Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Doradztwo religijne i religioznawcze VI [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
W innym miejscu: „Ale mają oni mentalność dzieci spoglądających
czołobitnie na swoich ojców i oczekujących od nich zbawienia /../ Paraliżuje
ich własne posłuszeństwo. Tak dzieje się z ludźmi, którzy zamiast nauki życia w demokracji zażywali nauczania Biblii i rok w rok byli karmieni nadzieją
zamiast poważnego traktowania. Dlaczego nie słyszymy nic o sprzeciwach?
Ponieważ zostali wychowani do bycia wiernymi i posłusznymi. Ponieważ taka
postawa w życiu ma im zagwarantować lepszy byt po śmierci". Myślę, że te
cytaty same mówią za siebie. Dziękuję za uwagę.
***
Dłuższa chwila przerwy. Nalałem sobie aromatycznie pachnącej, mocnej
herbaty i zagryzłem kostką gorzkiej
czekolady. Niezbyt długo delektowałem się tym uroczym przerywnikiem. Telefon
całkiem nie w porę dał o sobie znać.
Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę
pomóc?
Mężczyzna: Czy mówi coś panu określenie „trzy
noce Tabiszowe"?
D: Przykro mi, ale nie.
M: Nie? Myślałem, że dysponuje pan większą wiedzą w tej tematyce. Trudno, będę musiał gdzie indziej zasięgnąć informacji.
D: Też tak uważam. Może zwróci się pan bezpośrednio
do p. Tabisza? Ja nie znam go na tyle dobrze, aby wiedzieć o tak intymnych
szczegółach jego życia.
M: Nie rozumiem,.. co ma do tego p. Tabisz?
D: Wspomniał pan przecież o „trzech nocach
Tabiszowych", czyż nie?
M: Tak powiedziałem?! Bardzo przepraszam. Chodziło
oczywiście o „trzy noce Tobiaszowe". Zwykłe przejęzyczenie, proszę mi
wybaczyć.
D: A, to co innego! Na ten temat jestem w stanie udzielić
informacji. Zapewne chodzi panu o słynne fałszerstwo Pisma Św., popełnione
przez św. Hieronima? Bardzo ciekawie opisała to Uta Ranke-Heinemann w Eunuchach do
raju. Proszę posłuchać: W swoim tłumaczeniu Biblii na łacinę (Wulgata), przez Kościół
katolicki do dziś traktowanym bez zastrzeżeń, Hieronim zmienił tekst
oryginalny, dopasowując go do swego ideału dziewictwa. Katolicki Leksykon
Wetzera i Weltego (1899) podaje, że w noc poślubną Tobiasz pozostał przy
życiu „dzięki wstrzemięźliwości nowożeńców".
Rzecz w tym, że jego
oblubienica Sara straciła podczas swych poprzednich nocy poślubnych aż
siedmiu mężów (a i dla Tobiasza grób także był już wykopany), Tobiasz zaś
przeżył. O ile w tekście pierwotnym jest mowa o tym, że oboje spali ze sobą
już owej pierwszej nocy, to Hieronim każe Tobiaszowi czekać trzy
noce (nazywane później „Tobiaszowymi nocami") na połączenie z Sarą.
A kiedy wreszcie po trzech nocach spędzonych na modlitwie Tobiasz zbliża
się do żony, wypowiedziane przezeń słowa: „A teraz nie dla rozpusty biorę
tę siostrę moją za żonę, ale z miłości do potomstwa" (w Biblii Tysiąclecia:
„..dla związku prawego" Tb 8,7) są słowami Hieronima, nie zaś judaizmu.
Te sfałszowane słowa Tobiasza są do dzisiaj cytowane przez wszystkich
rygorystycznych teologów jako dowód na wyłączność prokreacyjnego celu małżeństwa.
Pierwotne zdanie Tobiasza, które cytuje on za Księgą Rodzaju (2,18): „Nie
jest dobrze, żeby mężczyzna był sam", mnich Hieronim po prostu opuszcza,
by nie zamazać oczekiwanej wymowy. W nowych katolickich przekładach Biblii te
uzupełnienia i opuszczenia zostały pominięte. Dawno już minęły czasy, gdy
biskup Amiens i proboszczowie z Abbeville żądali zapłaty od dyspensy, za chęć
spółkowania już podczas pierwszej nocy i rezygnację z trzech „nocy
Tobiaszowych". To tyle o interesującym pana problemie. Jeszcze coś?
M: Czy to prawda, iż ma to jakiś związek z niepisanym
„prawem do pierwszej nocy"?
D: Owszem. W tej samej publikacji jej autorka tak pisze:
"W tym miejscu wypada dodać, ze zmarły w 1778 r. Wolter dopatrywał
się związku miedzy należnościami dla biskupa Amiens, a tzw. prawem pierwszej
nocy (ius prima noctis), prawem feudała
do spędzenia z żoną poddanego jej nocy poślubnej. /../ Myśl przewodnia jest
ta sama: prawo do nocy poślubnej należy się przede wszystkim osobie panującej,
względnie Bogu". To wszystko co mam na ten temat. Dziękuję za uwagę.
***
No, też coś! Można być aż tak roztargnionym? Właściwie dlaczego
nie? Nie takie pomyłki się ludziom zdarzają,.. jak np. w tych dowcipach o filateliście czy o konsternacji. Na samo wspomnienie zachciało mi się śmiać,
niestety sygnał telefonu przywołał mnie do porządku.
Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę
pomóc?
Uczennica: Chciałabym się poradzić w pewnej sprawie,
która stała się zarzewiem niezgody między grupą uczennic, do których i ja
się zaliczam, a naszym księdzem katechetą. Otóż na jednej z lekcji religii
wygłosił on następującą opowiastkę umoralniającą:
Była sobie dziewczyna o imieniu Abigail i chłopak o imieniu Abelard.
Bardzo się kochali. On mieszkał po jednej strony rzeki, a ona po drugiej.
Kiedy powódź zniszczyła jedyny most łączący ich domostwa, przestali się
spotykać. Abigail bardzo cierpiała z powodu tej rozłąki i zastanawiała się
jak temu zaradzić. Wpadła na pomysł, aby poprosić właściciela jedynej łodzi w okolicy, by ją zawiózł do ukochanego. Ten zgodził się ale pod warunkiem,
że się z nim „prześpi". Dziewczyna długo myślała o tej niemoralnej
propozycji, aż w końcu zgodziła się, bowiem potrzeba spotkania się z ukochanym była silniejsza od wszystkiego.
Kiedy po zrealizowaniu tej nietypowej „zapłaty" przybyła do
Abelarda, oczywiście opowiedziała mu o wszystkim, uznając, iż niezależnie
od okoliczności nie powinna go okłamywać. Ku jej niepomiernemu zdziwieniu,
Abelard bynajmniej nie docenił jej wielkiego poświęcenia w tej sprawie. Urządził
jej kłótnię, po czym zerwał znajomość, obdarzając na pożegnanie uwłaczającym
epitetem: puszczalska! Wracając z owym przewodnikiem wyjawiła mu co się
wydarzyło, a ten stwierdził, iż większego dupka niż Abelard nie widział w życiu: ważniejsze było dla niego zranione ego, niż ogromne poświęcenie ze
strony dziewczyny. Zaproponował więc jej aby spotykali się ze sobą, tym
bardziej, że od dawna jest w niej zakochany, tylko nigdy nie śmiał jej tego
powiedzieć. Zanim dopłynęli do brzegu, Abigail zgodziła się przemyśleć
jego nieoczekiwaną propozycję.
Słucha pan?
D: Oczywiście! Domyślam się, że to jeszcze nie
koniec?
U: Jasne, że nie! Teraz dopiero będzie najciekawsze.
Otóż po skończeniu owej opowiastki, ksiądz zadał nam pytanie: "Która z tych postaci wykazała się właściwą
moralnością?" Ja i moje koleżanki, po zastanowieniu stwierdziłyśmy, iż
będzie to Abigail, która dla miłości — będącej przecież darem od Boga — wykazała się niesamowitym poświęceniem. Także właściwą hierarchią
wartości, bowiem seks bez miłości był dla niej nic nie znaczącym epizodem.
Brało w nim udział jej ciało, ale nie uczucia, nie serce. Dlatego mogła zapłacić
te cenę, gdyż dzięki temu miała nadzieję doświadczyć czegoś o wiele
bardziej wartościowego: fizycznej i psychicznej bliskości z ukochanym.
Jakież więc było nasze zdziwienie i zaskoczenie, kiedy ów ksiądz
autorytatywnie nam oświadczył, iż jesteśmy w błędzie, a jedyną osobą z tej opowiastki, która zachowała się moralnie,.. był Abelard właśnie! I co
pan na to powie? Kto ma rację: ksiądz czy ja i moje koleżanki?
D: Moim zdaniem bezsprzecznie wy! Po pierwsze: ów ksiądz
nie docenił heroicznej prawdomówności Abigail,
choć wg nauk ewangelicznych to prawda ma
nas podobno wyzwalać. Po drugie: kwestia poświęcenia się Abigail z powodu
wielkiej miłości. Czy aby nie na tym polega sens chrześcijaństwa? Dziwne, że
tak sądzi osoba, której misją jest krzewienie poglądu, iż nawet sam Bóg poświęcił
się (poprzez ofiarę ze swego Syna) dla wyższego
dobra, bowiem owo poświęcenie dyktowane było miłością
do ludzi. Jednym słowem: poświęcenie się w imię miłości jest
bezcenne, bo czyż cel nie uświęca środków?
Cóż to za chrześcijanin, który o tym nie wie?! Aż trudno w to uwierzyć.
U: Dlaczego więc ów ksiądz hołduje tak dziwnie
pojmowanej moralności?
D: Wydaje mi się, iż winne są wzorce, na których zostało wykreowane jego poczucie moralności,
jak chociażby takie „umoralniające" historie ze Starego Testamentu: np. Bóg
nakazuje Abrahamowi aby zabił najukochańszego syna Izaaka i złożył mu go w ofierze całopalnej, po to, aby przekonać się czy ten dostatecznie mocno się
go boi. I gotowość zabicia swego syna, Bóg uznaje za akt godny pochwały ze
swej strony. Albo: tenże Bóg wpierw utwardza serce faraona, by ten nie
wypuszczał Izraelitów z Egiptu, a potem karze go za to,.. iż ich nie
wypuszcza. I czyni to tyle razy, aż faraon zostaje ukarany wszystkimi dziesięcioma
plagami, włącznie z tą najbardziej okrutną: wymordowaniem wszystkich synów
pierworodnych. Także to:
Bóg wzbudza życzliwość w sercach Egipcjan, aby pożyczyli Izraelitom
swoje kosztowności, a ich samych namawia aby złupili z tychże „pożyczonych"
kosztowności Egipcjan. Lub to: Bóg daje Mojżeszowi Dekalog gdzie figuruje
przykazanie „Nie będziesz zabijał" i gdy ten schodzi do obozu i nakazuje
rzeź, w której giną tysiące osób — bóg nie tylko nie karze zabójców,
ale jest im przychylny. Mojżesz mówi do nich: „Poświęciliście ręce dla
Pana , ponieważ każdy z was był przeciw swemu synowi, przeciw swemu bratu.
Oby Pan użyczył wam swego błogosławieństwa". Itd., itd., takich i im
podobnych „wzorców moralności" jest w Biblii mnóstwo, co owocuje np. tak
pojmowaną moralnością owych „sług bożych":
„Według Jana Pawła II /../ zainfekowany wirusem HIV mąż nie może
do końca życia odbywać stosunków ze swoją żoną, nawet po jej
klimakterium, gdyż prezerwatywa jest zakazanym przez Boga rodzajem
antykoncepcji. A jeśli chory mąż nie może się z tym problemem uporać,
lepiej będzie gdy zarazi żonę, niż gdy użyje prezerwatywy". Czy można się
dziwić, iż duszpasterze szkoleni na takich wzorcach moralnych, mają zupełnie
inną hierarchię wartości? Jeśli to wszystko, dziękuję i żegnam.
***
Ponieważ telefon nie dzwonił, stanąłem w oknie i patrząc na szary
krajobraz tonący w strugach deszczu, popijałem w milczeniu herbatę.
Przyjemnie obserwować ulewę, będąc w suchym i ciepłym pomieszczeniu. Po
chwili telefon dał o sobie znać.
D: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?
Kobieta: W ubiegłym miesiącu byłam na Pierwszej
Komunii św. u swojego wnuczka. Ksiądz wygłosił piękne, wzruszające
kazanie, skierowane do wszystkich uczestników tej podniosłej uroczystości. Mówił
dużo o miłości Boga do człowieka i kiedy tak w skupieniu słuchałam jego słów,
doznałam olśnienia: ależ tak! Przecież Bóg
jest miłością! Niby od dawna o tym wiedziałam, ale dopiero teraz dogłębnie
zdałam sobie z tego sprawę. Czyż to nie jest najpiękniejsza ze wszystkich
idei?! Nawet zagorzali ateiści nie powinni mieć nic przeciwko niej, bo co jak
co, ale tak wielka miłość nie może chyba nikomu przeszkadzać, prawda? Ma
pan coś przeciwko tej wyjątkowo pięknej idei?
1 2 3 4 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 20-06-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9046 |