|
|
Państwo i polityka » Energetyka
Wirusy umysłu a krajowa energetyka [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Prywatyzacja stworzyła potencjalne zagrożenie dla
bezpieczeństwa energetycznego Państwa, restrukturyzacji sektora
elektroenergetycznego, wdrażania rynku energii, pogorszenia walorów
prywatyzacyjnych elektrowni krajowych, utraty możliwości sprzedaży towarów i usług przez krajowych dostawców STOEN SA [ 7 ].
Zalecenia: Rząd nie powinien się wyzbywać efektywnej
kontroli nad sieciami przesyłowymi. Sieci te stanowią kluczową infrastrukturę
bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz wdrażania mechanizmów rynkowych w obrocie energią, których zapewnieniem prywatne monopole lokalne nie muszą być
zainteresowane. Należy przerwać dalszą prywatyzację dystrybutorów energii i zająć się najpierw stworzeniem warunków dla funkcjonowania rynku.
Rząd odrzucił wszystkie te zarzuty. W odpowiedzi 15
stycznia 2004 minister Piotr Czyżewski wskazywał np., że RWE może zesłać nam
łaskę usług multi utility, czyli
przejąć także dostawę gazu, wywóz śmieci, zaopatrzenie w wodę miejską,
telekomunikację etc. Kilkudziesięciostronicowa odpowiedź ministerstwa utrzymana
była w podobnym stylu. Komentując tę odpowiedź, 23 stycznia 2003 wiceprezes NIK
Krzysztof Szwedowski, zarzucił ministerstwu manipulację, ignorancję i bełkot
(np. „stwierdzenie Ministra że podnoszenie przez monopolistę opłat za energię
elektryczną 'chroni interesy odbiorców', nie wymaga komentarza").
Ponieważ nie było zgody pomiędzy NIK a rządem, niewiele
naprawiono błędów wytkniętych w raporcie i dziś przychodzi czas zbierania owoców
tej polityki.
Regulator
rozregulowany
W marcu 2013 Andrzej Dryszel pisał w
Przeglądzie o działaniach stołecznego
energodilera: „Jej kontestacja jest bardzo skuteczna, bo gdy cenniki pozostałych
dostawców są nadzorowane przez prezesa URE, RWE Polska od sześciu lat narzuca
klientom takie taryfy, jakie sama uznaje za stosowne" (Konflikt o cenę prądu).
Naturalnie, to nie jest tak, że to zagraniczny koncern
ustawia sobie nasz aparat państwowy wedle własnej woli. Przynajmniej częściowo
cała ta wieloletnia szamotanina wydaje się nieco dętą batalią. Spór obraca się
bowiem wokół kwestii, czy RWE została skutecznie zwolniona przez państwo polskie
spod reżimu regulacji. RWE uważa, że tak, a URE uważa inaczej. Zamiast latami
spierać się o skuteczność zwolnienia, można by np. skutecznie odwołać owo
zwolnienie (przy założeniu racjonalnego charakteru norm prawnych). Gdyby rządowi
naprawdę zależało na zablokowaniu windowania cen energii, to wprowadzono by
regulacje, które pozwalają to skutecznie przeprowadzić.
Na obecnym etapie tego efektownego dramatu, zbliża się
czas na ogłoszenie końca regulacji cen dla gospodarstw domowych. Jeśli Stoen
niemal już wywalczył to sobie sądownie, to pozostali gracze nie zgodzą się dalej
na upośledzone położenie. Wydaje się, że przejawem gromadnego buntu wobec
regulatora była sprawa niezatwierdzenia wszystkim czołowym operatorom
zmienionych instrukcji ruchu i eksploatacji sieci dystrybucyjnej (tzw. IRiESD
[ 8 ]) w sierpniu 2012. Co takiego wymyśliły spółki energetyczne?
Postanowiły otóż
jeszcze bardziej utrudnić zmianę sprzedawcy energii. Ustaliły gorsze warunki
przyłączania do sieci odnawialnych źródeł energii. A na dodatek ograniczyły
kompetencje prezesa URE w zakresie rozstrzygania sporów o przyłączenie
nowego źródła energii do sieci.
Uderzenie było więc mocne: wobec konsumentów, wobec rządu i wobec regulatora. I bez tego rząd nie umie sobie poradzić ze sprostaniem wymogom unijnym
odpowiedniego udziału odnawialnych źródeł energii (OZE) w systemie energetycznym
kraju. Jako że operatorzy solidarnie zignorowali pretensje URE,
prezes chce
zatem kar dla spółek-córek należących do Enei, RWE, Tauron, Energi i PGE.
Stopień bezradności regulatora wobec potentatów obrazuje język jakim komentuje
swoje działania przeciwko operatorom: „Mam nadzieję, że ta decyzja dotykająca
sześciu największych operatorów, jest na tyle wymowna, że przemówi im do
rozsądku". Przedstawiciel Taurona odpowiedział, że „kompromis" jest możliwy.
Kapitulacja regulatora zasygnalizowana została 4 marca
2013: Prezes zapowiada, że czas na uwolnienie cen. Uwolnienie nie powinno być
jednak wprowadzane przed realnym stworzeniem warunków wolnej konkurencji, która
póki co jest czysto teoretyczna. Prezes Woszczyk
wywodzi jednak, że sytuacja
gospodarcza kraju jest tak zła, że „niewielkie jest ryzyko, że po uwolnieniu
ceny prądu wzrosną".
Wydawać by się mogło, że trudna sytuacja gospodarcza skłaniać powinna raczej do
ochrony konsumentów niż do pokładania nadziei w „rozsądku" energodilerów.
Rozumowanie regulatora poszło jednak innym torem.
Dwa bratanki?
Na Węgrzech RWE nie poszło tak pomyślnie jak w Polsce. W marcu 2013 rząd Orbana, domagający się 10% obniżki cen energii dla odbiorców
detalicznych,
przegrał przed sądem z niemieckim RWE i francuskim GDF Suez.
Premier określił koncerny energetyczne jako „pozbawione skrupułów i chciwe" a proponowane przez nie ceny uznał za „niesprawiedliwe brzemię" dla Węgrów.
Rząd się nie ugiął i w odpowiedzi zwiększono uprawnienia Urzędu Nadzoru Energii.
Szef urzędu ma być wybierany na 7letnią kadencję. Zniesiono możliwość
kwestionowania sądowego cen energii ustalanych przez urząd. Racje dla takiej
polityki są mocne: węgierski sektor usług komunalnych został zdominowany przez
koncerny francuskie i niemieckie; w latach 2002-2010 ceny energii na Węgrzech
wzrosły o 200 procent i doprowadziły do poważnego zubożenia obywateli. Przed
szczytem UE Orban mówił: „Musimy chronić naszych obywateli przed pazernością
zagranicznych koncernów". Od 1 czerwca 2013 obniżeniu mają ulec także opłaty za
usuwanie śmieci. W Polsce tymczasem szykuje się znaczna podwyżka.
Jako że polski rząd zrobił krok w tył, więc
dostał
pochwałę od prezesa RWE Polska, Filipa Thona: "Polski rynek jest dla nas bardzo
przejrzysty i przewidywalny… Mamy przejrzyste, zdefiniowane zasady, więc dla
naszych wielkich inwestycji jest to właściwy kraj, i będziemy je kontynuować...
Słowacja ma lekko rosnące PKB, w Czechach jest spadek. Podobnie jak na Węgrzech,
które mają nie tylko ujemny wzrost PKB, ale i bardzo negatywne regulacje i ingerencje rządu w nasze operacje. Nie widzimy takich negatywnych interwencji w Polsce".
Istny raj...
Niestety: istnieje on tylko na ekranach telewizorów,
czyli jest wymyślony. W ramach przygotowań do oddania energetycznej polityki
cenowej w ręce miłościwych koncernów i grup kapitałowych, „Przyjazne Państwo",
poprzez swój PAP, zaklina rzeczywistość i umysły wypuszczając
newsy z „informacją":
Mamy niższe ceny energii niż większa
część Europy. Zaiste, mamy nieco niższe ceny bezwzględne, które nie mówią
nic o cenach realnych. A te prezentują się żałośnie. W rzeczywistości
ceny
energii już dziś mamy prawie najwyższe w Europie, a to dlatego, że przeciętnie w całej Europie za średnie wynagrodzenie netto można zakupić ok. 7 MWh. W Polsce:
ok. 5,2 MWh.
[ 33 ] Podczas gdy we Francji: 24,5 MWh, w Finlandii: 21 MWh, w Anglii: 15,5 MWh, w Niemczech: 12 MWh, w Czechach: 8 MWh. Jesteśmy w ogonie Europy razem z Rumunią,
Węgrami i Bułgarią.
Rząd węgierski rozumie jednak problem. Bułgarzy wyszli w lutym na ulice (były nawet samospalenia) i pomogli rządowi zrozumieć, na czym polega problem z rachunkami za prąd pożerającymi skromne wynagrodzenia. Tylko nasz rząd udaje, że jest super. Zatem tylko kwestią czasu jest aż wylądujemy na samym dole tego niechlubnego rankingu.
Strachy na Lachy
Dla niemieckiego RWE, który przywykł w ostatnich latach,
że z wolności cenowej dla gospodarstw
korzysta samodzielnie, rozciągnięcie przywileju na innych nie bardzo jest na
rękę. W każdym razie
Fakt/Axel Springer, a za nim
Onet/Axel Springer
wypuściły największe Strachy na Lachy w związku z zapowiedzią uwolnienia cen:
Ceny prądu w górę. Podwyżki mogą być
drastyczne (27.4.2013): „I właśnie to nam szykuje się rząd… Podwyżki są
murowane — faktury urosną nawet o 40 procent". Oczywiście czterdziestoprocentowa
podwyżka to dmuchany smok, opiera się wyłącznie na tym, że kiedy w 2007
uwolniono ceny dla przedsiębiorców, to o tyle skoczyły, niemniej z wielu
względów nie jest to analogiczne: energia zużywana przez przedsiębiorców to 75%
całego zużycia w Polsce, nadto nie istniała wówczas jeszcze giełda energii. Z drugiej strony mało prawdopodobne są uspokajające zaklęcia prezesa URE, który
stwierdził wręcz:
Ryzyko podwyżki jest zerowe.
Aktualnie sprzedawcy wywodzą, że przez cugle URE są do
tyłu o ok. 500 mln zł rocznie. Biorąc pod uwagę, że rząd planuje dofinansować
najuboższym rachunki za prąd w wysokości ok. 150 mln zł rocznie, można przyjąć,
że pozostałe 350 mln zł przy uwolnieniu przerzucone zostanie na odbiorców
indywidualnych (tzw. Grupa G). To na początek, bo z czasem dojdą koszty
zwiększania OZE w systemie energetycznym. Jeszcze większym problemem wydaje się
rosnące zużycie energii przy konieczności zamknięcia w ciągu najbliższych lat
szeregu starych bloków węglowych w elektrowniach, przy niesamowitej nieudolności w rozbudowie funkcjonujących elektrowni o nowe bloki. Oznacza to prawie
nieuchronny sukcesywny wzrost importu od sąsiadów: Rosji, może także od Czech i Niemiec. A to oznaczać będzie dodatkowe koszty dla odbiorców.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 7 ] Np. w 2011 RWE ukończył budowę
stacji elektroenergetycznej RPZ Stadion, o mocy 2x40 MVA, na powierzchni
700 m2, działającą w ramach Stadionu Narodowego, która zasilać będzie
także część Pragi Południe. Inwestycja kosztowała ok. 20 mln zł.
Wyposażenie stacji, w tym rozdzielnice i transformatory mocy
trójuzwojeniowe zamówiono u niemieckich producentów: Siemens i ABB. W
Polsce mamy lub mieliśmy bardzo dobrych producentów tego typu
transformatorów. Fabryka ELTA z Łodzi zaopatrzyła swego czasu
Elektrownię Turów w transformator blokowy o mocy 240 MVA i sieciowy 250
MVA. W 1992 fabryka została sprywatyzowana i przejęta przez ABB, która
obecnie dominuje na polskim rynku transformatorów. Drugim dostawcą jest
Energoserwis z Lublińca (fabryka sprywatyzowana w 1995, należy do
Westinghouse Modelpol oraz Siemensa). [ 8 ] "W sieciach przesyłowych, tak
jak w ruchu drogowym, obowiązuje kodeks postępowania (zwany najczęściej
instrukcją ruchu i eksploatacji sieci), który określa: co można, kiedy,
w jaki sposób, za czyją zgodą, w jakiej kolejności itp." (Stefania
Kasprzyk) [ 33 ] Przeciętne gospodarstwo domowe w
Polsce zużywa ponad 2 MWh energii rocznie « Energetyka (Publikacja: 30-05-2013 Ostatnia zmiana: 02-06-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8988 |
|