|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Obrazy rzeczywistości Auschwitz: Todeswelt i nieprzystawalność języka* [2] Autor tekstu: Piotr Mirski
Lebenswelt i Todeswelt to więc światy paradygmatyczne, cywilizacyjne
matryce stanowiące dwa skrajne bieguny świata ludzkiego, będącego stopem
natury i kultury w tradycyjnym rozumieniu tych pojęć. Lebenswelt można by
zdefiniować jako świat całkowicie zorientowany na zachowanie życia (ze
szczególnym uwzględnieniem życia jednostki), w którym temu nadrzędnemu
celowi podporządkowane są wszystkie środki będące w rękach człowieka -
np. etyka, prawo, technika, medycyna itd. Tak pojęty Lebenswelt jako paradygmatyczny model świata jest całkowicie
spójny z etosem judaizmu, a cywilizacja Zachodu jest w dużym stopniu jego
urzeczywistnieniem. Talmud rozważa kwestię, dlaczego według księgi
Bereszit (Genesis), człowiek, w odróżnieniu od innych chajot (istot żywych)
został stworzony pierwotnie jako indywiduum. Pierwotnie, bowiem w księdze tej
przeplatają się odniesienia do Adama, jako konkretnego indywuduum (האדם — ha’adam) jak również jako gatunku ludzkiego, człowieka w ogóle (את
האדם — et-ha’adam).
Odpowiedź zawarta w traktacie Sanhedryn jest następująca:
"Tora mówi, człowiek został stworzony jako samotny [jako
indywiduum], aby pouczyć was, że ktokolwiek unicestwia jedną duszę, ten, według
Pisma, unicestwia cały świat, tym samym Tora poucza, że ktokolwiek ratuje
jedną duszę, ratuje cały świat". [ 8 ]
Można więc na tym gruncie śmiało twierdzić, że człowiek, jak inne
istoty żywe, został stworzony jako gatunek, niemniej Tora przedstawia to w taki a nie inny sposób, aby nas pouczyć, że ktokolwiek unicestwia pojedynczą
duszę, czyni tak, jak gdyby unicestwił cały gatunek ludzki, a ktokolwiek
uratuje jedną duszę, czyni tak, jak gdyby uratował całą ludzkość. Jako że w hebrajskiej tradycji biblijnej oraz talmudycznej nie znajdziemy wyraźnego,
dualistycznego podziału istoty ludzkiej na duszę i ciało, mądrość powyższą
można rozumieć w aspekcie fizycznym (materialnym), duchowym, jak i w obu
naraz. Ujmując rzecz w aspekcie fizycznym, morderca który uśmierciłby np.
Abrahama, uśmierciłby ojca narodów, a tym samym pokaźną część populacji
świata, wraz z jej cywilizacyjnym dziedzictwem. W drugim zaś przypadku
morderca również nie tylko zabija konkretne ludzkie indywiduum, uśmierca też
człowieczeństwo, także w sobie — możliwe, że nawet w pierwszej
kolejności.
Todeswelt jest natomiast światem zorientowanym na całkowite
unicestwienie człowieka, czemu podlegały nie tylko ofiary, które były
unicestwiane także biologicznie, ale i — co jest spójne z powyższymi rozważaniami — także oprawcy: „Jeśli zechcemy, a chcemy, będziemy zdolni zniszczyć
nie tylko wasze ciała, ale i wasze dusze, tak jak zniszczyliśmy nasze własne".
[ 9 ]
Idąc dalej za talmudyczną refleksją, Todeswelt jest światem zmierzającym
także, w ostatecznym rozrachunku, do unicestwienia samego siebie. Nie jest więc
samoistny, może istnieć jedynie pasożytując na pewnej, chorej wersji
Lebenswelt-u.
Todeswelt, w swojej konkretniej, zaprojektowanej przez nazistów
realizacji miał być więc z założenia falsyfikatorem, unicestwieniem żydowskiego
projektu Lebensweltu (który, jak wspomniano wyżej, jako taki jest praktyczną
realizacją idei judaizmu, przykazań religii żydowskiej, Tory [ 10 ]).
Ów świat śmierci bowiem, poza zniszczeniem biologicznym Żydów, Romów oraz
innych narodów i ras uznanych za podludzi czy nie-ludzi, miał za cel
wyszydzenie, obalenie, zniszczenie, unicestwienie judaizmu, żydowskiego etosu,
kultury wywodzącej się od starożytnych Hebrajczyków, jej języka,
ontologicznej wizji i planu dla świata. Żydowski Lebenswelt jest światem
inkluzywistycznym, światem życia dla wszystkich ludzi, według osobnych, lecz
spójnych ze sobą kodeksów etycznych dla Żydów i nie-Żydów (zgodnie z tradycją judaizmu — 613 przykazań dla Żydów, 7 praw potomków Noego dla
nie-Żydów). Ów świat to także przestrzeń historycznych zmagań
symbolicznego Adama z Bogiem o odwrócenie biegu historii i powrót do Gan Eden,
pierwotnego raju. Walki, w której Bóg jest tym który jest i będzie, i nie
odniesie żadnej szkody, jak anioł-wysłannik, z którym walczył biblijny
Jakub, Adam zaś, pojęty nie jako konkretny ludzki byt, osoba (ha’adam)
lecz jako gatunek ludzki (et-ha’adam), może w tej walce jedynie zyskać.
Nazistowski Todeswelt jest natomiast częścią, koniecznym
elementem nazistowskiego Lebensweltu, świata eksluzywistycznego, w którym
nie ma miejsca na jakikolwiek pluralizm ideologiczny, w szczególności zaś na
Boga Hebrajczyków i jego naród, który będąc jego Narodem Wybranym, jednocześnie
się z nim zmaga (ישראל — Isra-El = walczący z Bogiem). Jako że Bóg żydowski (יהוה)
nie może z definicji ponieść żadnej szkody w tej wojnie (sam w sobie nie ma i nie miał żadnej bezpośredniej materialnej reprezentacji), jedynym
poszkodowanym, przy całej dysproporcji sił mającej miejsce na ziemi,
może być Naród Wybrany, jedyna, według judaizmu, jego realna i materialna
reprezentacja. Hebrajski Lebenswelt z definicji może — i powinien — istnieć bez jakiejkolwiek formy Todesweltu,
nazistowski zaś nie może. Śmierć, unicestwienie innego jest jego
koniecznym, fundamentalnym elementem.
Gdy przesuwamy się na kontinuum w kierunku Lebensweltu, zarówno życie
jak i śmierć zaczynają generować mnogość znaczeń, narracji i kulturowych
odniesień, jest tak, ponieważ stają się one same w sobie bardziej
problematyczne. Im bliżej zaś jesteśmy Todesweltu, tym bardziej życie oraz
śmierć tracą na znaczeniu. Istnieje też proces o przeciwnym kierunku, od
kultury do natury — jednostka, wobec braku możliwych do
zinternalizowania, głębszych, sensowych i wiarygodnych kulturowych narracji na
temat życia i śmierci sama zaczyna się staczać się w kierunku Todesweltu.
Poczucie braku sensu życia i śmierci jest dla człowieka autodestrukcyjne.
Lebenswelt jest królestwem ducha, Todeswelt królestwem nicości, całkowitą
negacją żydowskiej wizji świata. Duch żydowski ma zasadniczo strukturę
prawną i wysoce abstrakcyjną, historyczną i procesualną, bardzo trudną, lub
wręcz niemożliwą do ujęcia na sposób substancjalny, charakterystyczny dla
myśli metafizycznej, wywodzącej się z tradycji i filozofii greckiej, operującej
cechami, przypadłościami etc. bądź obrazami i analogiami. [ 11 ]
Im bliżej Lebensweltu, tym bliżej świata stworzenia i uporządkowania,
na wzór biblijnego, którego fundamentalnymi
zasadami są צדק
(cedek — sprawiedliwość) oraz משפט (miszpat — prawo). Im bliżej Todesweltu, tym bliżej świata chaosu. Gdzieś pomiędzy
mamy hobbesowski świat natury, w który nie istnieje cedek a jedynymi
prawami są prawa przyrody. Oba te skrajne bieguny mają swoje realne
reprezentacje we współczesnym świecie, środowisku życia człowieka i w tak
również można też rozumieć agambenowską tezę, iż Auschwitz się nigdy
nie skończył. Groźba kolejnego holocaustu wciąż „wisi w powietrzu", w różnych
częściach świata. Dehumanizacja narodów, grup społecznych lub religijnych
ma ciągle miejsce w czasach nam współczesnych — dokonują jej zarówno rządy
wielkich korporacji, eksploatujące jednostki ludzkie, traktując je jako
materiał o wyłącznie utylitarnej wartości, jak też niektórzy islamscy
polityczni i religijni liderzy, odmawiający całkowicie statusu człowieka Żydom,
tzw. niewiernym, apostatom, a nawet muzułmanom odmiennej denominacji. W obu
przypadkach celem jest zysk, w pierwszym w postaci środków, głównie
materialnych, umożliwiających polityczny i gospodarczy wpływ na dzieje świata, w drugim chodzi o zawłaszczenie przestrzeni do życia oraz kulturową dominację
nad zasobami ludzkimi; w obu przypadkach celem jest przejęcie władzy, decydującej o życiu i śmierci jednostek. I tu, i tu mamy do czynienia z projektem chorej,
ułomnej formy Lebensweltu, który nie potrafi istnieć bez projektu stworzenia
Todesweltu, odbytnicy świata [ 12 ], w swoich przestrzennych ramach.
Według Giorgio Agambena przestrzeń obozu, który był — jak Auschwitz — obozem koncentracyjnym oraz obozem zagłady można opisać jako szereg
koncentrycznych kręgów, rozbiegających się na podobieństwo fal z centralnego miejsca (czy też nie-miejsca, jak określa to Agamben)
zamieszkiwanego przez muzułmana (Muselmann,
„człowiek trup"). Bramą, granicą tego nie-miejsca była selekcja.
Najważniejszym zadaniem, przed jakim stawał więzień chcący ujść z życiem,
było ciągłe ukrywanie przed oprawcami swoich chorób i stanów wycieńczenia,
nieustanne ukrywanie muzułmana, rozwijającego się powoli w jego wnętrzu.
Rzeczywistość społeczna, populacja więźniów była więc niczym innym jak
ogromnym, wsysającym wszystko wirem, krążącym bezustannie wokół
pozbawionego imienia oraz oblicza ośrodka — czarną dziurą, z której nikt
nie miał prawa powrócić, będącą przedmiotem strachu i odrazy, bowiem
„istotę ludzką największą odrazą napawa to, co przypomina ją samą, muzułmana
unikają wszyscy, wszyscy bowiem rozpoznają siebie w jego pozbawionym wyrazu
obliczu". [ 13 ]
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 8 ] Talmud Babiloński, traktat Sanhedryn 37a, [ 9 ] Primo Levi, Pogrążeni i ocaleni… s. 61. [ 10 ] Wśród których jest zasada chajecha kodmim, mówiąca o przetrwaniu człowieka, zarówno jako ludzkiej rasy jak i jednostki, jako o jego nadrzędnym celu, religijnym obowiązku, w opozycji do np. chrześcijańskiej
wizji negacji doczesności i gloryfikacji zaświatów (choć mającej swoje
źródło w judaizmie czasów machabejskich, o czym będzie mowa w następnym
rozdziale). Według Tory Żydzi, ale też i inne narody — gojim — a więc cała ludzkość, powołana jest do życia przede wszystkim w świecie doczesnym, tu i teraz, w szczęściu i błogosławieństwie. Naród
wybrany natomiast ma być przykładem takiego sprawiedliwego,
cywilizowanego, dobrego życia, ma być światłem dla gojim. Na tym, w dużym skrócie, polega idea wybraństwa, nie zaś, jak się niestety wciąż
potocznie uważa, na byciu — z definicji — „lepszym gatunkiem człowieka",
„wywyższoną kastą" itp. [ 11 ] Choćby najbardziej abstrakcyjna, tautologiczna, parmenidejska
interpretacja wersu Ex. 3:14: אֶהְיֶה
אֲשֶׁר
אֶהְיֶה jako
Jestem, który jestem, zamiast dosłownego znaczenia, czyli Będę,
który będę, nie zdobyła uznania w tradycji żydowskiej, gdyż
ignoruje historyczność Boga Hebrajczyków, jego skłonność do zachowań
afektywnych itd. i postuluje niezmienność całej jego istoty, co jest
raczej kalką greckiego, substancjalnego sposobu myślenia, aniżeli
wynikiem gruntownych studiów hebrajskich pism. [ 12 ] Anus mundi, określenie użyte przez m.in. Johanna Kremera,
niemieckiego zbrodniarza wojennego, profesora anatomii i lekarza SS, dla
opisania tego, co działo się w obozie Auschwitz-Birkenau. Określeniem tym
posłużył się też Władysław Kielar, więzień Auschwitz-Birkenau i autor wspomnień o takim właśnie tytule. [ 13 ] Giorgio Agamben, Co zostaje z Auschwitz... s. 52. « Historia (Publikacja: 26-09-2013 )
Piotr Mirski Absolwent The European Institute for Jewish Studies "Paideia" w Sztokholmie. Doktorant wydziału Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie. Pisze doktorat pod tytułem "Boskie wahadło historii", na temat Zagłady, jej ideologicznych i historycznych przyczyn, a w dalszej części na temat reakcji religijnej myśli żydowskiej na kwestię Szoa i udział/braku udziału/istnienia/nieistnienia Boga. Liczba tekstów na portalu: 3 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Strategie przetrwania oraz kwestia wiary religijnej w Auschwitz | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9302 |
|