej wyraz powinien być jednakowo ważny i w sposób jednoznaczny odczytywany, prawda?

D: Otóż to! Prawdopodobnie tak samo rozumował Michael Faraday, będący członkiem chrześcijańskiej sekty sandemanian, którzy w ten sam sposób pojmowali ten teologiczny problem. To, że owa sekta już nie istnieje i że była tylko sektą, też daje dużo do myślenia, ale wracajmy do tematu. Jeśli już przyjmuje się za niepodważalną prawdę, iż Bóg w swej nieskończonej mądrości zechciał komunikować się z człowiekiem poprzez słowo pisane, i że tym jego przesłaniem do ludzi jest wyłącznie Biblia — to nie pozostaje nam nic innego, jak tylko każde zawarte w niej słowo odczytywać dosłownie i jednoznacznie. Innej możliwości nie powinno się brać pod uwagę, gdyż byłoby to wywyższaniem się stworzenia ponad autorytet Stwórcy. Kimże jest człowiek w porównaniu z Bogiem aby mógł decydować, które fragmenty Pisma św. rozumieć dosłownie, a które uznawać za jeden z literackich gatunków i wg własnego widzi mi się interpretować je? Tak to wygląda od strony religijnej, a ściślej biorąc, tak powinno to wyglądać, jeśliby stosować logikę do prawd wiary.

U: Dlaczego zatem księża podchodzą do tego problemu w zupełnie inny sposób?

D: Bowiem sami przyznali sobie prawo do wyłącznej interpretacji Słowa Bożego, dlatego Sobór Watykański II mimo, że „poleca jego studium i medytację w prywatnym czytaniu", to „Przypomina jednak, że to poznawanie, rozważanie i interpretowanie Biblii powinno dokonywać się z Kościołem i w Kościele, czyli w łączności z jego żywym Urzędem Nauczycielskim, który "autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa" (KO 10). /../ Możemy czytać każdy tekst biblijny, ale „naszym" tekstem świętym powinna być Biblia podana nam przez Kościół /../ Kościół nauczający jest w tym wypadku gwarantem właściwego zrozumienia tego, co „jest napisane".

U: Czyli można jednak interpretować Biblię?

D: Można, ale na zasadzie: „Co można wojewodzie, to nie tobie".. itd. Dla nieuprawnionych „interpretatorów" Pisma św. Sobór Trydencki dał taką światłą radę: „Ponadto dla powściągnięcia (niektórych) zuchwałych umysłów (Sobór) oświadcza, by nikt, kto polega na własnej roztropności w rzeczach dotyczących wiary i moralności, a wchodzących w skład doktryny chrześcijańskiej i kto nagina Pismo święte do swoich poglądów, nie ośmielił się dawać objaśnień Pisma świętego wbrew sensowi, który utrzymywała i utrzymuje święta Matka Kościół. Rzeczą bowiem Kościoła jest sądzić o prawdziwym sensie i tłumaczenia Pisma świętego" (Najtrudniejsze stronice Biblii, Zenon Ziółkowski).

Wnioski z powyższego są oczywiste: tylko Kościół katatolicki ma monopol na właściwe rozumienie Boga i bez jego światłego pośrednictwa „poznawcze" wysiłki wiernych skazane są na niepowodzenie.

U: Czy to nie jest jednak dziwne, że Bóg tak mocno się związał z jednym Kościołem?

D: Nie, jeśli się uwzględni kto kogo naprawdę stworzył. Katolicyzm, czy też ogólnie pojmowane chrześcijaństwo jest typową religią sacerdotalistyczną, czyli taką w której kontakt z bóstwem — pozyskanie jego łask, ułagodzenie gniewu, zyskanie przebaczenia, zapewnienie sobie jego przychylności itd., odbywać się może wyłącznie za pośrednictwem kapłanów. W świetle tej doktryny akty religijne dokonywane przez nieupoważnione do tego osoby, są nieskuteczne. Co więcej; każda próba pomijania przy tym kapłanów jest traktowana jako zuchwalstwo, świętokradztwo, obrazę bóstwa, które nie wysłuchuje tak zaniesionych próśb i nie przekazuje uświęcających sakramentów. Siłą rzeczy te religie są zarazem rytualistyczne, czyli akt religijny aby był miły bóstwu, musi być wykonany wg ustanowionego rytuału, który celebruje wyszkolony i upoważniony do tego kapłan (kapłani). ( wg Biblia w ręku ateisty, Helena Einstein, rozdz. Biblia kłamców).

To najlepiej pokazuje jak starannie kapłani zabezpieczyli się, aby nikt ich nie pominął podczas „kontaktów" z Bogiem (ich Bogiem). Jeśli ta odpowiedź cię satysfakcjonuje, pożegnam się, a wnioski zapewne już sam potrafisz wyciągnąć z powyższych informacji.

***

No tak! Dopiero teraz przypomniała mi się adekwatna do powyższego sentencja Ludwika Feuerbacha: „Litera Biblii jest oczywiście niezmienna; ale jej sens jest równie zmienny jak sens ludzkości. Każda epoka czyta Biblię tylko dla siebie; każda epoka ma własną, tylko przez siebie zrobioną Biblię" (Wybór pism). Szkoda. Minęła dłuższa chwila, nim odezwał się sygnał telefonu.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Mężczyzna: Jestem już starszym człowiekiem i od zawsze uważałem się za wierzącego, aczkolwiek bez przesady. Dlatego niedawno doznałem swoistego „szoku poznawczego", kiedy z diabelskiego chyba podszeptu przeczytałem Kryminalną historię chrześcijaństwa, Karlheinza Deschnera. Do dziś nie mogę się z tego otrząsnąć! Wynika z niej bowiem, iż chrześcijaństwo, a w szczególności Kościół katolicki pod przewodnictwem papieży, popełnił w swej historii niesamowitą ilość zbrodni przeciwko ludzkości, jak i pospolitych przestępstw, wyrządzając ludziom niewyobrażalną wręcz ilość krzywd i cierpień, nie tylko fizycznych ale też i psychicznych. I nie było takiego zła i podłości, której nie dopuścili by się kapłani i wyznawcy tejże religii, w imię swego „miłosiernego" Boga. Czy to wszystko nie jest szokujące w najwyższym stopniu?!

D: Owszem jest, dlatego tego rodzaju lektury nie są polecane przez duszpasterzy swym owieczkom.

M: No, nie dziwię się! Ale zastanawia mnie pewien problem teologiczny związany z powyższym: przecież wszechwiedzący Bóg musiał już nieskończenie wcześniej wiedzieć, że te wszystkie zbrodnie i ta niewyobrażalna ilość zła, zostaną kiedyś popełnione przez ludzi w imieniu jego Syna, prawda? A jednak nie wycofał się z tego soteriologicznego pomysłu i nie zechciał w inny sposób zbawić ludzkości, czy to nie dziwne? Przecież Bóg jest ponoć miłością, dlaczego zatem dopuścił do tego wszystkiego? Zaczynam się zastanawiać — i to mnie też przeraża, bo kiedyś nie miałem wątpliwości nawet — kto tu komu powinien w tej sytuacji wybaczać: Bóg ludziom, czy ludzie Bogu?

D: Zanim odpowiem, pozwoli pan, że spytam: zwracał się pan może z tym problemem do jakiejś osoby duchownej?

M: A żeby pan wiedział! Kiedy ksiądz chodził po kolędzie, zapytałem go o to i wie pan co mi powiedział? Że Kościół to społeczność ludzi grzesznych i ułomnych, obarczonych tymi samymi wadami i przypadłościami co inni ludzie. I tu mi przytoczył jakiś cytat o Jezusie lekarzu, który nie potrzebny jest zdrowym lecz chorym osobnikom. Nie można więc winić Boga za ten stan rzeczy, gdyż to sami ludzie są winni temu, że mimo zbawicielskiej ofiary z jego Syna, mimo nieustającej misji ewangelizacyjnej jego Kościoła — oni nadal pozostają pod wpływem zła i czynią zło, zamiast dobra. No i co miałem mu odpowiedzieć? Miał przecież rację, prawda?

D: Otóż niekoniecznie! Zależy z jakiego punktu widzenia na to patrzeć. To znaczy, jaką wiedzę może pan przeciwstawić temu poglądowi, ..nawiasem mówiąc faryzejsko obłudnemu.

M: Naprawdę?! Zna pan inne wytłumaczenie tego problemu? Chciałbym je poznać, bo przyznam się, że zaczyna mnie to wciągać,.. choć boję się co z tego może wyniknąć.

D: Owszem znam. Tylko czy jest pan gotów przeżyć następny — jak pan to określił — szok poznawczy?

M: To aż tak?! A co tam, zaryzykuję! Raz kozie śmierć! Słucham z uwagą.

D: Historia obarczania winą człowieka a nie jego Stwórcy, za zło istniejące w dziele bożym, jest długa jak ta religia i ma początek w biblijnym epizodzie, opisującym upadek człowieka w rajskim ogrodzie. Potem jeszcze wielokrotnie ten temat powraca w Biblii, np. czy naczynie może mieć za złe garncarzowi, iż je wykonał wadliwe, albo: kimże ty jesteś człowieku abyś oceniał swego Boga itp. Nie wspominając o poglądach późniejszych chrześcijańskich myślicieli, którzy po mistrzowsku „logicznie" dowiedli, iż to nie Bóg, ale człowiek jest winien istnieniu zła w dziele bożym. Jednakże jest pewien rodzaj wiedzy religijnej — tak, tak, religijnej! — która przeczy temu poglądowi i wyraźnie wskazuje na prawdziwego sprawcę wszelkiego zła, jakie dotknęło rodzaj ludzki.

M: Ma pan na myśli szatana, czy też diabła? Bzdura! Też się nad tym zastanawiałem, ale musiałby on być mocniejszy od Boga, aby wbrew jego woli mógł tego wszystkiego dokonać.

D: Otóż nie jego mam na myśli! Nie zastanawiała pana taka paradoksalna prawda religijna, wyrażona w orędziu wielkanocnym?: "Bezużyteczny dla nas byłby dar życia, gdyby nie stało łaski Odkupienia. O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas! O, jak niepojęty wybór miłości: aby wykupić niewolnika, wydałeś Syna! O, zaiste, konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O szczęśliwa wino, któraś zasłużyła mieć takiego i tak potężnego Odkupiciela!" (Mszał rzymski). Nie wydaje się to panu dziwne? Czy wina nie powinna być nieszczęsna? Może być szczęśliwa? Otóż może, jeśli jest zgodna z planem Opatrznościowym Stwórcy tego dzieła. I to właśnie jego mam na myśli, a nie jedno z jego stworzeń — szatana.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (12)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 05-03-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8796 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365