|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Stary Testament » O Biblii inaczej
Dosłowność Biblii [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
W
Nowym Testamencie jest wyraźnie napisane: „Łaską bowiem jesteście zbawieni
przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga; nie z uczynków,
aby się nikt nie chlubił" (Ef 2,8,9). Oraz: „Ja wyświadczam łaskę komu
chcę i miłosierdzie nad kim się lituję.
(Wybranie) więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale
od Boga /../ A zatem komu chce okazuje miłosierdzie, a kogo chce czyni
zatwardziałym" (Rzym 9,15-18). Jest tam jeszcze jedno ważne zdanie: „Kto
bowiem umarł, stał się wolny od grzechu" (Rzym 6,7). Pośmiertna kara (czy
też zapłata) nie wchodzi więc w rachubę, skoro śmierć uwalnia nas od
grzechów. Jakiż więc sens ma ofiara
Jezusa odkupująca nasze grzechy, skoro sama nasza śmierć już nas od nich
uwalnia?
Zatem
ta odwieczna ważna rola religii, której
zadaniem jest jakoby prowadzić ludzi właściwą
drogą życia, tak aby doprowadzić ich do zbawienia,
jest warta „psu na budę", jak mawiała moja babcia. Po co te wszystkie
wyrzeczenia, cierpienia fizyczne i psychiczne, pozbawianie się tak wielu radości
życia, narażanie na szwank własnego zdrowia i życia — skoro to wszystko i tak nie ma żadnego znaczenia w tym
ostatecznym rozrachunku, którym jest zbawienie lub potępienie człowieka przez
Boga? Bardzo dobrze przedstawił paradoksalność tego teologicznego problemu L.
Feuerbach:
„Jeżeli
Bóg jest sam pojednawcą człowieka z Bogiem, Bogiem Zbawcą zmazującym
grzechy i uszczęśliwiającym ludzi, to nie może człowiek zmazywać swoich
grzechów, być zbawcą samego siebie — a wobec tego wszystkie tzw. uczynki
zasług, które czyni człowiek, wszystkie cierpienia i umartwienia jakie nakłada
na siebie, aby zmazać swoje grzechy, pojednać się z Bogiem, pozyskać sobie
łaskę i błogosławieństwo boże, są daremne i nic nie znaczące — daremne i błahe są różaniec, posty, pielgrzymki, msze, odpusty, mnisi kaptur i welon
zakonnicy. "Gdybyśmy mogli zmazać grzech uczynkami i dostąpić łaski, to
krew Chrystusa byłaby przelana bez potrzeby i przyczyny".
„Gdyby
grzechy nasze miały być nam odpuszczone z racji naszego żalu, to byłaby to
nasza zasługa, a nie boska". Te dwie rzeczy wzajem się nie znoszą i nie mogą
być razem: wierzyć, że przez Chrystusa bez naszej zasługi dostępujemy łaski
Boga i utrzymywać, że musimy ją zyskać także przez uczynki. Bowiem gdybyśmy
mogli sami na to zasłużyć, to nie potrzebowalibyśmy do tego Chrystusa /../
Łaska albo zasługa; łaska znosi zasługę, zasługa znosi łaskę /../ A zatem musisz trzymać albo z Bogiem albo z człowiekiem, albo wierzyć w Boga i wątpić w Boga, jednocześnie żebrać o jego łaskawe wsparcie i posiadać własne
dobra, być zarazem sługą i panem /../ Jeżeli Bóg jest istotą, która
aktywnie działa dla człowieka w imię jego zbawienia i szczęścia, to aktywność
człowieka na rzecz samego siebie jest zbędna. Czyn Boga znosi mój czyn" (L.
Feuerbach Wybór pism).
Tak
ten teologiczny problem wygląda od strony ludzi myślących. Dlatego właśnie
kapłani, teolodzy, apologeci i religijni myśliciele wymyślają
te wszystkie skomplikowane powody (metodologie),
aby odwieść wiernych od dosłownego odczytywania i rozumienia „bożego przekazu", którym wg nich ma być wyłącznie Biblia. Jest to jednak jedno z największych zakłamań
tejże religii (i nie tylko tej), bowiem pokazuje ono dobitnie i ponad
wszelką wątpliwość, iż to rzekome „słowo boże" jest w istocie słowem
człowieka o wyobrażeniu swego boga. Człowieka na dodatek bardzo ograniczonego w rozwoju, tak cywilizacyjnym, kulturowym jak i umysłowym.
Są to bowiem wyobrażenia wędrownych pasterzy kóz o swym plemiennym
bogu, żyjących parę tysięcy lat temu, uświęcone kulturową tradycją, której
to religia nadała rangę Prawdy Objawionej. Nic dziwnego więc, iż anachroniczny i infantylny wizerunek ich antropologicznie pojmowanego boga w żaden sposób nie
pasuje do umysłowości współczesnych ludzi, nawet tych wierzących
bezgranicznie i bezrefleksyjnie. Należało więc wymyślić skomplikowane uzasadnienia,
aby zniechęcić wiernych do
indywidualnych prób zrozumienia tego — pożal się boże — „słowa bożego". Czy jednak ktoś jeszcze (oprócz
ślepo wierzących) daje się na to nabrać? Pozostawiam odpowiedź na to
pytanie przyszłym teologom i kapłanom, bo to jest kwestia ich „być albo nie
być", a nie umysłów wolnych od tych pseudo problemów quasi moralnych.
I aż dziwnym może się wydawać, że w czasach, kiedy nie grozi nam już
za niewiarę w te bzdury, ani stos,
ani tortury, ani nawet wyrwanie języka jak onegdaj bywało, a tylko
enigmatyczne piekło na końcu dziejów
ludzkości (które wg współczesnych duszpasterzy jest tylko przejawem
nieobecności duchowej Boga u zatwardziałych grzeszników) — tak wielu ludzi, z pozoru mądrych i oczytanych daje
się jeszcze na to nabierać. Ale cóż,.. jak mawiał Karol Darwin: „Wielka
jest siła uporu, która każe tkwić w błędzie".
Jakoś
nikomu z wierzących nie daje do myślenia fakt, iż Biblia wywodzi się z kultury i religii żydowskiej (judaizmu), że dotyczy w głównej mierze początków i historii (mitycznych, ale jednak!) narodu
żydowskiego, że opisany w niej syn Boga Jahwe (stwórcy całego wszechświata,
ponoć) jest Żydem z krwi i kości (obrzezany, a jakże!), a jego matka jest Żydówką,
jak i wszyscy jego uczniowie (apostołowie). Nie daje im też do myślenia fakt,
iż Bóg Jahwe, który we wstępie do Dekalogu, mówi: „Ja jestem Pan, twój Bóg,
który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli" (Wj 20,2) — jest
także i naszym Bogiem, chociaż to nie nas wywodził z niewoli egipskiej.
Naprawdę nie ma to żadnego znaczenia dla wyznawców naszej religii?
Zapewne
jest mnóstwo ludzi o mentalności niewolnika, którzy bez świadomości
istnienia ich Pana, tracą poczucie bezpieczeństwa i sensu życia. Lecz prawdą
jest także, że istnieje (w każdych czasach) mnóstwo duchowych pasterzy, którzy
nieustannie muszą zabiegać o to, aby mieć liczne stado owieczek do ich
duchowego „wypasania" i materialnego „strzyżenia". Jak mawiał Tomasz
Becket: „Kościół nie lubi owiec, które nie pozwalają się strzyc swoim
pasterzom". I to owi pasterze uczynią wszystko co tylko możliwe, aby ten stan rzeczy trwał jak najdłużej, a najlepiej ZAWSZE.
1 2
« O Biblii inaczej (Publikacja: 09-11-2013 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9408 |
|