|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Obrazy rzeczywistości Auschwitz: Todeswelt i nieprzystawalność języka* [1] Autor tekstu: Piotr Mirski
Tak jak nasz głód tutejszy nie jest uczuciem kogoś, kto opuścił
obiad,
tak samo nasz sposób odczuwania zimna wymagałby specjalnej nazwy.
Mówimy
„głód", mówimy „zmęczenie", „strach" i „ból", mówimy
„zima",
ale to jest coś innego. To są słowa wolne, stworzone i używane
przez ludzi
wolnych, którzy żyli, ciesząc się i cierpiąc u siebie w domu.
Gdyby lagry
potrwały dłużej, narodziłoby się nowe, surowe słownictwo
[...]. [ 1 ] Zdaniem wielu autorów, historyków, filozofów podejmujących tematykę
Holokaustu i obozów zagłady, Auschwitz zakwestionował całą naszą wiedzę
na temat świata, wszystkie reguły i zasady, którymi posługujemy się w normalnym życiu, tym samym zakwestionował też język, powstały w owym
normalnym świecie i uczynił go nieadekwatnym, co najmniej niewystarczającym
do opisu rzeczywistości obozów zagłady. By wyjaśnić problem owej
nieadekwatności, amerykańska filozof, Edith Wyschogrod wprowadziła pojęcie
Todeswelt-u, jako przeciwieństwa huserlowskiego Lebenswelt-u (świata życia,
świata życia codziennego, świata naturalnego). Todeswelt to świat, w którym
śmierć jest zjawiskiem dużo bardziej powszechnym, aniżeli w zwyczajnej
ludzkiej rzeczywistości, w obozach zagłady kończył się zatem świat życia i zaczynał świat śmierci, rzeczywistość masowego mordu. Zdaniem Jana Woleńskiego
natomiast, idee Husserla dobrze objaśniają — w sensie filozoficznym -
dlaczego język, którym opisujemy nasze codzienne doświadczenie, aczkolwiek
pozwala opisać Zagładę, pozostawia wrażenie nieprzystosowanego do
przedmiotu, o którym mówimy.
Ten rzeczywiście naoczny, rzeczywiście doświadczany lub pozwalający
się doświadczyć świat, w którym rozgrywa się całe nasze praktyczne życie,
pozostaje jako taki niezmienny w swej własnej strukturze istotowej, w swym własnym,
konkretnym charakterze przyczynowym, niezależnie od tego, co byśmy robili, w sposób umiejętny lub nie. Nie zmieni się on także przez to, że wynajdziemy
szczególnego rodzaju umiejętność, np. geometrię czy umiejętność uprawianą
przez Galileusza, która zwie się fizyką. [ 2 ]
Powyższą koncepcję można ująć w skrócie w kilku punktach: ludzie żyją w pewnej zastanej rzeczywistości, której istnienia na co dzień nie kwestionują.
Obejmuje ona poza ludźmi także zwierzęta, rzeczy nieożywione jak i wytwory
ludzkie; jest niejako sumą natury i kultury w ich tradycyjnym rozumieniu. Ten
świat jest ukonstytuowany subiektywnie, lecz nastawienie ludzi wobec niego jest
naturalne, naiwne i przed-teoretyczne. Zostało ono przekroczone przez
zmatematyzowaną naukę, co zbliżyło człowieka do obiektywizmu w ujmowaniu świata,
jednakże nie unieważniło świata codziennego doświadczenia. Stanowi ono cały
czas horyzont naszego ludzkiego doświadczenia, zarówno potocznego,
praktycznego, jak i naukowego. "[...] Lebenswelt prowadzi do
fenomenologii transcendentalnej jako drogi do objaśnienia jak świadomość,
nieindywidualna, ale
transcendentalna (ego) właśnie, konstytuuje świat jako korelat czystych aktów
kognitywnych (cogitationes). Redukcja fenomenologiczna czy też transcendentalna
ma pokazać sposób transformacji od subiektywnych danych indywidualnych do
czystej świadomości jako gwaranta w pełni obiektywnej wiedzy, odpornej na
sceptycyzm i relatywizm". [ 3 ]
Według Woleńskiego kategorię Lebenswelt u Husserla można interpretować
rozmaicie — jako świat indywidualnego doświadczenia, miejsce
fenomenologicznie gruntujące wiedzę, naukę i historię oraz jako
intencjonalnie ukonstytuowany przedmiot z transcendentalnymi niezmiennikami. Spośród
tych wariantów rozumień, pierwsze wydaje się być dla naszych rozważań
pomocne. Lebenswelt jest zatem światem indywidualnego doświadczenia i generatorem intersubiektywności wiedzy, kultury, jak również języka. W ten
sposób wyznacza on horyzont epistemologiczny, zmieniający się oczywiście
względem akumulowanego doświadczenia.
W tym ujęciu jego składnikiem jest więc język potoczny. Należy go odróżnić
od tzw. języka naturalnego, gdyż język potoczny zawiera też terminologię
specjalistyczną, naukową, a więc pochodzącą z języków sztucznych. Sednem
naszej analizy nie są znaczenia wyrażeń języka, ale ich użycie w języku
potocznym, istnieją bowiem potoczne użycia wyrażeń specjalistycznych. Ogólnie
rzecz ujmując, to właśnie potoczne doświadczenie determinuje sposób używania
wyrażeń języka potocznego. Ponadto owo użycie wyrażeń uniformizuje się z uwagi na potrzebę komunikacji. Tym samym ów Lebenswelt jest areną, na której
pojawia się cały repertuar wyrażeń języka naturalnego oraz języków
specjalistycznych wraz z ich potocznym użyciem w języku codziennej
komunikacji. Lebenswelt, będący światem, w którym konstytuuje się dane
potoczne doświadczenie, jako taki nie gwarantuje sam przez się prawdziwości sądów o nim wydawanych, jest jednak odpowiedzialny za potoczne użycie wyrażeń i pojęć,
za ich pewne rozumienie, dzięki czemu mogą się pojawić sądy prawdziwościowe.
Wszystkie owe ukształtowane w Lebenswelcie komunikacyjne habitualia nie są
ustanowione oczywiście na wieczność. Nie jest prawdą, że tak ukształtowany
język nie wymaga korektur, przeciwnie, są one niekiedy konieczne, zarówno w odniesieniu do wyrażeń języka naturalnego, jak i języków specjalistycznych.
Owe przemiany odbywają się jednak zawsze w odniesieniu do istniejących użyć i znaczeń, bazując na zastanym doświadczeniu potocznym, tym samym nowa
terminologia zawsze daje się przełożyć na starą.
Todeswelt, przeciwieństwo Lebensweltu może być natomiast pojęty
dwojako. Pierwsza możliwość — że jest on fragmentem Lebensweltu, po prostu
rzeczywistością, w której ludzie umierają częściej niż zwykle, należy
jedynie wskazać, gdzie to się odbywa w sensie geograficznym. W tym wypadku
niewiele zmieniają podane przez nas przyczyny tego częstszego umierania -
kto kogo zabija, w jaki sposób, z zastosowaniem jakich procedur i w jakich
miejscach. Kwestią zaś rozstrzygającą i prowadzącą do innego, drugiego
rozumienia Todesweltu jest odpowiedź na pytanie, czy ów świat ma jakiś
odmienny od Lebensweltu horyzont. Edith Wyschogrod dopatrywała się horyzontu
obozów śmierci w okrucieństwie oprawców. Bez wątpienia okrucieństwa i potworności są bardzo istotnym elementem Todesweltu, stanowią one jednakże
jedynie środek co celu i zdaniem Woleńskiego jego istoty należy szukać głębiej, a leży ona w tym, że jest on skierowany ku śmierci, podczas gdy
Lebenswelt jest skierowany ku życiu. To daje nam drugie rozumienie
Todesweltu, jako rzeczywistości nienormalnej, świata odwróconego, który choć
wyrasta na fundamentach świata naturalnego — materialnego i biologicznego, jest całkowitym zaprzeczeniem Lebensweltu, z całym jego
życiem codziennym, kulturą i wartościami:
W Ka-Be muzyki nie słychać dobrze; dochodzi tu tylko natrętne i monotonne walenie w bęben i czynele, a frazy muzyczne dają się słyszeć
jedynie urywkami, jak je wiatr niesie. Patrzymy na siebie wzajemnie z łóżek,
bo dla nas wszystkich ta muzyka jest czymś piekielnym. Motywów melodycznych
jest zaledwie kilka, tuzin najwyżej, codziennie, rano i wieczór te same:
marsze i piosenki ludowe, tak drogie każdemu Niemcowi. wryły się w nasze mózgi,
będą ostatnią rzeczą z lagru, o jakiej zapomnimy: są one głosem lagru,
akustycznym wyrazem jego geometrycznego szaleństwa, wyrazem niezłomnej woli
„panów": unicestwić nas najpierw jako ludzi, by później z wolna
dobić. [ 4 ]
Jean Paul Sartre powiedział kiedyś, że prawdziwy koniec ludzkości nastąpi
wtedy, kiedy nie będzie komu wspominać naszych zmarłych. W tym również
sensie mieliśmy w Auschwitz do czynienia z końcem ludzkości, tam bowiem
wspominanie zmarłych było czynnością rzadką i niewłaściwą wręcz — było
jedną z czynności mniej lub bardziej utrudniających przetrwanie. Śmierć
natomiast miała tam zupełnie inny sens aniżeli w jakimkolwiek innym
stworzonym przez człowieka świecie. Została obdarta z jakichkolwiek ludzkich,
kulturowych znaczeń i aspektów, zanegowano całkowicie jej wartość etyczną
(wartość etyczna śmierci może polegać na tym, że jest moralnym oraz
praktycznym motywatorem), unicestwieniu uległy także estetyczne jej wyobrażenia
(które, w zaistniałej rzeczywistości zdawały się być bezczelne i nieprzyzwoite). Sprowadzona została do czysto biologicznego faktu, bowiem człowieczeństwo
ofiar uśmiercano wcześniej. Więzień, czy to intelektualista czy
nieintelektualista, nie zajmował swoich myśli śmiercią, lecz umieraniem -
sposobem w jaki może umrzeć, pragnąc umrzeć możliwie najbardziej
bezboleśnie. Krążyły opowieści o pewnym esesmanie, „który kiedyś
rozpłatał jednemu z więźniów brzuch i wypełnił go piaskiem". [ 5 ]
Jest raczej zrozumiałym, że wiedząc o tego typu możliwościach, człowiek
nie zaprzątał sobie głowy tym, czy albo że musi umrzeć, lecz wyłącznie
tym, jak to się stanie. Rozmawiano na przykład na temat, ile czasu
„potrzebuje" gaz w komorze gazowej aby „zrobić swoje",
spekulowano na temat bolesności zastrzyku z fenolu, bądź czy lepiej zginąć
od rozstrzelania czy z wyczerpania w szpitalnym baraku. W konsekwencji więzień
obozu nie znał już w zasadzie lęku przed śmiercią jako taką, doświadczał
jedynie strachu przed określonymi rodzajami umierania.
Jak to dosadnie ujął Jean Amery, głównym obowiązkiem Żyda w obozie
była śmierć. [ 6 ]
Jednakże ci Żydzi, którzy przeszli wstępną selekcję i zostali uznani za
zdolnych do pracy i nie zostali któregoś dnia po prostu zamordowani przez kapo
lub SS, zwykle nie umierali już jako Żydzi, ich żydostwo było, jak wynika z powyższego, unicestwiane wcześniej wraz z ich człowieczeństwem. Naczelnym
celem istnienia owego świata było umieranie, a całe okrucieństwo,
pozbawianie nadziei i wszelkie inne działania mające na celu zniszczenie człowieka,
jego dezintegrację psychiczną i somatyczną, były jedynie środkiem do tego
celu. Jego architekci dokładali natomiast wszelkich starań, aby ów świat stał
się całkowicie normalnym dla ofiar: "Śmierć w Auschwitz była trywialna,
biurokratyczna i codzienna. Nikt jej nie komentował, nikt nie 'pocieszał płaczem'".
[ 7 ]
Jeśli więc Zagłada była czymś wyjątkowym w powszechnej historii ludobójstwa
to, według Woleńskiego, jako najpełniejsze ucieleśnienie Todesweltu.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Primo Levi, Czy to jest człowiek, przeł. H. Wiśniowska,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008, s. 177. [ 2 ] Edmund Husserl, Kryzys nauk europejskich i fenomenologia
transcendentalna. Wprowadzenie do filozofii transcendentalnej, przeł.
S. Walczewska, Kraków 1987, s. 48-49. [ 3 ] Jan Woleński, Todeswelt jako horyzont, [w:] Holokaust a Teodycea, [red] J. Diatłowicki, K. Rąb, I. Sobieraj, Wydawnictwo Homini, Kraków 2008, s. 26. [ 4 ] Primo Levi, Czy to jest człowiek… s. 67. [ 5 ] Jean
Amery, Poza winą i karą, Wydawnictwo Homini, Kraków
2007, s. 54. [ 7 ] Primo Levi, Pogrążeni i ocaleni, przeł. S. Kasprzysiak,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 183. « Historia (Publikacja: 26-09-2013 )
Piotr Mirski Absolwent The European Institute for Jewish Studies "Paideia" w Sztokholmie. Doktorant wydziału Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie. Pisze doktorat pod tytułem "Boskie wahadło historii", na temat Zagłady, jej ideologicznych i historycznych przyczyn, a w dalszej części na temat reakcji religijnej myśli żydowskiej na kwestię Szoa i udział/braku udziału/istnienia/nieistnienia Boga. Liczba tekstów na portalu: 3 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Strategie przetrwania oraz kwestia wiary religijnej w Auschwitz | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9302 |
|