Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.233 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Człowiek rozsądny dostosowuje się do świata. Człowiek nierozsądny usiłuje dostosować świat do siebie. Dlatego wielki postęp dokonuje się dzięki ludziom nierozsądnym.
 Światopogląd » Dotyk rzeczywistości

Rwanda - katolicyzm - przemoc (Część I) [3]
Autor tekstu:

Czytając memoriał poświęcony rwandyjskiemu ludobójstwu (ponad 300 stron) możemy się dowiedzieć, iż były kapelan polowy, nauczyciel w Wyższym Seminarium w Gishamvu, o. Thadee, po ludobójstwie osadzony w więzieniu w Butare to aktywny uczestnik masakry w kościele w Kibeho, gdzie żołnierze i cywile przy użyciu pistoletów, granatów i maczet zabili chroniących się tam ludzi. Osobiście rozstrzeliwał uchodźców Tutsi, wydawał rozkazy traktowania ich gazem łzawiącym. W tym samym Kibeho gdzie przed laty miała się ukazać trzem dziewczynkom Matka Boska i gdzie dziś jest największe w Afryce sanktuarium maryjne (na wzór polskiej Częstochowy) zamordowano — a w zasadzie zaszlachtowano - jedną z owych wizjonerek, którą zaliczono do Tutsich (chodzi o Marię Klarę Mukangango). Innej kobiecie o imieniu Vestine ojciec Thadée zerwał trzymiesięczną córeczkę z jej pleców i przekazał w ręce mężczyzny, który podrzucił ją w powietrze, wysoko ponad samochodem i pozwolił spaść po drugiej jego stronie. Dziewczynka zmarła. Mąż Vestine nie zginął od razu, został dobity przez dwóch innych mężczyzn, jego sąsiadów, a kolejny sąsiad pociął ciało na kawałki mówiąc, że robi to dla pewności, że ten Tutsi już nigdy nie wróci wśród żywych. O.Thadee kierował tą akcją ....

Ks. Thadee Rusindizandenkwe powitał na lotnisku w Kigali pod koniec czerwca 1994 roku (czyli gdy rzezie dogasały, bo nie było już praktycznie kogo mordować) papieskiego gościa kard. Rogera Etchegaraya znaczącą postać na watykańskim firmamencie. Przywitał go z krzyżem na piersi i z pistoletem w ręku.

Kościół milczał i milczy. Kościół głosi pojednanie. Kościół naucza miłości i jest jak krynica dobroci, spolegliwości i szacunku dla godności człowieka. Człowieka traktowanego jako obraz Boga, jako doktrynalna droga Kościoła. Czyż potrzeba większego cynizmu i hipokryzji?

Kapelan wojskowy Anaclet Sebahinde z Butare — postawiono mu zarzuty przewodzenie militarnej wyprawie w góry w regionie Huye w celu poszukiwań uchodźców chroniących się w lesie. Ci których znaleziono, zostali zabici. Trenował młodych chłopców jak posługiwać się granatami. Przyczynił się do osadzenia w więzieniu polowym sześciu księży, których oskarżył o popieranie uchodźców Tutsi. Trzech z księży zostało zamordowanych w więzieniu pod koniec maja 1994, trzech pozostałych przeniesiono na posterunek policji gdzie zostali zabici 13 maja. W miejscowości Mubuga zachęcał do zamordowania dwóch innych księży nie wspierających ludobójstwa. Tych księży nikt nie zamierza kanonizować.

Przeglądamy dalej raport — Athanese Nyandwi proboszcz parafii Kaduha. Na dzień przed atakiem na uchodźców chroniących się w kościele, opuszcza parafię i przenosi się do pobliskiej szkoły będącej w tym czasie lokalną bazą bojówki Hutu Interhamawe. Dzień później w rzezi w jego kościele ginie 16000 ludzi. W czasie ludobójstwa wielokrotnie widziano go z mieczem w ręku; oskarżony także o gwałty na dziewczynkach Tutsi oraz o dostarczanie dziewczynek do siedziby Interahamwe, gdzie także były gwałcone. African Rights dysponuje nazwiskami jego ofiar. Przed ludobójstwem zaangażowany politycznie, wspierał ugrupowania Hutu dążące do eksterminacji Tutsi.

Prof. Timothy Longman (Dyrektor Studiów Afrykańskich z Bostonu) podaje z kolei że w Nyange buldożerami zniszczono kościół wraz z ukrytymi tam wcześniej i uciekającymi przed Interahamwe Tutsi. A podżegaczami i zawiadującymi tym bestialstwem byli księża Jean-Francois Kayiranga i Eduard Nkurikiye.

Z kolei Wojciech Tochman na podstawie kilkunastu rozmów i świadków (w tym Polaków przebywający wówczas w Rwandzie) opisuje sytuację z parafii w Gikondo, prowadzonej przez polskich palotynów. Dramat, krew, ludzie oszalali z nienawiści, żądni mordowania i zadawania cierpień; tragiczny obraz przedstawia chwila kiedy klęczący przed "Najświętszym Sakramentem" — jak mówi naoczny świadek tych wydarzeń — w kaplicy należącej do misji Tutsi widzą jak zakonnicy zabierają sakrament i wynoszą go. Polski żołnierz Jerzy Mączka (był skierowany do misji obserwacyjnej w Rwandzie) mówi Tochmanowi: "Pamiętam każdy szczegół. Najświętszy Sakrament był najważniejszy".

Przewaga formy nad treścią, symbolu nad życiem, dogmatu nad ideą. A to człowiek jest przecież drogą Kościoła .....

Oficjalnie oskarżono 24 kapłanów jako czynnych uczestników ludobójstwa (w tym trzech rekrutujących się z kościołów protestanckich). Ale to tylko oficjalna strona tych dramatycznych wydarzeń. Opisy pojedynczych morderstw z rąk księży, wydawania ludzi mordercom, gwałtów na dzieciach i kobietach, wyganiania lub nie wpuszczania do kościołów są jednak nagminne. Za każdym takim opisem kryje się tragedia; ludzi jako zbiorowości i pojedynczych osób czy rodzin. ludzi, którzy często uwierzyli..… Kościołowi, kapłanowi, doktrynie, idei. Jedną z pierwszych blokad dróg, które zasłynęły potem jako miejsca, gdzie ginęło najwięcej uciekających ludzi uznanych za Tutsi, założył proboszcz jednej z parafii koło stolicy Kigali polecając pilnującym drogi, by nie dopuścili nikogo do jego kościoła.

Było też — jak zawsze w życiu — sporo duchownych, którzy przeciwstawili się zabijaniu, dawali schronienie zrozpaczonym i wystraszonym Tutsim. Zachowywali się jak przystało na duchownych, jak ludzie, nieraz narażając swoje życie. I życie te niemal zawsze tracili. Kto nie był z Hutu, musiał zginąć. Księża dobrze o tym wiedzieli i wiedzieli co ich niedługo po wpuszczeniu Tutsich do kościołów czeka. Ginęli razem z nimi lub byli ścigani przez innych duchownych za zdradę i zabijani. Pod sutannami byli nie tylko Hutu, ale i Tutsi.

I jak w Auschwitz musi paść to samo pytanie, po raz kolejny — jakie stawia mieszkający od ćwierćwiecza i pracujący w oświęcimskim centrum Dialogu i Modlitwy ks. dr Martin Deselears (Niemiec, katolik, teolog) — "gdzie był wtedy Bóg ?". Kościół rzymski jednak nie tylko nie chce odpowiedzieć na to pytanie, on go po prostu omija. Najlepsza jest w tej sytuacji cisza, milczenie, wyniosła duma i pozorna (na pokaz i w retoryce) pokora. Ale jest ochoczy gdy trzeba napomnieć, ocenić, podkreślić prawdziwość własnych wartości i aksjologii.

Wobec silnego moralizatorstwa Kościoła, zwłaszcza — polskiego, wobec jego pychy (a w zasadzie — hierarchów i licznych księży tak ochoczo cytowanych przez media przy byle okazji), nie może paść pytanie z ogródka katolickiego nauczania o złu i grzechu. Czy Jan Paweł II był winny czy bez winy (a z nim Watykan, miejscowa hierarchia i duchowieństwo) ? Czy brak interwencji w tej konkretnej sprawie jest grzechem? Czy podczas pielgrzymki do Rwandy papież uczynił co było w jego mocy, aby nieuchronności nadciągającej tragedii zapobiec? Jeżeli papież, apelował i nakazywał ex cathedra (o czym jednak nic nie wiadomo) powstrzymanie się od rzezi to jak w takim razie oceniać wartość nauki Kościoła, jej wpływ na wiernych, jego moralny autorytet i jego pomnikową wielkość godną kanonizacji, wymagającą świętości (o którym tak w Polsce środowiska katolickie zapewniają)? A jeśli nie wiedział ku czemu idzie w Rwandzie, jeśli zawiodły kościelne kanały komunikacji i dyplomatyczne środki informacyjne to czy brzemię grzechu jest cokolwiek mniejsze ?

Dzisiejsza sytuacja jest taka; po ludobójstwie zostało bardzo wiele sierot, którymi zaopiekowały się Kościoły protestanckie. Od wczesnych lat dzieciństwa wyrastały już jako adwentyści, ewangelikanie, członkowie kościoła odnowienia i nigdy tak naprawdę nie byli świadomymi katolikami. Nie było tu więc celowej konwersji z jednej wiary na drugą, obrażenia się czy swoistej zemsty. Jest jedynie pamięć o grzechu Kościoła rzymskiego. Bo dla zwykłego, przeciętnego Afrykańczyka subtelne różnice teologiczno-doktrynalne europejskiego chrześcijanina: katolika, luteranina, kalwinisty, zielonoświątkowca, Świadka Jehowy itp. są nie do końca pojmowane nie tylko z tytułu takich wydarzeń, ale także z mocno ugruntowanej kulturowo i tożsamościowo wspólnoty klanowo-plemiennej i duchowej więzi z otaczającą przyrodą i zmarłymi przodkami.

*- tu mieszka szczęście (łac.)

**- Bóg tak chce (łac.)


1 2 3 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (11)..   


« Dotyk rzeczywistości   (Publikacja: 19-09-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 129  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9286 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365