|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Pseudonauka, paranauka
Polscy romantycy byli pionierami współczesnego sceptycyzmu [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Niniejszy tekst jest kontynuacją artykułu „Homeopatia przyszła z cholerą", w którym ukazałem narodziny i poczatkową historię homeopatii, wiążąc ją ściśle z
kulturą romantyzmu. Główna jego konkluzja: romantyzm stał się fatum „białej Rosji". W Polsce natomiast romantyzm przybrał zupełnie inny charakter.
Pierwsza połowa XIX wieku to panowanie pseudonauki: mesmeryzmu i homeopatii. Z dziedzictwa tego narodziła się paranauka, która zagarnęła dla siebie drugą
połowę XIX wieku. Ojczyzną i królestwem pseudonauki i paranauki była bez wątpienia Francja. Tym samym można podejrzewać, że była to konsekwencja jej
płytkiej laicyzacji.
Druga połowa tego wieku należała do spirytyzmu, który dał podwaliny całej współczesnej paranauce, w szczególności parapsychologii. Był to szał duchów,
wirujących stolików, mediumizmu, lewitacji, echolalii, psychografii, typtologii i telepatii. „Mania spirytystyczna przybrała rozmiary kwestii społecznej i
plagi, podobnej do biczownictwa średniowiecznego", pisał Stanisław Wasylewski. Zmarli byli wówczas bardzo częstymi współpracownikami popularnych pism,
przeprowadzano z nimi wywiady, wydawano zbiory pośmiertnych przemów. Spirytyzm narodził się w środowisku protestanckim USA, lecz skodyfikowany i zamieniony
na religię został we Francji. Prorokiniami spirytyzmu były siostry Fox z okolic Nowego Jorku, a wielkim kodyfikatorem Allan Kardec z Francji. Napisał on
Biblię spirytyzmu: Księgę duchów (1857), która stała się wielkim światowym bestsellerem. Zawiera ona rozmowy z duchami wszystkich kategorii (duchy
nieczyste, lekkomyślne, pseudoświatłe, neutralne, stukające i niepokojące). Tylko w USA sprzedano 30 milionów jego książek, a jego grób na cmentarzu
Père-Lachaise do dziś jest najbardziej ukwieconym przez wyznawców grobem tego najważniejszego cmentarza Francji.
Spirytyzm uważa siebie za „wyższą" formę
chrześcijaństwa, oczyszczonego z rytuałów, tudzież źródło prawdziwej nauki o duszy ludzkiej. Jego główne przesłanie wyrażone jest na monumencie na cześć sióstr Fox
postawionym w 1927 przez Międzynarodowy Kongres Spirytystów „na pamiątkę Objawienia się Nowożytnego Spirytyzmu w Hydesville, N. Y, 31 marca 1848
r.", na którym wyryto credo: „Śmierć nie istnieje. Nie ma zmarłych." Oto najradośniejsza nowina religijna! Zrodzona w konsekwencji zamiany ewolucyjnej laicyzacji w laicyzację rewolucyjną. Był to istny rozsadnik mnóstwa odnóg „nowej religijności".
Dewiza spirytyzmu
Ze spirytyzmu wyłoniła się teozofia, stworzona przez rosyjską szlachciankę, Helenę Bławatską, która stała się podłożem XX-wiecznego New Age.
1853 — stoliki zaczynają wirować
Polski romantyzm był instrumentalny i dość płytki (w pozytywnym sensie), nie niszcząc rozwijającego się światopoglądu naukowego. Reakcję
Polski na spirytyzm opisał Stanisław Wasylewski w książce Pod urokiem zaświatów z roku 1923. „Usłyszawszy o niesamowitym zjawisku — pisał Wasylewski -
Polska znalazła się w położeniu specjalnie przykrym i kłopotliwym. W kraju tym nogi stołowe uchodziły z dawien dawna za rzecz bezwzględnie pozbawioną
rozumu, czemu też dano wyraz w dosadnym o nich przysłowiu. Teraz zaś głosiły wieści zza morza, że właśnie owe niemądre kawałki drzewa są najlepszym i
jedynym przewodnikiem w komunikacji ze światem zmarłych". Moda na wirujące stoliki przyszła do nas w 1853 i zgasła po kilku miesiącach
przygnieciona zbyt dużą liczbą drwin i sceptyków.
Pierwsze polskie medium to Aleksandra Czechówna z Krakowa (1839-1923). Sceptycy szybko zaczęli rozbrajać
wirujące stoliki. Franciszek Wężyk, prezes Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, były lider Wielkiego Wschodu Narodowego Polski, pisał do Kajetana Koźmiana w
dniu 20 maja 1853: "Gdzie tylko widziałem to zjawisko, tam się nie powiodło. Wczoraj cztery pary próbowały u mnie tego doświadczenia, po kwadransie powstał
wielki krzyk: stół tańcuje. Pokazało się, że ktoś z zewnątrz popchnął stół, a że był na kółkach i na woskowanej posadzce, więc toczył się łatwo. Jutro będę
na doświadczeniu ścisłym, bez tłumu, ludzi i hałasów. A co z tego wyniknie, doniosę Ci". Jan Dobrzyński, uważany za jednego z twórców nowoczesnego
dziennikarstwa polskiego, w gazecie „Nowiny", zakpił sobie ze spirytystów w tekście opisującym jak w czasie jednego z seansów zdarzyło mu się, że
przypadkowo położył na stoliku swą tabakierkę — w konsekwencji stolik kichnął. Z kolei Józef Korzeniowski, czołowy twórca dramatu romantycznego, napisał
wówczas bardzo popularną Odezwę stolików mahoniowych, w której stoły mahoniowe apelują do ludzi, by przestali je w końcu rozstawiać po kątach i w rogach.
Mickiewicz, towiańczycy i Krasiński — awangarda sceptyczna Paryża
| 1. Pomnik Adama Mickiewicza w Paryżu, dłuta Antoine Bourdelle, z roku 1929 |
Jak pisałem w poprzednim tekście, polscy romantycy byli de facto przefarbowanym Oświeceniem, a ich stosunek do spirytyzmu doskonale to potwierdza. Otóż
byli oni wówczas czołowymi europejskimi sceptykami, kiedy spirytyzmowi ulegali najwięksi pisarze epoki i koronowane głowy. Kiedy stoliki całej Europy
zaczęły wirować, Mickiewicz mieszkał w Paryżu i pracował w Bibliotece Arsenału. W liście do Karoliny Towiańskiej pisał: "U nas tu we Francji, a po
części i na całym świecie wszyscy zajęci wyłącznie kręceniem się stołów i innymi nadzwyczajnymi zjawiskami, jak głosami, stukaniem i widmami… mnóstwo
świadków potwierdza podobne fenomena". Sam Mickiewicz do sprawy podszedł empirycznie. 27 maja 1853 w mieszkaniu państwa Mickiewiczów zebrało się
czternaście osób — "senat romantyzmu polskiego in corpore prawie" — by doświadczyć seansu spirytystycznego. Jedna z uczestniczek tak o tym napisała:
"Trzymaliśmy tak ręce przez pół godziny wśród zupełnej ciszy i uroczystego nastroju… Stół jednak nie dawał żadnych szczególnych objawów, stał zupełnie
nieruchomy… Zniecierpliwiony poeta dał znak do powstania, mówiąc, że raz jeden można było tę próbe odbyć, więcej jednak stanowczo do niej nie wróci".
Elita romantyzmu polskiego utworzyła wówczas w Paryżu sektę parareligijną towiańczyków — Koło Sprawy Bożej. Mało w tym chodziło o religię. Oczywiście „sprawa Boża" to „sprawa polska" — był to de facto polityczny projekt propagandowy obliczony na promocję sprawy
polskiej za granicą: głosili nadejście nowej epoki w której naród polski odegra doniosłą rolę. Jedną z jej cech miał być kres zinstytucjonalizowanych
religii. Do religii i przesądów towiańczycy podchodzą jak typowi oświeceniowcy. Zaczęli zresztą zwalczać we Francji wszelkie przesądy. Karol Baykowski, jeden z czołowych towiańczyków, tak
pisał o spirytyzmie w pamiętniku Znad grobu (1891): „Pamiętajmy, że jedyną prawdziwą drogą jest tylko droga pracy wewnętrznej i ofiary i że tej drogi nie
zastapią żadne w świecie miseczki, ekierki, ołówki i stoliki". Z podobną driną lub pogarda o spirytyzmie pisali Norwid i Kraszewski. Narcyza Żmichowska,
autorka „Poganki", uważana za prekursorkę feminizmu w Polsce, która jako jedna z pierwszych kobiet uczęszczała na posiedzenia Akademii Francuskiej, żaliła
się wręcz, że bardzo pragnęła nawiązać kontakt z duchami, lecz instynkt sceptyczny skutecznie niweczył te próby.
Kiedy natomiast zdarzyło się wówczas Zygmuntowi Krasińskiemu, cierpiącemu na poważną chorobę oczu, ulec nieco „stołomanii", jak to określano w Warszawie,
wnet do porządku przywołał do jego własny uczeń, Józef Korzeniowski, pisząc doń:
"Czy to prawda, żeś uwierzył?! że twoim zdaniem przemożnym potwierdzasz, Zygmuncie?! Co by na to powiedział Archimedes, że mu wyrzucają ziemię z posad
drągiem, i co gorsza bez punktu podpory. Cuda dzieją się tylko w świecie ducha, mój drogi! Wyzdrowiej".
Tak pisał najznakomitszy obok Fredry komediopisarz polskiego romantyzmu do jednego z grona Trzech Wieszczów literatury polskiej! Krasiński odpisał mu:
"W
naszym wieku nie tylko na rany serca, ale i na rany rozumu trzeba się przygotować".
Wyzdrowiał na tyle, że rozpracował najsławniejszego magika XIX wieku — Daniela Dunglasa Home’a (1833-1886). Jego pokazy parapsychologiczne przyćmiły
wirujące stoliki i dokonania Cagliostra z XVIII wieku. Świadkowie opowiadali, że wydłużał swe ciało na 15 cm, przesuwał siłą woli najcięższe przedmioty i
ludzi, lewitował pod sufit, na odległość grał na akordeonie, rozgrzewał węgle siłą woli, w 1871 w warunkach laboratoryjnych pod kontrolą
naukowców-sceptyków udowodnił ponoć telekinezę, materializował dowolne zjawy. Jego pokazy oglądał Karol Dickens i królowa Wiktoria Hanowerska. Cesarz Napoleon
III Bonaparte w czasie pokazu krzyczał, że chce ucałować dłoń objawionego mu ducha Napoleona I, co było mu dane. Pius IX udzielił mu audiencji. Alexander Dumas został drużbą
szarlatana. Wikipedia podaje dziś, że naukowcy sceptycy nie byli w stanie dowieść mu oszustwa. James
Randi pod koniec XX wieku rozpracowywał jego sztuczki.
Oto jednak w roku 1857 przywlókł się do Paryża chodzacy już tylko o kulach Krasiński, który począł badać magika. Swego czasu napisał do Słowackiego:
"Drogi Julu! W
cuda wierzę zawsze i wszędzie, w cudotwórców prawie nigdy!"
Po przybyciu do Paryża pisał do Bronisława Trentowskiego: "Bardzo mnie zatrudnia teraz będące tu medium amerykańskie, pełne magnetycznej siły, sprawiającej
zjawiska najdziwniejsze… Śledzę go i badam i pilnuję z krwią zimną i rozwagą ścisłą, nic a nic nie poddając się w stronę wyobraźni".
Rychło Krasiński zaczął działać magowi na nerwy. Dzienniki paryskie podały informację, że sławne medium na pokazie u hrabiego Krasińskiego doznało
gwałtownego ataku katalepsji. Sam Krasiński tak o tym pisał w liście do Adama Sołtana: "Posiedzenie było u mnie, ale nic a nic nie pokazało się, tylko
medium sam dostał strasznego napadu nerwowego i konał długo na mojej kanapie". Paryska prasa z uwagą wówczas śledziła ten swoisty pojedynek polskiego
romantyka z amerykańskim spirytystą. W Polsce z kolei mówiono, że Krasiński uległ szarlatanowi i wierzy w duchy. Któż mógłby pomyśleć — romantyk, co w duchy wierzy! Kiedy w połowie kwietnia 1857 Stanisław
Koźmian zarzucił mu w liście, że hołduje szarlatanowi, wieszcz odpisał: "Mój drogi! Ja jeden wśród zajętych Humem zachowałem, zda mi się, rozwagę i
przytomność. Śledziłem go, badałem, podejrzewałem wszystko w nim, krok w krok stąpałem za nim, zawszem się miał obronnie i uorężnionym duchem walczyłem
przeciw niemu, ostrzegając drugich, rzucających się w otchłań tych zjawisk lub staczających się w nią, a obałamuconych i upojonych."
1 2 Dalej..
« Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 14-01-2014 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9543 |
|