Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.328 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W tej materii sąd znawców jest nad wyraz zgodny: bóg do swego wyznawcy zawsze jest podobny
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Niepoprawna politycznie Anna German [1]
Autor tekstu:

Rok 2013 przyniósł Europie fascynującą batalię na polityki historyczne. Pod tym względem zapisze się on jako czas przełomu. Także w Polsce, gdzie od kilku lat mamy zatrzęsienie nowych magazynów historycznych oraz wielkie starcie trzech polityk historycznych realizowanych za pomocą serialowych superprodukcji historycznych: polityki amerykańskiej (seriale „Czas honoru" oraz „1920. Wojna i miłość"), niemieckiej („Nasze matki, nasi ojcowie") oraz rosyjskiej („Anna German. Tajemnica białego anioła").

Nim ustalimy, kto wygrał to starcie i jaki był jego charakter, kilka słów o genezie tego, co rozegrało się w 2013.

Pokonani piszą własną wersję historii

Po II wojnie światowej świadomość historyczna kształtowana była przez dwa rozdzielne strumienie propagandy: „prawdę sowiecką" i „prawdę amerykańską", których zasięg wyznaczała żelazna kurtyna. Niemcy przegrali i przez kilka dekad nie mieli nic do powiedzenia. Część Niemiec żyła prawdą sowiecką, a część - amerykańską.

Może to paradoksalne co napiszę, lecz dla swojego dobra Ameryka powinna była zachować ten podział świata. Polityka 'dziel i rządź' naprawdę jest skuteczna. Poza tym napięcie wytwarzane przez konkurujące ze sobą imperia, zachowuje ich żywotność.

Stało się jednak inaczej. Ameryka zdobyła dominację i wzięła udział w rozmontowaniu bloku sowieckiego. Nowa Rosja nie stanowiła już zagrożenia ani konkurencji.

Polska przesiadła się wówczas z prawdy sowieckiej na prawdę amerykańską. Do dziś żyjemy nie tylko pod dominacją amerykańskiej polityki historycznej, ale i w amerykańskiej popkulturze (aby się o tym przekonać wystarczy rzec, że polska kinematografia to w III RP potworek, zombie, dominują w naszej TV niemal absolutnie filmy amerykańskie, sączące amerykański punkt widzenia na wszystko [ 1 ]).

To samo dotyczy UE, którą skonstruowano po wojnie i stała się ona jedynie pozornym projektem rozwoju Europy, w istocie oznaczała ona drenaż sił witalnych krajów europejskich i utrzymywanie ich na takim poziomie jałowości, że systematycznie tracą one swoje znaczenie cywilizacyjne. Jednym z kluczowych elementów tego projektu był drenaż energetyczny Europy kuriozalnymi dopłatami do eco-energii: Europie wtłoczono mit mający z niej uczynić mesjasza, pioniera w zbawianiu klimatu, który u dwóch imperiów panujących nie miał zbyt wielkiego poważania. Poza polityką był jeszcze cały kompleks czynników, jak koszmarne przeregulowanie całej Europy, która stała się karykaturą dawnego ZSRR.

Przychodzi jednak kres tego. Podstawowym czynnikiem jest moim zdaniem galopująca jałowość USA. Imperium pozbawione konkurencji popada w letarg, traci czujność — słabnie. W konsekwencji Europa zaczęła się budzić do życia.

W całej Europie odradzają się mianowicie polityki narodowe, które oznaczają po prostu koncentrację na interesach ekonomicznych krajowej wspólnoty społecznej i rezygnację z projektów zbawiania świata. Rozsypanie się jednolitej europejskiej polityki energetycznej oznacza początek procesu rozkładu całej wspólnoty. Nie będzie Unii Europejskiej bez jednolitej polityki energetycznej. Moim zdaniem Unia skazana jest na upadek — i całe szczęście.

Od upadku Muru Berlińskiego Niemcy rosną w siłę. Dopiero jednak niedawno proces ten doszedł do takiego etapu, że postanowiono całkowicie odrzucić amerykańską politykę historyczną. Jedno imperium upadło, drugie stało się na tyle jałowe, że nie ma już siły narzucać własnej polityki historycznej. Jak dziś krzewi się politykę historyczną? Młodym wszczepia się ją w szkole. Dojrzałym — przez filmy i seriale.

Właśnie tym jest sławny niemiecki serial Nasze matki, nasi ojcowie — prawdziwym początkiem niemieckiej polityki historycznej. Nie dziwne, że za oceanem tak zawzięcie ekskomunikują tę produkcję.

Podobne procesy dzieją się w Rosji. Od czasu upadku ZSRR Rosja pogrążona była w bezładzie i impotencji. Wszystko zmienił Władimir Putin, który okazał się przywódcą tego formatu, że Rosja zaczęła się powoli odradzać. Dziś Putin realizuje modelową politykę narodową i wbrew temu co w Polsce pisze o nim działająca wciąż na licencji amerykańskiej propaganda medialna — nie ma on wiele wspólnego z polityką sowiecką.

Podobne procesy zaczynają kiełkować także w Polsce. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że jesteśmy krajem leżącym na granicy Wschodu i Zachodu, więc pojawiła się u nas istna plątanina interesów i polityk. Nic tutaj nie jest proste i jednoznaczne. Przykładowo, na rynku mediów pojawiają się prężne ośrodki „prawicowe", które nierzadko pomiędzy sobą różnią się w wielu kwestiach bardziej niż kształtują się różnice pomiędzy medium „liberalnym" a „prawicowym" działającymi w obu przypadkach na amerykańskiej „koncesji". Oczywiście „koncesję" należy tutaj rozumieć przenośnie — w optyce interesów ekonomicznych i powiązań kapitałowych.

W tym tekście nie będę jednak opisywał panoramy medialno-geopolitycznej. Wystarczy tutaj zaznaczyć, że o amerykańską politykę historyczną w Polsce zabiegają tak pozornie skrajnie różne media, jak Gazeta Wyborcza oraz wSieci. Jedno medium na rynku „liberalnym", drugie na rynku „prawicowym". Na zewnątrz na siebie pokrzykują, by rozczulająco spotkać się wokół serialu „Czas honoru" — wyprodukowanego i emitowanego przez „reżimowe" media niemal od początku rządów PO, które zbudowała Gazeta Wyborcza wespół z TVN. Bohatersko przez państwowe media realizowany w latach 2008-2013 „Czas honoru", zbiera jednocześnie zarówno „reżimowe" nagrody, jak i „antyreżimowe". Kiedy ogladalność serialu w 2013 leci na łeb na szyję (strata niemal 500 tys. widzów między V i VI serią), tygodnik „Do Rzeczy" wymyśla nową nagrodę historyczną „Strażnik Pamięci", którą u schyłku 2013 przyznaje podupadającemu „Czasowi honoru" Obecnie podupadły serial okazał się także najlepszym polskim serialem i wygrywającym „cudownie" konkurs Telekamery, pomimo że nie był ani najpopularniejszym serialem w polskiej TV ani najpopularniejszym historycznym. Dodatkowo „bohaterska" telewizja publiczna zapowiada, że nakręci nawet kolejną serię — tym razem ma być o Powstaniu Warszawskim.

Ten ostatni fakt mówi w zasadzie wszystko o tej produkcji: otóż kolejne serie opowiadające polską historię w latach 1941-1946 — darowały sobie „epizod" Powstania Warszawskiego. Produkcyjnie byłby on najbardziej kosztożerny a kiedy się robi propagitkę a nie prawdziwą opowieść historyczną, to tnie się koszty.

Przejdźmy do porównania tych trzech produkcji właśnie w ich kluczowym wymiarze: polityki historycznej.

Cztery seriale — trzy polityki historyczne

a) Czas honoru i 1920

"Czas honoru formalnie jest produkcją polską. W istocie jednak: dokładnie w tym samym znaczeniu jest produkcją polską, w jakim polskie są filmy emitowane w polskich kinach. Generalnie jest to linia amerykańska. Film niesie przesłanie historyczne konfrontacyjne z naszymi sąsiadami. W polskim interesie nie leży konfrontacja czy budowanie barier ani z Niemcami ani z Rosją — a taką optykę wtłacza ów serial, nie tylko poprzez tło historyczne, ale i przez sposób odmalowania postaci. Taka optyka jest natomiast jak najbardziej w interesie USA, w imię żywotnej zasady imperialnej: divide et impera. Polska skłócona z Niemcami i Rosją oznacza zachowanie wpływów USA w naszym kraju.

Taka farbowana „polityka narodowa" jest szkodliwa dla naszego kraju. Oznacza bowiem utrzymanie władzy neokolonialnej: żaden kraj się jeszcze nie odrodził przez kultywowanie własnej martyrologii i budowanie barier z sąsiadami. Dlaczego telewizja rządów PO sączy nam to do głów, dlaczego działające na rynku „prawicowym" media na tych samych licencjach geopolitycznych tak gorliwie współdziałają w tym dziele?

Drugim tego rodzaju „polskim" gniotem jest serial i film 1920. Wojna i miłość. Ten z kolei użyźnia resentymenty antyrosyjskie. Pierwszy sezon wyemitowano w 2011. Film w trakcie emisji stracił kilkaset tys. widzów, więc władze TVP dały sobie spokój z drugą serią. Kiedy jednak pojawił się sukces Anny German zaczęto się odgrażać, że powstanie także drugi sezon serialu 1920, rozgrywający się w latach 1922-1926.

Nędzę obu tych produkcji widać w wynikach starcia serialowych superprodukcji historycznych. Otóż „polskie" dzieła przegrały zarówno z produkcją niemiecką, jak i rosyjską (sic!). [ 2 ]

b) Nasze matki, nasi ojcowie

Z sympatią patrzę zarówno na dzieło niemieckie, jak i rosyjskie, które zdecydowanie górują nad „polskimi" produkcjami, zorientowanymi na to, by budować w Polsce bariery zarówno wobec Niemiec, jak i Rosji. Dodajmy, że „Czas honoru" koncentruje się głównie na budowaniu muru między Polską a Niemcami. Ma to bardzo konkretny powód: wpływy rosyjskie w polskich mediach są znikome (produkcje rosyjskie w polskich ramówkach to 1%, Rosja nie posiada w Polsce żadnego istotnego tytułu prasowego. Niemcy natomiast mają w polskich mediach większy wpływ (choć oczywiście do USA nieporównywalny), więc tylko one wydawały się liczyć w batalii polityk historycznych. Komisja Macierewicza przeorientowała priorytety, co zaowocowało serialem 1920 emitowanym w roku 2011.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (39)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Należy podkreślić, że jest to generalizacja, gdyż Hollywood nie jest jednolite i pojawiają się tam również produkcje, które można śmiało zaliczyć nie tylko do propagandy czy komercyjnej rozrywki, ale i do „budzicieli świadomośc", jak trylogia Matrix braci Wachowskich czy ostatnio Thor. Mroczny świat Taylora — również jest bardziej przypowieścią współczesną w formie fantasy niż bajeczką.
[ 2 ] Seriale antyniemiecki i antyrosyjski uzupełnia jeszcze trzeci element amerykańskiej polityki historycznej w Polsce: Polacy źli, czyli film „Pokłosie". Jak należy robić politykę historyczną polskie władze mogą się uczyć od Gierka: w 1975 powstał film o Kazimierzu Wielkim, czyli o tym, jak Polskę budować a nie jak niszczyć. Obejrzyj część pierwszą i drugą — obie dostępne dziś na Youtube.

« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 05-02-2014 Ostatnia zmiana: 06-02-2014)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9563 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365