|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Igrzyska i tematy zastępcze [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
"Byłoby ciekawe, gdyby ktoś zbadał, w jakim stopniu
światowe systemy masowego przekazu pracują w służbie informacji, a w jakim — w, służbie ciszy i milczenia.
Czego jest więcej: tego, co się mówi,
czy tego, czego się nie mówi? Można obliczyć liczbę ludzi
pracujących w dziedzinie reklamy. A gdyby obliczyć liczbę
ludzi pracujących w dziedzinie utrzymania ciszy?
Których byłoby więcej?"
Ryszard Kapuściński, Chrystus z karabinem na ramieniu
Transformacja przeorała polską gospodarkę i społeczeństwo. W zakresie mediów przekształcenia odbywały się w dużej mierze poza debatą publiczną, której
rzucono na żer fikcyjny pseudospór o wartości chrześcijańskie.
Można by odnieść wrażenie, że media pozostały jakby na bocznym torze transformacji, tyle że byłoby to wrażenie mylne, bowiem media jako takie od samego początku stały się swoistą esencją transformacji. Pewnym tego symbolem jest fakt, że sam
kluczowy projekt transformacji, czyli Plan Sachsa-Liptona, który po niewielkich zmianach nazwano Planem Balcerowicza, został napisany w czerwcu 1989 w
redakcji Gazety Wyborczej przez pełnomocnika Sorosa, J. Sachsa, oraz pełnomocnika Międzynarodowego Funduszu Walutowego, D. Liptona.
Wartości chrześcijańskie — zapalnik konfliktów
Zamiast rozwiązywać te realne problemy mediosfery, debata publiczna została zagospodarowana przez spór o „chrześcijańskie wartości" w ustawie medialnej.
Temat „wartości chrześcijańskich" to klasyczny temat zastępczy, rzucany dla rozkołysania emocji społecznych, w istocie — ze względu na konkordat — zupełnie
bez znaczenia dla kształtu polskiej mediosfery. Pełnił ważną funkcję odwracania uwagi od kluczowych przekształceń w mediach i paraliżowania ingerencji
prawnych w ten proces.
W 2009 w ten sposób PO „reformowało" polskie media. Jedna część Platformy zaczęła dążyć do zastąpienia wartości chrześcijańskich orientacją seksualną,
druga część Platformy rozpoczęła batalię o ...rozszerzenie zaangażowania mediów na rzecz wartości chrześcijańskich. Przez miesiące reformowanie mediów
sprowadzono do zawziętego sporu o zwiększenie bądź zmniejszenie ochrony wartości chrześcijańskich. Jedna część PO optowała na rzecz zastąpienia
respektowania wartości chrześcijańskich — orientacją seksualną, druga część optowała za zastąpieniem „respektowania wartości" — „wspieraniem wartości".
Był to po prostu sposób na zablokowanie jakiejkolwiek zmiany i po miesiącach debat ustawa wylądowała w koszu, dzięki czemu trzy lata później celebrowano
20-rocznicę ustawy, której głównym „dokonaniem" było zniesienie radiokomitetu. Przez te 20 lat ilekroć komuś przyszło do głowy uzdrawianie polskich mediów,
zaraz rozpoczynało się majsterkowanie przy „wartościach", co niezawodnie paraliżowało jakiekolwiek gruntowne zmiany i wtłaczało debatę medialną w kanał
kwestii nieistotnych. I taka była rola sporów „o wartości" w ustawie medialnej. Ich obecność w tej ustawie nie miała praktycznie żadnego realnego znaczenia
dla kształtu mediów, gdyż obecność „wartości chrześcijańskich" w mediach gwarantował konkordat, czyli akt ponadustawowy, tudzież społeczne wpływy kościoła.
W kontekście blokowania zmian prawnych szczególna rola przypada aferze Rywina, która wybuchła akurat w momencie kiedy starano się uchwalić ważne przepisy
antykoncentracyjne w polskiej mediosferze.
Igrzyska Rywingate
Charakterystyczne jest, że najgłośniejszą aferą polityczną III RP (Rywingate) była akurat afera dotycząca ustawy medialnej, kiedy w dniu 22 lipca 2002 u
najpotężniejszego redaktora naczelnego pojawił się producent filmowy oznajmiający swe pełnomocnictwo na rzecz sławetnej „grupy trzymającej w ręku władzę",
która składała ofertę zakupu wyjątku w przepisach antykoncentracyjnych za cenę 60 mln zł płatne na konto Heritage Films. Do transakcji nie doszło, a gdy
sprawę ujawniono producent stwierdził, że prowadził „pewne rozmowy handlowe". 28 maja 2004 roku Sejm RP uchwalił, że „grupa trzymająca władzę" była realna,
wskazując 5 jej członków, z czego większość to osoby związane właśnie z mediami. Tego samego roku podobną konkluzję przyjął Sąd Apelacyjny w Warszawie,
który wszelako zajął agnostyczne stanowisko odnośnie składu Grupy, poprzestając na stwierdzeniu, że producent działał „w czyimś imieniu".
Po zmianie rządu postawiono przed sądem członkinię grupy trzymającej władzę i troje urzędników odpowiedzialnych za machinacje w ustawie medialnej. Sąd I
instancji skazał w 2007 jedynie urzędniczkę potransformacyjnego radiokomitetu Janinę Sokołowską, która dokonała technicznej operacji w projekcie
nowelizacji ustawy medialnej, niejako konkurencyjnej wobec propozycji pełnomocnego producenta filmowego. Pół roku później jedyna skazana znaleziona została
martwa. Po apelacji w 2012 skazano pozostałą trójkę, w tym Aleksanderę Jakubowską, uznaną 8 lat wcześniej za członkinię „grupy trzymającej władzę".
Otrzymali wyroki w zawieszeniu za „zakłócenia toku tego procesu legislacyjnego".
Afera Rywina to wymowny dowód na to, że w Polsce zamiast demokracji wykształciła się mediokracja:
1. Komisja śledcza
Afera Rywina doprowadziła do powołania pierwszej w dziejach III RP sejmowej komisji śledczej. Jej przewodniczącym został Tomasz Nałęcz, czołowy polityk
lewicowy, ówczesny wicemarszałek Sejmu. To właśnie dzięki niemu doszło do oficjalnego potwierdzenia przez Sejm istnienia „grupy trzymającej władzę" — wbrew
stanowisku większości członków komisji. Mimo tego spektakularnego sukcesu, Nałęcz już nigdy więcej nie został wybrany do władzy prawodawczej, choć
podejmował takie próby. Wydaje się kuriozalne przerwanie kariery polityka, który od 1990 kilkakrotnie wybierany był do władz prawodawczych, który wypadł na
margines polityczny po swoim największtym sukcesie w pracy parlamentarnej. Czyż narzekające na polityków społeczeństwo mogłoby nie życzyć sobie w
parlamencie tych właśnie, którzy rozpracowują korupcję najwyższego szczebla w polskiej władzy? A może jest to przykład jak media nie wywiązały się z roli
obiektywnego „kanału komunikacji" między władzą przedstawicielską a suwerenem, czyli społeczeństwem?
2. Kabaret
Z czym kojarzy się dziś „grupa trzymająca władzę"? Na ogół z groteskową spiskową teorią polityczną. Tymczasem istnienie takiej grupy a nawet jej skład
zostały oficjalnie uchwalone przez polski Sejm. Trudno oprzeć się wrażeniu, że cała afera sprowadzona została do tragifarsy. „Grupa trzymająca władzę"
trafiła do kabaretów i skeczów. Takim samym obiektem dowcipów politycznych stał się motyw „Lub czasopisma". W 2007 jeden z kanałów telewizyjnych zaczął
emitować program rozrywkowo-plotkarski zatytułowany „Lub Czasopisma". Media zawzięcie zacierają wrażenie o tym, że to nie politycy sterują mediami, lecz
media polityką.
3. Uwalenie zakazu koncentracji
W cieniu medialnego rechotu wokół „Rywingate" dokonało się bezgłośne przejście do porządku dziennego nad najbardziej brzemienną konsekwencją afery: projekt
przepisów dekoncentracyjnych mediosfery wylądował w koszu. Trzeba wyraźnie podkreślić, że efektem afery Rywina nie były niewielkie kary dla głównie
drugorzędnych sprawców. Tym efektem było obalenie przepisu wprowadzającego bardzo istotną regulację zakazującą koncentracji prasy z radiem i telewizją (!).
Projektowana nowelizacja art. 36 ustawy medialnej wprowadzała zakaz udzielania koncesji radiowej lub telewizyjnej dla wydawców dzienników lub czasopism.
Był to projekt najważniejszej od uchwalenia ustawy nowelizacji, która zabezpieczała polską mediosferę przed powstawaniem koncernów medialnych skupiających
w jednym ręku gazety, czasopisma, telewizje i radio. Projekt ten przygotowała KRRiT pod przewodnictwem Danuty Waniek.
Jednocześnie wraz z wejściem do Unii KRRiT utraciła kolejną sferę swych uprawnień nadzorczych wobec mediów: 1 maja 2004 KRRiT utraciła kompetencję
zatwierdzania transakcji nabywania udziałów w mediach przez podmioty zagraniczne. W efekcie od 2004 rozpoczął się gwałtowny proces koncentracji i podziału
polskiego rynku przez koncerny medialne pochodzące zazwyczaj z Niemiec lub Francji. Znaczna część tego zjawiska była jedynie formalizacją stanu rzeczy
ukształtowanego przez pierwsze czternaście lat transformacji. Wycofaniem zbędnych już słupów czy sztucznych spółek powoływanych na potrzeby wczesniejszych
obostrzeń prawnych w zakresie struktury własnościowej polskich mediów.
Jedyną barierą dla tego procesu stał się odtąd UOKiK, który jednak miał znacznie niższą rangę ustrojową niż kształtowana przez kilka ośrodków władzy
Krajowa Rada. UOKiK był organem podległym rządowi. Szefowie tego urzędu nie mieli też oporów, by po zakończonym urzędowaniu obejmować posady w radach
nadzorczych koncernów medialnych.
Galopująca koncentrcja mediosfery
Wraz z wejściem do Unii dokonała się szybka koncentracja mediosfery. Rzućmy okiem tylko na dwie jej gałęzie: radio i telewizję, pomijając prasę czy internet.
Rynek radiowy podzielony został pomiędzy 4 duże grupy medialne, w tym dwa duże koncerny międzynarodowe z siedzibami we Francji i Niemczech. Do czterech
tych grup należy ok. 110 działających w Polsce rozgłośni radiowych ogólnopolskich i regionalnych: 1) koncern Lagardere (Francja), 2) koncern Bauer
Verlagsgruppe (Niemcy), 3) Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe (Zbigniew Benbenek), 4) Agora (związana z międzynarodowymi instytucjami finansowymi).
Dwa największe radia prywatne wzięli Niemcy (RMF) i Francuzi (Zet). Z polskiego rynku radiowego wycofali się natomiast Norwedzy (holding Orkla), którzy
posiadali kilka koncesji, które przejął koncern Bauer.
1) Lagardere — 19 rozgłośni radiowych, w tym Radio Zet
Już w 2004 Lagardere, wielki koncern medialny z siedzibą we Francji, przejął Eurozet wraz z jedną z pierwszych prywatnych rozgłosni ogólnopolskich — Zetką,
które powstało w 1990 jako Radio Gazeta (należące początkowo do Agory). Mimo tego od samego początku radio związane było z Francją, skąd przyszły pieniądze
jak i zaplecze techniczne.
Od tej pory Lagardere, działające na naszym rynku poprzez holding Eurozet, wchłania coraz więcej rozgłośni radiowych, m.in. Radiostacja, Antyradio i Radio
Plus. W 2007 Lagardere przejął polską grupę radiową Ad. Point, która posiadała 25 rozgłośni lokalnych. Koncern ogłosił chęć przejęcia w Polsce ok. 40
lokalnych rozgłośni radiowych.
1 2 3 Dalej..
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 09-05-2014 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9650 |
|