|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Słupska pierestrojka i młode wilki PZPR [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Na wspomnianej słupskiej
Konferencji mówiono, że partia powinna zacząć określać „nowe cele". Prof.
Hieronim Rybicki, rektor Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Słupsku, mówił nawet o potrzebie stworzenia nowych partii.
Wskazywano, że rolnictwo
powinno się stać priorytetowym działem gospodarki, w przeciwnym bowiem razie
czeka je postępująca zapaść. Założenia budowlane nie
mogły zostać zrealizowane m.in. przez braki materiałów. Wskazano, że w kraju nie
ma bilansu materiałowego. „W konsekwencji — nikt nad tym nie panuje". Czyli
problemem musiało być rozkradanie tych materiałów. „W Słupskiem
dochodzi do tego, że w celu ratowania tzw. planu efektów rzeczowych
danego roku trzeba słać kilku umyślnych, aby gdzieś zdobyli cztery sedesy." Padało wiele słów krytyki
pod adresem władz centralnych, niektórzy towarzysze bezpośrednio winili za
strajki „decydentów ministerialnych", „z niepokojem rozmawiano o przyszłości
partii". Opublikowane w „Gazecie Pomorskiej"
Tezy referatu Egzekutywy KW PZPR w ostatnim punkcie ogłaszały, że nadchodzi nowe: „Wkrótce zaczniemy pracować w nowych uwarunkowaniach, m.in. pluralizmu politycznego i związkowego", a stare
nie jest bez winy: „Musimy z uporem eliminować z życia wszelkie absurdy i sprawy
postawione na głowie" [ 1 ].
Ostatnie słowo należało
do Czarzastego, który mówił, że słupskie eksperymenty gospodarczo-polityczne po
to są wprowadzane, „by zmieniać wszystko, co nie potwierdziło się w praktyce
życia społecznego, co nie służy Polsce i człowiekowi", zapewniał, że „kurs na
pluralizm" partia obrała samodzielnie, a nie z przymusu. Mówił o „istotnych
przewartościowaniach":
„Żyjemy w czasach
zmęczenia i zniechęcenia, ale także w czasach istotnych przewartościowań.
Zdajemy sobie sprawę jak wielkie różnice w poziomie życia dzielą nas od innych
krajów, a jednocześnie tak mało mówimy o pracy, o wysiłku każdego z nas. Chętni
jesteśmy za to do popędzania innych. (...) Podejrzliwość do inteligencji
spowodowała, że narosły między nią a władzą i jej przedstawicielami wzajemne
żale i pretensje. Dlatego też dokonujemy obecnie istotnych zmian w polityce
stosunku do inteligencji. W pierwszym rzędzie zapadły decyzje dotyczące
wynagradzania tej grupy społeczeństwa polskiego, ale jest to dopiero początek
drogi. (...) Demokracja i wielopoglądowość — to cechy nowoczesnych społeczeństw i nowoczesnych partii politycznych i w tym kierunku zmierzamy… Światopogląd
traktujemy jako osobistą sprawę każdego człowieka".
Tygodnik „Zbliżenia"
cytował jeszcze takie słowa sekretarza KC:
„Nie można przywiązywać
się do poglądów, należy odrzucać te, które się przeżyły i niczemu nie służą.
Jeżeli się tego nie uczyni, wizja przyszłości nie zyska zwolenników".
Relację z tego
zgromadzenia „Głos Pomorza" opublikował pt.
Demokracja w myśleniu, dyscyplina i skuteczność w działaniu. Śródtytuły sprawozdania: „Kto chce kierować
wszystkim, nie kieruje niczym", „Gospodarkę postawić z głowy na nogi". Z kolei
tygodnik partyjny Zbliżenia relację zatytułował
W połowie drogi. Krytykowano tam
hasło „Program partii — programem narodu", wskazywano, że partia nie jest dość
elastyczna wobec oczekiwań społecznych.
Grabarz PZPR
Wymowne, że to właśnie
Czarzasty został szefem kampanii wyborczej PZPR oraz zastępcą przewodniczącego
Państwowej Komisji Wyborczej, stając się tym samym swoistym grabarzem PZPR.
W opowieściach
solidarnościowych i postkomunistycznych na temat wyborów z czerwca 1989 z kpiącą
nutą przewijają się „obawy" Czarzastego, „aby zwycięstwo PZPR nie było zbyt
przygniatające". Urban wyzłośliwiał się: „Przedstawiał ścisłe, krzepiące serca,
optymistyczne obliczenia. Wznosił swoje szczere, przezroczyste jakby oczy,
ulokowane w gładkiej twarzy, i mówił: Towarzysze, jestem pewien, gwarantuję, mur
beton, daję głowę. Zapewniał więc przed klęską pyszny nastrój w gmachu KC. Był
niczym owa orkiestra grająca do ostatka na »Titaniku«. Już wszyscy czuli i widzieli, że woda nas zalewa, a on jeszcze wydawał pyszne dźwięki".
O jakich obliczeniach
pisał Urban? Czarzasty jak wiadomo w swych wywodach dla towarzyszy oparł się w szczególności na badaniach CBOS, przedstawiającym wirtualną rzeczywistość z przeważającymi szansami zwycięstwa Partii. Wedle
wiosennego sondażu 41%
respondentów spodziewało się znaczących lub gruntownych zmian po „okrągłym
stole", podczas kiedy 44% uznały, że będzie to wydarzenie bez większego
znaczenia. Czarzasty dodatkowo podkoloryzował wnioski, że wynikało z tego
jednoznacznie, iż towarzysze mogą spać spokojnie. Na czele CBOS stał wówczas
socjolog w stopniu pułkownika, jego twórca i doradca gen. Jaruzelskiego,
Stanisław Kwiatkowski.
W prasie rządowej
publikowano jednak dane socjologiczne z których dość niedwuznacznie wynikał
prawdziwy stosunek Polaków do ówczesnej rzeczywistości. Oto w Gazecie Pomorskiej z marca 1989 na pierwszej stronie stawiano dramatyczny problem społeczny:
Co wypełni pustkę po brazylijskim
serialu?, który zaczynał się słowami: "Wszystko się kiedyś kończy — nawet
najdłuższy w dziejach polskiej telewizji serial
W kamiennym kręgu. 77 — i ostatni
odcinek brazylijskiego tasiemca ukaże się na małym ekranie w pierwszy dzień
świąt Wielkanocy, 26 marca". Informowano jednocześnie, że dalsza emisja
emitowanego od trzech miesięcy serialu polskiego
W labiryncie stoi pod znakiem
zapytania: „Dotychczasowe sondaże zdają się świadczyć jednak, że u naszej
publiczności silniejsze są tęsknoty za problemami salonowymi niźli obrazem
rodzimej codzienności". Ostatecznie dociągnięto do 120 odcinków w czerwcu 1991.
Największym serialowym fenomenem socjologicznym Polski Ludowej była emisja 15
odcinków Niewolnicy Isaury od lutego
1985 (już w czwartym odcinku miał 84% widownię), który najprawdopodobniej miał
niemały wpływ na wzrost marzeń ludności o lepszym świecie. Na zaproszenie
polskich władz główni bohaterowie przybyli do Polski na tygodniowe tournee,
odwiedzając Warszawę, Łódź, Skierniewice, Katowice, Sosnowiec, Kraków, a także
szkoły, szpitale i zakłady pracy.
W Gazecie Wyborczej
Włodzimierz Kalicki tak pisał o Czarzastym seniorze: „zachowywał się jak
jeździec bez głowy", „Kampania obozu władzy przypominała sielankę partyjnych
festynów wyborczych sprzed ćwierćwiecza".
Andrzej Rosner podsumowywał: „Kompletne zamroczenie". Swym łabędzim śpiewem miał
on jakoby kompletnie wprowadzić w błąd Jaruzelskiego, który niedługo później
zaskoczył Andrzeja Gdulę odpowiadając na jego doniesienie, że wybory
prezydenckie wygrał zaledwie jednym głosem. „Spokojnie, wszystko było policzone"
-
odpowiedział mu generał.
Kiedy przyszły wyniki wyborów czerwcowych, Czarzasty nie sprawiał wrażenia, by w jakikolwiek sposób był zaskoczony. Jak wyznaje Gdula z KC: "A Zygmunt z głupia
frant: — A co? To było nie do wygrania!
To nie były żadne wybory. To był plebiscyt, a na plebiscyt to myśmy się nie
przygotowali."
Debiutujący wówczas w wolnych wyborach do senatu Aleksander Kwaśniewski, pomimo prowadzonej
intensywnie kampanii, usiłującej iść w ślady zachodnie, w czasie której
objeżdżał koszalińskie z transparentem „Każda Polka głosuje na Olka", przegrał z kretesem z emerytowaną organistką, Gabrielą Cwojdzińską.
Może więc Czarzasty,
jeden z liderów rewizjonistów partyjnych, po prostu grał starym towarzyszom
kołysankę do snu? W czasie kampanii wyborczej działał wręcz na rzecz
Solidarności: „przestrzegał aktyw terenowy, by Solidarności 'nie dobijać',
ponieważ zbyt wielka jej klęska może spowodować niekorzystne dla rządu
spekulacje na forum międzynarodowym". [ 3 ]
Rzekoma naiwność
Czarzastego wydaje się jednak wysoce mało prawdopodobna. Wszak to właśnie on był
jedną z najbardziej realistycznych osób w kraju, od polowy lat 80. dostrzegającą
nieodzowność i pragnącą zmian ustrojowych, w szczególności gospodarczych. To on
był twórcą pionierskich zrębów struktur quasi-kapitalistycznych w ramach
socjalistycznej skorupy. Mało kto tak jak on mógł właśnie dostrzegać realny stan
rzeczy. Niepodobna też sądzić, by miał jakiś szczególny sentyment do Partii,
która okazała się niezdolną do przełknięcia jego słupskich eksperymentów. Ten,
który został później wykreowany na najbardziej zaślepionego lidera PZPR wobec
realnego stanu rzeczy, jeszcze kilka miesięcy wcześniej był wiodącym sceptykiem
PZPR. Miał jeszcze dwa atuty w ręku, które stawiały go na czele tych, którzy
byli najdalsi od naiwności.
Po pierwsze, stał na
czele czołowej struktury terenowej Partii. To w Słupsku istniała największa (w
stosunku do liczby ludności) organizacja partyjna w całym PRLu, która na dodatek
była wiekowo najmłodszą. Potencjalnie może się to wydawać czynnik fałszujący
rzeczywistość, gdyż mógłby skłaniać do postrzegania wpływów partii większych niż w rzeczywistości. Nie zapomnijmy jednak, że dla niego najważniejszym
sprawdzianem partii była jej niezdolność przeszczepiania owoców słupskiego
eksperymentu na inne rejony kraju.
Po drugie, to właśnie w regionie słupskim opozycja w zasadzie całkowicie została
opanowana,
zinfiltrowana i unieszkodliwiona.
Bez większego błędu można powiedzieć, że była pod kontrolą władzy — tej, na
czele której stał właśnie Czarzasty. Już we wrześniu 1981 w
meldunku do Warszawy
szef słupskiej bezpieki pisał „Możliwości operacyjne są duże: W "S" posiadamy 51
tajnych współpracowników i 20 kontaktów operacyjnych, z tego osiem TW jest w Zarządzie Regionu. 1 TW ps. "Jola" i 2 byłych TW „Ewa" i „Biały" oraz KO „JL"
wchodzą w skład na I Krajowy Zjazd Solidarności." O tym, jak głęboko to sięgało wiele mówi wprowadzenie stanu wojennego:
przewodniczący regionu słupskiej Solidarności, Wojciech Zierke,
opublikował na łamach prasy
poparcie dla wprowadzenia stanu wojennego na tydzień
przed aktem oficjalnym. Manifestacji generalnie tam nie było. Wszystkie grupki
opozycyjne starannie były przeniknięte współpracownikami bezpieki i agentami.
Nie tylko dostarczali oni informacji, ale i np. wszczynali kłótnie w obozie
solidarności, dodatkowo go paraliżując. W latach 2010-2011 ukazała się dwutomowa
monografia na ten temat: Igor Hałagida,
NSZZ „Solidarność" Regionu Słupskiego (1980-1990).
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] W tym samym numerze gazety opisany był jeden z takich absurdów: od ok. 8
pod słupskim Orbisem gromadził się tłumek klientów czekających na
otwarcie placówki, które zgodnie z informacją przed wejściem miało
nastąpić o g. 9.30. Kiedy otwarto drzwi wejściowe i klienci rzucili się
do okienek kasowych, zastali na nich informację, że okienka do obsługi
interesantów czynne będą od g. 11, co wywołało sporą frustrację
czekających od g. 8. Gazeta konkludowała: „Wystarczyło trochę wyobraźni
i można było wywieszkę umieścić na zewnątrz" (Jeszcze
nie Prima Aprilis, s. 8) « Historia (Publikacja: 15-06-2013 Ostatnia zmiana: 19-12-2017)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9033 |
|