|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Wielkie postacie nauki
Przyjemność poznawania Richarda Feynmana [3] Autor tekstu: Dagmara Kwitek
Feynman szczególną uwagę zwraca na nauki społeczne, a przede wszystkim na psychologię i socjologię, które według niego są naukami jałowymi i nie
przynoszącymi pożądanych efektów. Nie ze względu na ich możliwości poznawcze, lecz osoby zajmujące się tymi dziedzinami. W żadnych naukach, manipulacja nie
jest tak łatwa do osiągnięcia. Wystarczy pominąć pewne drobiazgi, by uzyskać efekt, jaki się chciało na początku otrzymać. Można, na przykład, nie wziąć
pod uwagę podłoża, na jakim szczury biegają, nie uwzględnić pokarmu, jaki dostają, i wyniki od razu zaczynają być jedynie zdolną interpretacją. "Myślę, że
na fali sukcesu, jaki osiągnęła nauka, pojawiło się też coś, co nazwałbym pseudonauką. Nauki społeczne są właśnie przykładem nauki, która nie jest nauką,
nie traktują bowiem one rzeczy w sposób naukowy, a jedynie naśladują jego formy — zbiera się dane, robi się to czy tamto, ale nie wynikają z tego żadne
prawa, niczego się z tego nie można dowiedzieć. To, póki co, donikąd nie zaprowadziło — może kiedyś to się zmieni, ale na dziś to nie jest zbyt dobrze
rozwinięta dziedzina, łagodnie mówiąc. Mamy specjalistów od wszystkiego, którzy sprawiają wrażenie, jakby byli naukowcami. Nie są nimi. Siadają przy
maszynie do pisania i wymyślają coś takiego, jak na przykład to, że, hm… warzywa, przy których uprawie stosuje się nawozy organiczne, są zdrowsze, niż
warzywa uprawiane na nawozach nieorganicznych — może to prawda, a może nie. Nie ma na to żadnych dowodów. Ale oni siadają do maszyny i preparują to
wszystko tak, jakby tu chodziło o naukę, i albo stają się specjalistami od żywności, albo od żywności organicznej, albo od czegoś innego. Wszędzie wokoło
pełno jest różnego rodzaju mitów i pseudonauki. Może się mylę, może oni wiedzą, co mówią, ale wątpię. Widzicie, mam tę przewagę, że wiem jak trudno jest
się czegoś naprawdę dowiedzieć, jak uważnym trzeba być analizując wyniki doświadczeń, jak łatwo jest się pomylić i zrobić z siebie głupca. Wiem, co to
znaczy coś wiedzieć i dlatego, że widzę, jak oni zdobywają swoje informację, nie wierzę, że oni cokolwiek wiedzą; nie wykonali tej pracy, którą trzeba
wykonać, nie zrobili koniecznych testów, nie było w tym niezbędnej staranności. Mam poważne podejrzenia, że oni nie mają prawdziwej wiedzy, że to jest nie
w porządku i tylko straszy się ludzi. Tak mi się wydaje. Nie znam się zbyt dobrze na wszystkim, co się dzieje w świecie, ale tak właśnie myślę"6. Podobna
sytuacja występuje w większości teorii psychologicznych, które mają za zadanie pomóc pacjentowi, a robią wręcz coś zupełnie odwrotnego. O tym pisze
szczegółowo Tomasz Witkowski w książce pt. Zakazana psychologia7. Powołuje się on w niej na naukę kultu cargo Feynmana i przekłada to na czasy współczesne,
zauważając, że obecnie również występują podobne tendencję.
NAUKI KULTU CARGO OBECNIE
Błędem byłoby uznać, że nauki kultu cargo nie podlegają pewnej ewolucji. One również posiadają system samokorygujący, analogiczny do naukowego, lecz
różnica nie tkwi w samym systemie, ale w liczbie podejmowanych działań na rzecz tego systemu i systematyczności obserwacji i działań8.
Bardzo często, jak w badaniach naukowych, eksperymenty ulegają pewnym przekształceniom, by udoskonalić metodę, lecz nie są one aż tak bardzo wnikliwe i nie
dążą do tego, by obalić wynik eksperymentu, ale chcą go za wszelką cenę potwierdzić i uzasadnić mimo wszystko. Szukają błędu nie z dużą dozą krytyki, lecz
można tutaj dostrzec bardzo ogromną dawkę nadziei, niemal że przeszkadzającej w dalszych badaniach. Osoby kultu cargo nie potrafią spojrzeć trzeźwym okiem
na swoje działania. Cały czas roszczą sobie prawa, że to właśnie one znalazły prawdę, a przynajmniej są niej bardzo blisko. Natomiast Feynman uważał, że
"Otóż rzecz w tym, że ja mogę żyć z wątpliwościami, niepewnością i niewiedzą. Wydaje mi się, że znacznie ciekawiej jest żyć nie wiedząc niż znać
odpowiedzi, które mogą być błędne. Znam przybliżone odpowiedzi, są rzeczy, w które mógłbym uwierzyć i takie, co do których mam różne stopnie pewności, ale
niczego nie jestem całkowicie pewien, a wiele jest rzeczy, o których nie wiem nic, na przykład, czy ma jakiś sens pytanie: dlaczego jesteśmy tu i teraz i
co to właściwie mógłby znaczyć? Mogę się nad tym chwilę zastanowić i jeśli nie jestem w stanie do niczego dojść, to przechodzę do czegoś innego i nie muszę
znać odpowiedzi. Nie przeraża mnie fakt, że czegoś nie wiem czy że jestem zagubiony w tajemniczym wszechświecie, nie wiadomo, czemu, co rzeczywiście wydaje
mi się mieć miejsce. To mnie nie przeraża"9. Wyznawcy kultu cargo czują się zagubieni i przerażeni, gdy nie potrafią odpowiedzieć na pewne pytania, w
ramach swojej teorii. Oburzają się i bardzo często reagują agresją, nie potrafiąc dopuścić błędu do swojej świadomości. Należy zaznaczyć, że również
istnieją osobnicy, szarlatani, bazujący na tych uczuciach i wykorzystujący je. Zgrabnie manipulują strachem i nadzieją, by osiągnąć zamierzony skutek. Ich
taktyki nie są skierowane wcale do osób głupich, niewykształconych, lecz bardziej do osób zagubionych, potrzebujących wsparcia i zrozumienia, wymagających
pokazania 'właściwej' drogi i pokierowania ich życiem, lub też niemających czasu na weryfikację i oddających swój los w ręce osoby 'odpowiedniej',
oczywiście za równie odpowiednią opłatą.
Wydaje się, że takie działania przypominają w pewnym sensie działania jakiejś nawiedzonej sekty, gdzie wyznawcy oddają całkowicie swój majątek oraz życie,
za nieosiągalną obietnicę szczęścia. Lecz nie, takie postępowania są obecne w dziedzinach, pretendujących do miana nauki i, wydawać by się mogło, że
obiektywnych, a przynajmniej takimi powinny być. Na przykład techniki wykorzystywane w psychologii sądowej, gdzie fakty są naginanie, w zależności od
nastroju osoby prowadzącej badania, czy też teoriach, dotyczących DDA, czyli Dorosłych Dzieci Alkoholików, lub terapiach zajmujących się leczeniem, wręcz,
używając ich słownictwa, uzdrowieniem dzieci autystycznych, z porażeniem mózgowym lub z zespołem Downa. Witkowski poświęcił dwa tomy, owym praktykom kultu
cargo, a i tak uważa, że to jest znacznie za mało i że jedynie zarysował problem. Powyższe działania występują w Stanach Zjednoczonych, o których pisze,
ale również w Polsce, gdzie nadal bazuje się na przestarzałych metodach, czy nieskutecznych działaniach. A po co? Ponieważ wiąże się z tym ogromny napływ
korzyści finansowych. Wszystkie dziedziny życia, w których ludzie lub ich bliscy cierpią, są nieszczęśliwi, czują się niezrozumiali, odczuwają ból fizyczny
czy psychiczny są świetnym gruntem do rozkwitu kultu cargo. Bardzo ważną rolę odgrywa tutaj również brak informacji, czy też modyfikowanie ich, wedle
uznania, oraz niedoinformowanie, które, o dziwo, jest tak bardzo obecne w naszych czasach. Nagminnie zwolennicy kultu cargo działają jak wabik na
nieświadomych odbiorców. Przyciągają, stosując rozmaite techniki i dostosowując się do wymagań poszczególnych osób. Zwinnie manewrują pomiędzy nadzieją,
pozytywnymi emocjami, a poczuciem winy. Wywołują je, gdy, mimo wszelkich starań, metody stosowane przez nich, nie skutkują, lub też efekty są nieadekwatne
do włożonej pracy. Zdarza się, że osoba z zewnątrz zainteresuje się efektywnością ich działań, wtedy zgrabnie zaciemniają obraz swojej terapii i metod
przez nich stosowanych. Nie dają odpowiednich danych, maskują wyniki, motają się w opowieściach lub reagują agresją, tym samym, nie dając szansy na
weryfikację i ewentualne potwierdzenie skuteczności ich teorii. Można powiedzieć, że ich motto brzmi „ufaj i nie sprawdzaj", a wtedy, obiecują, efekty
przerosną wszelkie oczekiwania. Jednak, jak można się domyślić, nigdy tak się nie dzieje.
Od wystąpienia Feynmana minęło trochę czasu, lecz czas tutaj niczego nie zmienia. Nadal mamy do czynienia ze wszelakimi praktykami wykorzystującymi i
manipulującymi naszym obrazem świata. Nie trzeba iść na terapię do psychologa, by odczuć jak bardzo możemy być podatni na nadużycia. Wszędzie tam, gdzie
mamy do czynienia z brakiem rzetelnych informacji lub niemożliwością dostępu do źródła, jesteśmy idealnym materiałem dla szarlatanów czy też
pseudonaukowców kultu cargo. Oni sami mogą nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że pełnią rolę kapłanów, lecz to nie zwalania ich z obowiązku uczciwości
naukowej i nieustannego poszerzania swoich wiadomości o nowe wyniki badań i weryfikowania ich, w miarę możliwości. Oni, natomiast, czy to z lenistwa lub z
korzyści finansowych, oddają się kultowi cargo, siadają na laurach i oczekują plonów.
Bardzo łatwo jest okłamywać osoby niewtajemniczone, które szukają pomocy lub chcą zmienić swoje życie. Świetnymi kapłanami kultu cargo są lekarze,
fizykoterapeuci, psychologowie, specjaliści od reklamy, psychiatrzy, terapeuci, osoby związane z różnymi religiami, astrologowie, wróżbici, ale nie tylko.
Czasami również zdarzają się 'profesjonalni' naukowcy z dziedzin takich jak matematyka, fizyka, biologia, chemia, astronomia, ale też filozofia, lecz oni
działają w inny sposób, niemniej tak samo bazują na kłamstwach i fałszowaniu danych, aby pozyskać dotację, poszerzyć swój dorobek publikacji, zdobyć tytuł.
Tam, gdzie zostaje przestrzeń na snucie teorii, niedopowiedzenia, puste miejsca, metafizykę, można, z większym lub mniejszym trudem, zapełnić pole
niesprawdzonymi 'faktami', które najczęściej okazują się jedynie słabo powiązanym splątaniem przeróżnych rzeczy, niekoniecznie pasujących do siebie, a
wątpliwości są niemile widziane.
Richard Feynman świetnie zdawał sobie sprawę z powyższych technik. Posiadał przenikliwy umysł, strofujący głupotę, gdziekolwiek ją widział. Był
bezkompromisowy w swoim zachowaniu oraz wierny swoim poglądom. Nie chodzi tutaj o to, że wywyższał się nad prostymi ludźmi, pokazując niesłuszność ich
wierzeń, lecz jego uwaga była skierowana w powszechnie uznane autorytety. To one, według niego, były winne uczciwość przeciętnemu człowiekowi, niemającemu
dostępu do informacji.
Na zakończenie jeszcze zacytuję Feynmana: „Prawo do wątpienia jest ważną rzeczą w nauce i, jak sądzę, w innych dziedzinach. Zrodziło się w walce. Walka
toczyła się o prawo do wątpienia, do życia w niepewności. Nie chciałbym, abyśmy zapomnieli o wadze tych zmagań i przez zaniechanie pozwolili, by to
przepadło. Jako uczony, który zna wielką wartość filozofii niewiedzy i postęp poczyniony dzięki tej filozofii, postęp będący owocem wolności myśli, czuję
odpowiedzialność. Czuję odpowiedzialność za głoszenie wartości tej wolności nauczania, że wątpliwości nie należy się lękać, ale przyjmować je jako coś, co
otwiera przed nami nowe horyzonty. Domagam się tej wolności dla przyszłych pokoleń".
1 2 3 4 Dalej..
« Wielkie postacie nauki (Publikacja: 23-05-2014 )
Dagmara Kwitek Absolwentka Uniwersytetu Opolskiego na kierunkach filozofii i kulturoznawstwa. Pasjonatka aikido, boksu i biegania. Uczestniczy w akcjach na rzecz obrony praw zwierząt. Mieszka w Gliwicach. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9661 |
|