Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.053 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Zmieniają się prądy i poglądy, a apostołowie wciąż ci sami."
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu

Czy wychowanie ma sens? Moralne implikacje trzech praw genetyki behawioralnej [2]
Autor tekstu:

Mając na względzie powyższe uwagi zaproponujmy zatem kolejną poradę dla rodziców: zapewnij swojemu dziecku takie miejsce do życia i edukacji, które jest wolne od przemocy. Jeśli nie możesz tego uczynić to rób coś, co przyczyni się do poprawy warunków socjalno — bytowych i likwidowania zjawiska przemocy w twojej okolicy. Zminimalizujesz w ten sposób prawdopodobieństwo trafienia twojego dziecka do przestępczej grupy rówieśniczej, co zwiększy szanse, że wyrośnie ono na człowieka prawego.

Doszliśmy do punktu, w którym jasno trzeba sobie uświadomić, że przepis na wychowanie człowieka nie istnieje. Stwierdzenie to nie powinno jednak wzbudzać w nas niepokoju, a wręcz przeciwnie, powinno czynić rodziców spokojniejszymi. W tym kontekście warto bowiem zastanowić się, czym różni się wizja formowania dziecka za pomocą oddziaływań wychowawczych od wizji projektowania jego osobowości za pomocą inżynierii genetycznej. W zasadzie, i w jednym, i w drugim przypadku nieunikniona byłaby rezygnacja rodziców z zachwytu jaki wzbudza w nich nieprzewidywalność cech czy talentów ich dzieci. Wydaje się, że naukowe spojrzenie na proces wychowania i moralność pozwala by wystarczającą motywacją do spędzania czasu z synem bądź córką stała się radość wynikająca np. ze wspólnej zabawy. Wartościami autotelicznymi byłyby wówczas: przyjemność, szczęście i pozytywne emocje płynące z czytania bajki dziecku, a nie chęć nieustannej stymulacji intelektualnej, która ma wpływać na jego komórki nerwowe i w ten sposób doskonalić jego osobowość [21]. To prawda, że kontakt z dziećmi, czytanie, opowiadanie, zabawa stwarzają odpowiednie warunki dla rozwoju plastyczności neuronalnej, która w okresie dzieciństwa jest szczególnie ważna [22], ale — jak się okazuje — wcale nie musi to być jedyny i podstawowy powód, dla którego warto spędzać czas z dzieckiem. Sam Harris zwraca uwagę, że szczęście, pozytywne emocje i rozumowanie moralne stanowi obecnie nieustanny przedmiot badań psychologów i neuronaukowców. Jego zdaniem jedynym spójnym i zrozumiałym fundamentem moralności jest troska o ludzki (indywidualny) dobrostan [23]. Nic nie stoi zatem na przeszkodzie by praktyka wychowawcza była jednym z jego źródeł, i to zarówno w odniesieniu do dzieci jak i dorosłych.

Warto zwrócić również uwagę na kwestię odpowiedzialności. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia z odpowiedzialnością zbiorową wszystkich rodziców za to by ich dzieci dorastały w zdrowych dzielnicach pozbawionych przemocy, a z drugiej strony jest to odpowiedzialność jednostkowa za swoje własne życie. Innymi słowy, jeśli aktualnie jesteśmy nieszczęśliwymi dorosłymi ludźmi to nie jest to winą naszych rodziców [24]. W związku z tym, jak twierdzi James Hillman, jeśli po trzydziestu albo czterdziestu latach, nadal cierpimy z powodu tego, czego doświadczyliśmy ze strony ojca i matki, gdy byliśmy dziećmi, to właściwym sprawcą tego cierpienia jest psychoanalityczna ideologia (bezkrytycznie rozpowszechniana przez psychologię popularną i kulturę masową), która każe nam traktować wspomnienia tych doświadczeń jako dosłowną prawdę o naszym obecnym życiu. Z całą pewnością można powiedzieć, że nie ma żadnego uzasadnienia w faktach naukowych, by odpowiedzialnością za nasze aktualne cierpienie obarczać rodziców. Dużo bardziej prawdopodobne jest, że to nasze irracjonalne poglądy przeceniające znaczenie rodziny pochodzenia w teraźniejszym życiu, są tutaj źródłem psychicznego bólu [25].

Pozostaje nam rozstrzygnąć jeszcze jeden problem. U części czytelników może się bowiem pojawić taka wątpliwość: czy to jak rodzice traktują swoje dzieci jest nieważne? Czy wszystko co do tej pory zostało napisane oznacza, że autorytatywny styl wychowania i edukacja moralna jest pozbawiona sensu? Z całą pewnością pierwsze jest ważne, a drugie ma sens. Należy sobie zdać sprawę, że wychowanie nie jest jakąś tylko praktyczną możliwością lecz stanowi przede wszystkim zasadniczą powinność moralną rodziców. Wyróżnić można różne etyki prowadzące do takiej konkluzji. Według Tadeusza Kotarbińskiego moralność opiera się na zdobywaniu cech i predyspozycji, które czynią nas „spolegliwym opiekunem", czyli osobą, na której można polegać. W etyce Immanuela Kanta, aby być dobrym człowiekiem, należy postępować tak, jak by się chciało, by stało się to prawem powszechnym; złe moralnie jest instrumentalizowanie ludzi. W feministycznej etyce troski dąży się do zastąpienia abstrakcyjnych zasad autentyczną dbałością o innych [26]. Wymienione myśli etyczne zdają się posiadać jeden wspólny mianownik. Jest nim odwołanie się do naszych podstawowych intuicji moralnych, traktujących troskę o szczęście drugiego człowieka jako imperatyw moralny.

To co jest osobliwe w przypadku relacji rodzicielskich to fakt, że nie są one symetryczne. Rodzice mają bowiem nad dziećmi zdecydowaną przewagę. Pozycja ojca i matki umożliwia narzucenie swojej woli, niezależnie od życzeń potomstwa. Człowiek prawy to jednak osoba, która nie bije, nie zaniedbuje, nie poniża osób małych, bezbronnych i słabszych, dlatego że krzywdzenie jest złe. Jesteśmy przekonani, że większości osób nie trzeba przypominać tego faktu, gdyż taka postawa jest w nich głęboko zakorzeniona i wynika ona z ich poczucia człowieczeństwa i empatii. Poza tym, pomimo wiedzy, że przyszłość naszych dzieci prawdopodobnie jest od nas niezależna, to jednak z całą pewnością mamy realny wpływ na ich teraźniejszość. Z racji władzy dysponujemy bowiem wieloma środkami, aby ich dzieciństwo uczynić nieszczęśliwym [27,28].

W cytowanym wcześniej poradniku oprócz wskazanych przez nas błędnych wniosków naukowych odnajdujemy dużo wskazówek dotyczących sposobów spędzania wolnego czasu z dzieckiem, podpowiedzi dotyczących wielu ciekawych zabaw czy wytycznych odnośnie do udzielania odpowiedzi na trudne pytania dotyczące śmierci, seksualności, moralności i religii [29]. Jeśli zależy nam zatem na szczęśliwym dzieciństwie naszych pociech (a powinno zależeć) warto zaopatrzyć samego siebie w środki potrzebne do realizacji tego celu.

Przedstawiona wyżej argumentacja, naszym zdaniem, w dostateczny sposób uzasadnia konieczność zapewnienia opieki, troski i miłości dzieciom przez ich rodziców. A może jednak nie jest ona wystarczająca? Wielu ludziom wydaje się bowiem, że to egoizm jest najważniejszym imperatywem biologicznym. Ten popularny przesąd szkodzi współczesnej nauce. W rzeczywistości bowiem miłość rodzicielska i towarzyszące jej emocje moralne idealnie wręcz współistnieją z ewolucją biologiczną. Presja selekcyjna już na poziomie samolubnych genów bez wątpienia skłania rodziców do poświęcania się na rzecz swojego potomstwa, choćby z tego prostego powodu, że ich dzieci mają te same geny. Ten mechanizm znany jest dziś pod nazwą doboru krewniaczego. Innymi słowy, z punktu widzenia biologii ewolucyjnej, opieka rodzicielska jest cennym zasobem, a dobór naturalny będzie faworyzował inwestowanie go w przedsięwzięcia zwiększające dostosowanie osobnika. Z punktu widzenia genów ciężka praca na rzecz potomstwa jest zatem opłacalna, gdyż zwiększa nasze dostosowanie łączne [30]. Jak widać, egoizm i bezinteresowność istot ludzkich nie są skazane na konflikt. Okazuje się więc, że nawet na poziomie biologicznym szczęście naszego potomstwa jest jednym z naszych priorytetowych celów (a przy tym to cel bardzo egoistyczny) [31,32].

Warto także pamiętać, że z biegiem czasu układ sił się zmienia, a dobór krewniaczy działa w obie strony. Dzieci, które przechowują wspomnienia tego, jak były traktowane w dzieciństwie, mają coraz więcej do powiedzenia w kontaktach z rodzicami. Jeśli zatem imperatyw moralny nie jest dla kogoś wystarczającym uzasadnieniem miłości rodzicielskiej niech rozważy następującą regułę: bądź dobry dla swojego dziecka, gdy jest młode, aby ono było dla ciebie dobre, gdy ty będziesz stary [33].

Na zakończenie powiedzmy sobie szczerze, że zadaniem nauki nie jest kreowanie świata takim jakim chcielibyśmy go widzieć. Jej celem jest odkrywanie zasad rządzących rzeczywistością, w której żyjemy, niezależnie od tego, czy nam się one podobają czy nie. Nauka zatem powinna nam mówić o niej prawdę [34]. Podważanie trzech praw genetyki behawioralnej odbywa się najczęściej na gruncie ideologicznym i motywowane jest błędnymi przekonaniami dotyczącymi natury ludzkiej. Wydaje się bowiem, że krytyka ta bazuje na archaicznej już etyce, opartej na tragicznej wizji rodzaju ludzkiego. Jest to wizja zakładająca, że jednostki mają przede wszystkim naturalny pociąg do czynienia zła [35]. Bezpośrednim zamierzeniem, które podjęliśmy w niniejszym artykule było zatem skutecznie obalenie poglądu głoszącego, że zaakceptowanie decydującej roli czynników pozawychowawczych w kształtowaniu osobowości dzieci naraża je na brak troski czy przemoc ze strony rodziców. Mamy nadzieje, że udało nam się udowodnić, iż miłość rodzicielska dla większości ludzi jest wystarczającym powodem by nie krzywdzić swych dzieci i otaczać je opieką, w związku z czym obawy związane z porzuceniem błędnych wyobrażeń dotyczących roli wychowania są bezzasadne.

Oczekujemy również, że poczynione analizy pozwolą rodzicom z wdrukowanym poczuciem winy uwolnić się od bezprawnie przypisywanej im odpowiedzialności za ewentualne błędy ich potomstwa w dorosłym życiu.

Przypisy:

1. D. McGowan, M. Matsmura, A. Metskas, J. Devor, Jak wychować wolnomyśliciela. Praktyczny poradnik wychowania poza wiarą, Warszawa 2012, s. 57.

2. Tamże, s.58.

3. Tamże, s.59.

4. S. Pinker, Tabula rasa. Spory o naturę ludzką, Sopot 2012, s. 529-530.

5. T. Witkowski, Zakazana psychologia. Tom II. Nauka kultu cargo i jej owoce, Stare Groszki 2013, s. 81-82.

6. T. Stawiszyński, Potyczki z Freudem. Mity, pułapki i pokusy psychoterapii, Warszawa 2013, s. 33-34.

7. S. Pinker, op.cit., s. 530-533.

8. Tamże, s. 539-540.

9. S. O. Lilienfeld, S. J. Lynn, J. Ruscio, B. L. Beyerstein, 50 wielkich mitów psychologii popularnej. Półprawdy, ćwiećprawdy i kompletne bzdury, Stare Groszki 2011, s. 253-255.

10. T. Stawiszyński, op.cit., s. 33-34.

11. S. Pinker, op.cit., s. 541-542.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (56)..   


« Nauki o zachowaniu i mózgu   (Publikacja: 27-12-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Miętkiewicz
Magister pedagogiki i fizjoterapii. Pracuje jako fizjoterapeuta w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9522 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365