Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.416.682 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Pasji muszą uczyć pasjonaci znający tajniki sztuki i szukający piękna w żmudnej praktyce. Leniwi nauczyciele uczą wiary w cuda, hodując tylko zniechęcenie i frustrację."
 Społeczeństwo » Laicyzacja

Religia. Jaki będzie jej koszt?
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Małgorzata Pietraszewska

Czytam nową książkę Mary Warnock Dishonest to God („Nieuczciwy względem Boga"). W jej ostatnim rozdziale"Duch człowieka" (jak sądzę, zatytułowanym tak celowo, aby uniknąć rozumienia pojęcia „religia" w sposób tradycyjny) autorka zadaje pytanie o potrzebę istnienia religii:

"Próbowałam dowieść,… [że] indywidualna moralność nie musi być koniecznie oparta na wierze religijnej, a nawet może całkowicie nie mieć z nią związku. Religia nie jest nieodzowna dla istnienia moralności, bez względu na to, jak mocno jest historycznie spleciona z moralnością z punktu widzenia kultury i tradycji. Tak więc, czy jest ona również, w oderwaniu od wszystkiego innego, niezbędna społeczeństwu? [str. 125]"

Warnock w końcu książki odpowiada na to pytanie przecząco. Wskazując na nieobligatoryjny charakter religii, argumentuje, że są ludzie, którym ich własna konstytucja nie pozwala uwierzyć, bez względu na to, jak usilnie by próbowali. A ponieważ wiara nie jest czymś, na co możemy się po prostu zdecydować, nie można od nikogo wymagać, aby wierzył.

Ale Autorka mimo wszystko jest zdania, że utrata religii byłaby niemal katastrofą. Podkreśla, że mimo, iż religia nie jest czymś niezbędnym, może jednak być pewnym dobrem. Jak wskazuje, może nawet być ważnym źródłem moralności i wielu innych rzeczy. Jeśli będzie ku temu okazja, wrócę do tego wątku nieco później bądź poruszę ten temat innym razem.

Teraz chciałbym krótko poruszyć temat kosztów religii, zarówno społecznych, jak ludzkich. Baronowa Warnock podkreśla, że religia, choć obecnie nie sposób sobie wyobrazić, że w jej przekonaniach jest cokolwiek, co można uznać za prawdę metafizyczną w kwestii istnienia bogów i duchów, nadal dostarcza ram i kontekstu, w których ludzie mogą — w jakimś sensie — spojrzeć poza ograniczenia życia na coś, co jest większe od nich, w jakiś sposób ich rozumie i trzyma ich, jakby to powiedział Izajasz, w swej opiekuńczej dłoni. Mówi o

" (...) miejscu, w którym możemy, przez nasze zmysłowe poznanie ujrzeć przelotnie coś innego, coś, do czego aspirują wszyscy ludzie, co jest bezpieczne, poza czasem i zmianą. [158]"

Muszę powiedzieć, że nie sądzę, aby to miejsce było dostępne dla tych, którzy nie wierzą naprawdę, że coś poza czasem i zmianą w rzeczywistości istnieje. Warnock nie twierdzi, że jest to sprawą pewną. Możemy mieć dostęp do tego miejsca jedynie za pośrednictwem medytacji nad opowieścią i mitem, a czy opowieść może przynieść taki rodzaj magii, jest wciąż niepewne.

Niemniej, baronowa Warnock wierzy, iż jest to możliwe, a kimże jestem ja, aby to kwestionować? Chciałbym jedynie zapytać, jaki jest tego koszt. Ile to będzie kosztować? Rozumiem nostalgię do dawnych czasów, kiedy kwestie te były pewnikami wyrytymi w sercu, gdy Anglia żyła w rzeczywistości, w której wiara była tak naturalna jak oddychanie, ale gdzie inne rzeczy były również tak naturalne jak oddychanie, a ludzie byli więzieni i paleni za ich niewłaściwe przekonania, albo skazywani na banicję, jeśli uparcie nie chcieli uwierzyć, jak stało się z Żydami w 1290r. za sprawą Edyktu o Wydaleniu Edwarda I.

W pewnym sensie podzielam jej nostalgię za pięknem angielskiej Biblii i wspaniałością angielszczyzny biskupa Cranmera. Rozumiem również jej troskę o dziedzictwo angielskiej architektury reprezentowanej przez wspaniałe kościoły i katedry rozrzucone w angielskim krajobrazie i rozsławiające nasze miasta i wsie.

Elizabeth i ja spędziliśmy nasz miodowy miesiąc zwiedzając te kościoły (dosłownie setki) jak również 26 katedr i wróciliśmy ze stertą fotografii przepojonych nastrojem cichej kontemplacji, świętości i pamięcią dawnych wieków. „Dom to poważny, stoi na ziemi poważnej" jak nazywał je Philip Larkin, „To w nim schodzą się wszystkie człowiecze potrzeby, / Tam każda, już poznana, przyobleka szatę / Celu. I to wystarczy, by nie stał się zbędny." (tłum. — J. Dehnel) Larkin również zastanawia się „Gdy kościoły kompletnie już wyjdą z użycia — / Na co je przerobimy? Może tylko jeszcze / W paru katedrach będą chroniczne muzea (tłum. - S. Barańczak) To "chroniczne" jest bardzo trafne, sugerujące ich chroniczny upadek, gdyż, koniec końcem, jak również zwrócił na to uwagę Larkin, na chrześcijaństwo można by również spojrzeć jak na "zżarty przez mole, muzyczny bezkres brokatu, / Stworzony by mamić, że śmierć próżno się stara. (tłum. J. Dehnel).

Ale wciąż nasuwa się jedno pytanie. Jaki będzie koszt tego wszystkiego? Ile kosztowało to dotychczas? Gdyż kościoły nie pojawiają się ot tak po prostu, i uczucia ludzi też nie pojawiły się z nikąd. Jak wiele z tej nostalgii i świętości, jakie dziś odczuwamy w rzeczywistości zawdzięcza swoje istnienie drakońskiej metodzie, która w czasach już niepamiętnych prześladowała ludzi dopóty, dopóki nie zrozumieli tego, co mieli zrozumieć — że aż w końcu dawały one sposobność do czci, i istotnie były to poważne miejsca stojące na poważnej ziemi? Ile ludzkiej niedoli kosztowało wpojenie tego ludziom? W jaki sposób musiano zmuszać ludzi, aby uwierzyli i poczuli to w swych sercach, że staje się to tak naturalne jak oddychanie?

Proces ten można zaobserwować na żywo w dzisiejszym Pakistanie, gdzie ludzie wyją, żądając krwi chrześcijańskiej kobiety, tak samo jak świętują mord gubernatora prowincji. Oto jak szacunek dla imienia Mahometa został wpojony ludziom za sprawą gróźb i przemocy. Przez długie lata mieszkańcy Anglii, Francji, Niemiec i innych miejsc, gdzie rządził nakaz kościoła, byli terrorem zmuszani do religijności. W rezultacie do teraz czują dreszcz boskości, gdy hostia jest kładziona na ich języku.

Te odczucia religijne mają swoją cenę. Jak utrzymuje baronowa Warnock, być może ludzie szukają takiego miejsca, gdzie mogliby przez swe „zmysłowe doświadczenie", ujrzeć coś innego, coś do czego aspirują wszyscy, coś bezpiecznego, poza czasem i zmianą". Jak wielu jednak zostało najpierw przemocą doprowadzonych w to miejsce? I w jaki sposób ma być chronione przed intruzami bez przemocy?

Nie sądzę, że przeprowadzono wszystkie obliczenia. Wbrew temu co się twierdzi, religia niewiele ma wspólnego z pokojem. Przez wieki była tu chroniona w sposób podobny, w jaki Islam wciąż chroni swej świętości, poprzez groźby i przemoc. Angielska Biblia, pomimo swych wszystkich wzniosłych momentów, jest czasem prozaiczna i monotonna. Mimo to traktuje się ją ze specjalną czcią, w dużej mierze dlatego, że musiano o nią walczyć i ludzie umierali za to, aby móc czytać ją we własnym języku.

Mary Warnock ma bez wątpienia rację gdy mówi, że wiele zostało utracone, gdy liturgia została przetłumaczona na współczesną angielszczyznę i Biblię można było czytać w nowych przekładach. Kościół utracił wtedy wiele z tajemniczości, której ludzie łaknęli. Byłem tego świadkiem i sam czułem tę stratę. Ale zyskano coś innego, być może ważniejszego. Zamiast dawać zwodzić się pięknu, zaczęliśmy słyszeć to, o czym od dawna mówiliśmy i rozpoczęliśmy o tym rozmawiać i zadawać sobie pytanie o prawdziwość tego. Z pewnością, nie można tego nazwać stratą.

Ciekawą rzeczą, jaką zauważyłem, gdy zaczęliśmy czytać współczesną Biblię angielską i stosować współczesną liturgię w języku angielskim, to fakt, że trudniejszym stało się pogodzenie tego, co myśleliśmy na temat Jezusa z tym, co sam mówił. Dźwięczna angielszczyzna Autoryzowanej Wersji Biblii przysłaniała nieco to, co czytaliśmy.

Odsłonięcie tej zasłony ukazywało czasem, że choć język ten był wspaniały to treść niekoniecznie. I stało się dla mnie jasne, a zapewne dla innych też, dlaczego Kościół często był tak wsteczny, a nawet okrutny. Gdy same słowa wydają się święte, często nie zauważamy jaką treść w istocie ze sobą niosą. Gdy słyszymy je w języku codziennym z normalną intonacją, jaka towarzyszy nam na co dzień to to, co kiedyś wydawało się święte, czasem może brzmieć rażąco. Gdy Paweł wyliczał grzechy posługując się angielszczyzną z czasów króla Jamesa, brzmiało to właściwie i potępianie podobnych rzeczy wydawało się odpowiednie, ale gdy słyszymy to w naszym własnym języku i zdajemy sobie sprawę, że chodzi o potępienie ludzi, których znamy i kochamy, wtedy Paweł zaczyna wydawać się nie święty, ale uprzedzony i rozzłoszczony.

Tak więc gdy baronowa Warnock mówi nam, że wiele zostanie utracone razem ze śmiercią religii, ma rację. Okazała godność angielskiej liturgii, piękno jej architektury, wzniosłość jej muzyki: to wszystko bez wątpienia będzie wielką stratą. Być może nigdy nie zostanie to całkiem utracone. Przypomina nam się nieustannie, że religia nigdy nie umrze, i być może ci, którzy to robią mają rację. Ale jaki będzie koszt uchronienia tych wszystkich cudów przeszłości? Należy zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście prawdą jest, że nie da stworzyć się społeczeństwa bez religii, społeczeństwa z swym własnym pięknem i cudami, na które ludzie za parę pokoleń, gdy zajdzie kolejna przemiana kulturowa, nie będą patrzeć z sentymentem dla piękna, które kiedyś znali.

Tekst oryginału.

Choice In Dying, 6 stycznia 2011r.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Otwarta rana palestyńska
A w Kościele bez zmian

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (7)..   


« Laicyzacja   (Publikacja: 20-02-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Eric S. MacDonald
Były pastor anglikański. Jego żona po długiej chorobie, w 2007 roku zdecydowała się na eutanazję, w czym Eric McDonald ją popierał i jej pomagał. Po jej śmierci porzucił kapłaństwo i porzucił religię. Mieszka w Kanadzie. Od grudnia 2010 roku prowadzi niesłychanie ciekawy blog, Choice in Dying, poświęcony głównie eutanazji.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 71  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora:  Spojrzenie na Mahometa w konkretnym kontekście
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 939 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365