Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.459 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jesteśmy w stanie przełknąć każde kłamstwo, jakim nas karmią, ale prawdy zażywamy w małych dawkach, bo bywa gorzka."
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Doradztwo religijne i religioznawcze VI [1]
Autor tekstu:

Czyli inne spojrzenie na religię

Dzisiejszy dyżur przy tej „psiej pogodzie" będzie przyjemnością. Świeżo zaparzona herbata czeka w termosie jak i uzupełniające dodatki. Na pierwszy telefon nie czekałem długo.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Mężczyzna: Niedawno usłyszałem opinię — i co ciekawe, iż wypowiadał ją człowiek wierzący, ale uważający się za 100% racjonalistę — że chrześcijaństwo z racji swej oryginalności (czyli odróżniania się od innych religii) jest religią objawioną. To właśnie ma świadczyć według niego za tym, iż mamy do czynienia z prawdziwą religią, a nie wymyśloną jak inne przez ludzi. Co pan o tym sądzi? Czy można podważyć ten argument?

D: Z łatwością. Na przykład Karlheinz Deschner w Opus diaboli tak przedstawił ten problem:

Nie ma w chrześcijaństwie w ogóle niczego, co mogłoby pretendować do oryginalności z punktu widzenia dziejów ideologii i religii. Wszystko bowiem — od centralnych idei po marginalne obyczaje — zostało przejęte od „pogan" albo od Żydów: zapowiedź Królestwa Bożego, status dzieci bożych, miłość bliźniego i wroga, idea Mesjasza-Zbawiciela, proroctwa Odkupiciela, jego pochodzenie, cudowne narodziny z łona dziewicy, hołd pasterzy, prześladowania go już w kołysce, kuszenie przez szatana, nauczanie, cierpienie, śmierć (również na krzyżu), zmartwychwstanie (również w trzecim dniu, albo po trzech dniach, a więc w czwartym, bo i ta chwiejność w ewangeliach bierze się ewidentnie stąd, że zmartwychwstanie boga Ozyrysa świętowano w trzecim, a boga Attysa — w czwartym dniu od jego śmierci), jego objawienie się w postaci cielesnej, jego zstąpienie do piekła i wniebowstąpienie, nauka o grzechu pierworodnym, doktryna predestynacji, trójca, chrzest, spowiedź, komunia, liczba siedem dla sakramentów, liczba dwanaście dla apostołów, samo apostolstwo, urząd biskupa, kapłaństwo, diakonat, sukcesje, łańcuchy tradycji, Matka Boska, kult Madonny, miejsca pielgrzymek, tablice wotywne, czczenie relikwii, jasnowidztwo, cuda, takie jak chodzenie po wodzie, uciszanie burzy, pomnażanie jadła, wskrzeszanie — po cóż wyliczać, nic nowego! I wszystko to powtarza się w chrześcijaństwie bynajmniej nie tylko w swej zewnętrznej postaci /../ tyle, że pod innymi nazwami, a często nawet bez zmiany nazwy.

Natomiast w innym miejscu ów autor tak pisze: "Co prawda wszystko w chrześcijaństwie, co nie pochodziło od pogan, było żydowskie, od Starego Testamentu począwszy, poprzez zastępy aniołów, praojców, proroków, Modlitwę Pańską, aż po całą liturgię słowa. Ale właśnie dlatego, że Żydzi nie potrafili pojąć rzekomo chrześcijańskiego charakteru swojej wiary, dlatego, że pozostawali „uparci", w ciągu dwóch tysiącleci płonął ogień nienawiści do Żydów". Czy to panu wystarczy?

M: Aż nadto! Rzeczywiście, chrześcijaństwo jest „oryginalne" jak wszyscy diabli! Bardzo dziękuję za otworzenie mi oczu. Będę już wiedział co odpowiedzieć na podobne „argumenty".

D: Proszę bardzo! To raczej zasługa znakomitych Autorów, których cytuję w swoich wypowiedziach. Ja tylko — ujmując to metaforycznie — świecę światłem odbitym, tym nie mniej dziękuję.

***

No tak,.. dla wierzących taka wiedza byłaby zapewne szokiem poznawczym. Czego innego ich przecież uczą księża i katecheci. Na szczęście aż tacy ortodoksi tu nie dzwonią. Sygnał telefonu.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Uczeń: Dzień dobry. Chciałem poradzić się w pewnej sprawie, która nie daje mi spokoju. Otóż jako jedyny z klasy nie uczęszczam na lekcje religii. Koledzy mówili, iż nasz katecheta powiedział o mnie, że jestem złym przykładem dla innych. Przyznam się, iż bardzo mnie to zdziwiło, bo w gruncie rzeczy jestem dobrym człowiekiem, nawet wg kanonów religijnych: nie wyznaje cudzych bogów, nie czynię „świętych" obrazów ani rzeźb i nie oddaję im pokłonu, nie wzywam imienia Pana,.. gdyż go nie mam. Szanuję i kocham swoich rodziców, nie zabijam, nie cudzołożę, nie kradnę, nie szkaluję bliźnich i nie pożądam ich żon ani ich domów. A poza tym dobrze się uczę, prowadzę zdrowy, sportowy tryb życia i opiekuję się młodszym rodzeństwem. Czego można chcieć więcej? Dlaczego więc służę katechecie za zły przykład? Nie pojmuję doprawdy! Może mi pan to wyjaśnić?

D: Co prawda odpowiadałem już na ten temat, ale od strony doktryny. Teraz odpowiem ci prościej. Otóż łatwo to wytłumaczyć, jeśli spojrzy się na ten problem od strony owych duszpasterzy. Wmawiają oni wiernym, iż mogą być oni dobrzy tylko dzięki łasce bożej, oraz przestrzeganiu norm moralnych, danych ludziom od Boga. Zatem innowiercy oraz ateiści już przez sam fakt bycia nimi, powinni wg tej zasady być osobnikami z gruntu złymi. Nie są wszak obdarzeni łaską bożą, no i nie mają ochronnego parasola w postaci moralności mającej zapobiegać złym uczynkom. Ale co najważniejsze, nie są prowadzeni przez duszpasterzy, czyli „przewodników duchowych", których pomoc jest nieodzowna, według nich samych. Ty więc — będąc dobrym człowiekiem, mimo, że ateistą — psujesz im ten zakłamany wizerunek „złego ateisty" i wytrącasz im główny argument. Bo skoro ateista może być dobrym człowiekiem, bez koniecznej wg nich pomocy bożej (oraz kapłanów reprezentujących owego Boga), to oznacza, iż ten bzdurny pogląd można między bajki włożyć!

U: Chyba pojmuję o co tu chodzi: wygląda na to, że im lepszym człowiekiem będzie ateista, tym gorszym przykładem będzie dla księży i katechetów, bo obnażającym fałsz ich nauczania, czy tak?

D: Dokładnie tak!

U: Rozumiem teraz dlaczego u mojej młodszej siostry w pierwszej klasie, katecheta na lekcji religii spytał dzieci, kto wierzy w Boga? Pośród chóru odpowiedzi odezwały się też głosy na „nie", wtedy on spytał, kto nie wierzy? Cisza. Oznajmił im więc, iż ci, co nie wierzą są niedobrymi dziećmi. Widać, że od wczesnego dzieciństwa jest to ludziom wmawiane przez ich duszpasterzy.

D: To prawda. Jeśli jest to już dla ciebie jasne, dziękuję za uwagę i życzę ci, abyś nie przejmował się tego rodzaju opiniami. Myślę, że ich przyczyną jest ukrywana frustracja owych „sług bożych", iż nie są w stanie zawładnąć twoim umysłem (sumieniem). I to ich musi bardzo boleć, jak sadzę. Przecież każda nie „wypasana owieczka" przez nich, to zaprzepaszczone mnóstwo pieniędzy. A jak powiedział Tomasz Becket: „Kościół nie lubi owiec, które nie pozwalają się strzyc swoim pasterzom". I w tym chyba tkwi sens tego problemu. Jeśli to wszystko, żegnam.

***

W kreowaniu wizerunku „złego ateisty" doszło ostatnio do ciekawego paradoksu: Watykan poprawił nawet papieża, który ośmielił się powiedzieć, iż ateistom Bóg także wybaczy. Nic z tego! Będą się smażyć w piekle i od tego Kościół nie odstąpi! Dźwięk telefonu przerwał moje rozmyślania.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Chciałabym podzielić się pewną obserwacją z życia wziętą. Otóż po sąsiedzku przyjaźnimy się z rodziną głęboko wierzącą, która stara się żyć zgodnie z normami swojej religii. Należą oni do elity intelektualnej tego kraju; on pracownik naukowy, ona po studiach filozoficznych. Może na zewnątrz tego nie widać lecz z rozmów prowadzonych podczas naszych spotkań wyraźnie wynika, iż we współczesnym świecie - nawet w kraju na wskroś katolickim jak Polska — wcale nie łatwo być osobnikiem wierzącym, traktującym poważnie zakazy i nakazy religijne. Pomijając fakt, że mając pięcioro dzieci, mąż owej kobiety namawia ją na szóste, co wiąże się oczywiście z olbrzymim zaangażowaniem materialnym i czasowym. Dochodzą do tego liczne problemy związane ze specyficznym stylem życia, który zobowiązany jest prowadzić wierny i hierarchią wartości, którą uważają za jedynie właściwą.

Nie będę się wdawała w szczegóły, ale dość powiedzieć, że ich życie zdominowała obrzędowość religijna, a ich poglądy i myśli obsesyjnie krążą wokół obowiązującej u nas idei religijnej. Jakąkolwiek by podejmowali decyzję życiową, wpierw muszą się upewnić, czy będzie zgodna z wymogami ich Kościoła, bo wszystko w życiu wierzącego winno być czynione na chwałę Pana — jak często powtarzają. Co nieuniknienie wiąże się to z wieloma wyrzeczeniami i rezygnacją z licznych ułatwień życiowych, które może nam zapewnić współczesna cywilizacja. Ale to ich tylko utwierdza w przekonaniu, iż kroczą właściwą drogą, tą węższą. Skuteczne rozwiązywanie trudnych problemów życiowych, ludzie ci upatrują w kontaktach z „dobrym spowiednikiem", co sami przyznają.

Zastanawiając się nad tym — nieodosobnionym chyba — przypadkiem, nie mogę pojąć jednego: Jak to możliwe, iż ludzie wykształceni (i to nie w byle w czym, bo w filozofii!) i inteligentni, uważający się za racjonalnie myślących — tak bez żadnej refleksji starają się stosować do tego, co sobie myśleli jacyś wędrowni pasterze kóz sprzed dwóch i pół tysiąca lat?! Że swymi wykształconymi umysłami nie potrafią dostrzec, iż to nie Bóg wymaga od nich tego stylu życia i tego infantylnego „służenia sobie", ale cwani kapłani wszechczasów, którzy dzięki takim jak oni i kosztem takich jak oni ludzi, zapewniają sobie od tysiącleci dostatni byt i nieprawdopodobną władzę nad tą wielką masą podobnie im myślących — a raczej nie myślących — osobników. Że są nieświadomymi więźniami starych mitów, które obecnie służą jedynie potomkom ich twórców — kapłanów, a nie jak dawniej — ludzkości. I co pan o tym myśli? Jaka może być przyczyna tych irracjonalnych zachowań?

D: Przyczyn jest parę i tak np. wg książki, którą ostatnio przeczytałem są one głębsze, niż mogłoby się nam wydawać. W tej rozmowie ograniczmy się jednak do tej najbardziej oczywistej, którą jest tzw. wczesne wpajanie, wykorzystywane od wieków przez religie (a raczej Kościoły) do indoktrynacji ludzi, począwszy od wieku przedszkolnego, aż do ich śmierci. W dużym skrócie, ale bardzo trafnie opisał to Horst Herrmann w Książętach Kościoła:

Od najsubtelniejszego wieku dziecięcego chrześcijanin jest świadomie urabiany na owieczkę: ma się uczyć wpatrywać jak w obrazek w swego pasterza, który obiecuje jedynie prawdziwy pogląd i najpewniejszą ochronę. Ma się czuć dobrze tylko w stadzie, które składa się z podobnie wytresowanych ludzkich owieczek i jest kierowane przez samozwańczego, wszystkowiedzącego pasterza. /../Od najwcześniejszej młodości jest obecny w życiu typowego wiernego pouczający palec, wskazujący na wszystko co ważne, możne i wielkie — i pokazujący ciągle to samo: reprezentantów religii (Boga, papieża, biskupa), ich postacie, ich słowa. Po paru latach takiego wychowania człowiek jest już przysposobiony na bożą owieczkę. Zna hierarchię ważności jak paciorek. Wie, że biskup ma więcej do powiedzenia niż kierowca autobusu, papież jest bardziej fascynujący niż sprzedawca pizzy, ksiądz ważniejszy niż człowiek świecki. /../ W razie wątpliwości będzie wychodził z założenia, że arcypasterze są obywatelami ważniejszymi i lepszymi.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (51)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 20-06-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9046 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365