Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.416.793 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jeżeli ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu.
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia

Nowa forma ateizmu [1]
Autor tekstu:

Czyli co zrobić aby ateizm nie kojarzył się z nihilizmem.

Motto: "Wierzyć w Boga to /../ grzech pychy. 
To przypisywanie bardzo wielkiej przyczyny, 
bardzo mizernemu efektowi. Ateizm, przeciwnie, 
jest formą pokory; my jesteśmy synami ziemi".
Andre Comte -Sponville "Duchowość ateistyczna".

Od jakiegoś już czasu obserwuję nasilający się trend wmawiania osobom niewierzącym, iż ateizm jest równoznaczny z nihilizmem. Np. fragment komentarza jednego z czytelników portalu: „Ta cała poza na racjonalnego, w nic nie wierzącego ateistę jest fałszywa". Albo pełne zdziwienia pytanie: „A więc ateista w coś wierzy?". Lub jednoznacznie brzmiące równanie, również z komentarzy: „Ateizm = bezcelowość = nihilizm". Większej bzdury chyba nie można było wymyślić: jeśli nie wierzysz w Boga, to nie wierzysz w nic! Wielokrotnie już pisano o tym w Racjonaliście (ja również), iż jest to w najwyższej mierze fałszywe założenie. Ateizm neguje tylko istnienie Boga (bogów) i ani nie jest bezcelowy, ani też nie jest nihilizmem, czyli niewiarą w nic.

Dlatego w powyższym kontekście dość paradoksalnie brzmi inne zakłamanie, równie często powtarzane przez wierzących, iż ateizm — podobnie jak religia — jest pewnym systemem wierzeń, tyle, że o znaku przeciwnym: w religii wierzy się w istnienie Boga, w ateizmie wierzy się w jego nieistnienie. Zauważyliście tę schizofrenię umysłową? Z jednej strony ateista to osobnik w nic nie wierzący, a z drugiej jak najbardziej wierzący, tyle, że w odwrotność tego, w co wierzy prawdziwie wierzący. I tak np. w wywiadzie z posłem Godsonem (to ten gość, który widząc na filmie ożywienie zmarłego, uznał je za tak wiarygodny dokument, że twierdził potem, iż widział to na własne oczy), na zadane mu pytanie: „Ateizm jest formą religii?", odpowiada on: „Zgadza się, to jest pewien system wierzeń".

Co prawda już jakiś czas temu w „Niezbędniku ateisty" Piotra Szumlewicza, prof. Ludwik Stomma powiedział jasno i wyraźnie: „Ateizm nie jest bowiem wiarą w nieistnienie Boga, ale indywidualną niewiarą w jego istnienie". Być może nie każdy zauważa tę „subtelną" różnicę, lecz dla mnie jest ona ogromna. Aby to sobie uzmysłowić, wystarczy przytoczyć katolicką definicję wiary: "Jest to cnota nadprzyrodzona, dzięki której za łaską Boga /../ wierzymy w to, co objawił /../ Akt wiary jest to przyjecie prawdy nadnaturalnej przez rozum, pod nakazem woli, pod wpływem łaski, ze względu na powagę Boga objawiającego" (Sob. Wat. I). Według powyższego wiarę posiada się dzięki łasce Boga (dlatego jest cnotą nadprzyrodzoną), jest ona darem Boga, więc o własnych siłach człowiek nie może wiary zdobyć ani stracić!

Zatem Bóg musiałby obdarzać łaską ateistów, by wierzyli w jego nieistnienie. Ciekawy pomysł! Jakby to można nazwać: bożą schizofrenią? Poza tym wiarę religijną nabywa się w dzieciństwie, w stanie ograniczonej świadomości i nie trzeba jej uzasadniać żadnymi dowodami (wpajana jest jako Prawda objawiona), gdyż autorytet Boga wystarcza wierzącym za wszystko. Natomiast niewiarę w Boga/bogów zdobywa się dzięki wiedzy religioznawczej i zazwyczaj w dorosłym już wieku, jako w pełni świadomy osobnik. Twierdząc, iż jest to, to samo, bo tu i tu występuje wiara jako taka, z premedytacją zakłamuje się ten problem. Te dwa stany umysłu mają się nijak do siebie i trzeba dużo złej woli, by tego nie dostrzegać.

Jak można temu przeciwdziałać? Otóż wydaje mi się, iż znalazłem właściwy sposób na tę irytującą przypadłość u niektórych wierzących osobników, tłumaczących sobie w ten bzdurny sposób fenomen ateizmu. Dla nas (bo poczytuję sobie za zaszczyt należeć do osób o tym wyjątkowym światopoglądzie) jest oczywiście wiadome, iż ateizm wynika nie tylko z wiedzy religioznawczej, ale też z wielu innych aspektów naszych osobowości, świadczących zazwyczaj o szerokim spektrum zainteresowań, których potem wypadkową staje się światopogląd areligijny, jako konsekwencja racjonalizmu, ciekawości świata i otwartości umysłu.

Cóż znaczy jednak dla osobnika wierzącego religijnie określenie wiedza? Jaki stosunek do niej powinien mieć wierzący, najlepiej wyjaśnił bp. Pieronek w jednym z wywiadów: „Nie jest wcale powiedziane, że człowiek musi kierować się w życiu tylko wiedzą. Jak wiadomo tak nie jest. Zwłaszcza, że wiedza nie zawsze jest czymś do końca pewnym, zweryfikowanym". No, jasne! W przeciwieństwie do religii oczywiście, która jest do końca pewna i całkowicie zweryfikowana. To się nazywa najwyższej klasy obłuda! Nie ma się więc co dziwić, iż dla wierzących osób światopogląd oparty na wiedzy wydaje się nie tylko niemożliwy i niezrozumiały, ale też nic nie warty, skoro wiedza naukowa jest niepewna i zawodna, jako dzieło ułomnego człowieka.

Co innego wiara! Ta jest dopiero wartościowa, bo nie dość, że wszystkie systemy religijne opierają się głównie na niej, nie dość, że samo Pismo św. ją propaguje i wywyższa, to i sam święty Kościół tylko ją respektuje, czyniąc ją nadrzędną nad rozumem: "Wiara zaś rozum wyzwala od błędów, strzeże go i poucza na różny sposób" (Sob. Wat. I). Znamy, znamy te różne sposoby „pouczania rozumu" przez wiarę: tortury, wyrywanie języków, płonące stosy, psychiczny terror, nietolerancja itd. A wszystko oczywiście w imię najwyższej Prawdy, gdyż cel uświęca środki.

Co zatem należy zrobić w tej sytuacji? Wystarczy dla dobra sprawy zrezygnować z przekonania, iż ateizm opiera się na wiedzy religioznawczej i przyznać, iż podobnie jak religia opiera się on na wierze. Przestać używać słowo "wiedza", a zastąpić je słowem "wiara", natomiast słowo "wiem" słowem "wierzę" i dzięki temu prostemu zabiegowi wyjdzie nam przepiękny „system wierzeń", który zapewne usatysfakcjonuje każdego wierzącego, oceniającego na jego podstawie ateistów. Pozwoliłem więc sobie opracować ten "ateistyczny system wierzeń" aby każdy, kto się czuje na siłach mógł z niego do woli korzystać, bez niepotrzebnych wyrzutów sumienia, że uważany jest przez otoczenie za niewierzącego czyli nihilistę. Oto jak to widzę:

ATEISTYCZNY SYSTEM WIERZEŃ (NIEKOMPLETNY).

Wierzę, iż historia religii ludzkich liczy sobie nie mniej niż 30 tys. lat. Najwięcej śladów mogących świadczyć o istnieniu już jakiejś mitologii, zostawiła po sobie kultura oryniacka z tamtego okresu. W młodszym paleolicie zostały stworzone podstawy religii i najstarsza mitologia świata, objaśniająca go i wnosząca ład. Śmierć była pierwszą tajemnicą, która zmusiła ludzi do podjęcia badania świata, wg naczelnej idei prowadzącej ludzi przez wszystkie czasy: "życie — śmierć — życie po śmierci" . Co w konsekwencji doprowadziło do zbudowania wiedzy religijnej; od form prymitywnych do coraz bardziej doskonalszych.

Wierzę, że kiedy w IV tysiącleciu p.n.e. człowiek wynalazł pismo, religia była już uważana — wobec ułomnej pamięci ludzkiej i braku możliwości przekazywania wiedzy — za objawienie przez bogów ludziom swych praw. Mitologia poprzedzająca historię pisaną, pojmowana była jako zapis dziejów ziemi, ludzi i przyrody. Była częścią religii; rytuału i wiary. Wypełniała ona lukę w wiedzy o prehistorii człowieka i tylko w niej istniała świadomość przeszłości, której ówczesny człowiek nie był w stanie zliczyć ani sobie wyobrazić.

Wierzę, iż kapłani najstarszych cywilizacji otrzymywali religię nie jako objawienie, ale jako historyczne dziedzictwo różnych poglądów na pochodzenie świata, życia i śmierci. Stanowiło ono sumę nakładających się doświadczeń. Rozkwit kapłaństwa łączył się z gromadzeniem wiedzy, będący przywilejem „ludzi świątyń". Już u kapłanów paleolitu — czarowników — można było zaobserwować tę prawidłowość; łączenie wiedzy z władzą. To już wtedy utrwalił się „pogląd", że człowieka lub ogólnie życie stworzyli bogowie, zdolni wszystko stworzyć ale też i zniszczyć.

Wierzę, że w czasach kultury magdaleńskiej człowiek wymyślił bóstwa urodzaju, których szybko powiększający się panteon, sprawiał kłopoty jeszcze w średniowieczu. Idea najstarszych bóstw sięga epoki mezolitu. Religijny rytuał przemiany „chleba w ciało" wziął swój początek z kultów rolniczych. Spożywając boga, człowiek łączył się z boskimi siłami natury. Podobną treść miało spożywanie krwi i ciała Attisa, krwi i ciała Wielkiego Boga Mitry, oraz zapożyczony z rolniczych prarytuałów, rytuał krwi i ciała Chrystusa chrześcijan.

Wierzę, iż ogólny pogląd oddający prawdę o pochodzeniu religii, bardzo trafnie wyraził autor książki Jak człowiek stworzył bogów, Jerzy Cepik w poniższych fragmentach: „Nasza cywilizacja, nasi bogowie rodzili się z nas, przez nas, na ziemi. Z naszych lęków, z naszej niewiedzy, z naszej ciekawości poznania". Oraz: „Człowiek zawsze tworzył swoich bogów pod wrażeniem, pod ciążeniem niesamowitej niezrozumiałości sił przyrody". A także to: „W dziejach cywilizacji naszej planety, jedynym stwórcą i twórcą był człowiek. Nie było żadnych cudów ani działań ponadludzkich i nikt spoza ziemi do interesów naszej rodziny się nie wtrącał".

Wierzę, iż konkluzja jaka się nasuwa z powyższego jest jednoznaczna, a poniższe argumenty czynią ją wiarygodną ponad wszelka wątpliwość: to sam człowiek stworzył wszystkich bogów jacy kiedykolwiek istnieli i istnieją w religiach, na swoje podobieństwo i obraz, a nie odwrotnie.

Wierzę, iż „świadomość początków" zaistniała u ludzi dużo później niż rzeczywiste początki ludzkości, dlatego powstały mity tłumaczące te początki wg schematu: skutki domagają się odpowiadającej im przyczyny. Wymyślano więc odpowiednie „przyczyny" pasujące do późniejszych, znanych już skutków. Np. mit o stworzeniu świata „wyjaśniał" pochodzenie świata i życia na nim, mit o upadku pierwszych ludzi w raju „wyjaśniał" pochodzenie zła w dziele bożym, mit o Sodomie i Gomorze „wyjaśniał" pochodzenie kataklizmów przyrodniczych, itp. Biblia zawiera co najmniej 14 mitów, wymyślonych na podobnych zasadach rozumowania.

Wierzę (a religioznawstwo potwierdza tę wiarę), iż ludzkość czciła jak dotąd setki bogów i bogiń (w tekście „Święto zmarłych bogów" wymieniłem ich ponad 400, co było tylko częścią długiej ich listy) i wyznawała tysiące różnych religii (samo chrześcijaństwo ma kilkadziesiąt odłamów). Nie mogę zatem wierzyć, iż wszyscy oni są fałszywi (nieprawdziwi, wymyśleni przez ludzi), a tylko jeden z nich jest prawdziwy i realny. Taki pogląd jest sprzeczny ze świadectwem historii.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (123)..   


« Ateizm i Ateologia   (Publikacja: 21-08-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9209 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365