Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Zakony
Templariusze na ziemiach polskich Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Po dziesięciu latach od pierwszego wydania (Bellona 2003) ukazało się nowe, poszerzone wydanie książki Andrzeja Zielińskiego (autora m.in. Króla apostaty) — Tajemnice polskich templariuszy (Rytm 2013). Jest to zarys historii tego zakonu rycerskiego na ziemiach
polskich. Szczególny nacisk autor kładzie na dokonania gospodarczo-finansowe Rycerzy Świątyni w odbudowie młodej monarchii. Obecne na naszych ziemiach
zakony krzyżowe miały różną specyfikę, którą można by nazwać specjalizacją. Sprowadzeni przez Konrada Mazowieckiego w 1226 Krzyżacy zajmowali się podbojem
Prus. Wbrew stereotypowi: nie orężnie, lecz nade wszystko ekonomicznie. Był to zasadniczo podbój gospodarczy (to Krzyżacy w 1233 utworzyli Chełmno i
Toruń). Głównym orężem był nie miecz, lecz kolonizacja, urbanizacja, budowa bałtyckiej sieci handlowej, osadnictwo wiejskie. Nie mogliby pokonać pogańskich
Prusów orężnie, mogli natomiast ich pokonać gospodarczo. Mieli do tego odpowiedni know how.
W tym samym roku co Krzyżacy na ziemie polskie ściągnięto znacznie potężniejszy zakon: templariuszy. Była to inicjatywa księcia legnickiego, Henryka I
Brodatego, a w zasadzie jego żony Jadwigi Śląskiej. Również oni zajmowali się gospodarką. Jako że wokół księstwa legnickiego nominalnie byli sami
chrześcijańscy sąsiedzi, więc nie tyle był to podbój, co budowa gospodarki. Rozwijali handel, zakładali osady na niezagospodarowanych obszarach. Zapewne w
dużej mierze dzięki templariuszom księstwo legnickie wyrosło na najsilniejsze i najprężniejsze księstwo piastowskie i gdyby nie najazd tatarski
przekształciłoby się zapewne w królestwo.
W Bitwie pod Legnicą w 1241 po stronie polskiej walczyli zarówno templariusze, jak i prawdopodobnie krzyżacy oraz joannici. Wdowa po Henryku II Pobożnym, który zginął w
tej bitwie, sprowadziła jeszcze jeden zakon rycerski: Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą, który stał się główną instytucją prowadzącą szpitale na Śląsku.
Styl polityki Kazimierza Wielkiego to był zeświecczony styl templariuszy i krzyżaków (idea, że główne konflikty wygrywa się gospodarczo a nie militarnie).
Templariusze stali się jednak zupełnym ewenementem, gdyż ich rozbicie przez króla Francji wytworzyło legendę, która jest niezwykle intensywna po dziś
dzień. Nie stało się tak z innymi zakonami: krzyżakami rozbitymi przez Polskę w XV w. czy joannitami, których skonsumował Napoleon w drodze do Egiptu w
1798.
Legenda templariuszy to bez wątpienia jedna z najważniejszych legend Europy. O jej sile świadczy m.in. to, że stała się jedną z legend założycielskich
nowożytnego wolnomularstwa: które do templariuszy odwołuje się czasami bezpośrednio, na ogół jednak pośrednio: Świątynia Salomona jest centralnym symbolem
masonerii, zwłaszcza mistrza masońskiego; templariusze to inaczej Rycerze Świątyni Salomona — jej pozostałości stały się w 1119 pierwszą siedzibą zakonu.
Dlaczego zatem templariusze stali się tak ważni i dlaczego przenikają ruch masoński, oparty na całkowicie przeciwnych zasadach do ruchu krucjatowego? Można
oczywiście wierzyć w jedną z barwnych legend na ten temat, które głoszą np. że w Świątyni bracia odkryli alternatywną prawdę o Jezusie, że czcili Bafometa,
praktykowali homoseksualizm, ukryli gdzieś Skarb Narodów.
Moim zdaniem podłożem tej legendy jest to, co stało się główną specjalizacją templariuszy, a co stało się wielkim mostem czy nawet autostradą pomiędzy
Europą a Bliskim Wschodem: pierwszy międzynarodowy bank, którego nie było nigdy wcześniej i jak sądzę — nigdy potem.
Dzięki niemu kupcy z Zachodu mogli przestać wozić ze sobą sakwy i skrzynie z monetami. Templariusze mieli niezwykle obfitą sieć swoich „oddziałów" i ktoś,
kto wpłacił sobie pieniądze w jednym oddziale, bez problemu mógł je wybrać w oddziale oddalonym o tysiące kilometrów. Co więcej, był to jednocześnie
kantor, gdyż można było wybrać wpłacony ekwiwalent w innej walucie. Podnosiło to ogromnie bezpieczeństwo handlu w całym ówczesnym świecie, gdyż w zamian
nie wydawano pieniędzy papierowych (które jedynie kompresowały obrót pieniężny), lecz coś analogicznego do współczesnych kart płatniczych — dokumenty tak
zaszyfrowane, że dla złodzieja czy rabusia były bezwartościowe.
Templariuszowe ramy handlu lewantyńskiego miały znacznie więcej atutów. Oferowali oni niedrogi i bardzo bezpieczny frachting. Istnieje też duże
prawdopodobieństwo, że ich system nie wykształcił znaczniejszych patologii, gdyż kiedy Filip Piękny przeprowadził ich kasatę, sprokurowano przeciw nim
jedynie same światopoglądowe zarzuty. Otóż potajemny kult Bafometa miał wówczas większą wiarygodność niż zarzut jakichś malwersacji finansowych. Ich
finansowa rzetelność i niezawodność była bowiem wówczas przysłowiowa. Przez dwa wieki istnienia tego systemu nie zdarzyło się, by jakaś komturia była
niewypłacalna, by ktoś stracił tam powierzone pieniądze.
Pokłosiem tej wiarygodności, jaką wyrobili sobie templariusze była ewolucja tego systemu bankowego w instytucję zaufania publicznego. Dziś nawet państwowe
banki nie są instytucjami zaufania publicznego. Templariusze zaczynali wówczas coraz częściej pełnić funkcje takie jak dzisiejszy notariusz (poświadczenia
wiarygodnego czynności prawnych), a nawet oddawano im wymiar sprawiedliwości (w 1234 książę szczeciński, Barnim I, nadaje templariuszom sądownictwo w ziemi
kostrzyńskiej, w 1282 książę wielkopolski, Przemysław II, nadaje templariuszom całe sądownictwo w ziemi wielkopolskiej, a w 1290 — w ziemi drawskiej).
Tym co było najbardziej w tym wszystkim rewolucyjne był ponadnarodowy a nawet ponadwyznaniowy charakter tego banku: jego klientami byli nie tylko
chrześcijanie z różnych krajów Europy, ale i muzułmanie.
Czym zatem był proces templariuszy, który rozpoczął się w 1307, a zakończył w 1314 spaleniem na stosie jego liderów? Najpowszechniejsze wyjaśnienie głosi,
że był to sposób na uwolnienie się przez Filipa Pięknego z długów wobec zakonu i rabunek ich dóbr. Byłby to wówczas największy w historii skok na bank.
Moim zdaniem to bardzo nieudolne wyjaśnienie tych wydarzeń. Trzeba na nie bowiem spojrzeć w szerszym kontekście. Był to drugi etap wydarzeń, które
rozpoczęły się rok wcześniej: w 1306 tenże król wygnał z Francji Żydów, konfiskując ich majątki.
Czy Filip był zadłużony również u Żydów? Uwalnianie się od długów nie wydaje się zatem pierwszoplanowym motywem tych akcji. Czy chodziło o obrobienie
wielkich banków? Jeśli tak, to kilkuletni proces pozwolił templariuszom ukryć bądź wywieźć znaczną część środków finansowych.
Tym natomiast, co łączyło Żydów i templariuszy to ich kontrola nad handlem lewantyńskim. Byłaby to zatem próba nacjonalizacji handlu lewantyńskiego. Kasata zobowiązań to przy tym drobnostka.
Europa straciła wówczas bardzo przydatny system finansowy, który ułatwiał rozwój handlu jako takiego. To mogłoby wyjaśniać źródło skali i trwałości legendy
templariuszy. Dla masonerii templariusze postrzegani w takiej optyce nabierają głębokiego sensu: metamorfoza zakonu krucjatowego, który zaczął budować
wspólną płaszczyznę (ekonomiczną) ponad różnicami religijnymi — miejsce podboju zastąpiła współpraca.
Majątki templariuszy po likwidacji przeszły w dużej mierze na joannitów. Nie kontynuowali oni jednak dzieła templariuszy, zamieniając się na ogół w
„korsarzy Chrystusa". Kilka wieków później Napoleon Bonaparte dokończył inicjatywę Filipa Pięknego: w ramach wyprawy do Egiptu, która generalnie miała na
celu zdobycie przewagi nad Anglikami w handlu lewantyńskim, zajął wówczas maltańskie dobra joannitów.
Ruiny domniemanego zamku templariuszowego w Lipie. Zob. więcej...
Losy templariuszy po likwidacji zakonu ułożyły się różnie. Część z nich porzuciła śluby, inni wstępowali do istniejących zakonów lub tworzyli nowe. W
Polsce nie prześladowano ich. Pierwszą komandorią polskich templariuszy była Oleśnica Mała, którą otrzymali od Henryka Brodatego. Interesujące jest, że to
właśnie ta dolnośląska wieś stała się główną sprężyną opozycji antyhitlerowskiej w Trzeciej Rzeszy i była to opozycja nader znamienna. Chodzi o tzw. Krąg z
Krzyżowej, założony przez hrabiego Helmuta Jamesa von Moltke i Petera Yorka von Wartenburga. York von Wartenburg był właścicielem Małej Oleśnicy. Wywodził
się z rodziny o bogatych i intrygujących korzeniach. Jego pradziad był wybitnym pruskim feldmarszałkiem, który otrzymał Małą Oleśnicę od króla pruskiego po
sekularyzacji dóbr joannitów. Ród dawniej nosił nazwisko Gostkowski, a jego korzenie sięgają kilka wieków wstecz.
Powstały w 1940 Krąg z Krzyżowej krytykował nazizm z pozycji praw człowieka i demokracji. Wychodząc z pozycji chrześcijańskich dążył on do zawarcia
porozumienia humanistycznego ponad podziałami światopoglądowymi. Ilustracją tolerancji rodu York von Wartenburg był fakt, że władając przez pięć pokoleń
Oleśnicą zachowali oni katolicki charakter jej kościoła, pomimo że sami byli luteranami.
Krzyżowianie uważali, że wywołana wojna doprowadzi do klęski reżimu Hitlera. Sformułowali koncepcję Europy federacyjnej, opartej na małych wspólnotach,
stymulujących poczucie odpowiedzialności, zakładali też centralne sterowanie gospodarką, upaństwowienie górnictwa, przemysłu ciężkiego i gospodarki
energetycznej. W Małych wspólnotach Moltke pisał:
„Myślę, że jest to nie do przyjęcia w porządku europejskim, że każdy z osobna człowiek jest wyizolowany i nastawiony na wielką wspólnotę, państwo.
Odosobnienie odpowiada masie; człowiek staje w ten sposób częścią masy. W stosunku do tej dużej wspólnoty, państwa lub jeszcze większych wspólnot, tylko
ten będzie miał prawdziwe poczucie odpowiedzialności, kto w małych wspólnotach w jakiejkolwiek formie ponosi odpowiedzialność."
Większość Krzyżowian zostało straconych w 1944.
We wspomnianej na początku książce Andrzeja Zielińskiego można przeczytać więcej zarówno o „Tempelbanku", jak i aktywności gospodarczej templariuszy na
polskich ziemiach.
« Zakony (Publikacja: 25-12-2013 Ostatnia zmiana: 27-12-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9521 |