|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Ghandi: Stopień rozwoju cywilizacji wyraża się stosunkiem człowieka do zwierząt Autor tekstu: Joanna Wilkońska
Temat można potraktować bardzo osobiście. Jednakże tego
rodzaju debata nie powinna toczyć się na gruncie sporu o wrażliwość, gdyż
subiektywne z natury treści emocjonalne to na ogół wątła podstawa
komunikacji. Zresztą, taki punkt wyjścia łatwo może przerodzić się w próżną
lamentację lub — co gorsza — krucjatę. A jak powszechnie wiadomo, wszelkie
krucjaty zwykle kończą się anty-krucjatami i prowadzą do obłędu. Ghandi w swojej tezie odwołuje się implicite do
pojęcia „barbarzyństwa", gdyż rozwój cywilizacyjny to nic innego jak długotrwały,
złożony i wieloetapowy proces wychodzenia ze stanu pierwotnego
„nieokrzesania" do stanu zrównoważonego panowania nad wytworzonymi przez
siebie formami kultury. Stan barbarzyństwa można przyrównać do chaosu, będącego
wynikiem niepewności wobec chociażby zagrażających życiu człowieka sił
natury, a później w fazie tworzenia się form nowożytnej państwowości -
silniejszych, zbrojnych plemion bądź ludów. W takim nieukształtowanym
formalnie świecie słabość niezorganizowanego społecznie człowieka
przejawiała się agresją, manifestacją siły, wrogością,
resentymentem, brakiem współczucia graniczącego z okrucieństwem, zwłaszcza
wobec słabszych. Gdy myślimy o średniowieczu, tych przysłowiowych „czasach
ciemnoty i zacofania", automatycznie nasuwają się obrazy trędowatych, żebraków,
nędzarzy, kalek wykluczonych poza nawias społeczeństwa, kotłujących się w straszliwym kłębowisku nieszczęścia poza murami średniowiecznych warowni.
Chyba każdy się zgodzi, iż ówczesny Europejczyk nie reprezentował standardów
cywilizacyjnych i kulturowych, z którymi tak chętnie się dziś
identyfikujemy. Tzw. barbarzyńskie czasy to romantycznie stan „dzikości
serca", a historycznie — era krwawej i okrutnej wojny, bezmyślnej rzezi,
oraz brutalności kontaktów międzyludzkich. Dziś mawiamy, iż w czasach
nienowoczesnych brakowało idei humanizmu z wszelkimi przynależnemu temu pojęciu
przejawami takimi jak: solidarność, współczucie, sprawiedliwość,
poszanowanie słabszych itp. Nie można się zatem dziwić, iż w epoce bezwzględnej
walki o byt, istoty uważane za niższe były traktowane w sposób dużo mniej
szlachetny niż reprezentanci tego samego gatunku.
W czasach, gdy zwierzę przestało utożsamiać
groźne
siły natury, które należało ubóstwić, by w ten sposób oswoić i zjednać
nieznany jeszcze i wrogi świat, a stało się jedynie bytem zbadanym i weszło w kanon nauk przyrodniczych, to zaczęto traktować je jako obiekt użyteczności
społecznej z wyższością charakterystyczną dla „korony stworzenia",
przynajmniej w kręgu kultury judeo-chrześcijańskiej. Dlatego w najbardziej
barbarzyńskim świecie, zwierzęta były właściwie pomijane w kategorii istot
czujących, interesujących czy pięknych, wymagających troski, współczucia
lub bezinteresownej opieki, oczywiście z wyjątkiem zwierząt użytkowych.
Obecnie szczycimy się epoką humanizmu, co nie znaczy
naturalnie, iż zniknęło okrucieństwo, mord,
bestialstwo wojny oraz wszelakie formy konfliktów, akty przemocy przyjęły
tylko nieco inną formę, na pozór mniej prymitywną, mniej bezpośrednią, a bardziej zakamuflowaną, chociażby dzięki zaawansowanej technologii. Jest
dobrze widziane, żeby tzw. człowiek cywilizowany oburzał się i piętnował
wszelką brutalność zwłaszcza wobec istot słabszych i zależnych. Czy
istotnie i szczerze współczujemy tym, którym dzieje się krzywda, trudno
dociec. Można stwierdzić tylko to, iż cywilizacja obrodziła formami np.
zachowań społecznych, pewnych regulacji współżycia, nad którymi
przynajmniej powierzchniowo panujemy. Konsekwencje takiej postawy objęły na
szczęście także i istoty spoza gatunku homo sapiens, chętnie mawiamy
teraz o poszanowaniu praw zwierząt, o chronieniu ginących gatunków,
zapobieganiu bezmyślnemu i okrutnemu ich traktowaniu, ochronie zwierząt
bezdomnych, humanitarnym uboju itd. To świadczy o znacznym postępie w ramach
rozwoju cywilizacyjnego. Niestety, nie wszędzie w kręgu kultury euro-amerykańskiej
widać ten sam poziom zainteresowania tymi, którzy są od nas słabsi i zależni.
Porównanie stosunku do zwierząt w poszczególnych krajach chociażby
europejskich pokazuje, że tam, gdzie panuje dobrobyt ekonomiczny problem
niehumanitarnego traktowania zwierząt praktycznie nie istnieje, lub jest
marginalny. Tak jest w zamożnych krajach. Dobra sytuacja ekonomiczna społeczeństw, a co za tym idzie wysoki poziom życia, komfort, względna stabilizacja
finansowa jakoś sprzyjają miłosierdziu okazywanemu zwierzętom. Im
dostatniejszy świat, tym bardziej estetyczny, uporządkowany, dyskretny,
higieniczny, sterylny, najchętniej z muzyką ambient w tle; nie ma w nim
miejsca na jawny bród, fetor ropiejących ran, rozkładających się zwłok i chrapliwego rzężenia konających, czy skowyt maltretowanych psów. Cierpienie
zwierząt również musi być objęte cywilizacyjnym kodem obyczaju. Natomiast
społeczeństwa o słabszej kondycji ekonomicznej nie stać ani mentalnie, ani
fizycznie na systemowe regulacje etyki wobec braci mniejszych.
Jak wobec tego odróżnić wysublimowany rozwój form
cywilizacyjnych od wygodnego i dostatniego życia? I nie chodzi tu o teoretyczne
ramy filozoficzne, lecz o praktyczną obserwację konkretnych ludzi i ich
zachowań. Czy pochylają się nad losem zwierzęcia, ponieważ wykuta w nowożytnej
edukacji racjonalna mentalność
odwołuje się do źródłowej szlachetności sui generis, czy są tacy
tylko dlatego, że w komfortowym życiu można już sobie pozwolić na nadwyżkę
empatii i bezinteresownej odpowiedzialności?
Wolałabym to pierwsze, Ghandi chyba też.
« Felietony i eseje (Publikacja: 08-06-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9012 |
|