|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
List do chrześcijańskiego narodu – posłowie [1] Autor tekstu: Sam Harris
Tłumaczenie: Julian Jeliński
Ludzkość od dawna
była zafascynowana krwawymi ofiarami. W rzeczywistości nikogo nie dziwiła
sytuacja, gdy dziecko przychodzi na świat wyłącznie po to, by zostać
cierpliwie i z uczuciem wychowanym przez religijnych maniaków, którzy wierzą,
że najlepszym sposobem utrzymania słońca na swoim miejscu, albo
zabezpieczenia udanych plonów jest zaprowadzenie tegoż dziecka za jego
delikatną rączkę na pole lub szczyt góry i zakopanie, zarżnięcie lub
spalenie żywcem, jako ofiary dla niewidzialnego Boga. Niezliczona liczba dzieci
miała pecha, by urodzić się w tych ciemnych czasach, gdy ignorancja i fikcja
były nie do odróżnienia od wiedzy oraz kiedy werbel religijnego fanatyzmu
idealnie współbrzmiał z każdym ludzkim sercem. W rzeczy samej — prawie żadna
kultura nie była wolna od tego zła: Sumeryjczycy, Fenicjanie, Egipcjanie, Żydzi,
Kanaanici, Majowie, Inkowie, Aztekowie, Olmekowie, Grecy, Rzymianie, Kartagińczycy,
Teutończycy, Celtowie, Druidzi, Wikingowie, Galowie, Hindusi, Tajlandczycy, Chińczycy,
Japończycy, Skandynawowie, Maorysi, Melanezajczycy, Tahitańczycy, Hawajczycy,
Balijczycy, australijscy Aborygeni, Irokezi, Hurończycy, Indianie Cherokee,
oraz niezliczone inne społeczeństwa mordowały rytualnie swoich współbraci,
ponieważ wierzyły, że niewidzialni bogowie i boginie, złaknieni ludzkiego
ciała, mogą zostać w ten sposób przebłagani. Wiele z ich ofiar uważało
podobnie, ochoczo podążając na rzeź, będąc w pełni przekonanym, że ich
śmierć zmieni pogodę, wyleczy króla z choroby wenerycznej, albo w jakiś
inny sposób uchroni ich towarzyszy od gniewu Niewidzialnego.
W
wielu społeczeństwach, gdy zbudowano nowy budynek, najrozsądniej było
uspokoić lokalne bóstwa grzebiąc żywcem pod jego fundamentami dzieci (w ten
sposób wiara czasami funkcjonuje w świecie pozbawionym inżynierów
budowlanych). Wiele społeczeństw regularnie poświęcało dziewice, by chronić
się przed powodziami. Inni zabijali swoich pierworodnych, a nawet ich zjadali,
aby zapewnić nieustającą płodność matek. W Indiach, by osiągnąć ten sam
cel, niemowlętami karmiono
rytualnie rekiny w delcie Gangesu. Hindusi palili
wdowy żywcem, by mogły podążyć za mężami do innego świata. By nie
pozostawić niczego przypadkowi zasiewali również pola ciałami konkretnej
kasty mężczyzn, wychowanych specjalnie w tym celu i poćwiartowanych za życia. W ten sposób gwarantowano, że zbiory kurkumy będą udane. Potrzeba było
znacznych nacisków, by Brytyjczycy położyli kres tym nabożnym okrucieństwom.
W
pewnych kulturach, gdy umierał arystokrata, inni mężczyźni i kobiety
zgadzali się, by pogrzebać ich razem z nim, by mogli mu służyć na drugim
świecie. W starożytnym Rzymie, od czasu do czasu zarzynano dzieci, by można
było odczytać przyszłość z ich wnętrzności. Pewne cudowne dziecko z Fidżi
wymyśliło potężny sakrament o nazwie „Vakatoga", który wymagał, aby
kończyny ofiary zostały odcięte i zjedzone na jej oczach. Wśród Irokezów,
jeńcy wojenni często mogli żyć wśród członków plemienia przez wiele lat, a nawet żenić się, cały czas będąc skazanymi na obdarcie ze skóry żywcem,
jako ofiara dla Boga Wojny. Wszystkie dzieci, które spłodzili w niewoli czekał
ten sam los. Pewne plemiona afrykańskie mają długą historię mordowania
ludzi, by wysłać ich, jako posłańców w jednostronnym dialogu ze swoimi
przodkami, albo by przetworzyć części ich ciał w magiczne talizmany.
Rytualne mordy tego typu kontynuowane są w wielu afrykańskich społeczeństwach
po dziś dzień [ 1 ].
Niezwykle
istotne jest uświadomić sobie, że tego typu niemoralne, niewłaściwe
wykorzystywanie ludzkiego życia od zawsze miało zdecydowanie religijny
charakter. Jest ono połączeniem przekonań o niewidzialnych bogach i boginiach, oraz oczywistej niewiedzy w kwestiach biologii, meteorologii, medycyny,
fizyki i wielu innych nauk (które mają całkiem sporo do powiedzenia na temat
wydarzeń na świecie, dotyczących ludzi). I chrześcijaństwo stoi obecnie
okrakiem pomiędzy pogardy godną historią religijnych okrucieństw oraz
ignorancją nauki, stanowiąc absurdalną gloryfikację obu. Pogląd, że Jezus
Chrystus umarł za nasze grzechy oraz że jego śmierć ustanawia skuteczne
przebłaganie „kochającego" Boga jest bezpośrednim i jawnym spadkiem po
motywowanym przesądem przelewaniem krwi, które prześladowało zagubionych
ludzi od początku ludzkiej historii.
Co
oczywiste, Bogu Abrahama nie obce były mordy rytualne. Z rzadka potępiał tę
praktykę (Powtórzonego Prawa 12:31; Jeremiasza 19:4-5; Ezechiela 16:20-21), w innych miejscach wymagał jej i nagradzał za nią (Wyjścia 22:29-30; Sędziów
11:29-40; 1 Królewska 13:1-2; 2 Królewska 3:27; 2 Królewska 23:20-25; Liczb
31:40, Powtórzonego Prawa 13:13-19). W przypadku Abrahama, Bóg wymaga, by poświęcił
on swojego syna Izaaka, ale zatrzymuje jego dłoń w ostatnim momencie (Rodzaju
22:1-18), nawet nie wspominając, że zabicie własnego dziecka jest niemoralne. W innym miejscu, Bóg przyznaje się do inspirowania składania ofiar z ludzi,
by zhańbić tych, którzy to praktykują (Ezechiela 20:26), jednocześnie sam
to praktykuje, gdy zabija pierworodnych w Egipcie (Wyjścia 11:5). Prawo
obrzezania wyrasta jako substytut ofiar dziecięcych (Wyjścia 4:24-26) i Bóg
zdaje się ogólnie zachęcać do ofiar ze zwierząt zamiast ludzi. Naprawdę
nie da się wyolbrzymić tego, jak ów Bóg spragniony jest krwi zwierząt oraz
jak przywiązany jest do nawet drobnych szczegółów mordowania ich i składania w ofierze.
Mówi się, że Jan
Chrzciciel zobaczywszy po raz pierwszy Jezusa powiedział „Oto Baranek Boży,
który gładzi grzech świata" (Ew. Jana 1:29). Dla większości chrześcijan,
ta dziwna opinia jest wciąż wiążąca i pozostaje istotą ich wiary. Bycie
chrześcijaninem oznacza wyznawanie przekonania, że ukrzyżowanie Jezusa oznacza
ostateczną, wystarczającą krwawą ofiarę dla Boga, który jej wymagał (List
do Hebrajczyków 9:22-28). Chrześcijaństwo można sprowadzić do twierdzenia,
że musimy kochać i być kochanymi przez Boga, który zaaprobował to, że
jedna istota (przypadkiem będąca jego synem) stała się kozłem ofiarnym, była
torturowana i została zamordowana, by zrekompensować złe zachowania i myśli
innych.
Rozwińmy te dobre
nowiny: żyjemy we wszechświecie, którego bezmiar z ledwością możemy ogarnąć,
na planecie obfitującej w stworzenia, które dopiero zaczynamy poznawać, ale
cały projekt został cudownie wypełniony dwadzieścia wieków temu, gdy jeden z gatunków naczelnych (my) zszedł z drzew, wynalazł rolnictwo i żelazne narzędzia,
ledwie spostrzegł (niczym przez ciemne zwierciadło), że może oddzielać
ekskrementy on jedzenia, a następnie „wyróżnił" jedną istotę, by została
brutalnie wychłostana i ukrzyżowana.
Do tej nędznej
mitologii otaczającą śmierć w wyniku tortur (czyli pasję Chrystusa) dodajmy
symboliczny kanibalizm eucharystii. Napisałem „symboliczny"? Przepraszam:
według Watykanu z pewnością nie jest symboliczny. Wciąż obowiązuje
Trydenckie wyznanie wiary :
Wyznaję także,
iż we Mszy świętej ofiaruje się Bogu prawdziwą, istotną, błagalną Ofiarę
za żywych i umarłych, i że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii jest
prawdziwie, rzeczywiście i istotnie Ciało i Krew razem z Duszą i Bóstwem
Pana naszego Jezusa Chrystusa; i że się tam przemienia cała istota chleba w Ciało i cała istota wina w Krew, którą to przemianę Kościół Katolicki
nazywa przeistoczeniem. Wyznaję też, iż nawet pod jedną tylko postacią
przyjmujemy prawdziwie całego Chrystusa i rzeczywisty Sakrament.
Oczywiście
katolicy stworzyli sporo uciążliwej i nieprzekonującej teologii w tych
kwestiach, by wytłumaczyć to, jak mogą naprawdę zjadać ciało Chrystusa, a nie jedynie opłatki ubrane w metafory, i naprawdę pić jego krew nie będąc
jednocześnie sektą szalonych kanibali. Wystarczy jednak powiedzieć, że światopogląd, w którym ważne miejsce zajmuje „błagalna Ofiara na rzecz żywych i umarłych"
niezwykle trudno bronić w roku 2007. To jednak nie powstrzymało ludzi bądź
co bądź inteligentnych i mających dobre intencje.
A teraz dowiadujemy
się jeszcze, że Matka Teresa — najbardziej ceniona propagatorka tego
dogmatyzmu od stu lat, sama wątpiła przez całe swe życie — wątpiła w obecność Chrystusa w eucharystii, w niebo, a nawet w istnienie Boga.
Panie, Boże mój, kim jestem, żeś
mnie opuścił? Dziecko miłości, a teraz najbardziej nienawidzone, to jedyne,
odrzucone przez ciebie jako niechciane, niekochane. Wołam, trwam, chcę — ale
nikt nie odpowiada, nie mam przy kim trwać, Nikt. Sama… Gdzie jest moja
wiara? Nawet głęboko… nie ma niczego prócz pustki i ciemności… Mój Boże — jak bolesny jest nieznany ból — nie mam wiary — nie ośmielę się
wypowiedzieć słów i myśli, które tłoczą się w mym sercu — i sprawiają,
że cierpię nieopisaną agonię.
Żyje we mnie tyle pytań bez
odpowiedzi, które boję się odkryć — ze względu na bluźnierstwo — Jeśli
jest Bóg — niech mi wybaczy. Kiedy staram się wznieść moje myśli do
Nieba, napotykam na tak wielką pustkę, że te myśli wracają jak ostre noże i ranią moją duszę… Jak wielki jest ten nieznany ból — nie mam wiary. Mówi
mi się, że Bóg mnie kocha — ale prawdziwość ciemności, chłodu i pustki
jest tak wielka, że nicość dotyka mej duszy. Czy popełniłam błąd ślepo
poddając się Wezwaniu Najświętszego Serca?
— adresowane do
Jezusa, sugerujące jego rolę jako spowiednika, niedatowane.
Niedawno
opublikowane listy Matki Teresy ukazują, że jej umysł przepełniony był wątpieniem
(cóż, w końcu powinien być). Ukazują także kobietę, która cierpiała na
depresję, ale nawet świeccy komentatorzy zaczęli z grzeczności koloryzować
ten fakt wspominając o świętości i męczeństwie. Reakcja Matki Teresy na
jej dezorientację i hipokryzję (używam jej słów) ujawnia jak bardzo wiara
religijna przypominać może ruchome piaski. Obawy czy Bóg istnieje zostały
zinterpretowane przez jej spowiednika jako znak, że zaczęła dzielić
cierpienie Chrystusa na krzyżu; jej wychwalanie własnej chwiejności wiary
pozwoliło jej „pokochać mrok", którego doświadczała podczas nieobecności
Boga. Na tym właśnie polega geniusz niefalsyfikowalnego. To samo dotyczy też
innych katolików: wątpliwości Matki Teresy jedynie umacniały jej pozycję w oczach Kościoła i były uznawane za kolejne potwierdzenie boskiej łaski.
Zastanów się: jeżeli nawet wątpliwości ekspertów potwierdzają doktrynę,
co mogłoby ją podważyć?
Minął
już rok od publikacji Letter to a Christian Nation, a jej krytyka nie ustaje. Znaczna część krytyki hurtowo
dotyczyła także mojej pierwszej książki, Koniec
wiary i innych bestsellerów ateistycznych (Odczarownia Dana Dennetta, Boga
urojonego Richarda Dawkinsa oraz bóg
nie jest wielki Christophera Hitchensa). Zacząłem być atakowany, jakbyśmy
byli jedną osobą o czterech głowach. Oskarżenia i argumenty przeciwko nam są
zawsze takie same i zawsze są nie na temat. Zakrawa na ironię, że najbardziej
zaskakujące w dyskusjach z wierzącymi jest to, jak bardzo są przewidywalni.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Więcej na temat historii ofiar z ludzi patrz: N. Davies, Human
Sacrifice: In History and Today. Dorset Press « Nauka i religia (Publikacja: 15-08-2013 )
Sam HarrisAutor bestsellerowej ("New York Times"), wyróżnionej PEN Award książki - "The End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason" (2005) oraz "Letter to a Christian Nation" (2006). Ukończył filozofię na Uniwersytecie Stanforda, studiował poza tym religioznawstwo, obecnie pracuje nad doktoratem z zakresu neuronauki. Udziela się medialnie w radio i telewizji, ostrzegając o niebezpieczeństwach związanych z wierzeniami religijnymi we współczesnym świecie. Mieszka w Nowym Jorku. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 28 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Tajemnica świadomości | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9193 |
|